Strona 2 z 3

Don’t Ask, Just Ride

: ndz sie 24, 2025 3:24 pm
autor: Charlotte Kovalski
Cassian Lennox

Żadna kobieta nie chciałaby zostać zaliczona na moście. Są takie rzeczy, które powinno zostawić się tylko dla swojego partnera. Bardziej widziała prostą scenę pocałunku. Zresztą, gdy tak na niego patrzyła, nie miała żadnych wątpliwości. Lubiła go, ale jakakolwiek aktywność z nim nie byłaby "zaliczeniem". W głowie powoli kreowała się jej myśl, że to mogłoby być coś więcej. Cassian nie był typem, która rucha i zostawia, a przynajmniej w taki sposób rozpatrywała go Charlotte.
— Tylko... — zaczęła dosyć nieśmiało. Byli już na randce, ale próbowała go nie wystraszyć. Normalnie zawsze, wszędzie było jej pełno. Za to przy Cassianie potrafiła się zatrzymać, stonować delikatnie. Zastanowić się nad tym, co powinna mu powiedzieć — jeżeli ty też tego nie chcesz — uśmiechnęła się ledwo. Co by nie powiedziała, wierzyła w jego intencje. Tylko decyzja o zawieszeniu sądowej broni nie należała tylko do niej. Sam musiał się na to zgodzić. Chociaż samo spotkanie w sobie nie należało do najbardziej służbowych, w których brała udział. Żaden prokurator nie wywiózł jej nad jezioro. Ciekawiło ją tylko, czy zabrał też ze sobą wędkę?
— Odpowiednie miejsce na co? Na rozmowie o sprawie to twój gabinet byłby lepszy — próbowała go sprowokować. Musiała istnieć dwuznaczność, której wcześniej nie zauważała. Patrzyła na niego, próbując wybadać, co dokładnie miał w głowie. Chociaż po rozmowie z Galenm wiedziała, to nie było spotkanie służbowe, a coś więcej. Cokolwiek by jej powiedział, zdała sobie z tego sprawę — Zaplusowałeś. Chociaż liczyłam na spełnienie obietnicy drugiej randki — wyjazd nad jezioro z wędką w dłoni, by mógł sprawdzić, ile jest w stanie usiedzieć w ciszy. Pewnie po pięciu minutach zaczęłaby mu opowiadać niestworzone historie z dzieciństwa, ale... ten wyjazd też był dobry.
— Dlaczego? — spytała, marszczącym przy tym brwi. Jakby uważała go za potwora, nie stałaby przy jego boku, paląc papierosa — myślisz, że dałabym się wyciągnąć w wolny wieczór, by spędzać czas z kimś, kogo nie lubię? — odpowiedź była wiadoma. Charlotte unikała spraw, które spowodowałyby u niej ból głowy. Wolała ich unikać jak ognia. Tylko sprawy miały się inaczej w momencie, gdy widziała przed sobą kogoś, kogo polubiła, a wyobraźnia płatała jej poważne figle.
— To komplement z twoich ust? — spytała lekko zdziwiona, podążając za nim wzrokiem. Niedopałek zgasiła na ziemi, wrzucając go do kosza — idę — rzuciła z delikatnym uśmiechem na twarzy, dorównując mu kroku — mamy weekend, wolny wieczór. Raczej bałabym się, że Ciebie ktoś weźmie do sprawy — to znaczyło, że miała sporo czasu. Ich zawód wymagał od nich dziwnego rodzaju dyspozycyjności, który był od nich wymagany. Tylko na ten wieczór wyłączyła telefon. Mogli siedzieć i nie liczyć czasu — nie ma tu żywej duszy, coś pięknego... Chciałabym wyjechać na weekend z Toronto, by nie żyć w biegu — rzuciła, gdy już stanęła przy tafli jeziora. Prawdziwe odprężenie czuła właśnie w takich momentach, gdy mogła korzystać z ciszy. Trochę oksymoron, bo sama idealnie ją zagłuszała.

