Babyshark
: pn gru 08, 2025 1:23 pm
Drake nie chciał oceniać podejścia Love, bo sam przecież wielokrotnie pokazał, że nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu, jednak u niego nie do końca wynikało to z preferencji, a bardziej z drogi zawodowej, którą obrał. Niemniej jednak dziwnie czułby się z myślą, że przyjeżdżając do Toronto nie będzie miał okazji spotkać się z Roderick, ponieważ ta wybyła gdzieś chujwiegdzie i teraz trzeba spotkanie bookować z półrocznym wyprzedzeniem, by ich kalendarze się ze sobą pokryły.
- I czego chcesz, Love? - pociągnął temat, będąc autentycznie ciekaw tego, co chodzi brunetce po głowie. Wiadomo, że gdziekolwiek by się nie udała, zawsze zostawał im kontakt przez telefon, wiadomości czy loty samolotami, ale jednak te jego powroty do Kanady, do niej, miały swój specyficzny klimat, który stał się integralną częścią jego jestestwa.
Uniósł lekko brew i... nie mógł się z nią nie zgodzić. Flirciarski nastrój obrócił się przeciw niemu i tym samym Millerowi ciężko było już jakkolwiek wzbraniać się przed przyznaniem, że zwyczajnie tęskni za Love, ilekroć stąd wyjeżdża.
- Na to wychodzi... - odparł z niepewnością w głosie, jednak nie z powodu samego wyznania, a zrozumienia, jak ironiczne samo w sobie to było. Uniósł jeszcze delikatnie szklaneczkę ku górze niczym w toaście i upił kolejne łyki ze szkła.
- Dlaczego miałabyś tęsknić za mną...? - powtórzył po niej i chwilę się zastanowił, po czym uniósł lekko brwi i krzywo się uśmiechnął. - Bo także lubisz spędzać ze mną czas? Albo lubisz moje poczucie humoru, jak trafię co trzysetnym żartem? I nie najgorszy w łóżku jestem! - zaczął wymieniać, jednak było to bardziej w ramach żartu, aniżeli obiektywnych argumentów przemawiających za tą tezą.
- A jak to ci nie wystarczy, to masz za duże wymagania - przytaknął sam w sobie i zaśmiał się cicho, by następnie spojrzeć rozbawiony na Love. Jak niemal przy każdym ich spotkaniu, Drake szybko się rozluźnił i czuł się bardzo komfortowo, co zawsze cenił w ich stosunkach.
- Kiedyś przywiozłem ci moją figurkę-zabawkę do walki, to mnie wyśmiałaś i ją wyrzuciłaś! - przypomniał jeden z pierwszych egzemplarzy popularnych ludzików z wizerunkami różnych wrestlerów, które służyły dzieciom do zabawy w wrestling. Avalanche Drake doczekał się kilku edycji takich figurek.
Brunet zaraz uśmiechnął się i zmienił nieco pozycję, by teraz ciężar opierania się był po drugiej stronie ciała.
- No i nigdy nie mówiłaś, że coś byś chciała - rzucił już znacznie spokojniej. To, że nigdy Love o tym nie wspominała nie oznaczało, że Miller czegoś dla niej nie miał. Miał i to dużo, jednak on miał zwyczaj przywożenia prezentów jedynie swoim najbliższym: rodzinie. Mimo to, kupował bądź zabierał wiele rzeczy z myślą o tym, by może dać je kiedyś również Roderick.
- Byłem już w TNA i wracałem do Toronto może... raz w roku, na święta? - przypomniał jej. - Większość nagrywek odbywa się w Tampie na Florydzie, a to spory kawał, nawet samolotem - dodał i westchnął cicho. - Alternatyw nie jest zbyt wiele. AEW oferuje mi niemal identyczny kontrakt jak poprzedni: z podwyżką, ale bez gwarancji walk o główne tytuły. Z NJPW kontaktował się mój agent, jednak oni chcieliby mnie dopiero za pół roku, kiedy pokończy się część kontraktów innych zawodników - wyjaśnił, po czym pokręcił resztką alkoholu w szklance i znów westchnął cicho. - Albo emerytura... ale nie chcę kończyć kariery w swoim prime - zakończył i kolejny raz westchnął, jak gdyby miałoby mu to pomóc w oswojeniu się z tą niekomfortową sytuacją.
