Strona 2 z 2

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 9:01 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

Nie usłyszała go. Nawet gdyby to zrobiła, była za bardzo dumna, by dać się pogrążyć. Tym właśnie byłoby nie podjęcie tej rękawicy. Mogła nienawidzić gościa całą sobą, wypluwać sobie flaki, a finalnie jej dobre imię w towarzystwie znaczyło coś więcej. Pewne wyzwania dla osoby z jej przypadłością, były zero jedynkowe. Musiała pójść naprzód, musiała zniszczyć gościa, który wydawał się dla niej niesamowicie paskudny. Inaczej nie byłaby sobą. Był jedną z tych osób, która najbardziej wpłynęła na jej nałóg i późniejszą przyszłość. Walczyła jak wojowniczka, kiedy tylko mogła. W najżałośniejszych chwilach nigdy się nie zatrzymywała. Johnny nie będzie jedynym.
Dała się sprowokować, ale jej wszystkie zmysły były zwrócone tylko w stronę złości. Nie słyszała głosu Aidena. Była skupiona na własnej złości. Żyłka na jej czole niemalże od razu zaczęła jej pulsować. Gdy szli w stronę gry, chwyciła go sama za rękę. Zdesperowana. Dotyk był inny bardziej przeczulony. Już sama nie wiedziała, co powinna zrobić. Potrzebowała wsparcia, a czy Wang był w stanie jej go udzielić? Czy sama nie będzie wplątywała się w pomoc dla niego?
— Nie bądź dupkiem, Johnny — warknęła Sabrina, mierząc mężczyznę wzrokiem. Niemal wbijała w niego sztylety za pomocą wzroku, albo lasery w oczach — przynajmniej on nie choruję na mikropenisa — parsknęła śmiechem. Niejedna butelka za nią w tym towarzystwie. Reszta też zaczęła rechotać, a Johnny? Wyglądał na wściekłego. Widocznie musiał zadać poważniejsze pytanie. By dopierdolić zarówno Aidenowi, jak i Sabrinie.
— No to — zaczął z przekąsem — zacznijmy lekko. Co Ci się najbardziej podoba w tej narkomance? — albo Johnny miał dobry humor, albo użytkowniczka grająca Sabriną nie miała w tym momencie żadnych pomysłów. Pierwsze pytania są zazwyczaj na rozgrzewkę.

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 9:38 pm
autor: Aiden Wang
Zdecydowanie powinna wiedzieć, że Wang nie nadawał się do takich rodzajów gier, szczególnie, gdy musiał brać udział z jakimiś typami spod czarnej gwiazdy. Uznał, że jutro porozmawia o tym z Sabriną, bo jeżeli chciała zmienić towarzystwo i nie brać więcej narkotyków to powinna unikać takich ludzi. Już nie wspominając, że w ogóle zabrała go na imprezę, gdzie był jedyną osobą, która była pod wpływem jedynie alkoholu. Znalazła sobie głupca, który jako jedyny się starał i o nią martwił.
Miał dziwne przeczucie, że jeżeli odwróciłby od niej wzrok to od razu pobiegłaby ze zwijką za krzaki.
Granie w tę grę było ich największym błędem.
Chwycił ją za ramię, już nawet nie za dłoń, próbując dyskretnie uspokoić. Nienawidził takich sytuacji, brakowało tylko by Sabrina tak zdenerwowała Johnny’ego, by ten wkurwiony wstał i próbował któremuś z nich przypierdolić. Okej, Aiden chodził na siłownię, ale nie oddałby mu, bo jego siła nie była równa sile najebanego i naćpanego gościa. Już na starcie był spalony.
Wbił swój wzrok w płonące ognisko, wyczekując na pytanie, mając nadzieję, że nie dojadą go na samym początku.
Nie mów o niej per narkomanka, Sabrina już nie bierze — rzucił na samym początku i wbił wzrok w typa. Wiedział, że teoretycznie narkomanką już będzie całe życie, nawet jeśli nie będzie ćpać. Denerwowało go, że używają co chwilę tak obrzydliwych słów, jak nie w stosunku do niego, to teraz do niej. — Trudno mi powiedzieć jedną rzecz. Z pewnością jej szare oczy, tatuaże. I to, że jest taka troskliwa w stosunku do mnie. — Po jego słowach rozbrzmiał się głośny śmiech, na co jedynie uniósł brew ku górze. — Oj, Johnny, nikt nigdy nie był w stosunku ciebie troskliwy, jedynie mama, że tak reagujesz? Nikt cię nigdy nie kochał? — Totalnie nie rozumiał co było dla nich powodem do takiego głośnego brechtu.
Wzruszył ramionami i sięgnął po butelkę i prędko nią zakręcił, mając nadzieję, że trafi się mu ktoś normalny, kto wybierze pytanie, by zapytał o jakąś głupią rzecz. W głowie sobie przygotował kilka pytań, godnych samego Johnny’ego. Na swoje nieszczęście trafił na Sabrinę, która od razu krzyknęła: wyzwanie!
Rozejrzał się wokoło. Nie chciał dawać jej czegoś uwłaczającego, a jednocześnie, gdyby dał coś banalnego to pewnie samce alfa, siedzące naprzeciwko, wnieśliby sprzeciw i wymyślili coś własnego, na co ona by od razu przystanęła.
Wyzeruj to piwo — mruknął i podrzucił jej puszkę piwa, którą znalazł gdzieś leżącą za nimi. 10%, kto kupuje takie gówno? On też to pił?


