another night, another mess
: ndz paź 12, 2025 7:48 pm
				
				- Nie wygląda - mruknął tylko, kiedy Pilar powiedziała, że Nick pieprzy się nieźle. Nie to, żeby w ogóle jakoś go to obchodziło szczególnie, chociaż... posłał za Pilar jakieś takie przeciągłe spojrzenie, kiedy skierowała się do zaplecza. Ale po jego minie ciężko było stwierdzić, co siedzi mu w głowie, może zastanawiał się a jak pieprzy się Stewart, a może dlaczego akurat z Nickiem poszła do łóżka?
Nie było mu jednak dane długo o tym myśleć, bo po tej krótkiej rozmowie przy barze, z butelką rumu poszedł za nią.
Wbił spojrzenie w Pilar, no tak, w zasadzie to nie wiedziała, że trupa znalazła Ruby, więc chyba należały jej się jakieś wyjaśnienie. Najpierw jednak pociągnął jeszcze łyk z butelki, zdecydowanie potrzebował alkoholu, a to, że ona też potrzebowała wydało mu się jakieś proste, jasne. Oddał jej butelkę i pokiwał głową.
- Ruby, moja barmanka, dziewczyna ma osiemnaście lat, pracuje tu na lewo, od razu zadzwoniła na alarmowy - rzucił z pewną nutą zawodu w głosie, bo rzeczywiście Ruby go zawiodła, ale była młoda, czego on mógł się po niej spodziewać? No tego na przykład, żeby przyszła do niego. Kurwa. Poświęca się, wkłada im te zasady do głowy, a gówniara dzwoni na psy, bo prawie potknęła się o trupa.
- Ważne jest, żeby nie rozpowiadała nikomu co tutaj widziała, bo oficjalnie nic się tutaj dzisiaj nie działo - spojrzał na nią z ukosa - a jak ją do tego przekonasz, to już droga wolna, możesz ją nawet zakłóć i sprać, ale powiedz jej też, że wyleci - może jak to dobrze rozegra to Pilar by to załatwiła za niego? Madox to jednak chyba bardziej od tego sprzątania zwłok, to nie lubił wywalać ludzi, bo oni mu wtedy nagle opowiadali swoje smutne historie życia, a Noriega to coś wiedział o takich smutnych historiach.
Kiedy zapytała, czy ona ma mu mówić jak pozbywać się trupów, to zerknął na zwłoki. Były różne sposoby, od zakopania ciała w lesie, po jakieś betonowe buciki, albo zgniatarkę na wysypisku. Może powinien rzucić kostką?
Spojrzenie jednak przeniósł na Pilar, na jej ciemne oczy, które wpatrywały się w jego twarz.
- Czyli Twój trup na mojej głowie Stewart? Wisisz mi za to kolejną przysługę - w zasadzie to nie był tylko jej trup, był ich, w jego klubie, ale to Pilar puściła w ruch jakąś serię niefortunnych wydarzeń, które zaowocowały tym martwym elegancikiem na zapleczu Emptiness, no i nie da się ukryć, że Madox też odegrał tutaj pewien epizod, kiedy zaczął o niego wypytywać.
Kiedy Pilar oglądała tą wizytówkę, to Madox przyglądał się woreczkowi z białym proszkiem. Ona sobie czytała nazwę hotelu, a on w tym czasie dotknął językiem czubka palca i zamoczył go w tym niby koksie. Wtarł go w dziąsło.
- To nie jest koks - rzucił, gdzieś między jej pytaniem czy ma coś jeszcze, i czy telefon, pokręcił głową, a kiedy wyciągnęła w jego stronę butelkę, to od razu ją wziął i wypił łyka, przepłukał usta i splunął koło tego trupa. Pięknie. Ale w zasadzie podłogę i tak już była upierdolona. Madox wiedział jak smakuje koks, wiedział jak drętwieje po nim szczęka, na sto procent nie była to kokaina.
- Wyczyścili mu kieszenie, a ta wizytówka i samarka były w wewnętrznej kieszeni, w takiej... trochę ukrytej - stwierdził, ale akurat Noriega wiedział gdzie się wszywa takie kieszenie i co się w nich nosi. Prochy. Ważne numery zresztą może też, chociaż te najsensowniej nosić jest w głowie. Dobrze, że Marco jednak tego nie praktykował, bo w głowie to on miał wielką dziurę, było przez nią widać podłogę.
