Dream that never came
: ndz paź 05, 2025 11:51 pm
Galen L. Wyatt
— Galen, dam sobie radę — wybrzmiewał z niej jeszcze pijany ton. Gdzieś w głębi było go słychać, miała w sobie zdecydowanie procenty. Charity czuła się jak w trakcie nauki palenia. Zaciąganie się na MAMA IDZIE, nabierało nowego znaczenia, bo... matka Galena faktycznie przyszła — dobrze, rozumiem. Nie chciałbyś, żeby ktokolwiek zobaczył mnie w takim stanie — kiwnęła głową. Była gotowa na zmierzenie się z jego matką. Z niepełną świadomością tego, co będzie się działo, ale dobry zimny prysznic potrafi zdziałać cuda. Podobnie jak umycie włosów, nałożenie podkładu, wykonanie kresek. Niczym się nie różniła od tamtej Charity, którą Galen poznał w jego biurze. Może poza szpilami. W nich po domu nie chodziła i nie poruszała się.
Była mu wdzięczna za dotyk. Sprawił, że po jej ciele roztoczyła się przyjemna fala ciepła. Przymknęła na moment oczy, czując się zrelaksowana. Może nie była w swojej szczytowej formie, ale to spotkanie traktowała jak typowe biznesowe. Z tego co zdążyła się dowiedzieć, w ten sposób powinna oceniać matkę Galena. Mogłaby jej w dowolnej momencie wbić nóż w plecy. Małpki w ZOO, tylko to przechodziło jej przez głowę, kiedy widziała uśmiech kobiety.
— Zgadza się — odpowiedziała krótko. Cała jej rodzina miało imię na C. Czasami próbowała znaleźć w tym znaczenie, ale nigdy nie potrafiła. Choć nie spodziewała się, że ich rodziny się znają. Może powinna zadzwonić do matki? Ona na pewno, by ją zrozumiała — nic mi o Państwu nie mówił. Tak samo nie widziałam współpracy między naszymi firmami. Solidnie sprawdzam ludzi, z którymi współpracuję — uśmiechnęła się delikatnie. Widocznie nie było o czym rozmawiać. Może kiedyś, gdzieś przelotnie się poznali. Choć znając jej ojca, Felja mogłaby mu się nie spodobać. Nie spuszczała z niej wzroku nawet na moment. Dobrze było poczuć się w dawnej skórze.
— Cudownie, właśnie odpoczywa w Meksyku na wakacjach — odpowiedziała miękkim tonem. Przynajmniej stamtąd ostatnio do niej dzwonił. Szczęśliwy wraz z mamitą pili dirnki z palemką, korzystając z firmowej emerytury — odkąd przekazał mi firmę, jest szczęśliwy jak nigdy — jej ton był uprzejmy, choć chłodny. Mogła być dziewczyną, która niedawno wypiła pół butelki wina, by nie zszedł z niej alkohol. Z tymi czerwonymi wypiekami na twarzy, nieuczesanymi włosami, ale nie była przpadkową kobietą. Miała coś więcej do zaoferowania, a żadna flądra jej nie pożre.
— Nie musi karcić mojego narzeczonego, jest dorosły. Stawiam, że doskonale pani wie o problemach w jego firmie, teraz musi przynosić robotę do domu — nie, nawet pijana Cherry nie pozwoli, by ktoś pomiatał, lub źle traktował Galena. Był lwem, a ona spojrzała na niego zdeterminowanym wzrokiem — w porządku Galen... Felja pewnie chce porozmawiać, załatw proszę mamie najlepszy hotel w mieście, a my utniemy sobie pogawędkę — kultura zostanie zachowana. Jej kierowca mógłby ją zawieźć, ale czuła wewnętrznie... że po złamaniu serca będzie musiała mierzyć się z kobietą, która urodziła jej lwa. Ironia losu. Jej się to udało. Aż straciła na moment rezon, kiedy o tym myślała.
— Galen, dam sobie radę — wybrzmiewał z niej jeszcze pijany ton. Gdzieś w głębi było go słychać, miała w sobie zdecydowanie procenty. Charity czuła się jak w trakcie nauki palenia. Zaciąganie się na MAMA IDZIE, nabierało nowego znaczenia, bo... matka Galena faktycznie przyszła — dobrze, rozumiem. Nie chciałbyś, żeby ktokolwiek zobaczył mnie w takim stanie — kiwnęła głową. Była gotowa na zmierzenie się z jego matką. Z niepełną świadomością tego, co będzie się działo, ale dobry zimny prysznic potrafi zdziałać cuda. Podobnie jak umycie włosów, nałożenie podkładu, wykonanie kresek. Niczym się nie różniła od tamtej Charity, którą Galen poznał w jego biurze. Może poza szpilami. W nich po domu nie chodziła i nie poruszała się.
Była mu wdzięczna za dotyk. Sprawił, że po jej ciele roztoczyła się przyjemna fala ciepła. Przymknęła na moment oczy, czując się zrelaksowana. Może nie była w swojej szczytowej formie, ale to spotkanie traktowała jak typowe biznesowe. Z tego co zdążyła się dowiedzieć, w ten sposób powinna oceniać matkę Galena. Mogłaby jej w dowolnej momencie wbić nóż w plecy. Małpki w ZOO, tylko to przechodziło jej przez głowę, kiedy widziała uśmiech kobiety.
— Zgadza się — odpowiedziała krótko. Cała jej rodzina miało imię na C. Czasami próbowała znaleźć w tym znaczenie, ale nigdy nie potrafiła. Choć nie spodziewała się, że ich rodziny się znają. Może powinna zadzwonić do matki? Ona na pewno, by ją zrozumiała — nic mi o Państwu nie mówił. Tak samo nie widziałam współpracy między naszymi firmami. Solidnie sprawdzam ludzi, z którymi współpracuję — uśmiechnęła się delikatnie. Widocznie nie było o czym rozmawiać. Może kiedyś, gdzieś przelotnie się poznali. Choć znając jej ojca, Felja mogłaby mu się nie spodobać. Nie spuszczała z niej wzroku nawet na moment. Dobrze było poczuć się w dawnej skórze.
— Cudownie, właśnie odpoczywa w Meksyku na wakacjach — odpowiedziała miękkim tonem. Przynajmniej stamtąd ostatnio do niej dzwonił. Szczęśliwy wraz z mamitą pili dirnki z palemką, korzystając z firmowej emerytury — odkąd przekazał mi firmę, jest szczęśliwy jak nigdy — jej ton był uprzejmy, choć chłodny. Mogła być dziewczyną, która niedawno wypiła pół butelki wina, by nie zszedł z niej alkohol. Z tymi czerwonymi wypiekami na twarzy, nieuczesanymi włosami, ale nie była przpadkową kobietą. Miała coś więcej do zaoferowania, a żadna flądra jej nie pożre.
— Nie musi karcić mojego narzeczonego, jest dorosły. Stawiam, że doskonale pani wie o problemach w jego firmie, teraz musi przynosić robotę do domu — nie, nawet pijana Cherry nie pozwoli, by ktoś pomiatał, lub źle traktował Galena. Był lwem, a ona spojrzała na niego zdeterminowanym wzrokiem — w porządku Galen... Felja pewnie chce porozmawiać, załatw proszę mamie najlepszy hotel w mieście, a my utniemy sobie pogawędkę — kultura zostanie zachowana. Jej kierowca mógłby ją zawieźć, ale czuła wewnętrznie... że po złamaniu serca będzie musiała mierzyć się z kobietą, która urodziła jej lwa. Ironia losu. Jej się to udało. Aż straciła na moment rezon, kiedy o tym myślała.