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 10:05 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

Nie pobiegłaby tak od razu. Potrzebowała piętnastu minut, by znaleźć osobę z dobrym towarem.
Uniosła delikatnie kąciki ust. To jej pomogło. Bodźce, silne bodźce. One były w stanie skupić ją na tyle, by nie uciekła w samą złość. Co by nie powiedziała o Aidenie, był dobrą przyzwoitką. Powinna sprawić mu za dzisiejszy wieczór nagrodę. Jakiś piękny rysunek. Nie spodziewała się aż tak dobrej skuteczności ze strony chłopaka. Jakoś zrobiło się jej od razu lżej na sercu.
Kolejny tym razem szerszy uśmiech, kiedy zaczął ją bronić. Serce jej przez moment szybciej zabiło. Nie spodziewała się takiego gestu po nim. Powoli w głowie zmieniała się jej wizja Aidena. Tkwił w niej jako ten nieporadny, nieśmiały chłopak, któremu musiała pokazywać świat, zabawę i szalone doświadczenia. A może pełnił inną rolę? Tak naprawdę był jej strażnikiem. Osobą, przy której mogłaby wejść w najgorsze bagno. Sam wzrok wyrażał więcej niż tysiąc słów. Może znalazła w nim drugie rodzeństwo? Kogoś kto zaakceptuje jej najdziwniejsze rzeczy.
Przy kolejnych serce znowu przyśpieszyło. Trudno było jej wytłumaczyć to, co działo się wewnątrz niej. Może to mieszająca się wódka z piwem w jej żołądku, a może dziwne ukłucie w sercu. Tyle przebywała z obecną ekipą, z którą teraz siedzieli, a nikt nigdy nie rozlał w niej tyle ciepła. Jej twarz robiła się czerwona. Może przez sam alkohol, albo przez wyznanie Aidena.
Tego wieczoru zaczęła zmieniać o nim zdanie jak nigdy.
— Już się robi — skwitowała krótko i wzięła tę puszkę piwa. Jak będzie miała rzygać, to tylko z godnością z daleka od wścibskich oczu. Sabrina miała wysoką tolerancję alkoholu, nie pierwszy raz tu piła, nie pierwszy raz mierzyła się z tymi idiotami. Wypiła bez zastanowienia całe piwo, a na sam koniec beknęła głośno. Wszystko zarechotali.
Przez kolejne dziesięć minut mogli odetchnąć z ulgą. Pozostali uczestnicy przerzucali się zadaniami, najbardziej obrzydliwymi jakie tylko mogły być. Pytania zaczęły być coraz bardziej niezręczne. Aż sama Sabrina będąc pod wpływem, czuła dreszcze żenady. Finalnie doszło do momentu, w którym Aiden został wylosowany. Wybrał wyzwanie. Szokujące.
— Skoro jesteście razem, to sobie pomacaj — rzucił nagle Johnny i zaczął się gorzko śmiać. Kto się tego spodziewał? Sabrina odliczała w myślach końca tej butelki, ale nagle zerwała się na nogi, ciągnąc ku górze Aidena.
— Nie będziemy robili Tobie taniego porno — wydusiła z siebie, ciągnąc Wanga w stronę jeziora. Musiała ochłonąć. Nie pozwoliłaby mu na to. Dobrze, wiedziała, że była jedyną kobietą w jego życiu. Innej nie miał, nawet pijana nie pozwoliłaby na zniszczenie wspomnienia pierwszego amcanka.

