side by side they both get bright
: czw wrz 25, 2025 11:59 pm
Helena wzrusza lekko ramionami, jakby chciała powiedzieć: jest jak jest. Chociaż miała swoje poglądy, świata nie zmieni i nie zamierzała próbować, nawet jeśli często wybierała drogę pod prąd. Na słowa Teddy z początku przewraca lekko oczami – bo może faktycznie gdyby urodziła się jako facet i też miała odpowiedniego kolegę, zaszłaby dalej, niż oni. Ale niekoniecznie, sprawdzić tego nie mogła. Za to na kolejne słowa Darling uśmiecha się zadziornie.
— Wiem — mówi, podłapując na moment jej spojrzenie. Nie tylko wiedziała, że jest ładna, ale też wiedziała, jak tego używać, jeśli może coś osiągnąć. Nie przejmowała się tym, że jest przez których bagatelizowana, bo bycie niedocenionym to świetna taktyczna pozycja, a Helena była przyzwyczajona do tego, że niektórzy ludzie nie potrafili zobaczyć jej potencjału. Niektórzy faceci widzieli ją jako kawałek ciała, a więc Helena zwyczajnie obracała to przeciwko nim. I w większości przypadków nie orientowali się nawet, że co się wydarzyło. Tak, ci sami, którzy krzyczeli, że kobiety wykorzystywały swoje piękno.
Parska krótko. — No to faktycznie brzmi mniej więcej jak to, co słyszałam — stwierdza. Współpracownicy przypominający rodzinę byli obcą wizją. Na komisariacie Helena i tak działała trochę jak wolny elektron, co dawało jej więcej spokoju, ale i dobrą pozycję do obserwowania dynamiki między pracownikami. Było tam dużo konkurencji, nie zawsze takiej napędzającej do rozwoju. Często sprowadzała się do sporów, które panowie mogliby równie dobrze rozwiązać przy pomocy linijki, zamiast narażać dobro sprawy. Ciekawiło ją, na czym mogła polegać różnica między pracownikami obu służb i co to była za zależność.
Nie spodziewała się, że Darling już teraz wychyli się w jej stronę (jej plany zakładały opuszczenie samochodu), więc rytm jej oddechów łamie się trochę, usta wyginają w lekkim uśmiechu. Podtrzymuje jej spojrzenie, dopóki ta nie zmienia zdania i zamiast ją pocałować, odgarnia jej włosy z twarzy, nawet tym lekkim dotykiem wywołując gęsią skórkę na ramionach Peregrine. Zawiesza się na chwilę, uświadamiając sobie, że Darling ją podpuszcza. Chyba za dobrze zdaje sobie sprawę z tego, jak działa na Helenę. Niebezpiecznie dobrze.
Peregrine unosi jedną brew i parska, z głębokim westchnieniem wysiadając z auta. Zamyka je i odwraca się w stronę Teddy. Idzie w jej kierunku, tak jakby chciała dokończyć to, co zaczęła Darling – ale ostatecznie ociera się o nią tylko ramieniem i wskazuje na szlak za jej plecami. — Tędy — mówi z zawadiackim uśmiechem.
Z początku nadaje dość wysokie tempo, chociaż czeka, aż Darling się z nią równa. Widać, że Peregrine niecierpliwi się, by pokazać jej niespodziankę – i dzięki temu szybko mogą obserwować, jak korony drzew się przerzedzają, a zza nich wyłania dosyć monumentalna stalowa konstrukcja. Helena odwraca się w stronę Darling, żeby móc zarejestrować jej reakcję. — Błagam, tylko nie mów mi, że masz lęk wysokości.
teddy darling
— Wiem — mówi, podłapując na moment jej spojrzenie. Nie tylko wiedziała, że jest ładna, ale też wiedziała, jak tego używać, jeśli może coś osiągnąć. Nie przejmowała się tym, że jest przez których bagatelizowana, bo bycie niedocenionym to świetna taktyczna pozycja, a Helena była przyzwyczajona do tego, że niektórzy ludzie nie potrafili zobaczyć jej potencjału. Niektórzy faceci widzieli ją jako kawałek ciała, a więc Helena zwyczajnie obracała to przeciwko nim. I w większości przypadków nie orientowali się nawet, że co się wydarzyło. Tak, ci sami, którzy krzyczeli, że kobiety wykorzystywały swoje piękno.
Parska krótko. — No to faktycznie brzmi mniej więcej jak to, co słyszałam — stwierdza. Współpracownicy przypominający rodzinę byli obcą wizją. Na komisariacie Helena i tak działała trochę jak wolny elektron, co dawało jej więcej spokoju, ale i dobrą pozycję do obserwowania dynamiki między pracownikami. Było tam dużo konkurencji, nie zawsze takiej napędzającej do rozwoju. Często sprowadzała się do sporów, które panowie mogliby równie dobrze rozwiązać przy pomocy linijki, zamiast narażać dobro sprawy. Ciekawiło ją, na czym mogła polegać różnica między pracownikami obu służb i co to była za zależność.
Nie spodziewała się, że Darling już teraz wychyli się w jej stronę (jej plany zakładały opuszczenie samochodu), więc rytm jej oddechów łamie się trochę, usta wyginają w lekkim uśmiechu. Podtrzymuje jej spojrzenie, dopóki ta nie zmienia zdania i zamiast ją pocałować, odgarnia jej włosy z twarzy, nawet tym lekkim dotykiem wywołując gęsią skórkę na ramionach Peregrine. Zawiesza się na chwilę, uświadamiając sobie, że Darling ją podpuszcza. Chyba za dobrze zdaje sobie sprawę z tego, jak działa na Helenę. Niebezpiecznie dobrze.
Peregrine unosi jedną brew i parska, z głębokim westchnieniem wysiadając z auta. Zamyka je i odwraca się w stronę Teddy. Idzie w jej kierunku, tak jakby chciała dokończyć to, co zaczęła Darling – ale ostatecznie ociera się o nią tylko ramieniem i wskazuje na szlak za jej plecami. — Tędy — mówi z zawadiackim uśmiechem.
Z początku nadaje dość wysokie tempo, chociaż czeka, aż Darling się z nią równa. Widać, że Peregrine niecierpliwi się, by pokazać jej niespodziankę – i dzięki temu szybko mogą obserwować, jak korony drzew się przerzedzają, a zza nich wyłania dosyć monumentalna stalowa konstrukcja. Helena odwraca się w stronę Darling, żeby móc zarejestrować jej reakcję. — Błagam, tylko nie mów mi, że masz lęk wysokości.
teddy darling