Rocky vs Ivan Drago Rocky IV Training Montage HD 1080
: czw sie 21, 2025 9:48 am
Karrion nie znał całej historii Darcy. W zasadzie znał tylko te elementy, którymi ona sama się z nim podzieliła, bądź które były ogólnodostępne. Nie wiedział, co tak naprawdę trzymało ją w tym mieście i dlaczego cały czas usilnie próbuje poprowadzić The Fifth, skoro sama czasami zachowuje się tak, jakby było to dla niej kłopot - zobowiązanie po martwym mężu, które wdowa musi podjąć. Było jednak zbyt wcześnie na to, żeby aż tak bratali się ze sobą, więc ten temat Mercer poruszy później, o ile ich relacja się rozwinie w taki sposób.
- Nie odbieram tego tak, więc się nie martw - skinął głową, chcąc na samym początku wyprowadzić ją z mylnego wrażenia, jakoby kobieta traktowała go jak swego rodzaju plaster na rany. Może i nie znał się na ludziach tak dobrze, jak by chciał, ale w Bowman nie dostrzegał fałszu. Gdy chciała się z nim zobaczyć, to robiła to z chęcią, dla swojej przyjemności, nie po to, by poszukiwać u niego ramienia do wypłakania się. - Z drugiej strony... miło od czasu do czasu łagodzić ból, zamiast go zadawać - w mało zręczny sposób nawiązał tym żartem do swojej profesji, bo dotąd przecież jego życie polegało na zadawaniu bólu innym - dosłownie.
Skinął głową w podzięce za ten komplement, choć tak na dobrą sprawę do końca nie umiał go przyjąć. Nie dlatego, że był nieszczery, a dlatego, że był personalny i nie dotyczył jego umiejętności czy nawet aparycji. Choć teoretycznie uważał się za kogoś, kto potrafi przyjąć rozmaite komplementy, tak tutaj poczuł pewną niepewność. Być może wynikała ona z tego, kto konkretnie wyraził o nim takie zdanie...
Zmiana tematu zbiła go z tropu na chwilę, która posłużyła mu do tego, by się namyślić oraz przełknąć tego smażonego kurczaka, którego wsunął do dzioba kilka sekund wcześniej.
- Między innymi - zaczął. - Czułem po sobie, że nie jestem już tak szybki i twardy jak kiedyś. Udało mi się co prawda uniknąć poważnych kontuzji, ale trenując codziennie niemal przez całe życie, widzisz, kiedy mija twój prime. Inna sprawa, czy potrafisz to zaakceptować - nie mówił o sobie, a o innych bokserach, którzy nie dopuszczali do siebie wiadomości o przemijaniu. - Ja potrafiłem i uznałem, że szkoda mojego zdrowia dla tych kilku tysięcy dolarów więcej. Sporo pomogły w tym też inwestycje, które poczyniłem przez lata. Dzięki nim nie muszę się martwić o pieniądze, więc nie musiałem dalej ryzykować zdrowia jak moi koledzy - przerwał na moment, by upić kilka łyków ze szklanki. - Nie chciałem też zostać zapamiętany jako bokser, który rozmienił na drobne swoją karierę, byleby tylko ją przeciągnąć, ile tylko się da. Ryzyko różnych urazów, udarów, parkinsona czy alzheimera i tak jest zbyt duże już teraz, więc po co sobie dokładać? - pytanie retoryczne. - Stwierdziłem, że kończę z tym, trochę odpocznę i wracam do domu. Klub bokserski nie był czymś, co rozważałem jeszcze rok czy dwa lata temu. To był trochę spontaniczny pomysł, ale ostatecznie cieszę się, że się na to zdecydowałem - przyznał, streszczając tym samym swoje ostatnie lata życia. Wrócił do jedzenia, tym razem podkradając kilka kawałków wołowiny.
- A dlaczego ty dalej jesteś tutaj? Z takimi zasobami mogłabyś spokojnie zacząć nowe życie gdzieś indziej. Po twoich słowach wnioskuję, że nie do końca pasuje ci The Fifth - a jednak temat pojawił się wcześniej niż zakładał.
Darcy Bowman
- Nie odbieram tego tak, więc się nie martw - skinął głową, chcąc na samym początku wyprowadzić ją z mylnego wrażenia, jakoby kobieta traktowała go jak swego rodzaju plaster na rany. Może i nie znał się na ludziach tak dobrze, jak by chciał, ale w Bowman nie dostrzegał fałszu. Gdy chciała się z nim zobaczyć, to robiła to z chęcią, dla swojej przyjemności, nie po to, by poszukiwać u niego ramienia do wypłakania się. - Z drugiej strony... miło od czasu do czasu łagodzić ból, zamiast go zadawać - w mało zręczny sposób nawiązał tym żartem do swojej profesji, bo dotąd przecież jego życie polegało na zadawaniu bólu innym - dosłownie.
Skinął głową w podzięce za ten komplement, choć tak na dobrą sprawę do końca nie umiał go przyjąć. Nie dlatego, że był nieszczery, a dlatego, że był personalny i nie dotyczył jego umiejętności czy nawet aparycji. Choć teoretycznie uważał się za kogoś, kto potrafi przyjąć rozmaite komplementy, tak tutaj poczuł pewną niepewność. Być może wynikała ona z tego, kto konkretnie wyraził o nim takie zdanie...
Zmiana tematu zbiła go z tropu na chwilę, która posłużyła mu do tego, by się namyślić oraz przełknąć tego smażonego kurczaka, którego wsunął do dzioba kilka sekund wcześniej.
- Między innymi - zaczął. - Czułem po sobie, że nie jestem już tak szybki i twardy jak kiedyś. Udało mi się co prawda uniknąć poważnych kontuzji, ale trenując codziennie niemal przez całe życie, widzisz, kiedy mija twój prime. Inna sprawa, czy potrafisz to zaakceptować - nie mówił o sobie, a o innych bokserach, którzy nie dopuszczali do siebie wiadomości o przemijaniu. - Ja potrafiłem i uznałem, że szkoda mojego zdrowia dla tych kilku tysięcy dolarów więcej. Sporo pomogły w tym też inwestycje, które poczyniłem przez lata. Dzięki nim nie muszę się martwić o pieniądze, więc nie musiałem dalej ryzykować zdrowia jak moi koledzy - przerwał na moment, by upić kilka łyków ze szklanki. - Nie chciałem też zostać zapamiętany jako bokser, który rozmienił na drobne swoją karierę, byleby tylko ją przeciągnąć, ile tylko się da. Ryzyko różnych urazów, udarów, parkinsona czy alzheimera i tak jest zbyt duże już teraz, więc po co sobie dokładać? - pytanie retoryczne. - Stwierdziłem, że kończę z tym, trochę odpocznę i wracam do domu. Klub bokserski nie był czymś, co rozważałem jeszcze rok czy dwa lata temu. To był trochę spontaniczny pomysł, ale ostatecznie cieszę się, że się na to zdecydowałem - przyznał, streszczając tym samym swoje ostatnie lata życia. Wrócił do jedzenia, tym razem podkradając kilka kawałków wołowiny.
- A dlaczego ty dalej jesteś tutaj? Z takimi zasobami mogłabyś spokojnie zacząć nowe życie gdzieś indziej. Po twoich słowach wnioskuję, że nie do końca pasuje ci The Fifth - a jednak temat pojawił się wcześniej niż zakładał.
Darcy Bowman