helmet & handcuffs
: pt paź 10, 2025 10:26 pm
Wyglądało to trochę jak ujeżdżanie byka w tych teksańskich lokalach, tylko byk był łysy i wściekły, ale Teddy trzymała się na nim zdecydowanie dobrze. Mogłaby w takim ujeżdżaniu byka nawet coś wygrać, jakiś talon na balon, czy bon, czy co tam się wygrywa. Miles za to prawie przegrał z grawitacją dźwigając się na nogi, wiec oparł się o bar.
- Spokojnie, to była skoordynowana akcja policji i straży pożarnej, obezwładniliśmy napastnika, nie musicie dziękować - pokiwał ręką do gapiów, ale nikt chyba tak tego nie odebrał. Oprócz Waitsa i Darling, bo jak tak stanęli przed barem, kiedy padło na nich światło znad lady, to wyglądali trochę jak Wonder Women i jakiś Thor, tylko peleryn im brakowało.
- No... właściwie to on zaczął - powiedział Miles, bo taka była prawda, policzek Teddy się nie liczy, jak na jego oko. Oni to właściwie powinni za to dostać jakąś darmową kolejkę, że tak ładnie i sprawnie to rozwiązali.
Barman jednak był nieugięty i zaczął coś o menadżerze, a Miles uniósł jedną brew.
- No i co on nam zrobi? Pobije nas? - zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi, a z tymi swoimi prawie dwoma metrami i barami szerokimi jak szafa, to wyglądał trochę groźnie, ale finalnie to machnął ręką - dobra, idziemy - Miles też wyciągnął na bar jakieś pieniądze, ale kazał barmanowi podliczyć, bo nie zamierzał DAĆ MU NAPIWKU, za takie traktowanie najlepszych klientów.
Wyszli przed lokal i kiedy Miles poczuł ten zimny wiatr, to po plecach przeszedł mu dreszcz, aż nim wzdrygnęło.
- Kurwa... a tam było tak miło - mruknął, no ale teraz to już tam nie wrócą, no chyba, że powiedzą, że prowadzą śledztwo dotyczące tej łysej pały. Nie no, chyba by nie przeszło...
- Do parku i tak nas nie spiszą - zadecydował Miles, tylko po drodze trzeba odwiedzić jeszcze jakiś monopolowy, więc poszli do tego obok parku. Wszystko byłoby super, bo był otwarty, a do tego zaopatrzony w takie piwa, że można było wybierać przez następnego czterdzieści pięć minut, albo dwie, zależy, bo Waits nie miał wyszukanego podniebienia i zawsze pił to tanie, wiec wybrał szybko.
Problem jednak pojawił się, kiedy zgarnęli już po sześciopaku piwka i skierowali się do kasy. Bo o to właśnie za nią stał... Łysy kark z baru. Ciekawe czy im sprzeda teraz to piwo. Ups.
teddy darling
- Spokojnie, to była skoordynowana akcja policji i straży pożarnej, obezwładniliśmy napastnika, nie musicie dziękować - pokiwał ręką do gapiów, ale nikt chyba tak tego nie odebrał. Oprócz Waitsa i Darling, bo jak tak stanęli przed barem, kiedy padło na nich światło znad lady, to wyglądali trochę jak Wonder Women i jakiś Thor, tylko peleryn im brakowało.
- No... właściwie to on zaczął - powiedział Miles, bo taka była prawda, policzek Teddy się nie liczy, jak na jego oko. Oni to właściwie powinni za to dostać jakąś darmową kolejkę, że tak ładnie i sprawnie to rozwiązali.
Barman jednak był nieugięty i zaczął coś o menadżerze, a Miles uniósł jedną brew.
- No i co on nam zrobi? Pobije nas? - zmarszczył brwi i skrzyżował ręce na piersi, a z tymi swoimi prawie dwoma metrami i barami szerokimi jak szafa, to wyglądał trochę groźnie, ale finalnie to machnął ręką - dobra, idziemy - Miles też wyciągnął na bar jakieś pieniądze, ale kazał barmanowi podliczyć, bo nie zamierzał DAĆ MU NAPIWKU, za takie traktowanie najlepszych klientów.
Wyszli przed lokal i kiedy Miles poczuł ten zimny wiatr, to po plecach przeszedł mu dreszcz, aż nim wzdrygnęło.
- Kurwa... a tam było tak miło - mruknął, no ale teraz to już tam nie wrócą, no chyba, że powiedzą, że prowadzą śledztwo dotyczące tej łysej pały. Nie no, chyba by nie przeszło...
- Do parku i tak nas nie spiszą - zadecydował Miles, tylko po drodze trzeba odwiedzić jeszcze jakiś monopolowy, więc poszli do tego obok parku. Wszystko byłoby super, bo był otwarty, a do tego zaopatrzony w takie piwa, że można było wybierać przez następnego czterdzieści pięć minut, albo dwie, zależy, bo Waits nie miał wyszukanego podniebienia i zawsze pił to tanie, wiec wybrał szybko.
Problem jednak pojawił się, kiedy zgarnęli już po sześciopaku piwka i skierowali się do kasy. Bo o to właśnie za nią stał... Łysy kark z baru. Ciekawe czy im sprzeda teraz to piwo. Ups.
teddy darling