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 10:23 pm
autor: Aiden Wang
Coraz bardziej mu się przestawało tutaj podobać. To miała być impreza, mieli się dobrze bawić a na razie wszystko wyglądało średnio. W sumie to nawet nikogo nie poznał, Sabrina obiecała mu tyle zainteresowanych kobiet, a aktualnie miał wrażenie, że jedyne dostawał od Johnny’ego i jego kilku kolegów, którzy siedzieli naprzeciwko ich. Najprawdopodobniej nie dostali zaproszenia oficjalnego, bo kilka osób też wyglądało na niezadowolonych przez ich zachowanie. Nie był głupi, Aiden wiedział, że ten typ zaopatrywał wszystkich w temat. Nic innego do zaoferowania raczej nie miał.
Czy szczerze tak myślał o Sabrinie? I tak, i nie. To co powiedział było starannie wymyślone w jego głowie, bo musiał się postawić w roli jej partnera, by nie doszło do jakichkolwiek zwątpień. Skoro chciała tak grać, bo czuła się bezpieczniej to głupio byłoby mu to zniszczyć. Z drugiej strony im dłużej myślał o tym, co powiedział, tym bardziej uświadamiał się w tym, że nie skłamał - naprawdę mu się podobała wizualnie. No i była świetną przyjaciółką, gdy tylko o niej myślał to w głowie miał każdy moment, w którym się nim opiekowała. Na przykład wtedy, gdy skręcił kostkę - z jej winy, ale dołożyła wszelkich starań, by dotarł do domu, a później wypytywała o niego. Każdy inny dzieciak miałby go w dupie. Wcześniej, gdy rozmawiali też czuł od niej tę troskę, o której wspomniał.
Wieczór trwał, a Aiden w myślach jedynie błagał boga, aby nie wypadła na niego kolej. Wiedział, że jak wybierze pytanie to będzie w ich oczach cipką, co boi się zrobić zadania. Miał nadzieję, że może go ominie kolejka, albo po prostu dadzą mu coś prostego. Niestety, los był przeciwko niemu.
Wang uniósł jedynie brew ku górze, bo pierw nie doszło do niego co konkretnie miał zrobić. Później Sabrina wstała i pociągnęła go za rękę, przez co jego konsternację na twarzy widział chyba każdy. Kompletnie nie rozumiał, dlaczego przerwała.
Brzydziła się go? Nie chciała, aby pomiędzy nimi do czegoś doszło? Przecież to i tak byłoby tylko przyjacielskie.
Wiesz co Sabrina, nie musiałaś... — zaczął, kiedy byli w niedalekiej odległości od jeziora, a raczej jego brzegu. Całą drogę rozmyślał co jej się stało. Innym faktem było to, że jego pijany mózg nie zauważał problemu, że w ogóle musieliby coś takiego zrobić. Skupił się całkowicie na jej odmowie. — W końcu jesteśmy parą, nie? — Zatrzymał się i chwycił ją za rękę, obracając w swoim kierunku. — Głupio będą o nas myśleć, zaraz będą gadać głupoty, a tak to wychodziło nam w miarę wiarygodnie.
Może aż tak bardzo go to bolało, bo jednak chciał ją dotknąć i pocałować? Nawet jeśli ten idiota by na to patrzył.


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 10:45 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

