Strona 2 z 3

we'll be fucked up together

: śr wrz 10, 2025 8:17 pm
autor: teddy darling
Leo Perella był niewątpliwie największym romantykiem, jakiego Teddy kiedykolwiek poznała. I miało to swój niezaprzeczalny urok, choć czasem uważała, że przyjaciel żył w jakiejś różowej bańce, lokując swoje nie zawsze we właściwych mężczyznach. Wiedziała jednak, że jeśli się zakochiwał, to tak naprawdę i bez wyjścia.
Darling też miała coś w sobie duszę romantyczki, którą nieczęsto okazywała. Wielokrotnie przekonała się, że jej zawód działał na kobiety jak lep na muchy. Przyciągał je fakt, że pracowała w straży pożarnej i może faktycznie była to jakaś magia munduru. Schlebiało jej to, nie mogła powiedzieć, że nie, ale nigdy nie próbowała tego wykorzystać. Problem Teddy polegał na tym, że zbyt szybko się angażowała i źle odczytywała sygnały, a jedna noc nie zawsze oznaczała bądźmy razem do końca życie.
Mimo to sposób, w jaki Leo mówił o Orpheusie wywoływał niekontrolowany uśmiech na jej twarzy. Raz czy dwa wspomniał kiedyś, że Grateau był kilka lat młodszy, ale czy to miało w ogóle jakieś znaczenie? Z czasem różnica wieku zacierała, choć Darling pamiętała, jak sama miała te dwadzieścia kilka lat i pstro w głowie.
Na ślubie? — parsknęła śmiechem, kończąc obierać ziemniaki. — Człowieku, na jakim ślubie? Niby z kim? Widzisz tu kogoś? — rozejrzała się, a jej wzrok zatrzymał się na Leo, który właśnie przesypywał mąkę.
Wprawdzie będąc gówniarzami, zawarli pakt, że jeśli nikogo nie znajdą sobie do trzydziestki, to hajtną się ze sobą dla świętego spokoju, ale Teddy już miała trzydziestkę na karku i dalej nie widziało jej się zawieranie małżeństwa z najlepszym przyjacielem tylko dlatego, że nie było w pobliżu nikogo sensowniejszego. Niczego oczywiście nie ujmując Perelli, ale jednak brakowało mu jednej istotnej części ciała. A właściwie miał jedną za dużo.
Darling czasami myślała, o ile prostsze byłoby jej życie, gdyby nie była lesbijką. Mężczyźni zdawali się być znacznie prostsi w obsłudze, trochę jak budowa cepa. Z kobietami było trudno. Zwłaszcza kiedy ich miesiączki zaczynały się niespodziewanie synchronizować.
Kocham cię i wspólne rozliczenia podatkowo brzmią kusząco, ale nie — oznajmiła pewnie. — Moja praca nie ma nic wspólnego z byciem singielką — powiedziała, chociaż coś w tym było, a całodobowe dyżury nie napawały optymizmem żadną z dziewczyn, z którymi do tej pory się spotykała. — Po prostu nie spotkałam jeszcze odpowiedniej kobiety. Trzymajmy się tej nieoficjalnej wersji — poprosiła, umieszczając garnek z ziemniakami w zlewie, żeby je obmyć z nadmiaru ziemi i brudu. — Co teraz? Pokroić je w mniejsze kawałki i na kuchenkę? Potem będziemy przeciskać je przez praskę? — dopytała, nie chcąc przeoczyć żadnego istotnego kroku. Niby wiedziała, co robić, ale nie chciała popsuć Leo jego własnej koncepcji.

