Rest for the dead, chaos for the living
: sob lis 08, 2025 8:00 pm
— Haha, dobrze, zobaczę co da się zrobić.. — obiecała Leia, nie kryjąc swojego rozbawienia prośbą kolegi. Faktycznie musiał istnieć jakiś niewyjaśniony szał na ubrania z tej lepszej półki, bo dosłownie każdy prędzej czy później pękał. Ona miała to wszystko na wyciągnięcie ręki, choć nie wszystkie rzeczy jej się podobały. Gdyby jej ojciec odpowiadał za tą markę, co sprzedaje tandetę i kicz za miliony dolarów, to nawet by się do niego nie przyznawała.
— O, to jest bardziej wykonalne. Wystarczy, że zgodzę się na sesję u niego za jednym wyjątkiem, którym będziesz ty. I zrobione. — ucieszyła ją ta perspektywa, przez co aż klasnęła w dłonie. Nagle wizja kolejnej wymuszonej sesji nie była aż tak posępna. Ojciec też pewnie by się zdziwił, gdyby tak łatwo się zgodziła, ale w życiu by nie oponował.
— Tak, możesz nagrać, proszę bardzo. — aż parsknęła, śmiejąc się i wyobrażając sobie, co tak naprawdę miałby filmować. Chyba, że szykował dla niej jakiegoś pranka z udziałem Sebastiana Stana, a ona jeszcze o tym nie wiedziała. Nie narzekałaby, co prawda, gdyby przyszło jej się zmierzyć z takim twarzą w twarz… Ale zaliczyłaby porażkę, w dodatku sromotną. I wolałaby raczej, żeby to nie była walka, tylko może jakiś uścisk czy coś.
Zaśmiała się wesoło, gdy Filippo wyciągnął w jej kierunku mały palec u ręki. Nie czekała długo, by samej również wyciągnąć swój, zahaczając nim o paliczek jego palca. Mimo wszystko chciałaby pomóc przyjacielowi w zdobyciu sławy, więc raczej była w stanie zrobić wszystko co w jej mocy, by coś z tym zdziałać. Problemem byli rodzice, często uparci, staroświeccy no i z obsesją na punkcie tych wszystkich list celebrytów.
Akurat o jej bycie stratną nie musiał się martwić. Jeden talerz w te czy we wte niewiele zmieniał. Tak szczerze to przy takich imprezach pewnie każdy wynosił takie niepozorne przedmioty. Im więcej się posiadało, tym trudniej było tego upilnować. Przynajmniej w kwestii dóbr materialnych, w dodatku tych… bardziej przyziemnych.
— Tak, po prostu… Takie imprezy mnie czasami przytłaczają. Wiesz, dużo ludzi, dużo się dzieje i w ogóle. — powiedziała całkiem szczerze, choć na samym końcu nawet parsknęła, jakby rozbawiona swoimi słowami. — To absolutnie niepodobne do kogoś z mojego środowiska, co nie? — mruknęła z rozbawieniem. A jednak ona się tak czuła. Często miała wrażenie, jakby nie pasowała do swojej pełnej przepychu rodziny. Ona jedyna zdawała się być krucha i niezgrabna przy nich wszystkich.
Przez swoje przemyślenia nawet nie zauważyła, dokąd zaszli. Dopiero pod samym cmentarzem przystanęła, przekrzywiając głowę z lekką dezorientacją.
— Co? Nie… Nie jest źle. — zanim wyszli, zdążyła zgarnąć kurtkę, pasującą odcieniem czerni do całej reszty stroju. Co prawda było chłodno, a jej oddech był praktycznie widoczny za każdym razem, gdy opróżniała swoje płuca z powietrza, ale zawsze mogło być gorzej.
Filippo Carissoni
— O, to jest bardziej wykonalne. Wystarczy, że zgodzę się na sesję u niego za jednym wyjątkiem, którym będziesz ty. I zrobione. — ucieszyła ją ta perspektywa, przez co aż klasnęła w dłonie. Nagle wizja kolejnej wymuszonej sesji nie była aż tak posępna. Ojciec też pewnie by się zdziwił, gdyby tak łatwo się zgodziła, ale w życiu by nie oponował.
— Tak, możesz nagrać, proszę bardzo. — aż parsknęła, śmiejąc się i wyobrażając sobie, co tak naprawdę miałby filmować. Chyba, że szykował dla niej jakiegoś pranka z udziałem Sebastiana Stana, a ona jeszcze o tym nie wiedziała. Nie narzekałaby, co prawda, gdyby przyszło jej się zmierzyć z takim twarzą w twarz… Ale zaliczyłaby porażkę, w dodatku sromotną. I wolałaby raczej, żeby to nie była walka, tylko może jakiś uścisk czy coś.
Zaśmiała się wesoło, gdy Filippo wyciągnął w jej kierunku mały palec u ręki. Nie czekała długo, by samej również wyciągnąć swój, zahaczając nim o paliczek jego palca. Mimo wszystko chciałaby pomóc przyjacielowi w zdobyciu sławy, więc raczej była w stanie zrobić wszystko co w jej mocy, by coś z tym zdziałać. Problemem byli rodzice, często uparci, staroświeccy no i z obsesją na punkcie tych wszystkich list celebrytów.
Akurat o jej bycie stratną nie musiał się martwić. Jeden talerz w te czy we wte niewiele zmieniał. Tak szczerze to przy takich imprezach pewnie każdy wynosił takie niepozorne przedmioty. Im więcej się posiadało, tym trudniej było tego upilnować. Przynajmniej w kwestii dóbr materialnych, w dodatku tych… bardziej przyziemnych.
— Tak, po prostu… Takie imprezy mnie czasami przytłaczają. Wiesz, dużo ludzi, dużo się dzieje i w ogóle. — powiedziała całkiem szczerze, choć na samym końcu nawet parsknęła, jakby rozbawiona swoimi słowami. — To absolutnie niepodobne do kogoś z mojego środowiska, co nie? — mruknęła z rozbawieniem. A jednak ona się tak czuła. Często miała wrażenie, jakby nie pasowała do swojej pełnej przepychu rodziny. Ona jedyna zdawała się być krucha i niezgrabna przy nich wszystkich.
Przez swoje przemyślenia nawet nie zauważyła, dokąd zaszli. Dopiero pod samym cmentarzem przystanęła, przekrzywiając głowę z lekką dezorientacją.
— Co? Nie… Nie jest źle. — zanim wyszli, zdążyła zgarnąć kurtkę, pasującą odcieniem czerni do całej reszty stroju. Co prawda było chłodno, a jej oddech był praktycznie widoczny za każdym razem, gdy opróżniała swoje płuca z powietrza, ale zawsze mogło być gorzej.
Filippo Carissoni