high voltage
: pt wrz 19, 2025 1:11 pm
				
				Na twarzy Heleny rozkwita uśmiech, który świadczy o tym, że bardzo dobrze wie, o czym mówi Teddy. Sama nie pracowała na policji wystarczająco długo, by mieć zaległe urlopy, ale jak na razie nie pchała się do tego, by robić sobie wolne. Lubiła swoją pracę, to pewne, ale u niej akurat wkradały się już pierwsze objawy pracoholizmu – znacznie bardziej wolała zajmować się cudzymi tragediami, niż własnymi. Im więcej czasu spędzała nad wiązaniem sprawców ze zbrodniami, tym mniej czasu miała na przetwarzanie swoich emocji. Tym bardziej po tak intensywnym okresie, jaki miała przez ostatnie pół roku, nie miała ochoty tworzyć przestrzeni na prywatne rozmyślania.
Aczkolwiek nie tylko praca mogła być doskonałą odskocznią od zmartwień, dlatego odrobinę żałuje, że ten hipotetyczny scenariusz tygodniowego urlopu w mieszkaniu Darling nie miał szansy wejść w życie.
— To da się załatwić — mówi Peregrine, śmiejąc się gardłowo. Wcale nie próbowała być wiecznie w centrum jakiegoś zamieszania, ale chyba nie potrafiła żyć inaczej. Wprawdzie wiedziała, że nie powinna zbyt na poważnie traktować tego wyznania – a jednak mimowolnie przechyla głowę, zastanawiając się, czy być może przypadkiem nie trafiła na kogoś, kto byłby w stanie sprostać niekończącym się pożarom, które wybuchały w życiu Peregrine. To było czysto hipotetyczne – i bardzo interesowne założenie. Bo gdy Helena patrzyła w te absolutnie nieziemsko błękitne oczy, miała ochotę wmówić sobie każde kłamstwo, które sprawiłoby, że nie będzie szukać wyjścia awaryjnego.
Przyjemny dreszcz przebiega wzdłuż jej kręgosłupa, gdy Darling nachyla się nad nią, zamykając jej drogę ucieczki. Ale Peregrine wcale nie ma ochoty uciekać; mimowolnie wychyla się lekko do przodu, jakby w kolejnej prowokacji. Zagryza lekko dolną wargę, powstrzymując pomruk rozczarowania cisnący się na usta, gdy Teddy zmienia kierunek i nachyla się nad jej uchem. Oddech kobiety łaskocze delikatną skórę, muśnięcie wargi sprawia, że na chwilę przymyka powieki.
Twój komputer właśnie uzyskał nieautoryzowany dostęp.
Helena nawet nie zerka w stronę monitora. Zamiast tego podnosi się z krzesła, jakby nie miała innego wyboru.
— Tak szybko? — mówi powoli, niskim, gardłowym tonem. Nie spuszcza wzroku z Darling, a ich kontakt wzrokowy staje się z sekundy na sekundę coraz bardziej intensywny. Robi krok do przodu. A potem kolejny, podążając śladem strażaczki. Zatrzymuje się naprzeciw niej – na tyle daleko, by jeszcze się nie dotykały, ale na tyle blisko, by czuć ciepło jej ciała. Przechyla nieznacznie głowę. — I co my zrobimy z całą resztą tego czasu? — pyta, rzucając kolejne wyzwanie.
teddy darling
			Aczkolwiek nie tylko praca mogła być doskonałą odskocznią od zmartwień, dlatego odrobinę żałuje, że ten hipotetyczny scenariusz tygodniowego urlopu w mieszkaniu Darling nie miał szansy wejść w życie.
— To da się załatwić — mówi Peregrine, śmiejąc się gardłowo. Wcale nie próbowała być wiecznie w centrum jakiegoś zamieszania, ale chyba nie potrafiła żyć inaczej. Wprawdzie wiedziała, że nie powinna zbyt na poważnie traktować tego wyznania – a jednak mimowolnie przechyla głowę, zastanawiając się, czy być może przypadkiem nie trafiła na kogoś, kto byłby w stanie sprostać niekończącym się pożarom, które wybuchały w życiu Peregrine. To było czysto hipotetyczne – i bardzo interesowne założenie. Bo gdy Helena patrzyła w te absolutnie nieziemsko błękitne oczy, miała ochotę wmówić sobie każde kłamstwo, które sprawiłoby, że nie będzie szukać wyjścia awaryjnego.
Przyjemny dreszcz przebiega wzdłuż jej kręgosłupa, gdy Darling nachyla się nad nią, zamykając jej drogę ucieczki. Ale Peregrine wcale nie ma ochoty uciekać; mimowolnie wychyla się lekko do przodu, jakby w kolejnej prowokacji. Zagryza lekko dolną wargę, powstrzymując pomruk rozczarowania cisnący się na usta, gdy Teddy zmienia kierunek i nachyla się nad jej uchem. Oddech kobiety łaskocze delikatną skórę, muśnięcie wargi sprawia, że na chwilę przymyka powieki.
Twój komputer właśnie uzyskał nieautoryzowany dostęp.
Helena nawet nie zerka w stronę monitora. Zamiast tego podnosi się z krzesła, jakby nie miała innego wyboru.
— Tak szybko? — mówi powoli, niskim, gardłowym tonem. Nie spuszcza wzroku z Darling, a ich kontakt wzrokowy staje się z sekundy na sekundę coraz bardziej intensywny. Robi krok do przodu. A potem kolejny, podążając śladem strażaczki. Zatrzymuje się naprzeciw niej – na tyle daleko, by jeszcze się nie dotykały, ale na tyle blisko, by czuć ciepło jej ciała. Przechyla nieznacznie głowę. — I co my zrobimy z całą resztą tego czasu? — pyta, rzucając kolejne wyzwanie.
teddy darling