Leo V. Perella

we'll be fucked up together

: czw wrz 11, 2025 1:23 pm
autor: Leo V. Perella
Jednym uchem słuchając, wbił dwa jajka do szklanki i przez moment uważnie się im przyglądał. Bardzo nie lubił, gdy cokolwiek w nich pływało.
Więcej wyobraźni, może teraz i nie ma, ale może być. Będzie, na pewno 一 fuknął w jajko, inspekcja dobiegała końca. 一 Podobno najlepsze zawsze zostaje na koniec, więc wygląda na to, że jesteśmy naprawdę zajebiści.
Oderwał się od szklanki i posłał Teddy jej znaczące, wciąż wilgotne, ale jednak znajomo przekorne spojrzenie. Nie cierpiał już za miliony, teraz już tylko za siebie. I może trochę za tego wiecznie szczęśliwego, jakby miał powód, idiotę zza ściany.

Jak tak dalej pójdzie, to oboje zostaniemy na lodzie 一 zauważył gdy nastawiał garnek z ziemniakami, udając, że wcale nie wyczuwa w sobie ani grama hipokryty jakim zalatywał. Bodaj wyłącznie Perella potrafił jednocześnie angażować wszystkie swoje siły w odbijanie czyichś zalotów i być na tyle bezczelnym, aby później płakać, że nikt go nie chce. Teddy przynajmniej nie skreślała każdego na starcie, po prostu szukała, bez uprzedzeń i wygórowanych ponad normę oczekiwań. 一 Potem przez praskę 一 zgodził się, ale nie widział potrzeby w porcjowaniu ziemniaków na mniejsze. I tak im się nie spieszyło, a jemu w szczególności, bo im dłużej miał Darling przy sobie tym dłużej mógł odsuwać od siebie widmo wizyty sąsiedzkiej pod dwudziestką szóstką.
I tak musieli zaczekać na ziemniaki, więc Leo przysiadł się do okrągłego stolika i zainteresował wreszcie herbatą, mimo, że filiżankę odbierał trzęsącymi się wciąż dłońmi. Ledwie uniósł ją do ust, coś otarło się o jego łydkę i omal nie oblał się herbatą. Zapomniał, że miał cholera jasna, dwa koty.

Mówiłem ci, że wziąłem drugą królewnę? 一 Sięgnął po serwetkę i otarł spód ręcznie malowanej w piwonie filiżanki. 一 To jest Hiacynta. Ophelia pewnie śpi, nadal godzi się z tym, że musi dzielić się teraz atencją. No chodź, chodź... chodź ty przekupo jedna.
Z ciężkim westchnieniem, jakby stuknęła mu sześćdziesiątka, a na plecach odbił się pesel, Leo pochylił się nisko, zgarnął kota oburącz i usadził sobie na kolanach.
Czteroletni Ragdoll błysnął nietypowo zielonymi jak na rasę oczami, klapnął bezgłośnie pyszczkiem i potoczył ciekawskim spojrzeniem po blacie, być może już planując jakąś szkodę. Leo cmoknął ją w okrągły łebek, drapnął przelotnie za uchem palcami i licząc, że zwierzę najwygodniej ułoży się samo, cofnął ręce.

Może powinienem najpierw puścić kota? 一 zapytał retorycznie, patrząc na Hiacyntę jak na rozwiązanie wszystkich swoich problemów. 一 I tak obie przełażą przez dziurę na balkonie, więc nie byłoby w tym nic niezwykłego. Co myślisz?
Ciężko stwierdzić, czy Perella mówił teraz do kota czy do Teddy. Z pewnością myślał na głos, całkiem poważnie i z powoli kształtującym się w głowie planem. On nie był mistrzem ani pierwszego, ani żadnego kolejnego wrażenia, co innego dwie zgrabne kulki futra, które żyły na jego koszt i spały w jego łóżku.

