Live like a loner, live like a no man
: pn lip 21, 2025 8:19 pm
Nie wymagała żeby biegał do niej z każdą sprawą, którą mu przydzielą. Wręcz tego nie chciał. Ale z tą jedną, akurat z tą, przez którą sam prawie życie stracił... Powinien był jej powiedzieć od razu. Diane przecież nie miała pojęcia, że wcale na tym etapie nic jej nie grozi, miała pełne prawo mieć do niego o to żal.
Jak miała zrozumieć dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję, oraz wiele innych, skoro nigdy nie wiedziała, co mu w głowie siedzi? Nie było łatwo żyć z człowiekiem, który był tak zamknięty w sobie co Nathaniel, jednocześnie miał tak niewyparzoną gębę.
Nigdy nie będzie miała spokoju. W szczenięcych latach dokuczał jej tak brat, później wyszła za innego pajaca i na obu skazana była już do końca życia. Chyba milczenie było jakimś wyjściem z sytuacji, przynajmniej w tym momencie się sprawdzało.
I tak najbliższa godzina upłynęła na pracy w ciszy, przynajmniej oboje byli skupieni na obowiązkach, które sobie sami przydzielili. Diane wyszła w końcu na chwilę, żeby wywiesić w ogrodzie tuzin zużytych ręczników, a kiedy wróciła, do tej samej miski, w której wyniosła ręczniki, zaczęła wkładać rzeczy z blatu, słoiczki z przyprawami, stojak z filiżankami, suszarka na sztućce, wszystko to, co po prostu stało w zasięgu. Blat był w zaskakująco dobrym stanie, laminat wytrzymał, przynajmniej tak się jej wydawało, kiedy dokonywała oględzin w kilku miejscach, więc odetchnęła z ulgą, że tego wymieniać nie będzie musiała. Tylko dolne fronty kuchenne ucierpiały, ale może da się coś z tym zrobić.
Zajrzała do lodówki z nadzieją, że znajdzie tam jakąś zapomnianą wodę, bo zwykle piła filtrowaną kranówkę, ale jedyne co oprócz soku tam stało, to cztery małe piwka, musiały zostać po ostatnim grillu, który miał miejsce w jej ogrodzie. Na pewno były ojca, poznała po jego ulubionej marce. Mocny Full.
Sięgnęła po otwieracz i otworzyła je, jeden z czerwonych kapsli potoczył się gdzieś po podłodze, a Diane szturchnęła lekko kolanem Nathaniela, podając mu jedną z butelek, a sama upiła łyk ze swojej.
Na jedno zasłużył przy tej pracy hydrauliczej.
Nathaniel Rourke
Jak miała zrozumieć dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję, oraz wiele innych, skoro nigdy nie wiedziała, co mu w głowie siedzi? Nie było łatwo żyć z człowiekiem, który był tak zamknięty w sobie co Nathaniel, jednocześnie miał tak niewyparzoną gębę.
Nigdy nie będzie miała spokoju. W szczenięcych latach dokuczał jej tak brat, później wyszła za innego pajaca i na obu skazana była już do końca życia. Chyba milczenie było jakimś wyjściem z sytuacji, przynajmniej w tym momencie się sprawdzało.
I tak najbliższa godzina upłynęła na pracy w ciszy, przynajmniej oboje byli skupieni na obowiązkach, które sobie sami przydzielili. Diane wyszła w końcu na chwilę, żeby wywiesić w ogrodzie tuzin zużytych ręczników, a kiedy wróciła, do tej samej miski, w której wyniosła ręczniki, zaczęła wkładać rzeczy z blatu, słoiczki z przyprawami, stojak z filiżankami, suszarka na sztućce, wszystko to, co po prostu stało w zasięgu. Blat był w zaskakująco dobrym stanie, laminat wytrzymał, przynajmniej tak się jej wydawało, kiedy dokonywała oględzin w kilku miejscach, więc odetchnęła z ulgą, że tego wymieniać nie będzie musiała. Tylko dolne fronty kuchenne ucierpiały, ale może da się coś z tym zrobić.
Zajrzała do lodówki z nadzieją, że znajdzie tam jakąś zapomnianą wodę, bo zwykle piła filtrowaną kranówkę, ale jedyne co oprócz soku tam stało, to cztery małe piwka, musiały zostać po ostatnim grillu, który miał miejsce w jej ogrodzie. Na pewno były ojca, poznała po jego ulubionej marce. Mocny Full.
Sięgnęła po otwieracz i otworzyła je, jeden z czerwonych kapsli potoczył się gdzieś po podłodze, a Diane szturchnęła lekko kolanem Nathaniela, podając mu jedną z butelek, a sama upiła łyk ze swojej.
Na jedno zasłużył przy tej pracy hydrauliczej.
Nathaniel Rourke