Strona 2 z 2

Cat and mouse dance

: pn lis 10, 2025 1:19 pm
autor: Max Shepherd
Może rzeczywiście aktorstwo w tym momencie nie było dla Bronte ponieważ wszystkie jej reakcje ją zdradzały. Z drugiej jednak strony czy musiała coś jeszcze przed nim ukrywać? Wypracowali chyba na tyle dobrą i szczerą relację, że mogli się porozumiewać całkiem otwarcie. Nadal dość zabawnie było widzieć jej reakcję na te... delikatne flirty? Czy można to było już tak nazwać? Nie powiedział jeszcze nic niestosownego. Bardziej badał po prostu teren? W końcu gdyby cokolwiek miało z tego wyjść potrzebował też pewnych sygnałów z jej strony. Bardziej lub mniej werbalnych. Czasami wydawało mu się, że zawiesza na nim swoje spojrzenie o te kilka sekund za długo. Może czasami skraca między nimi dystans. Jednak daleko było mu do sądzenia, że może być nim rzeczywiście zainteresowana. Dlatego dopytywał, szukał tych punktów zaczepienia zanim zrobi coś głupiego i będzie między nimi cholernie niezręcznie. Żadne z nich nie potrzebowało tego komplikować. Po co ryzykować. Tym bardziej, że ona miała więcej do stracenia.
- Ponieważ to ja zadałem pytanie? - uśmiechnął się do niej zadziornie - Kto pyta, nie błądzi, czy jakoś tak to leciało. - puścił jej oczko - Więc jeśli chcesz coś wiedzieć wystarczy zapytać. - uśmiechnął się do niej tajemniczo nie spuszczając wzroku z jej oczu.
Daleko mu było do fałszywej skromności. Zdawał sobie sprawę, że nadal ma dużo do zaoferowania kobiecie. Nawet tak młodej jak Bronte. Potrzebował jednak trochę walidacji, zielonego światła z jej strony żeby okazać faktyczne zainteresowanie. Na razie starał się wszystko utrzymać w ryzach profesjonalizmu. Jedynie delikatnych sygnałów o tym, że widzi ją jako kobietę, a nie po prostu podopieczną. Ta gra trwała już dobrych kilka miesięcy, więc może przyszła pora żeby to trochę przyśpieszyć? Przekonać się co tak naprawdę o nim sądzi. Jeśli ma wystarczająco dużo odwagi żeby powiedzieć co myśli i czego chce.
- Tylko przypominam, że nie będzie ze mną tak łatwo. - wzruszył ramionami z tym swoim enigmatycznym uśmiechem chcąc ją trochę zmotywować do działania.
Naprawdę zamierzał dać jej w tym jedną, może maksymalnie dwie szanse. To może być z jego strony dość okrutne, ale telewizja taka jest. Nie mógł mieć dla niej taryfy ulgowej. Tylko by ją tym skrzywdził. Musiała się zmierzyć z realiami sytuacji. W dziennikarstwie też nie dostaje się dziesiątek szans. Wystarczy spieprzyć jeden wywiad, czasami jedno źródło, które nie zostało zweryfikowane i cała kariera mogła pójść do kosza. Był tego świadkiem i nie chciał dla niej tego samego. Jeśli ma za nią stanąć musi ją dobrze przygotować.
- Hmm... Zdefiniuj interesującego. - zaśmiał się cicho odchylając się nieco na fotelu - Nie wiem czy zburzę tym twój światopogląd, ale wielu aktorów i aktorek to dupki poza kamerami. To tylko ludzie. - wzruszył ramionami z nieco przepraszającym uśmiechem - Najciekawsze osoby można poznać na planie, te które nie są w scenach. Jeśli się człowiek przysłucha można się dowiedzieć, że operator kamery zdobył Kilimandżaro. Makijażystka zajmuje się też odrestaurowaniem starych mustangów, a chłopak, który przynosi Ci kawę jest siostrzeńcem gwiazdy rocka. Ludzie są pełni interesujących historii. Trzeba tylko zatrzymać się i posłuchać. - uśmiechnął się pogodnie wspominając wszystkie osoby, z którymi pracował.
Na planie filmowy były w końcu nie tylko gwiazdy. To właśnie Ci, którzy na pierwszy rzut oka mogą wydawać się mniej interesujący skrywają prawdziwe perełki w swoim życiorysie. Życie gwiazd jest na widoku, inne niekoniecznie. Znów wracali do początku swojej konwersacji. Kto pyta, nie błądzi.
- Poważna sprawa. - starał się by jego uśmiech gdy wstawał również był poważny, jednak gdzieś tam nadal majaczyło to rozbawienie - Obiecuję się nie nabijać. - powiedział w końcu łapiąc swoim małym palcem za jej i stając tuż przy jej nogach patrząc jej w oczy na znak swojej powagi.