Hiacynta przetrze szlaki, nie wierzę, że ktokolwiek wściekałby się mając taką piękność na kolanach.


teddy darling

we'll be fucked up together

: pt wrz 12, 2025 9:58 am
autor: teddy darling
Lubiła być sama, choć wiele czasu zajęło jej nauczenie się, że sama nie oznacza samotna. Otaczała się wspaniałymi ludźmi, którzy uświadomili jej, że bycie singielką to nie koniec świata. Oczywiście Teddy czasem myślała, że fajnie byłoby mieć kogoś, do kogo wracałaby po ciężkich drużynach w remizie, ale nie było to coś, bez czego nie mogła żyć. Zresztą wystarczyło na nią spojrzeć — żyła i miała się doskonale. Miłość była tylko dodatkiem, choć Darling nie przyznałaby się głośno do tego, że chciałaby być obrzydliwie zakochana. Do tego stopnia, że nie mogłaby się na niczym skupić i po wyjściu z remizy biegłaby do kwiaciarni po ulubione kwiaty kobiety, przez którą oszalała.
Nie róbmy z tego jakieś wielkiej sprawy — machnęła ręką, chcąc odsunąć na bok nieproszone myśli, jakby właśnie odganiała natrętną muchę. — Gotujesz dla chłopaka gnocchi, Leo — przypomniała mu z lekkim rozbawieniem w oczach. — To nie wygląda tak, jakbyś miał zostać na lodzie. O ile sam nie będziesz chciał się po nim ślizgać — dodała, bo doskonale znała tendencję przyjaciela do odrzucania zalotów. Sam wyrządzał sobie taką krzywdę, a później tylko płacz i lament.
Sięgnęła po filiżankę z herbatą i spojrzała znad niej na kota, którego Perella usadowił sobie na kolanach. Teddy ściągnęła brwi i cmoknęła w powietrzu, choć trudno stwierdzić, czy zacmokała, żeby zwrócić na siebie uwagę Hiacynty, czy był to raczej odgłos dezaprobaty. Nie przepadała za kotami. To znaczy, ni to ją ziębiły, ni to grzały, ale zdecydowanie wolała psy.
Chyba nie mówisz poważnie — odezwała się, kiedy przyjaciel podzielił się swoim planem. — Może w ogóle to mnie weźmiesz ze sobą jako przyzwoitkę? — parsknęła śmiechem, bo fakt, że Leo chciała zasłaniać się sierściuchem, wdał jej się niedorzeczny. — I dalej nie rozumiem, dlaczego niby Orpheus miałby się na ciebie gniewać. To nie ty go potrąciłeś ani nie wepchnąłeś pod koła samochodu, więc nie rób z siebie nieszczęśnika. Właściwie to nie jesteś mu nic winien, wiesz? To i tak miłe z twojej strony, że bezinteresownie przygotowujesz mu jedzenie — zaznaczyła Darling, bo nie mogła już patrzeć na to, jak Perella dwoi się i troi, żeby wkupić się w łaski sąsiada za coś, czego nawet nie zrobił.