- A może ja chcę Cię upić? - zapytał jeszcze i trochę się do niej przysunął na tym stole, ale w zasadzie to i tak już siedzieli blisko siebie. No i to chyba nie był najlepszy moment na jakiś... flirt? Z trupem na podłodze?
Chociaż... zważając na to, że oni oboje byli trochę popierdoleni, to chyba im to wcale nie przeszkadzało.
Ani jemu, ani jej.
Bo kiedy Pilar powiedziała, że to jest ten dzień, kiedy przyjmie jego zaproszenie do siebie na górę, kiedy odwróciła się w jego kierunku, to jego spojrzenie zatrzymało się na jej ustach, które znajdowały się bardzo blisko tych jego.
- Trochę inaczej to sobie wyobrażałem - wyszeptał, tak, że rzeczywiście jego ciepły oddech muskał jej wargi. Jeszcze przez chwilę siedział na tym stoliku ze wzrokiem zawieszonym na jej rozchylonych ustach, ale w końcu zsunął się ze stolika i odstawił na niego prawie pustą flaszkę po rumie.
- No to chodź, załatwimy Ruby, a później trupa - obejrzał się jeszcze na nią zatrzymując się przy drzwiach. Przepuścił ją przez nie przodem, a później po metalowych schodach na górę, prosto do jego biura, gdzie siedziała Ruby i dwóch jego ochroniarzy.
Ruby zwinęła się na fotelu w kłębek i wciąż łkała, a kiedy Madox to zobaczył, to zatrzymał się w miejscu i puścił przodem Pilar. Sam stanął z gorylami coś im tłumacząc po hiszpańsku, dość cicho, ale Pilar mogła usłyszeć takie słowa jak zwłoki, wysypisko śmieci, samochód Marco...
Kurwa samochód Marco.
Czemu dopiero teraz go oświeciło?
Powiedział do ochroniarzy, żeby zaczekali i już miał iść do Pilar, ale ona pochylała się wtedy nad Ruby, a kiedy Madox za nią stanął, to tamta schowała twarz w dłoniach.
- Ale on mnie zwolni - załkała i chlipnęła głośno - a ja mam na utrzymaniu rodzinę, potrzebuję tej pracy, mam siostrę i braci... - znowu pociągnęła nosem. A Madox odchylił do tyłu głowę, no właśnie kurwa, zaczyna się, smutna opowieść życia. Jak zwykle, kiedy chciał kogoś zwolnić, to nagle wszyscy mają rodziny i dzieci, ale do pracy w klubie z taką zajebistą "nieposzlakowaną" opinią są pierwsi.
- Muszę Ci coś powiedzieć Pilar... - zaczął Madox i dotknął delikatnie jej pleców, samymi opuszkami palców, jakby w zasadzie nie wiadomo co chciał jej powiedzieć.
Ale Ruby nie dawała za wygraną.
- Ja nie chce umierać, jestem za młoda! - krzyknęła dramatycznie.
- Co kurwa? - wyrwało się Madoxowi.
Ta Ruby to chyba rzeczywiście była jakaś odklejona, a miał ją kiedyś za taką porządną dziewczynę.
- Pojebało Cię do reszty Ruby? Przecież nikt tutaj... - zaczął, ale wtedy Ruby się jakoś tak poderwała.
- Ale on mnie widział... - zawyła chowając twarz w fartuszku, w który wycierała łzy i chyba nawet smarkała w niego nos.
- Kto? - warknął Noriega, no bo w jednym momencie zalała go krew. Kto ją kurwa widział. I najważniejsze pytanie dlaczego ona nie powiedziała tego wcześniej? Znowu miał ochotę ją uderzyć, aż zacisnął mocno dłoń w pięść i ją podniósł i już prawie strzelił ją w łeb.
Może gdyby nie stała między nim, a Ruby, Pilar, to by to zrobił. Na pewno by to zrobił, ale jednak Ruby teraz wpatrywała się tymi wielkimi, błyszczącymi od łez oczami w Stewart, a nie w Madoxa, jakby to z nią chciała rozmawiać.