Dlaczego przerwała? Bo choć myśli wydawały się być wolniejsze, była świadoma. Miała swoją charakterystyczną pijacką czkawkę, ale dalej wiedziała, co działo się dookoła niej. Zdawała sobie z tego sprawę wręcz idealnie. Ciągnąc Aidena jedyne, co miała w głowie to jedno. Nie może go skrzywdzić. Nie chodziło o ją samą, takie rzeczy były wyjątkowe. Sama pamiętała swój irracjonalny pierwszy raz. Przez to że nie był z odpowiednią osobą, obrzydzał ją jeszcze bardziej. Nie miała zamiaru robić widowiska wokół ich dwójki. Mogła kłamać, ale co by się nie działo, były takie granice, których nie miała ochoty przekraczać. Alkohol przyćmiewał jej myśli, nie samą chęć obrony Wanga. Go będzie strzegła, jak największego skarbu, który mógł spaść na ziemię.
Cóż, po takim kryzysie wizerunkowym już na pewno nie weźmie narkotyków.
— Musiałam — poprawiła go, kiedy stała do niego obrócona. Dalej trzymała go mocno za rękę i zaraz polał się cały potok słów — niepotrzebnie skłamałam. Nie chciałam, by twoje pierwsze przeżycia związane z kobietą, wyglądały w ten sposób. Jestem żałosna, że ich okłamałam, ale gdybym tego nie zrobiła 100% któryś z tych idiotów, by mnie przelizał — słowa wylatywały z niej, jakby była raperem w stylu Eminema. Miliony słów w ciągu jednej minuty, które miały przekazać Aidenowi jedno. Jesteś dla mnie wyjątkowy, nie pozwolę, żeby ktoś Cię skrzywdził, żeby wspomnienia zostały skrzywione. Nawet jeśli nie lubisz kobiet, ten pierwszy kontakt powinien być wyjątkowy — wolałam, żebyś to był ty i pierwszy raz zatrzymała swoją burzę słów na dobre pół minuty. Spoglądała na niego badawczym wzrokiem, by finalnie wzrok spadł do jego ust. Potrząsnęła głową, to tylko pijacka głowa — wiem, jestem hipokrytką, ale... nie chcę byś tego żałował, skoro to miał być twój pierwszy raz. Chciałaby, żeby był wyjątkowy — bo z głębi serca jedyne czego pragnęła, to dobra dla Aidena. Jej duma może zostać urażona, znajomym wciśnie kit, że się pokłócili. — i szczerze? Kilkanaście razy myślałam dzisiaj o tym, żebyś mnie dziś pocałował — powiedziała to? Naprawdę to powiedziała? Sama sobą była zadziwiona, ale tamto piwo finalnie w nią trafiło.

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 11:05 pm
autor: Aiden Wang
Prawdopodobnie wszystko, co powstało w mózgu Wanga w ostatnich kilku minutach było spowodowane przez alkohol, którego wypił zdecydowanie za dużo w ciągu tego wieczora. Ogólnie miał wcześniejsze przeżycia z piciem za dużo i dobrze, bo gdyby nie miał to po flankach już urwałby mu się film. Na razie jeszcze w miarę stabilnie stał, chociaż obraz czasami mu się rozmazywał i wirował. Jego wcześniejszy strach zniknął, pewnie gdyby teraz otoczyło go z pięć kobiet to nie stresowałby się ich obecnością, co najwyżej martwiłby go brak jakiegokolwiek doświadczenia. Nie przeszkadzało mu to, że gdy stali nad tym jeziorem to wciąż trzymali się za rękę, wiedział o tym, co chwilę zerkał czy mu się to nie wydaje. Czuł się taki wolny i swobodny, za to jutro gdy wstanie odbije się to na jego zdrowiu psychicznym.
Zamrugał kilkakrotnie słysząc jej słowotok, który do niego dochodził w spowolnionym tempie. Połowy słów nie zrozumiał, inne zignorował, wybrał z tego sens, który chciał usłyszeć, by za bardzo się nie gimnastykować.
Nie musiałaś, bo udawaliśmy — powtórzył drugi raz i wbił w nią swój wzrok. Nie dochodziło do niego to, że faktycznie dobrze zrobiła, teraz był na nią nawet lekko zły. Jutro, o ile będzie to pamiętał to jej podziekuje. — Czekaj, chyba nie rozumiem… — rzucił i zmrużył lekko oczy, próbując przeanalizować jeszcze raz, bo chyba zgubił wątek.
Czyli jednak nie brzydziła się go, skoro nawet podkreśliła, że wolała aby on ją pocałował zamiast jeden z tych debili. Nie żeby był w szoku, bo gust musiała jakiś mieć, tamci byli cholernymi pajacami.
Stał tak chwilę, słyszał co do niego mówiła, ale w jego głowie dział się huragan. Gdzieś rozsądek z sercem, i jego autyzmem na dokładkę, walczyli o to, które z nich powinno dojść do władzy. Żadne sensownie nie gadało, bo był najebany w chuj, z każdą chwilą czuł się coraz gorzej, szczególnie, że przy jeziorze było o wiele chłodniej niż gdy siedzieli w lesie.
No to mnie pocałuj? — mruknął zupełnie tak, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Jeśli chciała to przecież mogła to zrobić, nic nie stało jej na przeszkodzie. W dodatku był tak znieczulony procentami, że nawet uciekać z jej ramion nie będzie.
Mogła jak prawdziwa wiedźma go zjeść, zostawić jedynie szkielet na pamiątkę tego, że kiedykolwiek istniał.
Zrobił krok do przodu, by zminimalizować odległość pomiędzy nimi i pochylił się lekko, by ich twarze były na mniej więcej podobnej wysokości. Dłoń z jej ramienia przeniósł na talię, albo w jakieś okolice, gdzie po prostu było mu wygodniej i usta złożył w dziubek. Po chwili zmienił mimikę i podrapał się po karku, czując zawstydzenie. Tak robili w bajkach, na żywo chyba całowanie się działało inaczej.
Będzie musiał się podszkolić, na pewno jakieś strony znajdzie.
Ty to zrób, ja nie umiem. Wiem, że mnie nie wyśmiejesz, bo jesteś moją dziewczyną, ale przypał będzie jak ktoś — machnął głową w kierunku, z którego przyszli — to zobaczy. Ty potrafisz.


