enjoy the silence
: ndz wrz 07, 2025 8:30 pm
Uśmiechnęła się tylko na krótką chwilę, gdy tylko usłyszała uwagę Ward odnośnie poetów. Zapewne można byłoby z tym krótkim stwierdzeniem polemizować. Każdy morderca i artysta charakteryzował się jednak własną wyobraźnią oraz temperamentem, a to tworzyło różnego rodzaju zbrodnie.
- Macbeth jest poetycki. To nie jest bezmyślna rzeźnia - stwierdziła krótko, ale nie była jednak ekspertką od literatury angielskiej, aby wypowiadać się szczególnie w tym temacie.
Zamiast tego znała się po prostu na morderstwach oraz rozwiązywaniu ich. Tym właśnie zajmowała się od ponad dwudziestu lat, które spędzała na komendzie głównej w Toronto. Szczerze mówiąc nie wyobrażała sobie siebie w żadnym innym miejscu.
- Jak najbardziej rozumiem. Chociaż znam taką jedną, której zamarzyło się uczestniczyć nieco bardziej w śledztwie zamiast tylko siedzieć w prosektorium - rzuciła z lekkim rozbawieniem, bo właśnie od tego zaczęła się historia tego jak zeszła się ze swoją narzeczoną.
Wiedziała jednak, że niektórzy trzymali się tylko i wyłącznie tego na czym się znali i nie potrzebowali wcale wychodzenia poza tę strefę. Szanowała to i na pewno nie zamierzała namawiać Cynthii do tego, aby nieco bardziej zainteresowała się badanymi przypadkami.
- To ma sens. Kiedy mają przyjść do ciebie te wyniki? - zapytała, krzyżując ramiona na piersiach.
Dla niej samej czekanie na wyniki z laboratoriów było prawdziwą męczarnią. Wiedziała, że pewnych procesów nie da się przyspieszyć, ale nawet jeśli zajmowała się tysiącem innych zadań w związku ze śledztwem to wciąż niecierpliwie wyczekiwała na moment, gdy w końcu będzie miała wszystkie dostępne analizy oraz badania. Na pewno nie mogła być w tym wszystkim osamotniona.
Cynthia A. Ward
- Macbeth jest poetycki. To nie jest bezmyślna rzeźnia - stwierdziła krótko, ale nie była jednak ekspertką od literatury angielskiej, aby wypowiadać się szczególnie w tym temacie.
Zamiast tego znała się po prostu na morderstwach oraz rozwiązywaniu ich. Tym właśnie zajmowała się od ponad dwudziestu lat, które spędzała na komendzie głównej w Toronto. Szczerze mówiąc nie wyobrażała sobie siebie w żadnym innym miejscu.
- Jak najbardziej rozumiem. Chociaż znam taką jedną, której zamarzyło się uczestniczyć nieco bardziej w śledztwie zamiast tylko siedzieć w prosektorium - rzuciła z lekkim rozbawieniem, bo właśnie od tego zaczęła się historia tego jak zeszła się ze swoją narzeczoną.
Wiedziała jednak, że niektórzy trzymali się tylko i wyłącznie tego na czym się znali i nie potrzebowali wcale wychodzenia poza tę strefę. Szanowała to i na pewno nie zamierzała namawiać Cynthii do tego, aby nieco bardziej zainteresowała się badanymi przypadkami.
- To ma sens. Kiedy mają przyjść do ciebie te wyniki? - zapytała, krzyżując ramiona na piersiach.
Dla niej samej czekanie na wyniki z laboratoriów było prawdziwą męczarnią. Wiedziała, że pewnych procesów nie da się przyspieszyć, ale nawet jeśli zajmowała się tysiącem innych zadań w związku ze śledztwem to wciąż niecierpliwie wyczekiwała na moment, gdy w końcu będzie miała wszystkie dostępne analizy oraz badania. Na pewno nie mogła być w tym wszystkim osamotniona.
Cynthia A. Ward