You're late again!
: sob paź 25, 2025 11:33 am
				
				Serinda nie była skłonna do komplementów, ale doceniała ludzi, którzy potrafili włożyć wysiłek w to, co robią by być jak najlepszym. Nie powinna może wymagać od innych tyle, co od siebie, ale była jeszcze z tej starej szkoły pracy. Gdzie oddanie się pracy było jak najbardziej dobrze widziane. 
- Było to widać, że byłaś zaangażowana - potwierdziła biorąc się za przygotowywanie kawy. - Więc doceniam twój wkład w dzisiejszy dzień.
Obsługa całej maszynerii nie była jakaś skomplikowana, gdy robiła to na czuja. Nie korzystała z instrukcji obsługi, nie wychodziło jej to. Nie przejmowała się zbytnio, że może coś zepsuć. Od tego był serwis.
Zajęła się kawami, a ogarniacie całości pozostawiła Bille. Zaczynała powoli doceniać jej zaangażowanie, ale jeszcze nie w pełni. Wolała z czasem przyznać, że się myliła niż się rozczarować za zbyt duże zaufanie. Nauczyła się tego w korpo, gdzie każdy każdemu świnie podkładał. Więc zastosowanie się do tego przyniosło więcej pożytku niż się mgoło wydawać.
- Po rozwodzie z mężem nagle miałam za dużo wolnego czasu, a praca w korporacji po prawie dwudziestu latach mnie zmęczyła - zaczęła sadowiąc się na przeciwko Bille. - Można powiedzieć, że naszała odpowiednia pora na zmiany. Zrobić raz coś szalonego w całym poukładanym życiu. Chociaż nie wiem czy to jest dla każdego. Może to przychodzi z wiekiem, nie wiem. Tak było w moim przypadku i jak na razie nie jest źle.
Niby do odważnych świat należy, a ona wiodła dość poukładane i stabilne życie. Chociaż nie mogła narzekać na swoje małżeństwo i to jak sobie żyła. Jednakże zmiany w życiu też są potrzebne zatem raz poszła z prądem.
Billie Brackenborough
			- Było to widać, że byłaś zaangażowana - potwierdziła biorąc się za przygotowywanie kawy. - Więc doceniam twój wkład w dzisiejszy dzień.
Obsługa całej maszynerii nie była jakaś skomplikowana, gdy robiła to na czuja. Nie korzystała z instrukcji obsługi, nie wychodziło jej to. Nie przejmowała się zbytnio, że może coś zepsuć. Od tego był serwis.
Zajęła się kawami, a ogarniacie całości pozostawiła Bille. Zaczynała powoli doceniać jej zaangażowanie, ale jeszcze nie w pełni. Wolała z czasem przyznać, że się myliła niż się rozczarować za zbyt duże zaufanie. Nauczyła się tego w korpo, gdzie każdy każdemu świnie podkładał. Więc zastosowanie się do tego przyniosło więcej pożytku niż się mgoło wydawać.
- Po rozwodzie z mężem nagle miałam za dużo wolnego czasu, a praca w korporacji po prawie dwudziestu latach mnie zmęczyła - zaczęła sadowiąc się na przeciwko Bille. - Można powiedzieć, że naszała odpowiednia pora na zmiany. Zrobić raz coś szalonego w całym poukładanym życiu. Chociaż nie wiem czy to jest dla każdego. Może to przychodzi z wiekiem, nie wiem. Tak było w moim przypadku i jak na razie nie jest źle.
Niby do odważnych świat należy, a ona wiodła dość poukładane i stabilne życie. Chociaż nie mogła narzekać na swoje małżeństwo i to jak sobie żyła. Jednakże zmiany w życiu też są potrzebne zatem raz poszła z prądem.
Billie Brackenborough