just like a thief
: ndz paź 19, 2025 8:53 pm
				
				Nie mogła przyznać się do niczego przyznać. I chociaż była obecna przy kradzieży, to nawet nie był jej pomysł. Ona była tam dla towarzystwa. Wsypanie Boost jednak nie wchodziło w grę. Znali się zbyt długo i chociaż gdzieś tam w środku poruszyło ją, że Chevrolet był pamiątką po ojcu Lyric, nie dała niczego poznać. Skąd miała wiedzieć, że mówiła prawdę? Równie dobrze mogła łgać jak pies, tylko po to, żeby odzyskać furę. Kira nie była naiwna i dobrze znała takie sztuczki. Pewnie sama użyłaby podobnych i uśmierciłaby swoich rodziców, byle tylko osiągnąć cel.
— Nie dramatyzuj — rzuciła krótko, po czym przechyliła głowę i spojrzała na nią pobłażliwie. — Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że niczego nie ukradłam? Chcesz powiedzieć o tym moim przełożonym? — powiedziała, wskazując ręką na przeszklone drzwi prowadzące do redakcji. — Śmiało. Opowiedz im, jak rzekomo ukradłam ci samochód. Twoje słowo przeciwko mojemu — uniosła wymownie brwi, bo naprawdę Lyric była tutaj na straconej pozycji.
Finch cieszyła się w firmie dobrą reputacją i była spostrzegana jako ktoś, kto rzetelnie wykonuje swoją pracę. Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzyłby jakieś dziewczynie z ulicy, że skradła jej auto. No bo jak to w ogóle brzmiało? Co najmniej absurdalnie.
— Kasy? — powtórzyła z głośnym parsknięciem. — Czy wyglądam na kogoś, kto potrzebuje kasy? — zapytała, co akurat było pytaniem retorycznym. Co innego Boost, który właściwie żył z kradzieży i nielegalnej sprzedaży na giełdach. Jej nigdy nie brakowało pieniędzy. Ani za dzieciaka, kiedy rodzice — prawnicy, zapewniali jej dosłownie wszystko, ani terazteraz kiedy pracowała w zawodzie i zarabiała niemałe pieniądze, a wieczorne wyścigi przynosiły dodatkowy zysk.
Podeszła bliżej tak, że praktycznie stykały się piersiami. I choć atmosfera między nimi już była wystarczająco napięta, to z każdym takim krokiem i spojrzeniu w oczy powietrze robiło się coraz gęstsze. Powiedzieć, że między nimi nie było żadnej chemii to jak nie powiedzieć nic.
— Powiem to jeszcze raz, głośno i wyraźnie — zaczęła Kira, patrząc prosto w ciemne, nieustraszone oczy. — Nie mam z tym nic wspólnego. Nie wiem, skąd masz moją kartę dostępu i nie mam pojęcia, o jaki samochód ci chodzi. Potrzebujesz mojego alibi? Cały wczorajszy wieczór spędziłam w rodzinnym domu rodziców. Nie wiem, mam ci to udowodnić? Chcesz, żebym do nich zadzwoniła? — dopytała z pełną świadomością, że pogrywała nieczysto i że w cokolwiek się nie wpierdoli, rodzice zawsze będą trzymać jej stronę. Chyba przyzwyczaiła ich do tego, że sprawiała same problemy, a potem musieli wyciągać ją z bagna.
lyric hollis
			— Nie dramatyzuj — rzuciła krótko, po czym przechyliła głowę i spojrzała na nią pobłażliwie. — Ile razy mam ci jeszcze powtarzać, że niczego nie ukradłam? Chcesz powiedzieć o tym moim przełożonym? — powiedziała, wskazując ręką na przeszklone drzwi prowadzące do redakcji. — Śmiało. Opowiedz im, jak rzekomo ukradłam ci samochód. Twoje słowo przeciwko mojemu — uniosła wymownie brwi, bo naprawdę Lyric była tutaj na straconej pozycji.
Finch cieszyła się w firmie dobrą reputacją i była spostrzegana jako ktoś, kto rzetelnie wykonuje swoją pracę. Nikt o zdrowych zmysłach nie uwierzyłby jakieś dziewczynie z ulicy, że skradła jej auto. No bo jak to w ogóle brzmiało? Co najmniej absurdalnie.
— Kasy? — powtórzyła z głośnym parsknięciem. — Czy wyglądam na kogoś, kto potrzebuje kasy? — zapytała, co akurat było pytaniem retorycznym. Co innego Boost, który właściwie żył z kradzieży i nielegalnej sprzedaży na giełdach. Jej nigdy nie brakowało pieniędzy. Ani za dzieciaka, kiedy rodzice — prawnicy, zapewniali jej dosłownie wszystko, ani terazteraz kiedy pracowała w zawodzie i zarabiała niemałe pieniądze, a wieczorne wyścigi przynosiły dodatkowy zysk.
Podeszła bliżej tak, że praktycznie stykały się piersiami. I choć atmosfera między nimi już była wystarczająco napięta, to z każdym takim krokiem i spojrzeniu w oczy powietrze robiło się coraz gęstsze. Powiedzieć, że między nimi nie było żadnej chemii to jak nie powiedzieć nic.
— Powiem to jeszcze raz, głośno i wyraźnie — zaczęła Kira, patrząc prosto w ciemne, nieustraszone oczy. — Nie mam z tym nic wspólnego. Nie wiem, skąd masz moją kartę dostępu i nie mam pojęcia, o jaki samochód ci chodzi. Potrzebujesz mojego alibi? Cały wczorajszy wieczór spędziłam w rodzinnym domu rodziców. Nie wiem, mam ci to udowodnić? Chcesz, żebym do nich zadzwoniła? — dopytała z pełną świadomością, że pogrywała nieczysto i że w cokolwiek się nie wpierdoli, rodzice zawsze będą trzymać jej stronę. Chyba przyzwyczaiła ich do tego, że sprawiała same problemy, a potem musieli wyciągać ją z bagna.
lyric hollis