Don’t Ask, Just Ride

: śr sie 27, 2025 9:14 pm
autor: Cassian Lennox
Z pewnością zanim dojdzie do czegokolwiek pomiędzy nim a Charlotte, to ona wejdzie mu w serce za głęboko, by mógł ją zostawić po jakiejkolwiek bliższej interakcji. Już nawet teraz, gdy nie było pomiędzy nimi nic romantycznego - przynajmniej z perspektywy Lennoxa - to siedziała mu w głowie i nie mógł się jej pozbyć. Nie chciał się do tego przyznawać na głos, ale rozmiękł przez nią. Sprawdzał czy któreś sprawy im wspólnie nie przypadną, jak ta teraz, nawet opowiedział o niej swojemu młodszemu bratu.
To zabawne, ale nigdy, przenigdy nie spodziewałby się, że zawróci mu w głowie pierwsza, lepsza obrończyni, którą poznał naprawdę przez przypadek. Spodziewał się raczej, że w swoim życiu, po rozstaniu się z Cynthią, z nikim więcej się nie zwiąże. Jak dotychczas unikał bliskich relacji z kimkolwiek to zaparcie Kovalski sprawiło, że mógłby dać im szansę.
Nie chciał powiedzieć, że mu to obojętne, bo zepsułby wszystko, co było pomiędzy nimi. Nie, żeby było dużo, ale doskonale wiedział jak kobiety odbierają takie zdawkowe odpowiedzi. Musiał być konkretny, skoro ona pozostawiała mu pole do manewru.
Nie chcę — odpowiedział, zgodnie ze swoim wcześniejszym myśleniem i posłał jej uśmiech, chyba jeden z takich prawdziwych. Może to coś pomiędzy nimi zbyt szybko się rozwijało, jeszcze tak niedawno nienawidzili siebie i mierzyli się gromiącymi spojrzeniami na sali rozpraw. A teraz? Wspólnie spędzali wieczór nad jeziorem.
Mój gabinet… źle mi się kojarzy, nie chciałbym cię do niego zapraszać. W większości spotykam się tam z ludźmi, którzy mnie nienawidzą. — Nie chciał jej wprowadzać do miejsca, w którym wręcz kłócił się z ludźmi. Widział się tam z innymi prokuratorami albo adwokatami, którzy chcieli wybłagać ugodę. Bardzo służbowe rozmowy, do których oni obydwoje nie pasowali, bo w gruncie rzeczy ich poważny temat skończył się chwilę temu, a on nie miał zamiaru zabierać jej już z powrotem. — Nie pasuje ci tutaj? Chciałem być kreatywny.
Kiwnął głową na jej słowa, nawet cicho prychnął pod nosem. Mogła odbierać to jako drugą randkę, chociaż on osobiście tego tak nie nazywał. Wolał ją zabrać w inne, bardziej przemyślane miejsce, ale do tego musiało minąć trochę czasu. Nie chciał żeby to wszystko tak szybko minęło - z Cynthią bardzo prędko weszli w związek, jeszcze prędzej w narzeczeństwo i czuł się jak uwiązany.
Nie chciał aby to znów tak się skończyło.
W takim razie bardzo mi miło, Charlotte — mruknął i stanął w miejscu, pochylił się przed nią, wyciągnął swoją dłoń, aby mu podała swoją. Miał zamiar pocałować jej wierzch. — Dziękuję, że mnie lubisz, z pewnością dzień z tym wyznaniem zapiszę sobie w kalendarzu — powiedział z lekkim przekąsem. — Ja ciebie też.
Ruszył do przodu, sprawdzając przy okazji czy na pewno kluczyki ma w kieszeni, by przez przypadek nie wpadły mu do wody, jeżeli mieli zamiar wejść na molo. Wtedy byliby lekko uwięzieni, bo musiałby dzwonić do ubezpieczalni i jakiegoś najbliższego mechanika, by ktokolwiek mu pomógł ruszyć auto. Na szczęście do tej pory mu się taka sytuacja nie wydarzyła, ale wolał mieć pewność, że ten negatywny scenariusz nigdy się nie spełni.
Jeśli chcesz może być to komplementem, ale chyba mógłbym dać ci lepszy — rzucił przed siebie i wzruszył ramionami na jej następne słowa. — Miejmy nadzieję, że takie coś się nie wydarzy, bo chciałbym spędzić z tobą trochę czasu, skoro już tutaj jesteśmy. W ogóle, to jest moje ulubione miejsce, często jeździłem tutaj… — zawiesił się na chwilę, zagryzł wargę i prędko dodał: — z bratem.
Z żadnym, kurwa, bratem, tylko z Cynthią.
Gdyby Charlotte się o tym dowiedziała to utopiłaby go pewnie w tej wodzie. Wtedy wezwaliby faktycznie prokuratora.
Też chciałbym, ale… wiesz, praca. — Gdyby nie fakt, że zawsze musiał być dostępny to wybrałby się na wolny weekend. Problem taki, że to miejsce, w którym się znajdowali było za niego za bliskie od Toronto. W przypadku dłuższego wolnego musiałby uciec za granicę, by czuć się chociaż na chwilę bezpiecznie. — Ty zawsze możesz.


