dinner in the shadow of secrets
: wt wrz 30, 2025 3:09 pm
				
				Porsche Galena rozpędzało się do setki w niecałe dwie sekundy, tyle co szybkie spojrzenie w oczy. Teraz też takie posłał Pilar, bo kiedy w tych jej pojawiły się wesoło ogniki, to w tych jego wątpliwości. To nie chodziło o to, że bał się o swoje auto, bardziej o to, że w życiu Galena były pewnego rodzaju świętości, do których nikogo nie dopuszczał i jednym z nich było Porsche, a drugim jego fotel prezesa.
Uśmiechnął się delikatnie, kiedy Pilar powiedziała o tej kolacji. Zaprosił ją i teraz właśnie ją jedli, a mogli siedzieć w jakiejś przytulnej restauracji, a przede wszystkim to zjeść coś dobrego, a nie Carpaccio z cukinii, ile w ogóle to się robi? Co oni najpierw te cukinie musza pozarzynać i wypatroszyć? Dość długo, jak na takie proste warzywo.
Dobrze, że Pilar nie zapytała o tę historię poznania Arthura i Chloe, bo Galen akurat ją znał i była... Kiepska, a nawet smutna, mogłaby popsuć nastrój, chociaż może by ją podkoloryzował, jak całe swoje życie?
Whisky była rzeczywiście niedobra, ale dzisiaj nie chodziło już o to wyczulone podniebienie Wyatta, a raczej o to, żeby się pozbyć Seeleya. No i udało się, a nawet poszło lepiej niż się spodziewał, kiedy zniknęła też Chloe. Szczęście początkującego, chyba.
Oczywiście, że jeden kącik jego ust uniósł się ku górze, kiedy go pochwaliła, bo Galena można by kupić samymi pochwałami, on po prostu ich łaknął jak jakieś dziecko. Tak, bo jako mały chłopiec wcale ich nie dostawał.
Na kolejne jej słowa przewrócił oczami.
- No ale jest gorszy... I mnie szczerze wkurwia. Jak on się na Ciebie gapi, przecież jesteś tutaj ze mną - chyba Galen się trochę za bardzo wczuł w rolę, ale prawda jest taka, że on się po prostu nie umiał niczym dzielić. Trochę umiał pieniążkami wspierając jakieś charytatywne akcje, ale zdecydowanie nie umiał kobietami i uwagą. Na te słowa gdzie ma umieścić podsłuch pokiwał głową i powiódł za nią spojrzeniem. Naprawdę miał wstać, żeby pomóc jej dosięgnąć do obrazu, ale kiedy Pilar tak sprawnie wskoczyła na donicę, to Galen tylko siedział i się na nią gapił. Może nie tak jak Seeley, ale dość intensywnie. Miał tylko nadzieję, że on nie będzie musiał się tak wspinać, w swoim garniturze za kilka tysięcy... Chociaż raz wszedł na drzewo w Armanim, żeby pomóc staruszce ściągnąć kota. No i... sukienka Pilar też pewnie kosztowała kilka, kilkanaście? Patyków.
- Wow... - wyrwało mu się kiedy Pilar do niego wróciła, ale to był chyba podziw do tego jak szybko i sprawnie zadziałała, a nie jakieś wrażenie spowodowane tym widokiem. Chociaż... nie jest to do końca takie pewne.
Kiedy oparła dłonie na jego policzkach, to skupił na niej wzrok, na jej twarzy, ale wcale go to nie uspokoiło, bo już miał milion myśli o tym, że są spaleni, że może Seeley nie jest taki głupi, że już wszystko wie.
Słuchał jej słów, ale docierały do niego jakby w zwolnionym tempie, jakby jego mózg musiał każde jedno odpowiednio przetrawić i odczytać, spojrzenie niebieskich oczu utkwione było w tych jej, ciemnych, błyszczących w świetle tych kryształowych żyrandoli.
- Mam nadzieję, że masz rację - rzucił między tymi słowami, może trochę go uspokoiła, bo oddech zdecydowanie mu się wyrównał. Ale za to serce zaraz zabiło szybciej, kiedy jej język dotknął jego skóry, kiedy przygryzła płatek jego ucha. Tylko, że Wyatt nie wiedział czy spowodowało to to, że była to właśnie ona, czy to, że Seeley wrócił, czy to, że musiał w tej chwili wziąć się w garść i dalej grać. Dobrze, że Galen pod presją, i z tą adrenaliną pulsującą w żyłach, był bardziej produktywny niż normalnie, bo oparł rękę na stole i pochylił się do Pilar bardzo blisko, zawieszając twarz może te kilka milimetrów od jej, czuł jej oddech na swoich wargach, ale wtedy Seeley się odezwał, a Wyatt się odsunął, wywrócił oczami.
