Her şeyin yenisi, dostun, şarabın eskisi (Stambuł, Turcja)
: pn sie 04, 2025 6:01 pm
Cem nie miałby nic przeciwko temu, by przyjaciel udał się z nim do Kanady. Przeciwnie, byłby bardzo zadowolony, gdyby mu się to udało, a jednak słysząc kolejne słowa, wiedział, że to nie jest takie proste, bo coś go miało przywiązać ściśle do tego miasta.
- Nie no, rozumiem, że sytuacja jest trudna – powiedział szybko. – Tutejsze życie obyczajowo religijne jest bardzo surowe. Pamiętasz chyba jak mi się oberwało za to, że nie jestem muzułmaninem i jak krzywo na mnie patrzono – Cem nie wierzył w żadnego Boga, ale wiele osób mu to wypominało. Zdawał sobie sprawę z tego, że ciężko było żyć w tym kraju i mieć rodzinę tak bardzo przywiązaną do tradycji.
- Słuchaj, jesteśmy braćmi, czy nie? – zapytał wprost. – Oni są od tego, by pomóc i wesprzeć. Przyjaźń działa w obie strony, ja też jestem gotów na to, żeby ci pomóc. Choćby wysłuchać, bo doradzić cokolwiek w takiej sytuacji jest trudno. Wszyscy będą naciskać na ślub i spełnienie obowiązku. Wiemy o tym i chyba nie uciekniesz przed tym – no chyba, że jakiś cud się wydarzy.
- Jestem ostatnią osobą, która może się wymądrzać, jeśli chodzi o związki. Nawet nie potrafię sam się zebrać do kupy, by wyjaśnić wszystko kobiecie, którą kocham. Ty masz sytuację, która chyba nie może się skończyć inaczej jak ślub – taka była prawda.
Cem chciał, by wyszło mu z Mavi, ale jakoś życie zdecydowało inaczej. Zawsze im kibicował i żałował, że jakoś im nie było po drodze. Uważał, że stworzyliby fajną parę. Obydwoje byli jego przyjaciółmi i ufał im w pełni. No ale nie mógł się wtrącać w takie sprawy, bo zwyczajnie nie wypadało.
- Mną się nie przejmuj, masz na głowie o wiele więcej spraw, niż ja. Poradzę sobie jakoś, chociaż jak sobie pomyślę o tym, jak wielkim wyzwaniem będzie dla mnie trzymanie się tego, co wymyśliłem, robi mi się zimno, mimo tego upału tutaj – nie żartował sobie, był jak najbardziej poważny. Jeśli to dobry aktor, uda mu się grać i nie odsłonić swoich prawdziwych emocji wobec dziennikarzy. Wszystko przyniesie kolejny dzień, tak czy inaczej pozna odpowiedzi na swoje pytania.
- Widzisz, chyba obaj jesteśmy gotowi na pomoc, bo ty też możesz dzwonić kiedy chcesz. Nawet gdybyś tylko chciał pogadać, to wiesz, daj znać. Chciałbym jakoś pomóc i w końcu zrobić coś dla ciebie. Teraz jestem tutaj, więc naprawdę mogę przyjść – powiedział spokojnie. – I tak dobrze by było się spotkać na jakimś obiedzie. Wiesz, pogadać, coś ustalić – odparł i sięgnął po odłożoną wcześniej szklankę z napojem.
- Dałem sobie dziesięć dni, bo muszę załatwić kilka spraw, odwiedzić kilka osób i jeśli wystarczy mi czasu i możliwości, wyjechać na dwa, trzy dni za miasto. Muszę odpocząć i zastanowić się nad wszystkim na spokojnie. Będę wiedzieć więcej po rozmowie z Eden, zobaczymy, co przyniesie bliska przyszłość. Na ile te dni będą relaksem, a na ile moim wygnaniem – uśmiechnął się krzywo.
- Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, bo nigdy tak mi nie zależało na kimś. Za nią mógłbym pójść na koniec świata, bo jest tego warta – no właśnie. Zrezygnowałby z wielu rzeczy, ale nie z niej. Jeśli się uda, będzie walczyć o nią i jej miłość.
Emir Saylan
- Nie no, rozumiem, że sytuacja jest trudna – powiedział szybko. – Tutejsze życie obyczajowo religijne jest bardzo surowe. Pamiętasz chyba jak mi się oberwało za to, że nie jestem muzułmaninem i jak krzywo na mnie patrzono – Cem nie wierzył w żadnego Boga, ale wiele osób mu to wypominało. Zdawał sobie sprawę z tego, że ciężko było żyć w tym kraju i mieć rodzinę tak bardzo przywiązaną do tradycji.
- Słuchaj, jesteśmy braćmi, czy nie? – zapytał wprost. – Oni są od tego, by pomóc i wesprzeć. Przyjaźń działa w obie strony, ja też jestem gotów na to, żeby ci pomóc. Choćby wysłuchać, bo doradzić cokolwiek w takiej sytuacji jest trudno. Wszyscy będą naciskać na ślub i spełnienie obowiązku. Wiemy o tym i chyba nie uciekniesz przed tym – no chyba, że jakiś cud się wydarzy.
- Jestem ostatnią osobą, która może się wymądrzać, jeśli chodzi o związki. Nawet nie potrafię sam się zebrać do kupy, by wyjaśnić wszystko kobiecie, którą kocham. Ty masz sytuację, która chyba nie może się skończyć inaczej jak ślub – taka była prawda.
Cem chciał, by wyszło mu z Mavi, ale jakoś życie zdecydowało inaczej. Zawsze im kibicował i żałował, że jakoś im nie było po drodze. Uważał, że stworzyliby fajną parę. Obydwoje byli jego przyjaciółmi i ufał im w pełni. No ale nie mógł się wtrącać w takie sprawy, bo zwyczajnie nie wypadało.
- Mną się nie przejmuj, masz na głowie o wiele więcej spraw, niż ja. Poradzę sobie jakoś, chociaż jak sobie pomyślę o tym, jak wielkim wyzwaniem będzie dla mnie trzymanie się tego, co wymyśliłem, robi mi się zimno, mimo tego upału tutaj – nie żartował sobie, był jak najbardziej poważny. Jeśli to dobry aktor, uda mu się grać i nie odsłonić swoich prawdziwych emocji wobec dziennikarzy. Wszystko przyniesie kolejny dzień, tak czy inaczej pozna odpowiedzi na swoje pytania.
- Widzisz, chyba obaj jesteśmy gotowi na pomoc, bo ty też możesz dzwonić kiedy chcesz. Nawet gdybyś tylko chciał pogadać, to wiesz, daj znać. Chciałbym jakoś pomóc i w końcu zrobić coś dla ciebie. Teraz jestem tutaj, więc naprawdę mogę przyjść – powiedział spokojnie. – I tak dobrze by było się spotkać na jakimś obiedzie. Wiesz, pogadać, coś ustalić – odparł i sięgnął po odłożoną wcześniej szklankę z napojem.
- Dałem sobie dziesięć dni, bo muszę załatwić kilka spraw, odwiedzić kilka osób i jeśli wystarczy mi czasu i możliwości, wyjechać na dwa, trzy dni za miasto. Muszę odpocząć i zastanowić się nad wszystkim na spokojnie. Będę wiedzieć więcej po rozmowie z Eden, zobaczymy, co przyniesie bliska przyszłość. Na ile te dni będą relaksem, a na ile moim wygnaniem – uśmiechnął się krzywo.
- Pierwszy raz jestem w takiej sytuacji, bo nigdy tak mi nie zależało na kimś. Za nią mógłbym pójść na koniec świata, bo jest tego warta – no właśnie. Zrezygnowałby z wielu rzeczy, ale nie z niej. Jeśli się uda, będzie walczyć o nią i jej miłość.
Emir Saylan