Niagara Falls is where the world reminds you how magnificent it still can be.
: pt lis 21, 2025 3:12 pm
Drgnęła, gdy Cillian zmaterializował się tuż koło niej. Z wdzięcznością przyjęła kubeczek z wodą i w przeciwieństwie do tego co wcześniej zrobił, najpierw wypłukała usta, a dopiero potem się napiła. Przyniosło to chwilową ulgę. Mrużąc nieco oczy (przez fakt, że na zewnątrz było bardzo jasno) spojrzała na papiery, które trzymał. Chciała zapytać po co je zabierał, jakby sam fakt, że zostałyby w hotelu sprawiłby, że samo małżeństwo się unieważni.
— To naprawdę oryginalne papiery? — zapytała z gasnącą nadzieją w głosie — Może są fejkowe? Ktoś nas wrobił, albo to taka zabawa...
Niestety, pieczęcie, sam arkusz papieru wskazywał, że dokument jest autentyczny. Nadal nie mieściło się jej w głowie jak do tego doszło. Seks jeszcze by zrozumiała, ludziom pod wpływem alkoholu puszczają hamulce i łatwo jest oddać się pokusie, ale ś l u b? Już prędzej spodziewała się trupa, niż zostania żoną Cilliana O'Briena.
Zgniotła kubek i wyrzuciła go do kosza na śmieci. Spojrzała na swojego m ę ż a nieco łaskawiej, ani przez moment nie podejrzewając go o uknucie tej misternej intrygi.
— Najwidoczniej oboje mieliśmy ukrytą potrzebę wzięcia ślubu i alkohol to uwolnił — stwierdziła cynicznie z nutką wesołego sarkazmu, bo zaraz też parsknęła śmiechem. Zamążpójście nigdy nie było na jej liście, nawet jako mała dziewczynka nie wyobrażała sobie tego aspektu życia. Złapała się kurczowo myśli, że prawnik Cilliana wszystko załatwi i problem się rozwiąże. Może nawet uda się ogarnąć to tak, aby w papierach nie było wzmianki o byciu rozwodnikiem?
— To teraz musimy się postarać o to, aby nie było z tego małych O'Brienów — rzuciła na tej fali przedziwnej wesołości, nie do końca zdając sobie sprawę jak myśl zabrzmi na głos. Po minie Cilliana wiedziała już, że za wcześnie na takie żarciki. Odruchowo złapała go za przedramię w krótkim geście pocieszenia — Biorę tabletki, ale alkohol i cokolwiek wczoraj braliśmy... Sam wiesz. Dlatego poszukajmy apteki. Albo jedźmy do naszego hotelu, bo nie mam przy sobie portfela... — poklepała się po kieszeniach bluzy, ale nie było tam ani skórzanej portmonetki, ani... — Telefon... Jezu... Chyba zgubiłam telefon! — rozejrzała się po chodniku, jakby spodziewała się go znaleźć, a potem spojrzała na budynek z którego wyszli. Został w pokoju?
Cillian O'Brien
— To naprawdę oryginalne papiery? — zapytała z gasnącą nadzieją w głosie — Może są fejkowe? Ktoś nas wrobił, albo to taka zabawa...
Niestety, pieczęcie, sam arkusz papieru wskazywał, że dokument jest autentyczny. Nadal nie mieściło się jej w głowie jak do tego doszło. Seks jeszcze by zrozumiała, ludziom pod wpływem alkoholu puszczają hamulce i łatwo jest oddać się pokusie, ale ś l u b? Już prędzej spodziewała się trupa, niż zostania żoną Cilliana O'Briena.
Zgniotła kubek i wyrzuciła go do kosza na śmieci. Spojrzała na swojego m ę ż a nieco łaskawiej, ani przez moment nie podejrzewając go o uknucie tej misternej intrygi.
— Najwidoczniej oboje mieliśmy ukrytą potrzebę wzięcia ślubu i alkohol to uwolnił — stwierdziła cynicznie z nutką wesołego sarkazmu, bo zaraz też parsknęła śmiechem. Zamążpójście nigdy nie było na jej liście, nawet jako mała dziewczynka nie wyobrażała sobie tego aspektu życia. Złapała się kurczowo myśli, że prawnik Cilliana wszystko załatwi i problem się rozwiąże. Może nawet uda się ogarnąć to tak, aby w papierach nie było wzmianki o byciu rozwodnikiem?
— To teraz musimy się postarać o to, aby nie było z tego małych O'Brienów — rzuciła na tej fali przedziwnej wesołości, nie do końca zdając sobie sprawę jak myśl zabrzmi na głos. Po minie Cilliana wiedziała już, że za wcześnie na takie żarciki. Odruchowo złapała go za przedramię w krótkim geście pocieszenia — Biorę tabletki, ale alkohol i cokolwiek wczoraj braliśmy... Sam wiesz. Dlatego poszukajmy apteki. Albo jedźmy do naszego hotelu, bo nie mam przy sobie portfela... — poklepała się po kieszeniach bluzy, ale nie było tam ani skórzanej portmonetki, ani... — Telefon... Jezu... Chyba zgubiłam telefon! — rozejrzała się po chodniku, jakby spodziewała się go znaleźć, a potem spojrzała na budynek z którego wyszli. Został w pokoju?