Leo V. Perella

we'll be fucked up together

: pt wrz 12, 2025 1:01 pm
autor: Leo V. Perella
Pod względem podejścia do samotności, on i Darling byli ze sobą jedynie pozornie podobni. Perella owszem, chętnie i często głosił twierdzenie, jakoby miał być samowystarczalny, doskonale zżyty z samym sobą i że ponoć nauczył się cenić własne towarzystwo.
I chyba nie było więcej bzdury.
Potrafił metaforycznie wylać kubeł zimnej wody na wgapionego w niego praktykanta, ale nie dlatego, że tak bardzo marzył o samotności, lecz dlatego, że kolejnej porażki, więc nie chciał nawet spróbować. Wieczorami wracał do wymownie milczącego mieszkania, włączał ulubionego winyla, by jakoś rozproszyć ten bezdźwięk, czasami odgrzewał zupę, czasami w ogóle nie podchodził do jedzenia, za to zdecydowanie zbyt często sięgał po wino, z którym zaprzyjaźnił się prawie dwa lata temu. Kolekcja pustych i pełnych butelek pod zlewem rosła w zatrważającym tempie, ale miał przynajmniej dość wstydu, by wynosić szkło po cichu i nie wyrzucać go do kubła w wiacie śmietnikowej po dwudziestej drugiej. Miał problem, więcej niż jeden i dobrze o tym wiedział.
Phi 一 prychnął teatralnie i wzruszył ramionami, jakby go to wcale nie obeszło. Miała rację, aczkolwiek zdecydowanie wyszedłby poza rolę, gdyby od tak jej to przyznał. 一 Słyszałaś? Że niby ja na lodzie 一 pożalił się kotu, którego zielonkawe ślepia wpatrzone były w Teddy z ciekawością. Wiedział, że Darling jest raczej miłośniczką psów, ale musiał raz na jakiś czas jej przypomnieć, że w tym mieszkaniu on tylko płaci rachunki, karmi i czyści miseczki (o kuwecie nie wspominał przez grzeczność).
Jestem całkiem poważny. 一 Pokręcił przecząco głową i jedną ręką, tą, którą akurat nie drapał Hiacynty za uchem sięgnął po herbatę. 一 Nie no, poważnie. Oreo je uwielbia, i tak przełażą do niego przez balkon, więc skoro mogę sobie trochę dopomóc, to... och, no co, księżniczko? Zrobisz to za dodatkową saszetę?
Rozpłynął się chwilowo nad kotką, która obie łapki wsparła o krawędź stołu, szykując się zapewne do przemaszerowania po nim jak po wybiegu.

Poza tym nie bądź niedorzeczna, to młodzik. Na co mi przy nim przyzwoitka?
Perella nie miał pojęcia jak bardzo miał wkrótce pożałować tych słów.
Korzystając ze sposobności, gdy Hiacynta zdecydowała się na skok i przewędrowała w stronę Teddy by obwąchać jej rękaw, Leo wychylił się i zmniejszył nieco płomień pod ziemniakami.

Przyniosę mu domowej maści. Pewnie jest poobijany, może mu się przyda.


teddy darling

we'll be fucked up together

: sob wrz 13, 2025 2:59 pm
autor: teddy darling
Problem alkoholowy Leo nie był jej znany. Może dlatego, że połowę tych stojących pod zlewem butelek opróżniła razem z nim. Teddy przez całe swoje życie otaczała się męskim gronem, a to zmusiło ją do nadążania za towarzystwem w sferze imprezowej. Miała mocną głowę. Bardzo mocną, chociaż nie było to czymś, czym lubiła się szczycić. Koledzy z remizy zahartowali ją wystarczająco mocno, żeby nie zataczać się po kilku głębszych, a bywało i tak, że przepijała niejednego z nich, jako jedna z ostatnich opuszczając przyremizowy bar. Chyba głównie dlatego nie zauważyła, żeby Perella jakoś szczególnie przesadzał z nadmiarem procentów.
Oreo — powtórzyła po przyjacielu nieco prześmiewczo. — To dlatego, że jest taki słodki? Chciałbyś go schrupać jak ciasteczko? — zażartowała i przechodząc obok, zaczepnie dźgnęła Leo w bok. Nie byłaby sobą, gdyby mu trochę nie podokuczała. Przynajmniej w ten sposób mogła odwieść go od niedawnych wydarzeń.
Darling upiła łyk herbaty i nawiązała kontakt wzrokowy z kotem. To była siła nerwów, w której Teddy skapitulowała jako pierwsza w obawie, że na pozór niepozorna Hiacynta pokaże swoje oblicze, rzuci się jej na szyję i przebije tętnice swoim szponem. Był to scenariusz raczej z tych mało prawdopodobnych, ale przezorny zawsze ubezpieczony.
No tak. Po co ci przyzwoitka, jak możesz po prostu zająć się wychowaniem dziecka — zażartowała ponownie, nawiązując do wieku Orpheusa. — Dwa lata temu umawiałam się z jedną dyspozytorką. Była siedem lat młodsza i to była mentalna przepaść. Serio. Ale seks był niesamowity — wzruszyła ramionami, bo ani ona, ani wspomniana dziewczyna nie liczyły w tamtym momencie na nic, poza dobrą zabawą. Tylko w końcu Teddy musiała to zakończyć, bo w pewnym momencie zorientowała się, że zaczyna się przywiązywać. Wolała się wycofać niż skończyć ze złamanym sercem. Tak było wygodnie, a na pewno bezpieczniej.
Masz nawet domowe maści? — zdziwiła się szczerze. — Od kiedy bawisz się w zielarza, Perella? — zapytała, a kiedy Leo zmniejszył gaz nad garnkiem, ona nakryła naczynie do połowy pokrywką, żeby szybciej doszły. — Biorąc pod uwagę to, jak się starasz, to chyba ja będę rzucać ryżem na twoim ślubie szybciej, niż zdążę znaleźć odpowiednią kieckę — dodała z przekąsem, bo przecież gołym okiem widać było, że Leo zachowuje się jak zakochany kundel.