Noriega obiecał sobie tylko, że jak ona robi ich w chuja i zmyśla, to będzie dzisiaj spała w jednym grobie z Marco, bo on już nie miał dzisiaj do niej nerwów.
Pilar Stewart
			Nie było mu jednak dane długo o tym myśleć, bo po tej krótkiej rozmowie przy barze, z butelką rumu poszedł za nią.
Wbił spojrzenie w Pilar, no tak, w zasadzie to nie wiedziała, że trupa znalazła Ruby, więc chyba należały jej się jakieś wyjaśnienie. Najpierw jednak pociągnął jeszcze łyk z butelki, zdecydowanie potrzebował alkoholu, a to, że ona też potrzebowała wydało mu się jakieś proste, jasne. Oddał jej butelkę i pokiwał głową.
- Ruby, moja barmanka, dziewczyna ma osiemnaście lat, pracuje tu na lewo, od razu zadzwoniła na alarmowy - rzucił z pewną nutą zawodu w głosie, bo rzeczywiście Ruby go zawiodła, ale była młoda, czego on mógł się po niej spodziewać? No tego na przykład, żeby przyszła do niego. Kurwa. Poświęca się, wkłada im te zasady do głowy, a gówniara dzwoni na psy, bo prawie potknęła się o trupa.
- Ważne jest, żeby nie rozpowiadała nikomu co tutaj widziała, bo oficjalnie nic się tutaj dzisiaj nie działo - spojrzał na nią z ukosa - a jak ją do tego przekonasz, to już droga wolna, możesz ją nawet zakłóć i sprać, ale powiedz jej też, że wyleci - może jak to dobrze rozegra to Pilar by to załatwiła za niego? Madox to jednak chyba bardziej od tego sprzątania zwłok, to nie lubił wywalać ludzi, bo oni mu wtedy nagle opowiadali swoje smutne historie życia, a Noriega to coś wiedział o takich smutnych historiach.
Kiedy zapytała, czy ona ma mu mówić jak pozbywać się trupów, to zerknął na zwłoki. Były różne sposoby, od zakopania ciała w lesie, po jakieś betonowe buciki, albo zgniatarkę na wysypisku. Może powinien rzucić kostką?
Spojrzenie jednak przeniósł na Pilar, na jej ciemne oczy, które wpatrywały się w jego twarz.
- Czyli Twój trup na mojej głowie Stewart? Wisisz mi za to kolejną przysługę - w zasadzie to nie był tylko jej trup, był ich, w jego klubie, ale to Pilar puściła w ruch jakąś serię niefortunnych wydarzeń, które zaowocowały tym martwym elegancikiem na zapleczu Emptiness, no i nie da się ukryć, że Madox też odegrał tutaj pewien epizod, kiedy zaczął o niego wypytywać.
Kiedy Pilar oglądała tą wizytówkę, to Madox przyglądał się woreczkowi z białym proszkiem. Ona sobie czytała nazwę hotelu, a on w tym czasie dotknął językiem czubka palca i zamoczył go w tym niby koksie. Wtarł go w dziąsło.
- To nie jest koks - rzucił, gdzieś między jej pytaniem czy ma coś jeszcze, i czy telefon, pokręcił głową, a kiedy wyciągnęła w jego stronę butelkę, to od razu ją wziął i wypił łyka, przepłukał usta i splunął koło tego trupa. Pięknie. Ale w zasadzie podłogę i tak już była upierdolona. Madox wiedział jak smakuje koks, wiedział jak drętwieje po nim szczęka, na sto procent nie była to kokaina.
- Wyczyścili mu kieszenie, a ta wizytówka i samarka były w wewnętrznej kieszeni, w takiej... trochę ukrytej - stwierdził, ale akurat Noriega wiedział gdzie się wszywa takie kieszenie i co się w nich nosi. Prochy. Ważne numery zresztą może też, chociaż te najsensowniej nosić jest w głowie. Dobrze, że Marco jednak tego nie praktykował, bo w głowie to on miał wielką dziurę, było przez nią widać podłogę.