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 11:22 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

Teraz to ona robiła za przyzwoitkę. Powinna wyciągnąć go z tego wiru chaosu, kiedy tylko miała okazję. Został przeżuty i wypruty przez jej środowisko. Udawali. Pewnych rzeczy nie da się odzrobić. To nie był zeszyt, w którym pisałeś za pomocą ołówka. To byli prawdziwi ludzie z krwi i kości. Tacy, którzy mieli mniej lub bardziej sensowne rzeczy do powiedzenia, do zrobienia. Sabrina... wkurwiła się na niego. Jeszcze ten szczypior będzie jej mówił, czy dobrze się z nim obchodzi. Oczywiście, że tak. Zawsze dbała o jego dobro, nawet gdy świat się kręcił dookoła niej.
— Nie, bo co zostanie dotknięte przez macanta jest jego — wyrzuciła z siebie jakieś dziwne przysłowie, które ledwo co pamiętała. Pewnie jeszcze je przekręciła, ale mimo złego spojrzenia stała przy swoim. Och losie, że też ona wolała jednak trzeźwego Aidena. Tego paraliżującego się na jej widok, a nie tego wyzywającego ją, bo odwiodła go od błędu jego życia — wolę Ciebie niż nich, a Ciebie nie mam zamiaru ranić — powiedziała najkrócej jak tylko mogła. Tylko w ten sposób musiała do niego przemówić. By te szare komórki Aidena rozpoczęły na nowo prace. Każde z nich dbało o sobie nawzajem, a ona nie miała zamiaru zaprzepaścić tego przez kretynów. Gdy była pochłonięta głosami w swojej głowie, zdała sobie sprawę z jednego. Pozwoliłaby Aidenowi na wszystko. By ją dotknął, pocałował, był w niej, bo takie miała do niego zaufanie. Nie skrzywdziłby jej, a ona chciała darować mu to samo.
— Aiden, zabijesz mnie za to jutro, gdy to zrobię — wymruczała, marszcząc przy tym swoje brwi. Miała rację, doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przez ten wieczór szybko nie zobaczą się ponownie. Mimo to nie odsunęła się, kiedy Wang się do niej zbliżył. Stanęła jak sparaliżowana. Już zamykała oczy, czekając na pocałunek. Może dobrze, że nie widziała tego dziubka. Zamiast tego relaksowała się na jego dotyku. Był miły. Komfortowy. Tego potrzebowała. Aiden zostanie jej nowym narkotykiem.
Zdążyła usłyszeć, ty to zrób i zrobiła. Nie dała mu dokończyć zdania. Stanęła delikatnie na palcach, by złączyć ich usta w pocałunku. Jak na nią był on krótki, niewinny. Bała się go. Pocałunku. Czy nie zostanie zaraz odrzucona? Jej ręce mimowolnie powędrowały na tors Wanga. Po kilku chwilach odsunęła się na moment, czekając na reakcję Wanga.