Leo V. Perella

we'll be fucked up together

: sob wrz 13, 2025 4:22 pm
autor: Leo V. Perella
Jego alkoholizm był z gatunku tych cichych, łatwych do przeoczenia i zbudowany na kanwie kłamstw, jakie sam sobie wciskał niby ciasteczka między jednym kieliszkiem a drugim. Przecież nie był alkoholikiem, ktoś przecież zwróciłby uwagę. Nie pił za dużo, wstawał do pracy każdego dnia, czyż nie? Nie miał problemu, po prostu potrzebował odpocząć, nic więcej.
Mógł przestać kiedy chciał.
Och, cicho bądź 一 fuknął w filiżankę, burząc taflę herbaty, przez co kilka kropli wylądowało mu na twarzy. 一 To od imienia, Orpheus wymawia się strasznie długo. Wiesz, normalnie tak, jakby robił mi na złość.
Oczywiście, że miał ochotę go schrupać. Miał ochotę zrobić z nim wiele rzeczy, o których wolał nie wspominać na głos, nawet komuś tak bliskiemu i cierpliwemu wobec jego kaprysów Teddy. Nie należał do wstydliwych, aczkolwiek istniała spora szansa, że na kilka z pomysłów jakie urodziły się w jego głowie choćby wczorajszego wieczora, kiedy wpół leżał a na wpół siedział na kanapie w salonie wśród wirujących przed oczami mebli i nasyconego zawieszonego w bezruchu kurzem w powietrzu, mógłby nawet zaowocować w kilka buduarowych plamek.
Posłał jej niby urażone spojrzenie, po tym jak napominające dźgnięcie palcem między żebra przywróciło mu względną trzeźwość umysłu.

Sugerujesz, że efekty biją na głowę ryzyko? 一 mruknął nie do końca przekonany. Głównie dlatego, że Grateau nie wyglądał mu na materiał na typowy one night stand, jakich po drodze przewinęło mu się dość, aby dać się rozpoznać w niektórych miejscach z czegoś innego niż branży dziennikarskiej. Nie, nie trzeba było głębszego zastanowienia by rozpoznać w Orpheusie rozgadanego młodzika przeżywającego prawdopodobnie pierwsze większe zauroczenie, którego speszyłby widok odsłoniętego kolana. Poza tym Leo czuł, że chłopak miał zbyt dobre, zbyt ufne i zdecydowanie zbyt delikatne serce na to, by potraktować go jak jednorazowy przecinek wstawiony pomiędzy kolejne płytkie, jednonocne relacje.
Od kiedy ostatni cud-krem za ekwiwalent średniej krajowej wywołał u mnie wysypkę 一 odgryzł się, zgodnie z prawdą zresztą. Pamiętał, że był wówczas na chorobowym przez cały tydzień, zakupy zamawiał pod drzwi i unikał jak ognia wychodzenia dalej niż na balkon. 一 Niedoczekanie twoje. Wpadnę tylko zostawić kluski i maść, jest dużym chłopcem, poradzi sobie sam. A tobie przydałby się krem nawilżający, masz strasznie suchą cerę. Jak się dogadujesz z aloesem?
Zgadywał, że trudne warunki pracy odcisnęły piętno na skórze Teddy. Chyba wolał nawet nie pytać ile oparzeń wyniosła z akcji minionego roku, bo znając jej charakter, pewnie pakowała się w samo serce żywiołu i ratowała sytuację.



