blame it on the tequila
: ndz lis 02, 2025 4:25 pm
- To Ty oszukujesz Debbie, na trzecią randkę jeszcze zakłada się bieliznę - rzucił wywracając oczami, ale zaraz się uśmiechnął do niej zadziornie.
Czy liczył ich randki? Oczywiście, pewnie głównie dlatego, że musiał je zapisywać w kalendarzu i planować, tak, żeby Emptiness bez niego jakoś działało, bo Madox był zdania, że jak zabraknie go tam na chwilę, to wszystko się tam sypie i czasem naprawdę tak było.
Czy uważał, że na trzecią randkę zakłada się jeszcze bieliznę? Nie, zdecydowanie nie, dla niego nawet na pierwszą można było obyć się w zupełności bez niej. Chociaż przecież jeszcze wcale nie wiedział czy brunetka miała ją na sobie, ale wyobraźnia już mu działała, a zwłaszcza, kiedy tak go zaczepiała pod stolikiem.
Madox nigdy nie był cierpliwy, nie był też grzecznym chłopcem, który trzymał rączki przy sobie, ale Debbie też chyba nie była, więc kiedy tak oparła mu dłoń na udzie, to zerknął tylko na nią i przygryzł dolną wargę.
Pytanie, które jednak zadała było całkiem dobre, całkiem na miejscu, może to jego mieszkanie nie było wcale tak daleko, a jednak to wciąż te kilkanaście minut. KILKANAŚCIE, kiedy Madox sobie o tym pomyślał to aż stęknął. Długo, chociaż gdyby zamówili ubera, to mogliby już w nim...
W jego głowie pojawiło się pytanie, czy wolał do niej dobierać się w taksówce, czy w toalecie, w zasadzie obie opcje były kuszące. A jednak, kiedy ta jej dłoń przesunęła się wyżej, kiedy po plecach wzdłuż kręgosłupa przeszedł mu ten przyjemny dreszcz, zatrzymując się w okolicach lędźwi, to zdecydował się bardzo szybko.
- Idziemy stąd Debbie - wymruczał jej do ucha, ale zanim wstał to jeszcze przejechał po jego płatku językiem - ale do siebie też Cię zabiorę - oparł dłoń na jej krześle, między jej udami, a potem je szarpnął odwracając ją w swoim kierunku, tak, że była teraz zwrócona do niego przodem. Ktoś się może na nich obejrzał, kiedy to krzesło szurnęło o posadzkę, ale Madox się tym za bardzo nie przejmował, zresztą nie byli tutaj jedyną parą podczas jakiejś randki. I trzeba wziąć pod uwagę to, że Latynosi i ich ognisty temperament, to w meksykańskiej knajpie nic dziwnego.
Przez moment jego ciemne tęczówki utkwione były w tych jej równie ciemnych, ale w tym świetle takich błyszczących. Pochylił się lekko w jej kierunku, a potem bez żadnego pytania, po prostu połączył ich usta w pocałunku, ciepłym, miękkim, a jednak zakończonym tym, że przygryzł jej dolną wargę zostawiając na niej to gorące, pulsujące uczucie, które jej nie opuści zanim go nie znajdzie w toalecie.
Bo potem to już Madox sobie poszedł, pierwszy, żeby zniknąć za drzwiami prowadzącymi do łazienki.
Debbie McDowell
Czy liczył ich randki? Oczywiście, pewnie głównie dlatego, że musiał je zapisywać w kalendarzu i planować, tak, żeby Emptiness bez niego jakoś działało, bo Madox był zdania, że jak zabraknie go tam na chwilę, to wszystko się tam sypie i czasem naprawdę tak było.
Czy uważał, że na trzecią randkę zakłada się jeszcze bieliznę? Nie, zdecydowanie nie, dla niego nawet na pierwszą można było obyć się w zupełności bez niej. Chociaż przecież jeszcze wcale nie wiedział czy brunetka miała ją na sobie, ale wyobraźnia już mu działała, a zwłaszcza, kiedy tak go zaczepiała pod stolikiem.
Madox nigdy nie był cierpliwy, nie był też grzecznym chłopcem, który trzymał rączki przy sobie, ale Debbie też chyba nie była, więc kiedy tak oparła mu dłoń na udzie, to zerknął tylko na nią i przygryzł dolną wargę.
Pytanie, które jednak zadała było całkiem dobre, całkiem na miejscu, może to jego mieszkanie nie było wcale tak daleko, a jednak to wciąż te kilkanaście minut. KILKANAŚCIE, kiedy Madox sobie o tym pomyślał to aż stęknął. Długo, chociaż gdyby zamówili ubera, to mogliby już w nim...
W jego głowie pojawiło się pytanie, czy wolał do niej dobierać się w taksówce, czy w toalecie, w zasadzie obie opcje były kuszące. A jednak, kiedy ta jej dłoń przesunęła się wyżej, kiedy po plecach wzdłuż kręgosłupa przeszedł mu ten przyjemny dreszcz, zatrzymując się w okolicach lędźwi, to zdecydował się bardzo szybko.
- Idziemy stąd Debbie - wymruczał jej do ucha, ale zanim wstał to jeszcze przejechał po jego płatku językiem - ale do siebie też Cię zabiorę - oparł dłoń na jej krześle, między jej udami, a potem je szarpnął odwracając ją w swoim kierunku, tak, że była teraz zwrócona do niego przodem. Ktoś się może na nich obejrzał, kiedy to krzesło szurnęło o posadzkę, ale Madox się tym za bardzo nie przejmował, zresztą nie byli tutaj jedyną parą podczas jakiejś randki. I trzeba wziąć pod uwagę to, że Latynosi i ich ognisty temperament, to w meksykańskiej knajpie nic dziwnego.
Przez moment jego ciemne tęczówki utkwione były w tych jej równie ciemnych, ale w tym świetle takich błyszczących. Pochylił się lekko w jej kierunku, a potem bez żadnego pytania, po prostu połączył ich usta w pocałunku, ciepłym, miękkim, a jednak zakończonym tym, że przygryzł jej dolną wargę zostawiając na niej to gorące, pulsujące uczucie, które jej nie opuści zanim go nie znajdzie w toalecie.
Bo potem to już Madox sobie poszedł, pierwszy, żeby zniknąć za drzwiami prowadzącymi do łazienki.
Debbie McDowell