Charlotte Kovalski

Don’t Ask, Just Ride

: czw sie 28, 2025 11:26 pm
autor: Charlotte Kovalski
Cassian Lennox

Przebywanie z Cassianem zaliczała do przedziwnej relacji, której nie była w stanie zbyt mocno pojąć. Jednocześnie czuła od niego chłód, z którego momentami przebijało się słońce. Nie potrafiła go rozgryźć. Mimo że Galen przekonywał ją o braku spotkania służbowego, to ona dalej czuła jego charakter. Brzuch ją bolał na samą myśl. Nie była w stanie pojąć tego racjonalnie głową. Faceci jak dotąd byli prości w obsłudze, a go Lennoxa jakby zgubiła instrukcje.
— No to nie rozmawiajmy już o pracy, dobrze? — zaproponowała nieśmiało Charlotte, unosząc delikatnie kąciki swoich ust do góry. Co dokładnie miałaby mu powiedzieć? Ej, wiesz co, liczyłam na randkę? Pierwsza mogła wyjść im dobrze. Nie zakończyła się zgodnie z jej instrukcjami, ale było w niej coś magicznego. Tylko czuła się niepewnie, stąpając po takim gruncie.
— To gdzie mnie zaprosisz, jak będziemy ścierali się ze sobą w sądzie? — spytała całkiem szczerze. Tylko obawiała się tego. Co zaraz wybrzmi od niej. Przyjdzie moment, w którym będą musieli stanąć twarzą w twarz. Albo przyznać się do tego, że coś między nimi było. Konflikt interesów wydawał się być dla niej zbawienny, ale zanim go uzyska, pewnie natknie się na kilka spraw z Cassianem. Wewnętrznie czuła, że mogą się one źle skończyć — pasuje, jest... fajnie — uniosła kąciki ust. Przebywanie na łonie natury mimowolnie ją odprężało. Zamknęła na moment oczy, próbując poczuć orzeźwiający rytm wiatru. Tego potrzebowała do szczęścia.
Podała mu rękę i uniosła kąciki ust, gdy ją pocałował.
— Nie wiedziałam, że z Ciebie taki dżentelmen — skwitowała, ruszając zaraz za nim. Szła krok w krok, by się zrównali — wiesz co Lennox? — zagadnęła go, ale uśmiech zniknął z jej twarzy. Zamiast niego wymalował się poważny wyraz twarzy — może spotkamy się w sądzie i będziemy wrogami, ale nie wiem, czy będę na to gotowa — mogło to być ich drugie spotkanie, ale coraz bardziej zależało jej na ich wspólnej znajomości. Wiedziała, że gdy się spotkają, praca okaże się ważniejsza. Użyje każdego możliwego argumentu, by zniszczyć linię prokuratury — nie chcę tego niszczyć — stwierdziła, zatrzymując się na moment. Ciekawiło ją, czy był jakiś przepis dla świeżo spotykających się osób, by nie mierzyli się na sali sądowej.
— To co Cię zatrzymuje? — spytała, unosząc kąciki ust. Z wielką chęcią przyjęłaby od niego wszystkie miłe słowa — z bratem? — uniosła brew. Nie udawajmy, doskonale widziała jego zawahanie, a teraz wykorzysta je przeciwko niemu. Czuła, jakby na nowo weszli na salę sądową — nie wiem, czy to nie krzywoprzysięstwo, panie prokuratorze — nie lubiła być oszukiwana. Denerwowało ją to na samą myśl, że mógł w tak prostej sprawie skłamać. Pewnie był tu ze swoją byłą, nawet jeśli to co z tego? Byli dorośli, każdy miał już jakieś doświadczenia.
— Nie możesz wziąć sobie wolnego? — spytała, bo nie do końca rozumiała, w jaki sposób kierowani są prokuratorzy. Jak dokładnie powinna to rozwikłać — powinieneś odpocząć — stwierdziła finalnie. Oboje powinni wziąć sobie wakacje i przestać myśleć o nielegalnych sprawach.