teddy darling

we'll be fucked up together

: ndz wrz 14, 2025 1:30 pm
autor: teddy darling
Nie omieszkała wywrócić oczami. Oczywiście, Orpheus z premedytacją wybrał sobie właśnie takie imię, żeby Leo musiał je skracać. Z tego Oreo był prawdziwy okrutnik.
Nie wiem — odparła zgodnie z prawdą, bo ona była z tych, co lubili ryzykować. Codziennie skakała w ogień, więc niejednokrotnie sparzyła się też w relacjach damsko-damskich. — To zależy, czego chcesz. Bo albo go chcesz bawić się z nim w kotka i myszkę, albo wyłożysz karty na stół. Nie może być tak, że najpierw go do siebie przyciągasz, a potem odpychasz. Łatwo kogoś w sobie rozkochać, a potem złamać mu serce.
Czy Teddy mówiła to na swoim przykładzie? Możliwe. Była po obu stronach barykady i za każdym razem czuła się potem fatalnie. Podświadomie chciała uchronić Perellę przez podobnym stanem, ale przecież był dorosłym, myślącym człowiekiem. Wiedział, co robi. A nawet jeśli nie wiedział, musiał przeżyć to po swojemu. Jednocześnie nie wydawało jej się, aby Leo zamierzał złożyć Orpheusowi tylko krótką wizytę sąsiedzką. Na ten moment mógł sobie tak wmawiać, ale Darling znała go zbyt dobrze, żeby coś się po drodze nie wyjebało.
Na wzmiankę o swojej cerze, automatycznie przycisnęła obie dłonie do policzków.
Co? — mruknęła z nieukrywanym niezadowoleniem. — Och, przepraszam bardzo, że zamiast myśleć o swojej cerze, zajmuję się ratowaniem ludzkiego życia. Dobrze, że ty masz dłonie tak delikatne, jakby nigdy nie były skalane pracą, panie radiowcu — prychnęła, bo ostatnią rzeczą, do jakiej Teddy przywiązywała uwagę, to własny wygląd. Nie miała na to czasu, okej? Co drugą dobę spędzała w remizie pośród osmalonych mężczyzn, którzy próbowali jej zaimponować zawodami na najgłośniejsze beknięcie. Nie robiło to na niej wrażenia. Głównie dlatego, że nie mieli z nią najmniejszych szans. No i jasno dawała im do zrozumienia, że kochała się w kobietach. Większość z nich to zrozumiała, ale znaleźli się odważni, którzy dalej usiłowali do niej podbić. Takim to chyba życie było niemiłe.

Leo V. Perella

we'll be fucked up together

: ndz wrz 14, 2025 2:08 pm
autor: Leo V. Perella
Ciężko było z tym dyskutować, mimo to Leo nie byłby sobą, gdyby nie spróbował. Odchrząknął więc w zwiniętą pięść, zaplótł przedramiona na piersi i powiódł wzrokiem za Hiacyntą, która zbarankowała właśnie Teddy w ramię.
Chcę świętego spokoju. I może awansu, na który prawdę mówiąc, w tym momencie mam nikłe szanse 一 mruknął gorzko, po czym sięgnął po filiżankę aby zatopić smutki w herbacie. Coś czuł, że dyscyplinarka miała okazać się wyłącznie preludium do tego, co miało czekać go w najbliższych miesiącach i podejrzewał dlaczego.
No i widzisz właśnie, widzisz, po to mnie masz 一 odparł, zupełnie niezrażony przytykiem, bo gdyby w ich relacji nawzajem nie przesiewali swoich przytyków przez pół, poobrażaliby się na siebie już na etapie podstawówki. 一 Zaczekaj, dam ci zanim zapomnę.
Perella uchwycił się krawędzi blatu i dźwignął na nogi posapując, jakby miał co najmniej pięćdziesiątkę na karku. Korytarz połknął go na dobre kilka minut, a po odgłosach wnioskując, musiał przerzucić tonę innych kosmetyków, którymi obsesyjnie oklepywał się wieczorami, aby zniwelować szarość przemęczonej tempem życia cery czy rozjaśnić żałobne cienie pod oczami po tych trudniejszych, pustszych niż na ogół nocach.