- Trochę - powiedział, a na te kolejne słowa chciał odpowiedzieć mu coś zdecydowanie mniej cenzuralnego. Ale przypomniał sobie słowa Pilar i przełknął ślinę, spojrzał na niego unosząc jedną brew.
- Nie mów mi przyjacielu, że po Borabora masz jeszcze za mało wrażeń, bo w to nie uwierzę - nawet się uśmiechnął i nawet nie wywrócił oczami widząc jego rękę na ramieniu Pilar. Podniósł za to szklankę z Gibsonem i wypił dwa spore łyki. Zdecydowanie to było whisky, które dostał od niego.
Kiedy pojawiła się Chloe to Galen uśmiechnął się, jakby rzeczywiście marzył o tym, żeby skosztować tego Carpaccio z cukinii, ale tak naprawdę to pomyślał sobie o jakimś burgerze, albo chociaż o tym hot-dogu.
Gdy Seeley się odezwał, to Wyatt znowu przeniósł na niego wzrok, czyli jednak będą zdjęcia. Nie umknęło jego uwadze to spojrzenie i już nawet otworzył usta, żeby coś powiedzieć, w normalnych warunkach, gdyby to nie była jakaś szopka, a Anita... Pilar, ktokolwiek by to nie był, ale gdyby przyszła tu z nim, to sprowadziłby Seeleya na ziemię. Chociaż... może on po prostu nigdy nie zwracał na to uwagi, a Arthur zawsze podrywał te modelki Wyatta? One wtedy chichotały i posyłały mu jakieś dwuznaczne spojrzenia, a gdy Galen odsyłał je z kwitkiem to... lądowały w śliskich rękach Seeleya? Wbił spojrzenie w talerz, bo trochę go zemdliło, ale ten widok wcale nie sprawił, że zrobiło mu się lepiej, jakieś cieniutkie plasterki cukinii a na nich biały... glut? Piana?
- Wygląda wybornie - rzucił, ale nie sięgnął po widelec tylko po whisky, bo musiał to przepić. Kątem oka zerknął na Pilar, bo chociaż przecież nie znali się jak łyse koniec, to widział na jej twarzy jakiś cień, który wskazywał na to, że ona też jest "zachwycona", musnął palcami pod stołem jej kolano i wzrok przeniósł na Arthura.
- To pokaż te zdjęcia Seeley, nie byłem na Borabora, a zawsze chciałem się tam wybrać, podobno mają rajskie plaże - zachęcił go w końcu, bo może jak się skupią na zdjęciach, to nie będą musieli tego jeść i w końcu wjedzie jakieś danie główne. Chociaż Wyatt się bał co to będzie za kolejny wynalazek.
Seeley pokiwał głową, wpakował do ust cały widelec tej cukinii, a później odezwał się z pełnymi ustami, no kurwa...
- I piękne kobiety Wyatt, naprawdę piękne - znowu zerknął wymownie na Anitę i oblizał z warg ten mus.
Galen nabrał powietrza w płuca, miał się nie odzywać, ale nie potrafił.
- No przecież byłeś tam z piękną kobietą - spojrzał na Chloe, która właściwie wyglądała jak jakiś cień człowieka, grzebała widelcem w talerzu nawet nie patrząc na swojego męża. Uniosła jednak spojrzenie słysząc słowa Galena, a Seeley się skrzywił.
- Tak... - rzucił jakoś tak obojętnie. Wyatt zastanawiał się po co on w ogóle zabiera w takie podróże tę biedną Chloe. Utkwił w niej wzrok, autentycznie było mu jej szkoda, tego też jakoś wcześniej nie zauważył, myślał, że jest naprawdę zakochana w swoim mężu. Seeley się jakoś obruszył, wstał z miejsca i poszedł po pilot, jednym naciśnięciem przyciemnił nieco światła, a drugim sprawił, że z sufitu wysunął się ekran i zawisł gdzieś nad stołem. Tak, kiedy Galen o tym opowiadał to wcale nie przesadzał, Seeley naprawdę miał coś takiego, chyba tylko po to, żeby pokazywać wszystkim te zdjęcia. Włączył dwa pierwsze, ale przesunął je szybko, bo była na nich Chloe okryta szczelnie jakimś wzorzystym pareo.
Zatrzymał na kolejnym, na którym stał on, król i władca, w tych za ciasnych slipach na tle rajskiej plaży. Wyatt aż nabił na widelec plasterek cukinii, żeby zając czymś usta i nie musieć go chwalić, pod stołem za to wbił palec, lekko, w udo Pilar, jakby chciał ją zachęcić, żeby coś powiedziała.