- A może ja chcę Cię upić? - zapytał jeszcze i trochę się do niej przysunął na tym stole, ale w zasadzie to i tak już siedzieli blisko siebie. No i to chyba nie był najlepszy moment na jakiś... flirt? Z trupem na podłodze?
Chociaż... zważając na to, że oni oboje byli trochę popierdoleni, to chyba im to wcale nie przeszkadzało.
Ani jemu, ani jej.
Bo kiedy Pilar powiedziała, że to jest ten dzień, kiedy przyjmie jego zaproszenie do siebie na górę, kiedy odwróciła się w jego kierunku, to jego spojrzenie zatrzymało się na jej ustach, które znajdowały się bardzo blisko tych jego.
- Trochę inaczej to sobie wyobrażałem - wyszeptał, tak, że rzeczywiście jego ciepły oddech muskał jej wargi. Jeszcze przez chwilę siedział na tym stoliku ze wzrokiem zawieszonym na jej rozchylonych ustach, ale w końcu zsunął się ze stolika i odstawił na niego prawie pustą flaszkę po rumie.
- No to chodź, załatwimy Ruby, a później trupa - obejrzał się jeszcze na nią zatrzymując się przy drzwiach. Przepuścił ją przez nie przodem, a później po metalowych schodach na górę, prosto do jego biura, gdzie siedziała Ruby i dwóch jego ochroniarzy.
Ruby zwinęła się na fotelu w kłębek i wciąż łkała, a kiedy Madox to zobaczył, to zatrzymał się w miejscu i puścił przodem Pilar. Sam stanął z gorylami coś im tłumacząc po hiszpańsku, dość cicho, ale Pilar mogła usłyszeć takie słowa jak zwłoki, wysypisko śmieci, samochód Marco...
Kurwa samochód Marco.
Czemu dopiero teraz go oświeciło?
Powiedział do ochroniarzy, żeby zaczekali i już miał iść do Pilar, ale ona pochylała się wtedy nad Ruby, a kiedy Madox za nią stanął, to tamta schowała twarz w dłoniach.
- Ale on mnie zwolni - załkała i chlipnęła głośno - a ja mam na utrzymaniu rodzinę, potrzebuję tej pracy, mam siostrę i braci... - znowu pociągnęła nosem. A Madox odchylił do tyłu głowę, no właśnie kurwa, zaczyna się, smutna opowieść życia. Jak zwykle, kiedy chciał kogoś zwolnić, to nagle wszyscy mają rodziny i dzieci, ale do pracy w klubie z taką zajebistą "nieposzlakowaną" opinią są pierwsi.
- Muszę Ci coś powiedzieć Pilar... - zaczął Madox i dotknął delikatnie jej pleców, samymi opuszkami palców, jakby w zasadzie nie wiadomo co chciał jej powiedzieć.
Ale Ruby nie dawała za wygraną.
- Ja nie chce umierać, jestem za młoda! - krzyknęła dramatycznie.
- Co kurwa? - wyrwało się Madoxowi.
Ta Ruby to chyba rzeczywiście była jakaś odklejona, a miał ją kiedyś za taką porządną dziewczynę.
- Pojebało Cię do reszty Ruby? Przecież nikt tutaj... - zaczął, ale wtedy Ruby się jakoś tak poderwała.
- Ale on mnie widział... - zawyła chowając twarz w fartuszku, w który wycierała łzy i chyba nawet smarkała w niego nos.
- Kto? - warknął Noriega, no bo w jednym momencie zalała go krew. Kto ją kurwa widział. I najważniejsze pytanie dlaczego ona nie powiedziała tego wcześniej? Znowu miał ochotę ją uderzyć, aż zacisnął mocno dłoń w pięść i ją podniósł i już prawie strzelił ją w łeb.
Może gdyby nie stała między nim, a Ruby, Pilar, to by to zrobił. Na pewno by to zrobił, ale jednak Ruby teraz wpatrywała się tymi wielkimi, błyszczącymi od łez oczami w Stewart, a nie w Madoxa, jakby to z nią chciała rozmawiać.
Noriega obiecał sobie tylko, że jak ona robi ich w chuja i zmyśla, to będzie dzisiaj spała w jednym grobie z Marco, bo on już nie miał dzisiaj do niej nerwów.
Pilar Stewart