The bowler hat and the pointy hat
: czw paź 30, 2025 1:15 pm
				
				Mrok też miał swoje warstwy. Tak, jak te kręgi piekielne... Ewentualnie to ten sławny lodowiec i jego części lepiej oddawały to wszystko, co wiązało się z policyjnymi utrapieniami. Daphne, przed pracą dla policji, miała do czynienia z tym najlżejszym etapem, powierzchnią, która nie była jeszcze przesiąknięta tym najgorszym. Nie pracowała tutaj też długo, choć wraz z biegiem lat mogła zanurzać się coraz głębiej w tę mroczną czeluść. Czy była w stanie sięgnąć samego dna? To całkiem możliwe, choć jej pozycja poniekąd hamowała niektóre szkodliwe czynniki. W przeciwieństwie do policjantów, ona była tylko cywilem. Nie miała odznaki. Jej pracą było badanie miejsca zbrodni, dowodów i pomoc przy ustalaniu ewentualnych motywów. Nie musiała mieć wtedy do czynienia z przestępcami, czyli z osobami, które faktycznie dopuszczały się okropnych czynów. Co prawda odkrywała ich dokładny przebieg i mogła rozpracować motywy, ale nie miała bezpośredniej styczności z kimś, kto faktycznie dopuścił się czegoś karygodnego. Póki co, wydawało jej się, że to mogło być swego rodzaju barierą przed tym najgorszym z etapów. Zależało to natomiast od punktu widzenia, który mógł się jeszcze zmienić w jej przypadku.
W kwestiach komiksowych, zwłaszcza związanych z postacią Riddlera, Daphne mogła uchodzić za eksperta. Ba, w tym miała chyba nawet większe doświadczenie niż w swojej obecnej pracy. Szkoda tylko, że nie dało się na tym zarabiać. Miałaby dodatkowe źródło dochodów – bo, oczywiście, nie zrezygnowałaby z policyjnej pracy. Pracowała tutaj na tyle krótko, że jej zapał i ekscytacja pokręconymi sprawami jeszcze nie osiadły na laurach.
— Właśnie… Nie. — parsknęła cicho, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. — Ale po twojej wypowiedzi pierwsze co pomyślałam to właśnie ta córka. Chyba coś poszło nie tak po drodze na tej linii komunikacji. — aż podrapała się po głowie, bo nie zdarzało się jej tak normalnie zareagować na podobną rewelację. Może dlatego, że nie spodziewała się, iż skręci to akurat w takim kierunku. A jednak ludzie wciąż potrafili ją zaskakiwać.
— A tak, faktycznie. — Evina rzeczywiście przypomniała jej o tym fakcie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chodzi właśnie o pierwszą pomoc. Dla niej to już było coś, dlatego wątpliwości też nieco się rozwiały. Cierpki smak alkoholu przyczynił się natomiast do kolejnych schodków w głowie van Laar, co było doskonale widoczne po jej niezadowolonej minie.
— No… chyba niekoniecznie. — przyznała po chwili, dumając nad szklanką. Wypić jeszcze, dać sobie spokój? Po minucie lub dwóch podniosła niepewnie szklankę, znowu maczając usta w alkoholu. A wtedy… Grymas się pogłębił. Nah. Podziękuje.
Evina J. Swanson
			W kwestiach komiksowych, zwłaszcza związanych z postacią Riddlera, Daphne mogła uchodzić za eksperta. Ba, w tym miała chyba nawet większe doświadczenie niż w swojej obecnej pracy. Szkoda tylko, że nie dało się na tym zarabiać. Miałaby dodatkowe źródło dochodów – bo, oczywiście, nie zrezygnowałaby z policyjnej pracy. Pracowała tutaj na tyle krótko, że jej zapał i ekscytacja pokręconymi sprawami jeszcze nie osiadły na laurach.
— Właśnie… Nie. — parsknęła cicho, uśmiechając się z lekkim rozbawieniem. — Ale po twojej wypowiedzi pierwsze co pomyślałam to właśnie ta córka. Chyba coś poszło nie tak po drodze na tej linii komunikacji. — aż podrapała się po głowie, bo nie zdarzało się jej tak normalnie zareagować na podobną rewelację. Może dlatego, że nie spodziewała się, iż skręci to akurat w takim kierunku. A jednak ludzie wciąż potrafili ją zaskakiwać.
— A tak, faktycznie. — Evina rzeczywiście przypomniała jej o tym fakcie. Doskonale zdawała sobie sprawę, że chodzi właśnie o pierwszą pomoc. Dla niej to już było coś, dlatego wątpliwości też nieco się rozwiały. Cierpki smak alkoholu przyczynił się natomiast do kolejnych schodków w głowie van Laar, co było doskonale widoczne po jej niezadowolonej minie.
— No… chyba niekoniecznie. — przyznała po chwili, dumając nad szklanką. Wypić jeszcze, dać sobie spokój? Po minucie lub dwóch podniosła niepewnie szklankę, znowu maczając usta w alkoholu. A wtedy… Grymas się pogłębił. Nah. Podziękuje.
Evina J. Swanson