Wieczorem albo rano, bez różnicy 一 oświadczył gdy wkładał jej w ręce słoiczek domowej roboty kremu nawilżającego. Ten miał bardziej galaretkowatą konsystencję, zapewne zasługa wspomnianego aloesu i nie groził ciężką tłustością, choć i takie miał w zanadrzu. 一 Tylko używaj czasami, tak? Wiem, że mieszkasz bardziej w remizie niż w domu, ale przynajmniej spróbuj.
Nie znał co prawda codzienności w tym zawodzie, wierzył jednak, że tym czy innym sposobem Teddy da radę wygospodarować parę minut względnego spokoju, jakieś lustro i umywalkę. Inaczej gotów był sam złożyć jej wizytę i wyegzekwować to minimum troski o samą siebie.

Znajdziesz czas pomiędzy jednym życiem a drugim. Sprawdzisz ziemniaki? 一 zaćwierkał zza stołu, ukradkiem przyglądając się swoim zmaltretowanym dłoniom. O ich gładkości można było mówić obecnie co najwyżej w czasie przeszłym.


teddy darling

we'll be fucked up together

: ndz wrz 14, 2025 4:12 pm
autor: teddy darling
Czując lekkie szturchnięcie w ramię, Teddy posłała kotce pretensjonalne spojrzenie, ale w końcu zlitowała się nad nią i pogłaskała ją po grzbiecie, bo ta ewidentnie domagała się atencji. Darling nie była aż taka bezduszna, chociaż nie obraziłaby się, gdyby po mieszkaniu przyjaciela dreptał uroczy szczeniak. Sama nie mogła pozwolić sobie na posiadanie psa, zbyt często bywała poza domem, żeby móc poświęcić mu wystarczająco uwagi. Sąsiedzi by jej tego nie wybaczyli.
Zdezorientowanym wzrokiem popatrzyła na Leo, który zwlekł się z krzesła i wyszedł kuchni, żeby zaraz wrócić z kremem nawilżającym.
Ty tak serio? — parsknęła pod nosem, ale przyjęła podarunek. Głównie dlatego, że mama zawsze powtarzała, że prezentów się nie odmawia. — Dobrze, spróbuję nie zapomnieć, żeby go regularnie wklepywać. Za tydzień będziesz mógł ocenić, żeby moja buźka jest gładka jak dupa niemowlaka — rzuciła nieco kpiąco. Wiedziała, że Perella robił to wyłącznie z troski, jak na prawdziwego przyjaciela przystało.
Z tymi dłońmi może trochę przesadziła, bo ręce Leo były teraz w opłakanym stanie, ale sam był sobie winien. Ze względu na swoje pacyfistyczne usposobienie, nie planowała się nad nim użalać. Musiał ponieść konsekwencje swoich czynów, a przyklaskiwanie mu w tym, że postąpił słusznie, przywalając kierowcy w mordę, było co najmniej nie na miejscu.
Posłusznie podskoczyła do kuchenki i wbiła widelec w ziemniaki. Jej zdaniem były takie akurat. Nie musiały być całkiem rozgotowane, bo przecież później gnocchi i tak wylądują we wrzątku i będą się jeszcze gotować.
Raczej już — stwierdziła i łapiąc w dłonie ścierkę, odcedziła je przy pomocy pokrywki. Para uniosła się nad zlewem. — I tak muszą przestygnąć — dodała, stawiając garnek na desce przy uchylonym oknie, żeby przyspieszyć ten proces. — Czekaj, co właściwie jeszcze potrzeba do tego dania? Jestem w gazie, spałam tylko dwie godziny, więc muszę coś robić, zanim padnę ci na środku kuchni — poinformowała, kręcąc się po pomieszczeniu. Wciąż zdarzały się dni, kiedy po dobowej zmianie czuła się jak na haju, aż do momentu, kiedy nie lądowała w łóżku i nie zasypiała na dziesięć bitych godzin.

