emergency computercy
: pn paź 06, 2025 10:18 pm
Erica zainteresowały zajęcia komputerowe gdy uczęszczał do szkoły podstawowej - sala informatyczna była jego azylem od spojrzeń dzieciaków i pytań typu Masz pole ryżu? Jadłeś psa? Cing, ciang ciong - to miał być niby chiński (bo dla dzieciaków nie miało znaczenia skąd był, tylko liczył się fakt, że różnił się od nich wyglądem). No ale tak, kompy, lego, kostka Rubika, rozkręcanie przedmiotów, interesowały go od najmłodszych lat, potem tylko dzięki nauczycielom, mógł to rozwijać - bo gdyby trafił na takich, co mają wywalone, na pewno nie poszedłby na pierwsze zajęcia, gdzie siedział przed kompem i uczył się między innymi pisać w wordzie, a na święta tworzył kartkę w paincie.
Kiedyś w ogóle zastanawiał się, czy i jaką apkę mógłby stworzyć, by jakoś pomóc społeczeństwu, lecz było ciężko biorąc pod uwagę, ile już ich istniało. Były takie z ćwiczeniami, translatory, czytniki pdfów i ebooków... a jemu zależało na czymś naprawdę innowacyjnym. W szufladzie biurka stojącego w sypialni, miał sporo pomazanych kartek, na których powypisywał swoje pomysły, lecz ostatecznie przekreślał je od góry do dołu; nie skreślił jedynie "apteczki domowej", czyli apki, gdzie zapisywano lub wrzucano by zdjęcia lekarstw i przypominałaby ona o ich dobiegającej ku końcowi dacie ważności, a drugim projektem była tzw. "pomoc sąsiedzką", która byłaby czymś w rodzaju mobilnej tablicy ogłoszeń, łączącej ludzi z tej samej okolicy. Zostawił więc te dwa plany, bo nie był pewien, od którego powinien zacząć.
Skinął głową potwierdzając, iż to tyle.
- Zgadza się. - cieszyło go, że opcja z trybem awaryjnym rozwiązała problem, lecz czuł bezsilność, gdy został zapytany o odzyskanie wcześniej napisanego tekstu. Przeczesał dłonią włosy, a nagle przyszło mu do głowy coś, co albo pomoże, albo Bronte będzie musiała wszystko napisać całkowicie od nowa.
- Że też na to nie wpadłem od razu... - rzucił do samego siebie, kręcąc głową.
Wszedł w folder z tymczasowymi plikami i szukał tekstowych plików.
Gdy znalazł takich kilka, odpalił worda i spróbował otworzyć w nim te pliki.
- Sprawdź, czy któryś to ten, który pisałaś nim system padł. - powiedział, robiąc Broni miejsce, by przejrzała sobie odpalone wersje worda.
- Możesz śmiało zamykać każde okno programu, jeśli nie będzie zawierało tej wersji, na której pracowałaś. - dodał, bo jednak trochę tych okienek się pootwierało.
Bronte Rosenthal-Murray
Kiedyś w ogóle zastanawiał się, czy i jaką apkę mógłby stworzyć, by jakoś pomóc społeczeństwu, lecz było ciężko biorąc pod uwagę, ile już ich istniało. Były takie z ćwiczeniami, translatory, czytniki pdfów i ebooków... a jemu zależało na czymś naprawdę innowacyjnym. W szufladzie biurka stojącego w sypialni, miał sporo pomazanych kartek, na których powypisywał swoje pomysły, lecz ostatecznie przekreślał je od góry do dołu; nie skreślił jedynie "apteczki domowej", czyli apki, gdzie zapisywano lub wrzucano by zdjęcia lekarstw i przypominałaby ona o ich dobiegającej ku końcowi dacie ważności, a drugim projektem była tzw. "pomoc sąsiedzką", która byłaby czymś w rodzaju mobilnej tablicy ogłoszeń, łączącej ludzi z tej samej okolicy. Zostawił więc te dwa plany, bo nie był pewien, od którego powinien zacząć.
Skinął głową potwierdzając, iż to tyle.
- Zgadza się. - cieszyło go, że opcja z trybem awaryjnym rozwiązała problem, lecz czuł bezsilność, gdy został zapytany o odzyskanie wcześniej napisanego tekstu. Przeczesał dłonią włosy, a nagle przyszło mu do głowy coś, co albo pomoże, albo Bronte będzie musiała wszystko napisać całkowicie od nowa.
- Że też na to nie wpadłem od razu... - rzucił do samego siebie, kręcąc głową.
Wszedł w folder z tymczasowymi plikami i szukał tekstowych plików.
Gdy znalazł takich kilka, odpalił worda i spróbował otworzyć w nim te pliki.
- Sprawdź, czy któryś to ten, który pisałaś nim system padł. - powiedział, robiąc Broni miejsce, by przejrzała sobie odpalone wersje worda.
- Możesz śmiało zamykać każde okno programu, jeśli nie będzie zawierało tej wersji, na której pracowałaś. - dodał, bo jednak trochę tych okienek się pootwierało.
Bronte Rosenthal-Murray