Don’t Ask, Just Ride

: wt wrz 02, 2025 10:12 am
autor: Cassian Lennox
On sam nie wiedział do końca czym było to spotkanie, na które ją zaprosił. Z jednej strony tematy były jak najbardziej służbowe, w końcu rozmawiali o sprawie, o ugodzie, kręcili się wokół rozprawy i sądownictwa. Z drugiej… właśnie skończyli, bo dalej, bez spojrzenia w akta i rozmowy z tym biednym chłopakiem Charlotte nie mogła nic obiecać, a Cassian nie miał zamiaru naciskać. Więc właśnie chyba w tym momencie spędzali czas jak para znajomych, najlepszych kolegów, można nawet było wspomnieć coś o randce, chociaż niewiele romantyzmu w ich otoczeniu.
Uniósł brew ku górze na jej słowa, ale od razu kiwnął głową. W tym momencie to już doskonale wiedział, że raczej idą ku rendez vous; obiecał jej w końcu, ale nie spodziewał się, że przyjdzie to tak nagle, gdy jest on nieprzygotowany. Nie, żeby wiedział jak się chodzi na randki, bo po tylu latach już pewnie zapomniał, ale myślał, że będzie wyglądało to trochę inaczej.
Na pewno nie do mojego gabinetu — odparł natychmiast. — Wolałbym cię zabrać gdzieś na kawę, aby te zatarcie zmniejszyć, byś nie była tak negatywnie do mnie nastawiona. Praca to praca, Charlotte.
Gdyby zabrał ją do gabinetu podczas jakiejkolwiek sprzeczki dotyczącej pracy to pewnie skończyłoby się tak, że dokumenty poleciałyby na ziemię, a ona leżałaby naga na jego biurku. Nie widział innej opcji rozładowania takiego napięcia, ale nie chciał chyba uświadamiać się w tym, że coś takiego mogłoby się wydarzyć.
Coś z ojca wyniosłem — mruknął, gdy się wyprostował. Czy jego ojciec był gentlemanem? Zależy. Był wysoko postawionym biznesmenem, który codziennie spotykał się z szychami. Jedyne co Lennox wyniósł z jego zachowania, gdy z nim przebywał, to ogromny szacunek do kobiet, szczególnie do tych, które na to zasługują. W jego oczach Charlotte zasługiwała na dużo więcej niż dostawała i od niego, i od świata.
Nie myśl o tym — rzucił idąc dalej, aż w końcu zatrzymał się na molo. Chwilę stał i oddychał świeżym powietrzem, zastanawiając się co ma jej odpowiedzieć. Postanowił powtórzyć to, co wcześniej. — Praca to praca, nie myśl o mnie wtedy tak jak teraz, trzeba rozróżnić życie prywatne od tego, co dzieje się na sali. Wiele osób tak żyje.
A jeszcze więcej myśli, że im się uda tak żyć, a później się rozstają. Nigdy nie będzie dobrze, zawsze coś musi stanąć na drodze i komplikować sprawy. Ludzkie życie jest pełne zasadzek.
Wszystko mnie zatrzymuje. — Prychnął i przeniósł wzrok na nią, gdy wspomniała o krzywoprzysięstwie. Doskonale wiedział, że widziała jego zawahanie, nie był najlepszym aktorem jak mógłby istnieć. Uniósł kącik ust do góry. — Nie pamiętam bym składał tutaj przysięgę, na sali rozpraw nie jestem.
Może kiedyś jej wyjaśni o co dokładnie mu chodziło, może zdąży, zanim ona sama będzie dociekała i dojdzie do tego bez jego pomocy. W gruncie rzeczy nie musiał jej się z niczego tłumaczyć, bo to była jego przeszłość.
Rozmawialiśmy już o tym — powiedział i wzruszył ramionami. — Nawet gdybym miał możliwość wzięcia tego wolnego to bym tego nie zrobił. Jestem zbyt dużym pracoholikiem, niczego innego w życiu prócz pracy nie mam, tylko ona mnie trzyma w granicach zdrowego rozsądku. Gdybym musiał się z nią rozstać to bym oszalał i wylądował w pasach.


Charlotte Kovalski

Don’t Ask, Just Ride

: wt wrz 02, 2025 10:05 pm
autor: Charlotte Kovalski
Cassian Lennox

— A łączy nas coś poza pracą? — spytała finalnie Charlotte, spoglądając badawczo wzrokiem na Cassiana. Tak, była właśnie z nim w środku lasu, a i tak zadawała sobie to pytanie. Miała wrażenie, że każda komórka jej ciała dla niego przepadła. Mógłby zabrać ją gdziekolwiek, by chciał, tyle nie do jego biura? Brzmiało to podejrzanie — wstydzisz się mnie, że nie chcesz mnie u siebie? — dopytała, marszcząc przy tym swoje brwi. Zasadnicze nic ich nie łączyło. Nawet nie wiedziała, czy był nią zainteresowany. Tak, pocałował jej dłoń, zabrał ją nad jezioro pod przykrywką spotkania służbowego, ale ona potrzebowała czegoś innego. Czegoś bardziej namacalnego. Słownego, lub wyrażonego inaczej. W gruncie rzeczy mógłby ją pogrywać, a ona... nie dałaby się sobą bawić.
Uśmiechnęła się jedynie na wzmiankę na ojca. Widocznie Lennoxowie mieli to we krwi. Musiała się do tego przyzwyczaić i kiwać głową, jakby była to norma.
— Nie mogę — stwierdziła, patrząc na niego tym dziwnym błyskiem w oku. Potrafiła być naprawdę okrutna, gdy ktoś stąpnął jej na piętę. Potyczkę z Cassianem musiałaby wygrać każdą możliwą kroplą własnego potu. Mężczyźni tego nie lubili — trzeba, ale jak weźmiesz mnie na kolejne spotkanie służbowego tego typu, to nie unikniemy konfliktu interesów — powiedziała poważniejszym tonem, trzymając się od niego z daleka. Mogłaby próbować oddawać sprawy, gdzie widziałaby jego nazwisko, on podobnie. Nawet nie musieliby się do tego przyznawać, tylko... no właśnie co Lotte? Nie chciała się już z nim kłócić. Te niebieskie oczy uniemożliwiłyby jej pracę w sądzie.
Skrzywiła się. Wszystko go zatrzymywało. To co ona w takim razie tutaj robiła? Przegryzła dolną wargę, czując się jak zdesperowana idiotka. Naprawdę tak dużo od niego wymagała? Czy to były tylko jej urojone myśli, nawet nie byli na randce, a ona szukała jakiś sygnałów jego zainteresowania. Nie skomentowała też przysięgi. Nie był świadkiem strony, by musiała go przesłuchiwać. Za to w jej ciele pojawiła się przedziwna niepewność.
— Ja... — mówiła, czując jak głos lekko zadrżał — mówiłam poważnie o wspólnym weekendzie, Cassian — w trakcie ich pierwszej randki mówiła poważnie. Teraz jedynie odwróciła się tyłem do mężczyzny. Jakoś humor wydawał się jej prysnąć. Niby chciała przedzierać się przez ten mur, ale potrzebowała zobaczyć wyłamaną cegiełkę w nim. Nawet taką najmniejszą.