Leo V. Perella

we'll be fucked up together

: ndz wrz 14, 2025 5:09 pm
autor: Leo V. Perella
Mając dwa koty i golden retrievera w ludzkiej postaci za ścianą, Leo mógł poręczyć, że taki żywot nie jest usłany różami. Plus był przynajmniej taki, że zarówno Ophelia jak i Hiacynta absolutnie uwielbiały zakradać się do Orpheusa przez balkon, a z tego co zdążył zauważyć, Grateau nie miał nic przeciwko. W innym wypadku pewnie zasłoniłby tę dziurę między tarasami i ukróciłby kocie spacery.
Ktoś musi o ciebie zadbać 一 odbił krótko, nie chcąc przyznać wprost, że pomimo obiegowej opinii jakoby ckliwości i troski było w nim tyle co w naparstku, tak naprawdę zawsze się martwił. 一 Tego wyjątkowo nie musisz trzymać w lodówce, nie zjełczeje.
W przeciwieństwie do tych, które zrobił w zeszłym miesiącu i kompletnie zapomniał, że naturalne kremy potrzebują specjalnego przechowywania. Nauczył się na błędach, teraz pół drzwi w chłodziarce zajmowały słoiczki i buteleczki opatrzone jakimiś enigmatycznymi hasłami.

Myślisz? 一 podpytał, kiedy Teddy wbijała kontrolnie widelec w ziemniaka. 一 Dobra, przelewaj, ja poszukam praski.


W połowie wyrabiania ciasta Leo musiał jednak zrobić przerwę. Ściągnął rozeźlony rękawiczki, powierzył Darling resztę roboty i nadzorował z boku, bo przecież nie potrafił inaczej jak tylko dyszeć komuś w kark. Dołączył dopiero przy formowaniu klusek, widelcem wyrabiając charakterystyczne ząbki.
Nie chcesz przespać się na mojej kanapie? Ma własne pole grawitacyjne, przysięgam 一 zaproponował, kiedy zauważył jak Teddy walczy z przymykającymi się powiekami. 一 Zrobiłbym ci meliski, dam koc, możesz sobie nawet włączyć jakiś ambient, jeżeli wolisz. Hmm?
Zepchnął porcję klusek na bok stolnicy i dobrał się do reszty ciasta, zaskoczony, że poszło aż tak sprawnie. Cóż, Teddy należała do tych osób, które dla odmiany zamiast plątać się pod nogami wiedziała w co włożyć ręce i jak nie doprowadzić go do szału.

Nie sądzisz chyba, że puszczę cię tak po prostu, wyglądasz, jakbyś miała zasnąć na stojąco.
Ignorując, że było to zagranie wyjątkowo dziecinne i poniżej pasa, Perella sypnął w nią szczyptą mąki i prychnął cicho, bo pokarało go niemal natychmiast; odrobina pyłu dostała mu się do oka.

Daj spokój, weźmiesz sobie prysznic jak normalny człowiek, mam tu twoją piżamę co kiedyś przyniosłaś i nie odebrałaś, zamknę ci drzwi. Brzmi dobrze?


teddy darling