Wiedza przytłacza
: ndz wrz 28, 2025 10:45 am
				
				Chłopak coraz bardziej czuł się jak trzcina, taki wątły i na niedomiar złego, coraz mniej myślący. Słowa profesora zdawały mu się majaczyć, jak za mgłą, a te jego postulaty, dociekania i inne pytania, które zdołał usłyszeć przez zamroczenie umysłu... Wolał zignorować, ponieważ stanowiły coś niewygodnego. Poza tym, sylabus, co to za wymówka?!
- Myślałem, że wyjaśniłem panu swoją obecność na wykładach letnich - ton miał być ostry i oschły zarazem, ranić jak pierwsze słowa o poranku na kacu, kiedy słońce boli w uszach, brzęczenie telefonu kole w oczy, a każde przełknięcie śliny boli jak droga przez nierówny asfalt. W dodatku ta sama droga przyprawia o mdłości. Niestety mogło wyjść słabo i miałko, bo mimo całego swojego młodzieńczego zapału i niechęci do Woodwella, Garfild nie mógł się oprzeć wrażeniu, że mężczyzna jest jego ostatnio podporą przed rychłym zapoznaniu się z bezwzględną siłą grawitacji. Drugi raz dziś już zresztą.
Nie zauważył nawet, kiedy jego bliskość z Conradem przekroczyła granicę zaskoczenia. Coraz bardziej marzył, by osunąć się policzkiem na koszulę profesora – twarz miał bladą, z lekkim zielonkawym odcieniem, ale w tym stanie nie przejmował się estetyką. Jak zaczarowany chłonął zapach – nie tylko starego papieru, otulającego wspomnienia dawnych lektur, lecz także czegoś pierwotnie męskiego, co drażniło nozdrza i prowokowało do tego, by sięgnąć bliżej. Niby bezwiednie, palce Garfilda zaczepiły się o krawędź marynarki. Ruchy były jednak tak słabe, że bardziej przypominały gest jagnięcia w paszczy wilka niż świadomą prowokację. Drżącą ręką zsunął się niżej, muskając dłoń Woodwella, jakby szukał w niej uchwytu, ratunku, czegokolwiek.
- Robię to tylko dlatego, że tylko wtedy, tylko, zwracasz na mnie uwagę - słaby stan zdrowia puścił w nim hamulce. Nie tylko te słowne, ale i fizycznie, bo Harlow nawet nie wiedział kiedy, a opadł na ziemię tuż pod stopami profesora. Głowę miał spuszczoną, szukając siły na głęboki oddech. Gdzieś pomiędzy jednym a drugim zdobył się na uśmiech, by spojrzeć w oczy mężczyzny. - Przydałaby się woda, bo muszę jeszcze sprzątnąć ten bałagan - wskazał niepewnie ręką na przewrócony regał.