Don’t Ask, Just Ride

: śr wrz 03, 2025 5:19 pm
autor: Cassian Lennox
Pytanie, które zadała zbiło go z tropu. No w końcu… chyba ich coś łączyło poza pracą? Nie wiedział jak ubrać w słowa to, co chciał powiedzieć. Nie byli najlepszymi przyjaciółmi, ani kochankami, znali się jedynie z sali rozpraw, ale nie spotykali się na niej tak często jak poza. Co jeśli ona tak ich nie postrzegała?
Obojętnych ludzi dla mnie nie zapraszam do mojego mieszkania, wiesz? — odpowiedział pytaniem na pytanie, wbił wzrok w nią, analizując jej mimikę. — Poznaliśmy się w pracy, ale gdybym postrzegał ciebie jedynie jako współpracownicę, czy tam przeciwniczkę to nie poszlibyśmy do baru, nie zagrałbym dla ciebie na fortepianie i ostatecznie nie wywiózłbym cię poza miasto, aby spędzić z tobą czas. — Gdyby była dla niego nikim to nie kontynuowałby ich znajomości po tamtym zapalonym papierosie, nie rozmawiałby z nią na stołówce w trakcie przerwy na rozprawie. — Więc tak, łączy nas coś poza pracą.
To był chyba najtrudniejszy wywód, który mógłby ukrócić zwykłym powiedzeniem “podobasz mi się, Charlotte”, ale jakimś cudem te słowa nie potrafiły mu przejść przez gardło. Doskonale wiedział, że gdyby tak powiedział to jego mur opadłby całkowicie, a chyba do końca nie chciał tego pokazywać. Wciąż obawiał się, że gdy zbliży się do Kovalski to pewnego dnia kopnie go w dupę i zostanie sam z odbudowywaniem tego, co zniszczyła. Bał się jak jasna cholera.
Nie wstydzę się ciebie. Bardziej boję się tego, że ty będziesz musiała się wstydzić mnie — powiedział po chwili spokojnie i odwrócił wzrok. Nie robił niczego złego, ale co jakiś czas przyczepiały się do niego media, głównie przez głośne sprawy i rozpoznawalność ojca. Nie chciał jej ciągnąć w to bagno, ich relacja nie potrzebowała rozgłosu, czułby się niekomfortowo, gdyby gdzieś w internecie widział ich wspólne zdjęcia i obrzydliwe podpisy.
Chyba im mniej konfliktów interesów tym lepiej? — zauważył i uniósł brew do góry. Jeżeli nie będą się kłócić na sali, to nie będą się kłócić w realnym życiu. Powinni z tego korzystać póki mogą, później już nie przytrafią im się wspólne sprawy, bo w większości będą oddalać Cassiana za powiązania z adwokatem strony przeciwnej. Dopóki nikt o tym nie wie powinni czerpać pełnymi garściami. Może też właśnie dlatego nie chciał aby ktokolwiek widział ich razem, musieli omijać prawo jak tylko się dało.
Wstrzymał powietrze, gdy usłyszał jej następne słowa. Najwidoczniej do tej pory nie rozumiał aluzji o wspólnym weekendzie, nie wywnioskował tego z jej wcześniejszych wypowiedzi. Zacisnął jedną rękę, bijąc się w myślach, co powinien zrobić. Jej słowa brzmiały jak wybór, a on musiał go teraz dokonać. Bardzo chciał z nią spędzić więcej czasu, ale… nie czuł się gotów. Wiele wątpliwości było w jego głowie; nie chciał pokazywać, że aż tak bardzo dla niej przepadł. W końcu przed chwilą mówił, że na pewno nigdzie nie wyjedzie, bo nie może, a teraz tak prosto powie, że “no jasne, wyjeżdżamy w następnym tygodniu?”
Wybierz miejsce, Charlotte — odpowiedział.
Przymknął oczy wiedząc, że kolejny raz zrobił coś, czego będzie okropnie żałował. Otworzył, odwrócił się do niej i widząc, że odwróciła się do niego tyłem, położył swoją dłoń na jej ramieniu.
To gdzie chcesz jechać?
Uśmiechnął się, chociaż w środku niemalże gotował się ze złości, na siebie samego.