Sparks & Stars

: śr sie 13, 2025 11:45 pm
autor: Aiden Wang
Wszystko było winą alkoholu, a on jutro będzie leczył kaca i okropne wyrzuty sumienia. Może nawet zablokuje ją, by mieć pewność, że nie będzie go kusiło, aby opowiedziała mu cały przebieg wydarzeń z wyjścia na tę imprezę. Oby nie pamiętał nic, bo nie wstanie z łóżka przygnieciony natłokiem informacji.
No skoro tak mówisz, to mam prawo — rzucił wprost przed siebie i przeniósł swoją rękę na jej brzuch. Wątpił, że takie przysłowie istniało, nawet chyba go nie zrozumiał za dobrze, nie wiedział kim owy macant jest, ale ją dotknął. Była jego. Pewnie już nawet od dzieciaka, bo bawiąc się z nią wielokrotnie musieli się musnąć chociażby dłonią. To skoro należała do niego… to jaki był problem.
Boże Aiden, o czym ty kurwa myślisz.
Zrobiło mu się głupio, tak na sekundę, albo dwie. Nie pozwalał sobie na przemyślenia, zostawił to sobie na jutro.
Kiwnął głową na jej następne słowa, ale nie zagościły w jego głowie na za długo. Wleciały i wyleciały, nie przyjął do wiadomości faktu, że Sabrina nie chciała go ranić. I dobrze, bo zaraz zastanawiałby się jak zranić, czym, dlaczego i po co. Mózg wystarczająco mu pękał, czaszka go bolała, miał wrażenie, że coś go rozsadza. Powinien czym prędzej położyć się spać.
Zabiję cię…? — powtórzył, niezbyt świadom i po chwili, zanim jeszcze cokolwiek dodał poczuł jej usta na tych swoich.
Idiota nie zamknął oczu, wpatrywał się w jej zamknięte powieki. Nie potrzebowała więcej zachęt, a on był w szoku, że tak szybko poszło. Nawet nie wiedział czy w ogóle cokolwiek dobrze zrobił, w sumie to stał i pozwalał jej na bycie tą aktywną stroną. Trwało to krótko, nie czuł jakiegoś wielkiego wow, brakowało mu tych fajerwerków. Nawet i jeśli było to takie szybkie, to w żołądku poczuł dziwny ścisk.
Tak działa miłość? Motylki w brzuchu?
Myślałem, że to gorsze wiesz? — rzucił i wyszczerzył się, próbując rozluźnić atmosferę, która między nimi się zagęściła. Podrapał się po karku znów z nerwów i zrobił krok do tyłu, odsuwając się od niej na bezpieczną odległość.
To uczucie w żołądku było dziwne i nie przestawało go irytować, wręcz przybierało na sile. Chwycił się za brzuch, zgiął się lekko, a dłoń położył na swoich ustach, dociskając ją.
Nie, o nie miłość. To rzyg.


Sabrina B. Larue

Sparks & Stars

: czw sie 14, 2025 1:27 pm
autor: Sabrina B. Larue
Aiden Wang

— Taki mądry to zrób to teraz — stwierdziła, spoglądając go w oczy. Jej mózg przestał myśleć, rozpoczęła czystą prowokacje. Jedyne czego potrzebowała to jego dotyku. Alkohol spowolnił jej myśli na tyle, że mogła skupić się tylko na Aidenie. Dotknął jej brzucha? Mimowolnie się roześmiała. Jeszcze ktoś zaraz posądzi ją o picie w trakcie ciąży. Nie, żadnych ciąż. Wystarczyła tylko jedna w rodzinie i u jej już teraz odpowiedzialnego starszego brata — towar macany należy do macanta — powtórzyła, wkładając sobie kosmyk włosów za ucho. Nie potrafiła zrozumieć w jasny sposób całej sytuacji. Całość była dla niej widoczna jakby przez mgłę.
On.
Ona.
Szum drzew i jeziora.
— No tak... Już widzę twoje wiadomości na ten temat — zaśmiała się pod nosem. Oczami wyobraźni widziała, co się zadzieje w przeciągu kilku następnych dni, a raczej co się nie zadzieje — a właściwie brak odpowiedzi na moje — poprawiła własną wypowiedź, próbując nie zostać źle zrozumianą. Cokolwiek miałoby się stać między nimi w przeszłości, czy przyszłości, wolała mieć przy sobie Aidena. Ich kontakt wcale nie był zbyt częsty, czy utrzymywany, ale dbała o jego zdanie na jej temat. Chciała być w porządku wobec niego. Nic więcej do szczęścia nie potrzebowała, byle był przy niej wtedy, kiedy tego potrzebowała.
Dawno nie całowała się z takim... manekinem. Ostatni raz to chyba gdy trenowała swoje pocałunki z poduszką. Nawet za bardzo w ślinę nie poszła. Tak czy siak, pocałunek choć dziwny to wart zapamiętania. Teraz przy każdym spotkaniu będzie mogła mu to wypominać.
Że całe życie jest jego pierwszą.
— Teraz wychodzi na to, że nie potrafię całować — zero romantyzmy, a zamiast niego zwykła paplanina pełna procentów — o jezu Aiden, wszystko w porządku? —spytała w pierwszym odruchu, ale wtedy poczuła zapach wymiocin. Zawsze kończyło się to w ten sam sposób, żołądek się jej zaczynał ściskać, a ona delikatnie odsunąć — o nie... — zdążyła chwycić swoje włosy do góry, zanim pozbyła się z siebie tego 10% piwa. Jednak tanie browary nie zawsze bywały najlepszym rozwiązaniem — nie wierzę, że połączyło nas wspólne rzyganie — zaśmiała się, zdecydowanie zbyt głośno. Skoro już zwymiotowała, mogła bawić się dalej.

