chasing cars
: pt paź 24, 2025 11:48 pm
				
				Po kilkuminutowej, szybkiej jeździe asfalt ustąpił piaszczystej drodze, na której żółte Ferrari zostawiało za sobą kłęby dymu. I kiedy tak jechały, Kira miała kilka momentów, żeby zaciągnąć hamulec ręczny i wysadzić Lyric pośród niczego. Głównie dlatego, że tej nie zamykała się gęba i zadawała zbyt dużo pytań, a przecież Kira, chociaż była naprawdę znakomitym kierowcą, musiała skupić się na trasie, żeby zgubić gliny. A to niewątpliwie wymagało ciągłej czujności i nienagannego refleksu.
— Jestem trochę zajęta, jakbyś nie zauważyła — odparła beznamiętnie, przejeżdżając przez nowe osiedle domków jednorodzinnych. Prawda była jednak taka, że Finch była wielofunkcyjna i miała podzielność uwagi, ale grała trochę na zwłokę, żeby nie odpowiadać na te wszystkie pytania Hollis.
Tylko pytania nie miały końca, stawały się coraz trudniejsze i Kirze kończyły się już wymówki, bo teraz mknęły już zupełnie pustą drogą. Po prostu chodziło o to, że sama nie wiedziała, dlaczego postanowiła pomóc Lyric.
— Musiałam zrobić dobry uczynek, żeby nie pójść do piekła — oświadczyła, posyłając jej spojrzenie, w którym tańczyło lekkie rozbawienie. — To był impuls, ok? Na początku widziałam tylko, że ktoś ucieka przed policją i nie wiedziałam, że to akurat ty — wyjaśniła pokrótce, ale całkiem zgodnie z prawdą, bo rozpoznała Hollis dopiero, jak podjechała bliżej magazynów. Czy gdyby wiedziała wcześniej, z kim miała do czynienia, postąpiłaby podobnie? Być może. W końcu wbrew pozorom nie była pozbawiona serca i zwykłej, ludzkiej empatii, choć nie okazywała tego nazbyt często.
Może robiłam sobie graffiti, a może nie.
— Oczywiście — Finch parsknęła pod nosem. — Co tym razem? Znowu jakaś moja podobizna? Przy porcie jeszcze jej nie widzieli — rzuciła zgryźliwie, bo bujać to ona, a nie ją. Wiedziała, że te bazgroły na szybach redakcji to sprawka Hollis. I Hollis na pewno wiedziała, że Kira o tym wie. Z tym Chevroletem było podobnie, chociaż ona i tak będzie zapierać się, że nie ma pojęcia, o jaki samochód chodziło.
— Tak, kurwa, właśnie cię uprowadzam — przewróciła ostentacyjnie oczami. Czy napraw nie miałaby nic lepszego do roboty, tylko wywozić ją za Toronto? — Zrobię kółko i odwiozę cię gdzieś do centrum. Jakbym zawróciła teraz, to byłoby strasznie głupie, wiesz? Przy autostradzie roi się od policji — przypomniała jej, gdyby Lyric nagle zapomniała, dlaczego w ogóle tak zapierdalają. — Masz jakieś inne genialne pytania, które cię nurtują? — spojrzała na nią z uniesioną brwią, przejeżdżając przez przejazd kolejowy. Nawet nie rozejrzała się, czy przypadkiem nie nadjeżdża żaden pociąg.
lyric hollis
			— Jestem trochę zajęta, jakbyś nie zauważyła — odparła beznamiętnie, przejeżdżając przez nowe osiedle domków jednorodzinnych. Prawda była jednak taka, że Finch była wielofunkcyjna i miała podzielność uwagi, ale grała trochę na zwłokę, żeby nie odpowiadać na te wszystkie pytania Hollis.
Tylko pytania nie miały końca, stawały się coraz trudniejsze i Kirze kończyły się już wymówki, bo teraz mknęły już zupełnie pustą drogą. Po prostu chodziło o to, że sama nie wiedziała, dlaczego postanowiła pomóc Lyric.
— Musiałam zrobić dobry uczynek, żeby nie pójść do piekła — oświadczyła, posyłając jej spojrzenie, w którym tańczyło lekkie rozbawienie. — To był impuls, ok? Na początku widziałam tylko, że ktoś ucieka przed policją i nie wiedziałam, że to akurat ty — wyjaśniła pokrótce, ale całkiem zgodnie z prawdą, bo rozpoznała Hollis dopiero, jak podjechała bliżej magazynów. Czy gdyby wiedziała wcześniej, z kim miała do czynienia, postąpiłaby podobnie? Być może. W końcu wbrew pozorom nie była pozbawiona serca i zwykłej, ludzkiej empatii, choć nie okazywała tego nazbyt często.
Może robiłam sobie graffiti, a może nie.
— Oczywiście — Finch parsknęła pod nosem. — Co tym razem? Znowu jakaś moja podobizna? Przy porcie jeszcze jej nie widzieli — rzuciła zgryźliwie, bo bujać to ona, a nie ją. Wiedziała, że te bazgroły na szybach redakcji to sprawka Hollis. I Hollis na pewno wiedziała, że Kira o tym wie. Z tym Chevroletem było podobnie, chociaż ona i tak będzie zapierać się, że nie ma pojęcia, o jaki samochód chodziło.
— Tak, kurwa, właśnie cię uprowadzam — przewróciła ostentacyjnie oczami. Czy napraw nie miałaby nic lepszego do roboty, tylko wywozić ją za Toronto? — Zrobię kółko i odwiozę cię gdzieś do centrum. Jakbym zawróciła teraz, to byłoby strasznie głupie, wiesz? Przy autostradzie roi się od policji — przypomniała jej, gdyby Lyric nagle zapomniała, dlaczego w ogóle tak zapierdalają. — Masz jakieś inne genialne pytania, które cię nurtują? — spojrzała na nią z uniesioną brwią, przejeżdżając przez przejazd kolejowy. Nawet nie rozejrzała się, czy przypadkiem nie nadjeżdża żaden pociąg.
lyric hollis