Charlotte Kovalski

Don’t Ask, Just Ride

: śr wrz 03, 2025 7:37 pm
autor: Charlotte Kovalski
Cassian Lennox

Patrzyła badawczo na niego wzrokiem. Dalej próbowała go rozpracować. Wiele słów można było powiedzieć na jego temat. Tajemniczy to jedno z nich. Doskonale zdawała sobie, że byli na randce, ale to przez nią. Fortepian podobnie. Jedynie to spotkanie było jedyną zainicjowaną przez Cassiana. Czy jej to przeszkadzało? Nie wiedziała. Choć próbowała zrozumieć jego pokrętne słowa, zaczęła się zastanawiać, czy był mężczyzną. Kręcił wokół tematu, jak dziecko, które popsuło ukochaną rzecz matki. Spodziewała się jedynie krótkiego: podobasz mi się. Zamiast tego dostała w głowie analizę psychologiczną Lennoxa. Nie wiedziała, co powinna o nim myśleć.
— No dobrze — krótko to skomentowała. Nie miała planu na Cassiana. Gdyby mieli przy sobie alkohol, może skorzystałaby z serum prawdy. Teraz wolała pozostawić je gdzieś na boku. Nie myśleć o nim i po prostu dać się ponieść chwili. Kiedyś będzie musiała to zrobić. Teraz wolała nie wyjść na totalną desperatkę.
— Nie będę się Ciebie wstydzić, na razie nie muszę się nawet do Ciebie przyznawać — stwierdziła Charlotte, delikatnie wzruszając ramionami. Na jej temat padały różne epitety. Prowadziła sprawy brutalnych morderstw. Media znały ją jako obrończynie najgorszych przypadków. Nawet ta ich ostatnia rozprawa dała jej siwe znaki. Doskonale znała Lennoxa. Sprawdziła go. Tylko niezbyt obchodziłyby ją media, a na pewno nie współpracownicy. Mieli zbyt wiele lat, by móc osądzać tak młodą osobę jak ona. Wzięła głęboki oddech. Czemu nie potrafiła go rozpracować? Z jednej strony czuła, że chciała go poznać, a z drugiej te wymijające półsłówka doprowadzały ją do chęci wyrywania włosów z głowy.
— Zdecydowanie... — odparła, zawieszając na moment głos — ale kiedyś pomyślisz, że jest potworem, jak wezmę nieodpowiednią sprawę, a będę o nią walczyć jak lwica — stwierdziła, wbijając w niego mocne spojrzenie. Nie wiedziała, z czego dokładnie to wynikało, ale zakuło ją w serce. Zaczęła zastanawiać się nad sensem. Konflikty interesów miały swój wiadomy cel.
Stała w ciszy, oczekując na wyrok z jego strony. Nabrała powietrza w płuca i zaczęła ciche odliczanie na odmowę. Nie spodziewała się jego kolejnych słów. Oczekiwała na nie, a jednocześnie bała się odmowy. Może coś z tego będzie.
— Muskoka może być? — spytała, dalej nie odwracając się. Czuła jego dłoń na sobie, ale była desperatką. Wewnętrznie liczyła na coś więcej. Za to doskonale zdawała sobie sprawę, że nie miała o co prosić.