Sparks & Stars

: czw sie 14, 2025 5:32 pm
autor: Aiden Wang
Sabrina tego wieczora dała się sprowokować za dużą ilość razy. A Aiden dalej nie rozumiał w ogóle o co chodzi z tym towarem macanym i macantem, nic dziwnego, ciężko było mu zrozumieć większość rzeczy w życiu; nie rozumiał w ogóle czym są powiedzenia, czym jest sarkazm i brał słowa zbyt dosadnie. Często właśnie z tego powodu czuł się zraniony, bo nikt nie potrafił zrozumieć, że Wang brał wszystko do serca, nie rozmyślając czy gdziekolwiek znajduje się drugie dno.
Chciałbym to pamiętać jutro, ale pewnie nie będę — rzucił zamyślony. Może powinien zostawić sobie gdzieś kartkę przy szafce nocnej, przypominającą, że całował się z Sabriną? A może lepiej by tego nie robił, bo dosłownie oszaleje, chyba wolałby żyć dalej swoim spokojnym życiem niż rozkminiać jak to wyglądało, albo panikować z tego powodu.
Wzruszył ramionami na jej dalsze słowa. Na bank nie odpisze jej na żadną wiadomość jutro, bo będzie miał kaca i wyrzuty sumienia, a raczej za dużej ilości szczegółów pamiętać nie będzie. Zje go strach, że miał się nią opiekować, a ostatecznie wódka i piwo wypite na flankach całkowicie odebrało mu zdroworozsądkowe myślenie i urwało film.
Czy było mu głupio, że zwymiotował wprost pod swoje stopy? Nie, oczywiście, że nie. Dobrze, że zdążył przesunąć swoje nogi do tyłu, bo jutro płakałby nad zabrudzonymi trampkami. Na szczęście nie trwało to długo, po prostu zwrócił całą zawartość swojego żołądka, spojrzał na Larue, która zrobiła to samo. Nawet uśmiechnął się, bo wydawało mu się to śmieszne i całkiem romantyczne. Dobrze, że nie był jedną osobą, której zbuntował się żołądek, bo jutro by nad tym rozpaczał.
Zamówisz mi taksówkę? — mruknął i skrzywił się, czując, że najchętniej napiłby się wody. Raczej na terenie imprezy nie było niczego bezalkoholowego. — Możesz wrócić do mnie jeśli chcesz, wolałbym byś nie zostawała tutaj sama.
To była zwykła prośba, a nie jakaś dziwna propozycja. Dopiero się pocałowali, musieli przejść jeszcze przez kilka innych baz, zanim dojdzie do stosunku. Martwił się o nią, gdyby została tutaj to albo by ją zamacali na śmierć, albo skusiłaby się na narkotyki, od których miał ją ratować.
Ostatecznie wsiedli razem, taksówka odstawiła Aidena do domu i Sabrinę też, ale do tego jej.
I zostawił sobie kartkę przylepną na stoliku nocnym.
Całowałeś się z Sabriną, debilu. Było super, nie możesz zapomnieć.


Sabrina B. Larue
z/t x2