Kolejne zdjęcie i tym razem poza z jedną nogą na jakimś kamieniu - Seeley zdobywca. Następne to już było Seeley macho prężący muskuły. A później z jakąś ładną dziewczyną z ciemną karnacją we wianku z kwiatów, musiała być wyspiarką.
Pilar Stewart
			Uśmiechnął się delikatnie, kiedy Pilar powiedziała o tej kolacji. Zaprosił ją i teraz właśnie ją jedli, a mogli siedzieć w jakiejś przytulnej restauracji, a przede wszystkim to zjeść coś dobrego, a nie Carpaccio z cukinii, ile w ogóle to się robi? Co oni najpierw te cukinie musza pozarzynać i wypatroszyć? Dość długo, jak na takie proste warzywo.
Dobrze, że Pilar nie zapytała o tę historię poznania Arthura i Chloe, bo Galen akurat ją znał i była... Kiepska, a nawet smutna, mogłaby popsuć nastrój, chociaż może by ją podkoloryzował, jak całe swoje życie?
Whisky była rzeczywiście niedobra, ale dzisiaj nie chodziło już o to wyczulone podniebienie Wyatta, a raczej o to, żeby się pozbyć Seeleya. No i udało się, a nawet poszło lepiej niż się spodziewał, kiedy zniknęła też Chloe. Szczęście początkującego, chyba.
Oczywiście, że jeden kącik jego ust uniósł się ku górze, kiedy go pochwaliła, bo Galena można by kupić samymi pochwałami, on po prostu ich łaknął jak jakieś dziecko. Tak, bo jako mały chłopiec wcale ich nie dostawał.
Na kolejne jej słowa przewrócił oczami.
- No ale jest gorszy... I mnie szczerze wkurwia. Jak on się na Ciebie gapi, przecież jesteś tutaj ze mną - chyba Galen się trochę za bardzo wczuł w rolę, ale prawda jest taka, że on się po prostu nie umiał niczym dzielić. Trochę umiał pieniążkami wspierając jakieś charytatywne akcje, ale zdecydowanie nie umiał kobietami i uwagą. Na te słowa gdzie ma umieścić podsłuch pokiwał głową i powiódł za nią spojrzeniem. Naprawdę miał wstać, żeby pomóc jej dosięgnąć do obrazu, ale kiedy Pilar tak sprawnie wskoczyła na donicę, to Galen tylko siedział i się na nią gapił. Może nie tak jak Seeley, ale dość intensywnie. Miał tylko nadzieję, że on nie będzie musiał się tak wspinać, w swoim garniturze za kilka tysięcy... Chociaż raz wszedł na drzewo w Armanim, żeby pomóc staruszce ściągnąć kota. No i... sukienka Pilar też pewnie kosztowała kilka, kilkanaście? Patyków.
- Wow... - wyrwało mu się kiedy Pilar do niego wróciła, ale to był chyba podziw do tego jak szybko i sprawnie zadziałała, a nie jakieś wrażenie spowodowane tym widokiem. Chociaż... nie jest to do końca takie pewne.
Kiedy oparła dłonie na jego policzkach, to skupił na niej wzrok, na jej twarzy, ale wcale go to nie uspokoiło, bo już miał milion myśli o tym, że są spaleni, że może Seeley nie jest taki głupi, że już wszystko wie.
Słuchał jej słów, ale docierały do niego jakby w zwolnionym tempie, jakby jego mózg musiał każde jedno odpowiednio przetrawić i odczytać, spojrzenie niebieskich oczu utkwione było w tych jej, ciemnych, błyszczących w świetle tych kryształowych żyrandoli.
- Mam nadzieję, że masz rację - rzucił między tymi słowami, może trochę go uspokoiła, bo oddech zdecydowanie mu się wyrównał. Ale za to serce zaraz zabiło szybciej, kiedy jej język dotknął jego skóry, kiedy przygryzła płatek jego ucha. Tylko, że Wyatt nie wiedział czy spowodowało to to, że była to właśnie ona, czy to, że Seeley wrócił, czy to, że musiał w tej chwili wziąć się w garść i dalej grać. Dobrze, że Galen pod presją, i z tą adrenaliną pulsującą w żyłach, był bardziej produktywny niż normalnie, bo oparł rękę na stole i pochylił się do Pilar bardzo blisko, zawieszając twarz może te kilka milimetrów od jej, czuł jej oddech na swoich wargach, ale wtedy Seeley się odezwał, a Wyatt się odsunął, wywrócił oczami.
- Trochę - powiedział, a na te kolejne słowa chciał odpowiedzieć mu coś zdecydowanie mniej cenzuralnego. Ale przypomniał sobie słowa Pilar i przełknął ślinę, spojrzał na niego unosząc jedną brew.
