Knew the risk, still went in
: pn sie 25, 2025 2:27 pm
Nie miała nawet dwudziestki na karku. Leia żyła też pod kloszem rodziców, a ci nie pozwalali jej nawet na życie normalnej, niezbuntowanej nastolatki. Nic zatem dziwnego, że była wyjątkowo skromnie doświadczona, jak i kompletnie zagubiona. Zwłaszcza w momencie, gdzie decyzję podjęła pochopnie i zaczynała już jej żałować, bo doświadczyła pewnych konsekwencji. Nie takich, jakie powinna dostać, ale wystarczających, by zapędzić ją w kozi róg. Na domiar złego, nie znała się wcale na ludziach. Przejechała się już drugi raz na tej samej koleżance, a kto wie, czy nie będzie jeszcze i trzeciej części. Chyba, że ktoś w porę uświadomi jej, że nie warto tak ryzykować w pogoni za uznaniem rówieśników. Ona nie miała o tym jeszcze zielonego pojęcia, ale było ono gówno warte. Za dwa lata już nikt nie będzie pamiętać, że bawił się z Leią w klubie. Ona natomiast wręcz przeciwnie.
Nie była pewna, czy to cała sytuacja tak namotała jej w głowie, czy otrzymywała za dużo bodźców naraz… A może oba? Tak czy siak, nie umiała jednomyślnie określić tego, jaki był w stosunku do niej bramkarz. Wydawał jej się dobrym człowiekiem, skoro nie wyrzucił jej na zbity pysk, ale z drugiej strony trochę bała się, zostając z nim tutaj. Nie była też pewna, jak pokonać w sobie tą rozbieżność, ale dzielnie próbowała to zrobić. Mogła przecież równie dobrze upierać się przy wyjściu, ale coś nakazało jej zostać z mężczyzną.
— Przepraszam... — zwiesiła głowę, czując rosnące poczucie winy. Co ona sobie myślała? Wiedziała, że najgorsze już chyba i tak za nią, ale z każdą chwilą uświadamiała sobie o ciężarze wiążącym się z takim bezmyślnym wejściem do klubu. Nie była pewna, czy mężczyzna w ogóle ją usłyszał w tym tłumie, ale pewnie widział jej minę. Poprawiła ją dopiero po dłuższej chwili, dość sztywno poruszając się do rytmu muzyki. Umiała tańczyć, ale czuła się w tej sytuacji zbyt niepewnie, by ruszyć się w innym stylu niż nastolatka na każdej klasycznej, szkolnej potańcówce. Przynajmniej na razie.
— Uczę się. — odpowiedziała, choć niepewnym głosem, bo nie była pewna czy taka rozmowa z nieznajomym na pewno była rozsądnym pomysłem. Wiedziała, by nie mówić mu o tym, że ma na dodatek bogatych rodziców. To akurat wpoiło jej rodzeństwo – dopóki ktoś jej nie rozpoznaje, sama nie powinna się wychylać. A co, jak ktoś zechce ich nagle okraść? Nie, żeby zrobiło to jakiekolwiek wrażenie na jej rodzinie… Ale lepiej nie ryzykować.
Bradley Ayers
Nie była pewna, czy to cała sytuacja tak namotała jej w głowie, czy otrzymywała za dużo bodźców naraz… A może oba? Tak czy siak, nie umiała jednomyślnie określić tego, jaki był w stosunku do niej bramkarz. Wydawał jej się dobrym człowiekiem, skoro nie wyrzucił jej na zbity pysk, ale z drugiej strony trochę bała się, zostając z nim tutaj. Nie była też pewna, jak pokonać w sobie tą rozbieżność, ale dzielnie próbowała to zrobić. Mogła przecież równie dobrze upierać się przy wyjściu, ale coś nakazało jej zostać z mężczyzną.
— Przepraszam... — zwiesiła głowę, czując rosnące poczucie winy. Co ona sobie myślała? Wiedziała, że najgorsze już chyba i tak za nią, ale z każdą chwilą uświadamiała sobie o ciężarze wiążącym się z takim bezmyślnym wejściem do klubu. Nie była pewna, czy mężczyzna w ogóle ją usłyszał w tym tłumie, ale pewnie widział jej minę. Poprawiła ją dopiero po dłuższej chwili, dość sztywno poruszając się do rytmu muzyki. Umiała tańczyć, ale czuła się w tej sytuacji zbyt niepewnie, by ruszyć się w innym stylu niż nastolatka na każdej klasycznej, szkolnej potańcówce. Przynajmniej na razie.
— Uczę się. — odpowiedziała, choć niepewnym głosem, bo nie była pewna czy taka rozmowa z nieznajomym na pewno była rozsądnym pomysłem. Wiedziała, by nie mówić mu o tym, że ma na dodatek bogatych rodziców. To akurat wpoiło jej rodzeństwo – dopóki ktoś jej nie rozpoznaje, sama nie powinna się wychylać. A co, jak ktoś zechce ich nagle okraść? Nie, żeby zrobiło to jakiekolwiek wrażenie na jej rodzinie… Ale lepiej nie ryzykować.
Bradley Ayers