Don’t Ask, Just Ride

: pt wrz 05, 2025 8:03 pm
autor: Cassian Lennox
Sam nie wiedział co do końca próbuje osiągnąć tym wszystkim. Z jednej strony chyba chciał wykazać jakąś inicjatywę, bo naprawdę zależało mu na relacji z Charlotte, a z drugiej… sam bał się wchodzić w to głębiej, bo zaraz pojawiały się nad nim czarne chmury. Każdy scenariusz jaki mógłby sobie stworzyć, kończył się w jakiś brutalny dla niego sposób, chociaż nigdy nie powiedziałby, że Kovalski mogłaby zrobić mu jakąś krzywdę. Może był uprzedzony co do kobiet, w końcu nie miał z nimi najlepszych przeżyć, jak nie jakaś wykorzystująca go to Cynthia i fakt, że złamał jej serce i okazał się być tym najgorszym.
A uważasz, że jest inaczej? — zapytał lekko zdziwiony. Jej krótka odpowiedź i brak jakiegokolwiek entuzjazmu zbiło go z tropu. Nie zachowywałby się do niej tak, gdyby była mu całkowicie obojętna. Jeśli traktowałby ją jako współpracownicę to sprawnie by unikał jej towarzystwa, szczególnie, że była głośna i nieznośna. A jednak sam przyjechał po nią i sam chciał z nią spędzać wolne godziny.
Nie musisz się do mnie przyznawać — powtórzył z lekkim uśmiechem. Nie chciał podkreślać tego na razie, bo w głębi serca najlepiej by było jakby w ogóle nie musieli się do siebie przyznawać publicznie. Może było to trochę aroganckie, ale nie potrzebował tego do szczęścia. Gdyby ich relacja wyszła poza nich to wyszłoby więcej kwasu niż pożytku. Nie czułby się lepiej z wiadomością, że każdy na świecie wie z kim jest prokurator Lennox.
Zupełnie tak jakbym miał się tym przejmować — mruknął pod nosem. Kompletnie nie stresował się na myśl, że spotka ją w sali rozpraw po przeciwnej stronie. Nie miał zamiaru dawać jej pola do popisu tylko dlatego, że się spotykają. Musieli korzystać z tego dopóki na światło dzienne nie wyszła informacja, że mają ze sobą bliskie relacje. Lubił widzieć ją jako adwokatkę - podobała mu się w tej wersji, nawet jeśli próbowała go zmieszać z błotem. Może był masochistą, a może go to po prostu kręciło.
Nie był w stanie jej odmówić, bał się, że jeśli powie coś przeczącego na jej słowa to to spotkanie będzie ich ostatnim. Walczył ze sobą chwilę zanim się zgodził i położył rękę na jej ramieniu, próbując udowodnić, że faktycznie był chętny na spędzenie weekendu razem.
Tak. — Nawet jeśli było za blisko i wolałby jakiś wyjazd na drugi koniec świata to w momencie, gdy to była jej propozycja nie widział innej opcji niż przytaknięcie. Kiwnął głową dodatkowo, chociaż wcale tego nie widziała. — Ten czy następny? — zapytał jakby to było najnormalniejsze planowanie wyjazdu, chociaż wiedział, że będzie musiał się szarpać przez następny tydzień aby na pewno nikt mu głowy wtedy nie zawracał. A ile osób będzie musiał błagać, by w razie czego przejęły dyżur…
Jesteś głodna? Bo ja bym coś zjadł w drodze powrotnej, chłodno się już robi — zaproponował i zrobił kilka kroków do przodu, by w końcu stanąć przed nią.
Podniósł jedną ze swoich dłoni i położył na jej policzku, palcami zahaczając o brodę, by unieść jej głowę trochę wyżej. Chyba chciał ją pocałować. Świat zwolnił na sekundę, gdy wpatrywał się w jej pełne usta, nawet odrobinę się pochylił w jej kierunku, ale po chwili zrezygnował. Uniósł kąciki do góry i kiwnął głową w stronę samochodu.
Idziemy?


Charlotte Kovalski

Don’t Ask, Just Ride

: sob wrz 06, 2025 12:49 am
autor: Charlotte Kovalski
Cassian Lennox

Uważam, że to bardzo rozmyte określenie Cassian — stwierdziła finalnie Charlotte, próbując ugryźć ten temat odpowiednio. Próbowała znaleźć coś w jego oczach, co mogłoby jej powiedzieć więcej. Tak, spodziewała się tego krótkiego podobasz mi się Charlotte. Pewnie czuła się lekko zawiedziona. Zwyczajnie chciała mieć jakąś wskazówkę, w jakie miejsce szła ta relacja. Nie była to przyjaźń, ani żadne kolesiostwo. Stąd potrzebowała znaku, bo lubiła wiedzieć, na czym stoi. Mogło to byś ich trzecie spotkanie, a ona dalej mocno waliła w mury tego zamku, by dostać się do księcia. Tylko w pewnym momencie był problem, bo bardzo nie chciała wyjść na desperatkę.
Ale ja Cię lubię Cassian, więc będę, o ile do czegoś dojdzie — zawiesiła na nim wzrok, spoglądając na niego badawczym wzrokiem. Próbowała wyczytać z jego oczy coś więcej. Chciała wiedzieć, czy naprawdę mu się podobała, czy zabrał ją, by ułatwić sobie sprawę. Miała trudności z rozgryzieniem Lennoxa. Nie miałaby problemu z występowaniem z nim publicznie. Zdążyła go polubić, podobał się jej i... chyba ze wzajemnością? Ale do tego dopiero dochodziła.
Kiwnęła delikatnie głową. Widocznie oni się różnili. Bała się mu nie odpuszczać. Może wtedy znienawidziłby ją? Polubiła Cassiana i nie chciałaby tracić kontaktu, przez to co wydarzyło się na sali rozpraw. Nie miała zamiaru dać mu jakiejkolwiek taryfy ulgowej. Wytknie mu każdą próbę manipulowania ławą. Był szczery i sprawiedliwy, ale nawet najlepszym ludziom zdarzały się niezbyt czyste rozgrywki.
Możemy później, żebyś poukładał sobie dyżury? — zaproponowała Kovalski ciut lekko. Próbowała wybadać odpowiedni termin. Ten weekend? Zdecydowanie za szybko. Kolejny? Może nie da mu się tego poukładać. Potrzebowała jasnej odpowiedzi, potem zajmie się organizowaniem najlepszego weekendu w życiu Cassiana. Zresztą wybrała spokojne miejsce, gdzie można było korzystać z cudów natury.
No zjadłabym coś — przyznała szczerze, czując jak powoli serce zaczyna bić jej szybciej. Patrzyła na Cassiana niepewnym wzrokiem. Mimowolnie przestała oddychać. W jej wzroku dało zobaczyć się rozmarzenie. Naprawdę chciała więcej. Dotyk Cassiana koił ją nerwy. Stała, czekając aż ich usta się złączą, ale on... postanowił odejść. Spojrzała na niego zdezorientowana.
Nie chcę iść. — kobiety bardzo szybko zmieniają zdanie. Widocznie ona też. Nie chciała odejść stąd, skoro postanowił grać na jej zmysłach.