- Nie mów mi przyjacielu, że po Borabora masz jeszcze za mało wrażeń, bo w to nie uwierzę - nawet się uśmiechnął i nawet nie wywrócił oczami widząc jego rękę na ramieniu Pilar. Podniósł za to szklankę z Gibsonem i wypił dwa spore łyki. Zdecydowanie to było whisky, które dostał od niego.
Kiedy pojawiła się Chloe to Galen uśmiechnął się, jakby rzeczywiście marzył o tym, żeby skosztować tego Carpaccio z cukinii, ale tak naprawdę to pomyślał sobie o jakimś burgerze, albo chociaż o tym hot-dogu.
Gdy Seeley się odezwał, to Wyatt znowu przeniósł na niego wzrok, czyli jednak będą zdjęcia. Nie umknęło jego uwadze to spojrzenie i już nawet otworzył usta, żeby coś powiedzieć, w normalnych warunkach, gdyby to nie była jakaś szopka, a Anita... Pilar, ktokolwiek by to nie był, ale gdyby przyszła tu z nim, to sprowadziłby Seeleya na ziemię. Chociaż... może on po prostu nigdy nie zwracał na to uwagi, a Arthur zawsze podrywał te modelki Wyatta? One wtedy chichotały i posyłały mu jakieś dwuznaczne spojrzenia, a gdy Galen odsyłał je z kwitkiem to... lądowały w śliskich rękach Seeleya? Wbił spojrzenie w talerz, bo trochę go zemdliło, ale ten widok wcale nie sprawił, że zrobiło mu się lepiej, jakieś cieniutkie plasterki cukinii a na nich biały... glut? Piana?
- Wygląda wybornie - rzucił, ale nie sięgnął po widelec tylko po whisky, bo musiał to przepić. Kątem oka zerknął na Pilar, bo chociaż przecież nie znali się jak łyse koniec, to widział na jej twarzy jakiś cień, który wskazywał na to, że ona też jest "zachwycona", musnął palcami pod stołem jej kolano i wzrok przeniósł na Arthura.
- To pokaż te zdjęcia Seeley, nie byłem na Borabora, a zawsze chciałem się tam wybrać, podobno mają rajskie plaże - zachęcił go w końcu, bo może jak się skupią na zdjęciach, to nie będą musieli tego jeść i w końcu wjedzie jakieś danie główne. Chociaż Wyatt się bał co to będzie za kolejny wynalazek.
Seeley pokiwał głową, wpakował do ust cały widelec tej cukinii, a później odezwał się z pełnymi ustami, no kurwa...
- I piękne kobiety Wyatt, naprawdę piękne - znowu zerknął wymownie na Anitę i oblizał z warg ten mus.
Galen nabrał powietrza w płuca, miał się nie odzywać, ale nie potrafił.
- No przecież byłeś tam z piękną kobietą - spojrzał na Chloe, która właściwie wyglądała jak jakiś cień człowieka, grzebała widelcem w talerzu nawet nie patrząc na swojego męża. Uniosła jednak spojrzenie słysząc słowa Galena, a Seeley się skrzywił.
- Tak... - rzucił jakoś tak obojętnie. Wyatt zastanawiał się po co on w ogóle zabiera w takie podróże tę biedną Chloe. Utkwił w niej wzrok, autentycznie było mu jej szkoda, tego też jakoś wcześniej nie zauważył, myślał, że jest naprawdę zakochana w swoim mężu. Seeley się jakoś obruszył, wstał z miejsca i poszedł po pilot, jednym naciśnięciem przyciemnił nieco światła, a drugim sprawił, że z sufitu wysunął się ekran i zawisł gdzieś nad stołem. Tak, kiedy Galen o tym opowiadał to wcale nie przesadzał, Seeley naprawdę miał coś takiego, chyba tylko po to, żeby pokazywać wszystkim te zdjęcia. Włączył dwa pierwsze, ale przesunął je szybko, bo była na nich Chloe okryta szczelnie jakimś wzorzystym pareo.
Zatrzymał na kolejnym, na którym stał on, król i władca, w tych za ciasnych slipach na tle rajskiej plaży. Wyatt aż nabił na widelec plasterek cukinii, żeby zając czymś usta i nie musieć go chwalić, pod stołem za to wbił palec, lekko, w udo Pilar, jakby chciał ją zachęcić, żeby coś powiedziała.
Kolejne zdjęcie i tym razem poza z jedną nogą na jakimś kamieniu - Seeley zdobywca. Następne to już było Seeley macho prężący muskuły. A później z jakąś ładną dziewczyną z ciemną karnacją we wianku z kwiatów, musiała być wyspiarką.
Pilar Stewart