Love Roderick
- I czego chcesz, Love? - pociągnął temat, będąc autentycznie ciekaw tego, co chodzi brunetce po głowie. Wiadomo, że gdziekolwiek by się nie udała, zawsze zostawał im kontakt przez telefon, wiadomości czy loty samolotami, ale jednak te jego powroty do Kanady, do niej, miały swój specyficzny klimat, który stał się integralną częścią jego jestestwa.
Uniósł lekko brew i... nie mógł się z nią nie zgodzić. Flirciarski nastrój obrócił się przeciw niemu i tym samym Millerowi ciężko było już jakkolwiek wzbraniać się przed przyznaniem, że zwyczajnie tęskni za Love, ilekroć stąd wyjeżdża.
- Na to wychodzi... - odparł z niepewnością w głosie, jednak nie z powodu samego wyznania, a zrozumienia, jak ironiczne samo w sobie to było. Uniósł jeszcze delikatnie szklaneczkę ku górze niczym w toaście i upił kolejne łyki ze szkła.
- Dlaczego miałabyś tęsknić za mną...? - powtórzył po niej i chwilę się zastanowił, po czym uniósł lekko brwi i krzywo się uśmiechnął. - Bo także lubisz spędzać ze mną czas? Albo lubisz moje poczucie humoru, jak trafię co trzysetnym żartem? I nie najgorszy w łóżku jestem! - zaczął wymieniać, jednak było to bardziej w ramach żartu, aniżeli obiektywnych argumentów przemawiających za tą tezą.
- A jak to ci nie wystarczy, to masz za duże wymagania - przytaknął sam w sobie i zaśmiał się cicho, by następnie spojrzeć rozbawiony na Love. Jak niemal przy każdym ich spotkaniu, Drake szybko się rozluźnił i czuł się bardzo komfortowo, co zawsze cenił w ich stosunkach.
- Kiedyś przywiozłem ci moją figurkę-zabawkę do walki, to mnie wyśmiałaś i ją wyrzuciłaś! - przypomniał jeden z pierwszych egzemplarzy popularnych ludzików z wizerunkami różnych wrestlerów, które służyły dzieciom do zabawy w wrestling. Avalanche Drake doczekał się kilku edycji takich figurek.
Brunet zaraz uśmiechnął się i zmienił nieco pozycję, by teraz ciężar opierania się był po drugiej stronie ciała.
- No i nigdy nie mówiłaś, że coś byś chciała - rzucił już znacznie spokojniej. To, że nigdy Love o tym nie wspominała nie oznaczało, że Miller czegoś dla niej nie miał. Miał i to dużo, jednak on miał zwyczaj przywożenia prezentów jedynie swoim najbliższym: rodzinie. Mimo to, kupował bądź zabierał wiele rzeczy z myślą o tym, by może dać je kiedyś również Roderick.
- Byłem już w TNA i wracałem do Toronto może... raz w roku, na święta? - przypomniał jej. - Większość nagrywek odbywa się w Tampie na Florydzie, a to spory kawał, nawet samolotem - dodał i westchnął cicho. - Alternatyw nie jest zbyt wiele. AEW oferuje mi niemal identyczny kontrakt jak poprzedni: z podwyżką, ale bez gwarancji walk o główne tytuły. Z NJPW kontaktował się mój agent, jednak oni chcieliby mnie dopiero za pół roku, kiedy pokończy się część kontraktów innych zawodników - wyjaśnił, po czym pokręcił resztką alkoholu w szklance i znów westchnął cicho. - Albo emerytura... ale nie chcę kończyć kariery w swoim prime - zakończył i kolejny raz westchnął, jak gdyby miałoby mu to pomóc w oswojeniu się z tą niekomfortową sytuacją.
Love Roderick