Don’t Ask, Just Ride

: wt wrz 09, 2025 1:28 pm
autor: Cassian Lennox
Kompletnie nie rozumiał tego, o co jej chodzi, ale nie miał zamiaru dociekać. Nie chciał, bo chyba się bał, że dostanie cios prosto w serce przez fakt, jaki nieuważny był. Powinien dawno dojść do tego, co ona chce usłyszeć, sam mógł wywnioskować, bo nie było to trudne. Zgadzała się na takie spotkania, wyciągała go sama, żartobliwie proponowali sobie randki. To był chyba ten moment, w którym powinien powiedzieć, że coś ma do niej, bo same gesty nie były wystarczające.
Ale bał się jak jasna cholera, że jest za szybko.
Nie chciał powtórki, tamtą ledwo przeżył.
Ja ciebie też, Charlotte — odpowiedział i wbił w nią swój wzrok, lekko mrużąc oczy, próbując zrozumieć o co do końca chodzi. Nie chciał jej wplątywać w bagno, którym były media, najwygodniejszą formą dla nich obojga było nieprzyznawanie się do siebie. Mieli wtedy prościej i w pracy, i w prywatnym życiu. Ale ona chyba tego nie chciała, zmusić jej nie mógł.
Okej, to po prostu zajmę się tym na dniach. Ułożę dyżury, postaram się jakiś weekend wolny załatwić i wtedy ci napiszę, zgoda? — zaproponował.
Ciężko było mu się określić czy lepiej tak, czy tak. Z drugiej strony im szybciej tym lepiej, stanąłby na głowie, aby załatwić sobie wolne i mieć z głowy wyjazd z nią, który miał być chyba tym kulminacyjnym w ich relacji. Nie chciał czekać dłużej, wiedział, że im więcej czasu minie i im częściej będą się widzieć na sali rozpraw, ochota odejdzie.
Znaczy się, najpierw musiałaby się wytworzyć, bo aktualnie była tłumiona przez strach.
Wszystko działo się tak prędko; to było jedno z ich pierwszych spotkań w samotności, a padały już poważne propozycje, na które chyba gotowy nie był.
Kiwnął głową, gdy powiedziała, że chce iść i zabrał rękę z jej policzka, zupełnie tak, jakby to co działo się chwilę temu nigdy nie istniało. Zdążył nawet odwrócić się i zrobić pół kroku w bok, aby zejść z pomostu i pójść w stronę auta. Ale jej słowa zatrzymały go, a w głowie pojawił się czerwony napis error.
Odwrócił się z powrotem, spojrzał na nią badawczo i teraz już wiedział o co chodziło przez cały ten czas. Zwykłe spotkanie nie było dla niej wystarczające, by wiedziała, że mu się podoba. Nawet zgodzenie się na spędzenie czasu gdzieś we dwoje również, potrzebowała czegoś więcej.
Uśmiechnął się, zbliżył do niej powoli i złączył ich usta w pocałunku. Był on niedługi, lecz wystarczający, by zatracił się w tej chwili i zapomniał jak się oddycha. Czuł jej ciepło, bliskość, jakby wszystko inne przestało mieć znaczenie. Oddech przyspieszył, serce uderzało mocniej, a myśli na chwilę ucichły. Gdy ich usta się rozdzieliły, wziął głęboki wdech. Spojrzał jej w oczy, szukając w nich odpowiedzi i pewności, że dobrze zrobił.
A teraz chcesz iść?


Charlotte Kovalski