things got a little bit complicated
: ndz paź 19, 2025 9:53 am
Nie mogła w żadnym wypadku winić narzeczonej za to, że jednak wątpi w służby i nie spodziewa się tego, że zareagują w odpowiednim momencie. Nie było nawet powiedziane, że nawet jeśli otrzymają ochronę to jednak Blythe w jakiś sposób jej nie ominie. Mało było takich przypadków? Nie chciała jednak mówić tego na głos, bo jedyne, co udałoby jej się osiągnąć to wzmożenie stresu i lęku, który wiązał się z obecnością Blythe'a na wolności.
Deszcz dalej odbijał się od szyb, a szarówka za oknem zdawała się jedynie potęgować to uczucie beznadziei i nadchodzącej katastrofy, które im towarzyszyło. Nie dało się zaprzeczyć temu, że powracający po latach morderca faktycznie zasiał ziarno niepokoju w ich życiu.
Znajdowały się już i tak w naprawdę trudnym momencie. Ledwo co zaczęły wychodzić z tego, co zgotował im Foster, a teraz to. W momencie, gdy chciały naprawdę skupić się na przygotowywaniach do ślubu oraz chłopcu, który miał pewnego dnia stać się częścią ich rodziny. Nie mógł wybrać na to gorszej chwili choć żadna nie była odpowiednia na coś podobnego.
Wiedziała, że Zaylee wciąż nie powróciła do dawnej siebie po tym jak została uprowadzona przez seryjnego. Możliwe, że nigdy nie będzie już taka sama i pewne rzeczy zostaną z nią do końca życia choć nie będą jej w żaden sposób utrudniały normalnego funkcjonowania. Jednak groźba od dawnego więźnia stawała się zupełnie nowym powodem do paranoi.
- Wiem, skarbie - mruknęła, zdając sobie sprawę, że to wszystko mogło przerosnąć Miller. - Dlatego zrozumiem jeśli... będziesz potrzebowała ode mnie przerwy.
Nie była pewna tego czy może to powiedzieć na głos. Wiedziała jak to brzmiało. Nie chciała rozstawać się z koronerką i drżała o nią, ale jeśli chwilowe oddalenie się od siebie mogłoby pomóc w zachowaniu jej bezpieczeństwa oraz większego komfortu psychicznego to... była w stanie to zrobić. W końcu Blythe interesował się detektywką, a nie koronerką.
zaylee miller
Deszcz dalej odbijał się od szyb, a szarówka za oknem zdawała się jedynie potęgować to uczucie beznadziei i nadchodzącej katastrofy, które im towarzyszyło. Nie dało się zaprzeczyć temu, że powracający po latach morderca faktycznie zasiał ziarno niepokoju w ich życiu.
Znajdowały się już i tak w naprawdę trudnym momencie. Ledwo co zaczęły wychodzić z tego, co zgotował im Foster, a teraz to. W momencie, gdy chciały naprawdę skupić się na przygotowywaniach do ślubu oraz chłopcu, który miał pewnego dnia stać się częścią ich rodziny. Nie mógł wybrać na to gorszej chwili choć żadna nie była odpowiednia na coś podobnego.
Wiedziała, że Zaylee wciąż nie powróciła do dawnej siebie po tym jak została uprowadzona przez seryjnego. Możliwe, że nigdy nie będzie już taka sama i pewne rzeczy zostaną z nią do końca życia choć nie będą jej w żaden sposób utrudniały normalnego funkcjonowania. Jednak groźba od dawnego więźnia stawała się zupełnie nowym powodem do paranoi.
- Wiem, skarbie - mruknęła, zdając sobie sprawę, że to wszystko mogło przerosnąć Miller. - Dlatego zrozumiem jeśli... będziesz potrzebowała ode mnie przerwy.
Nie była pewna tego czy może to powiedzieć na głos. Wiedziała jak to brzmiało. Nie chciała rozstawać się z koronerką i drżała o nią, ale jeśli chwilowe oddalenie się od siebie mogłoby pomóc w zachowaniu jej bezpieczeństwa oraz większego komfortu psychicznego to... była w stanie to zrobić. W końcu Blythe interesował się detektywką, a nie koronerką.
zaylee miller