dirty little pigs
: sob wrz 20, 2025 12:04 pm
W sumie to Quebec Police nawet nie było policją miejską, tylko jakąś prowincjonalną, Miles też nie był do tego przekonany, ale jednak procedury mówiły inaczej. To już nie powinna być ich sprawa. Ale z drugiej strony on bardzo chciał wsadzić tego dupka Wyatta za kraty. Podrapał się po zarośniętej brodzie i spojrzał na Pilar.
- Jeśli nikt z Quebec się nie dowie, to wciąż będzie nasza sprawa, mamy tu podejrzanego, mamy trupy... - stwierdził ostrożnie. Bo znał Pilar i wiedział, że jak jej da przyzwolenie, to on tak się na to nakręci, że już jej nie powstrzyma. Ta kobieta była jak OGIEŃ.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć - powiedział w tym samym momencie, co ona, że trzeba to zrobić po cichu. Nawet się uśmiechnął, jednak dobrali ich w parę chyba nie bez przyczyny. Chociaż Miles nie był aż tak w gorącej wodzie kąpany, jak ona, czasami.
Słuchał jej słów i kiwał głową, w zasadzie to miała rację, ale on już jej powiedział, że nie pojedzie. Może rzeczywiście to nie była zdrada, bo nic złego by nie zrobili, ale widział minę Cece, ona by to odebrała źle, bo była dość wrażliwa. A i tak teraz ich związek przechodził próbę, bo Miles musiał codziennie zapierdalać do roboty na drugi koniec miasta i jeszcze te śledztwa po nocach, w Konnej było trochę łatwiej, ale przecież sam chciał przeniesienia, nie mógł narzekać.
- Po pierwsze jak to ma być dziana parka, to to musi być facet, po którym to widać. Po drugie no jednak... musi być z Twojej ligi Pilar, skoro macie udawać parę. A po trzecie to dobrze by było, jakby trochę znał temat... - stwierdził, ale w sumie nie miał pomysłu - George faktycznie odpada, jeszcze by dostał zawału i byłyby kolejne trupy - pokręcił głową. Uśmiechnął się kiedy dobrze mu życzyła, ale przecież widział jej minę, nie skomentował tego, decyzja była niepodważalna, nie podlegała dyskusji. Ściągnął usta w wąską linię, poznał ją już na tyle, że wiedział, że i tak tam pojedzie. Z jednej strony było mu z tym źle, że tak ją wystawiał jako partner, ale z drugiej całe życie robota grała dla niego pierwsze skrzypce, a teraz właśnie przyszła pora na zmiany.
Usiadł za kierownicą i oparł na niej ręce, ale nie odpalił silnika, bo wciąż się zastanawiał, nawet nie wziął się za swojego burgera.
Spojrzał na nią, kiedy powiedziała o Rhysie, albo Gusie.
- To nie słyszałaś o Gusie? - zapytał, ale nie wyjaśnił o co mu właściwie chodziło, poklepał ją tylko po ramieniu - nie wiem czy on by to wiarygodnie zagrał - no bo cały komisariat gadał teraz o tym, że Gus ze swoim partnerem postanowili się ujawnić. Nawet Miles o tym słyszał, a był nowy.
- Ale Rhys może, gość zna się na robocie - pokiwał głową, a później to wziął się też za swojego burgera, bo Pilar narobiła mu smaka. Ale zjadł go chyba w trzech kęsach i ubrudził sobie koszulkę.
- Ja mam ten numer - rzucił, i wpakował sobie do ust ostatniego kęsa - ale Ty go schowaj, może Ci się przyda, gość ma wtyki w broni, sporo rzeczy ma dostępnych od ręki, ale jakby ktoś pytał, to nie wiesz tego ode mnie - dlatego Miles lubił Trzy Świnki, dziwki, koks, nielegalna broń, burgery, wszystko pod ręką. Nie ze wszystkich usług jednak korzystał, ale jednak dobrze było wiedzieć, gdzie szukać, prawda?
Pilar Stewart
- Jeśli nikt z Quebec się nie dowie, to wciąż będzie nasza sprawa, mamy tu podejrzanego, mamy trupy... - stwierdził ostrożnie. Bo znał Pilar i wiedział, że jak jej da przyzwolenie, to on tak się na to nakręci, że już jej nie powstrzyma. Ta kobieta była jak OGIEŃ.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć - powiedział w tym samym momencie, co ona, że trzeba to zrobić po cichu. Nawet się uśmiechnął, jednak dobrali ich w parę chyba nie bez przyczyny. Chociaż Miles nie był aż tak w gorącej wodzie kąpany, jak ona, czasami.
Słuchał jej słów i kiwał głową, w zasadzie to miała rację, ale on już jej powiedział, że nie pojedzie. Może rzeczywiście to nie była zdrada, bo nic złego by nie zrobili, ale widział minę Cece, ona by to odebrała źle, bo była dość wrażliwa. A i tak teraz ich związek przechodził próbę, bo Miles musiał codziennie zapierdalać do roboty na drugi koniec miasta i jeszcze te śledztwa po nocach, w Konnej było trochę łatwiej, ale przecież sam chciał przeniesienia, nie mógł narzekać.
- Po pierwsze jak to ma być dziana parka, to to musi być facet, po którym to widać. Po drugie no jednak... musi być z Twojej ligi Pilar, skoro macie udawać parę. A po trzecie to dobrze by było, jakby trochę znał temat... - stwierdził, ale w sumie nie miał pomysłu - George faktycznie odpada, jeszcze by dostał zawału i byłyby kolejne trupy - pokręcił głową. Uśmiechnął się kiedy dobrze mu życzyła, ale przecież widział jej minę, nie skomentował tego, decyzja była niepodważalna, nie podlegała dyskusji. Ściągnął usta w wąską linię, poznał ją już na tyle, że wiedział, że i tak tam pojedzie. Z jednej strony było mu z tym źle, że tak ją wystawiał jako partner, ale z drugiej całe życie robota grała dla niego pierwsze skrzypce, a teraz właśnie przyszła pora na zmiany.
Usiadł za kierownicą i oparł na niej ręce, ale nie odpalił silnika, bo wciąż się zastanawiał, nawet nie wziął się za swojego burgera.
Spojrzał na nią, kiedy powiedziała o Rhysie, albo Gusie.
- To nie słyszałaś o Gusie? - zapytał, ale nie wyjaśnił o co mu właściwie chodziło, poklepał ją tylko po ramieniu - nie wiem czy on by to wiarygodnie zagrał - no bo cały komisariat gadał teraz o tym, że Gus ze swoim partnerem postanowili się ujawnić. Nawet Miles o tym słyszał, a był nowy.
- Ale Rhys może, gość zna się na robocie - pokiwał głową, a później to wziął się też za swojego burgera, bo Pilar narobiła mu smaka. Ale zjadł go chyba w trzech kęsach i ubrudził sobie koszulkę.
- Ja mam ten numer - rzucił, i wpakował sobie do ust ostatniego kęsa - ale Ty go schowaj, może Ci się przyda, gość ma wtyki w broni, sporo rzeczy ma dostępnych od ręki, ale jakby ktoś pytał, to nie wiesz tego ode mnie - dlatego Miles lubił Trzy Świnki, dziwki, koks, nielegalna broń, burgery, wszystko pod ręką. Nie ze wszystkich usług jednak korzystał, ale jednak dobrze było wiedzieć, gdzie szukać, prawda?
Pilar Stewart