Bronte Rosenthal-Murray

Cat and mouse dance

: pn lis 10, 2025 9:13 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Może nie była wcale tak dobra, za jaką mogłaby się uważać? A może po prostu przy nim reagowała w taki sposób, ponieważ udawało mu się ją zaskakiwać?
Teraz zresztą robił dokładnie to samo. Z pozornie prostego i niewinnego tematu powędrował prosto do nich, w dodatku do kwestii nie do końca dla niej zrozumiałych. Bronte nie wiedziała bowiem, jak powinna na niego spoglądać. Lubiła go, czuła się w jego towarzystwie coraz swobodniej, a poza tym nie była też ślepa. Postrzegała go jako przystojnego mężczyznę, któremu mogłaby poświęcić nieco więcej swojej uwagi, ale…
Byli przecież w pracy. W pracy, na której jej zależało, dlatego nie mogłaby tego spieprzyć.
Mimo to wykrzywiła usta w łagodnym uśmiechu. Przez moment lustrowała jego sylwetkę spojrzeniem, jak gdyby bijąc się jeszcze z myślami w kwestii tego, jak wiele mogła mu powiedzieć. Koniuszkiem języka zwilżyła dolną wargę, nim zdecydowała się odezwać. — Nie będę pytać — zawyrokowała, a kącik jej ust uniósł się nieco wyżej. — Po prostu przyjrzę się temu, jakie masz preferencje — zmarszczyła lekko nos.
Czy dziwiło ją to, że do tej pory nie poukładał sobie życia? Być może odrobinę. Był od niej starszy, więc miał na pewno więcej sposobności, ale przecież wiedziała też, jak wiele czasu pochłaniała praca w telewizji. Ona sama poświęcała jej go wiele, a przecież to nie tak, że po tysiąckroć kręciła te same sceny, ponieważ w niektórych nie pasowały jakieś mankamenty. Cały czas tkwiła też w tym samym miejscu, podczas gdy aktorzy nierzadko pracowali w rozjazdach.
Taki tryb życia nie sprzyjał nawiązywaniu trwałych relacji, ale może też Max wcale za tym nie gonił? Może był raczej typem Piotrusia Pana, który w życiu szukał wyłącznie zabawy u boku drugiej osoby?
Kiedy zorientowała się, że jej myśli uciekły w takim kierunku, prędko się za to zganiła. Pokręciła też nieco głową, jakby to miało pomóc jej w ich odpędzeniu. Zamiast zastanawiać się, czego pragnął on, powinna skupić się na tym reportażu. — Wszędzie można znaleźć interesujących ludzi — zauważyła, a po chwili jej usta wykrzywiły się w nieco bardziej zadziornym uśmiechu. — Chociaż czasami mam wrażenie, że naszemu programowi nie wychodzi to najlepiej — tematy bowiem powielały się, albo oscylowały wokół banałów, których nikt już nie chciał słuchać.
Nie bez powodu Bronte niejednokrotnie chciała przeforsować pomysł, iż to ona będzie wyławiać kolejnych gości, ale studio nie chciało się na to zgodzić. Miała wrażenie, że czegokolwiek by nie zaproponowała, nie traktowano jej tutaj poważnie. Nie pozostawało jej więc nic, jak mieć nadzieję, że Maxowi lepiej wyjdzie rozmowa z górą.
Teraz zaś miała nadzieję, że jej t a j e m n i c a nie spotka się z jego rozbawieniem. Pomimo złożonej obietnicy, Bronte na moment przygryzła policzek od środka, a chwilę później wypuściła głośniej powietrze, co było równoznaczne z tym, że się poddawała. — Skoro przeprowadzenie wywiadu z Matthew Perry’m nie jest już możliwe, to… zawsze marzył mi się Keanu Reeves albo Avril Lavigne. Szalałam za nią, jak miałam kilkanaście lat — przyznała, po czym przytknęła do twarzy dłoń. Poczuła bowiem, jak na jej policzki wkradają się rumieńce.
Nie była naiwna. Wiedziała, że okres młodości, szczególnie tej nastoletniej, nierzadko pociąga za sobą wstydliwe momenty. Bronte na pewno nie była pod tym względem wyjątkiem, a jednak wolałaby, aby te sekrety nie zaważyły na tym, w jaki sposób ją widział. Nie była już przecież tą samą dziewczyną, co lata temu, choć najwyraźniej jej marzenia wcale tak bardzo nie uległy zmianie.

Max Shepherd

Cat and mouse dance

: wt lis 11, 2025 6:30 pm
autor: Max Shepherd
Tak, Max trochę badał teren jeśli chodziło o ich relację. Nie doszło między nimi jeszcze do niczego, co mogłoby wpłynąć na to, co dzieje się w pracy. Można było o nim wiele powiedzieć, zwłaszcza za południową granicą, aczkolwiek tutaj naprawdę starał się być profesjonalny. Ba, nawet nie poderwał do tej pory żadnej stażystki ani którejkolwiek z innych prezenterek. Pilnował się i trzymał rączki przy sobie, chociaż wcale nie musiał. Przecież nic go nie powstrzymywało. Jest singlem. Całkiem dobrze się trzymającym. Dlaczego nie miałby sobie kogoś znaleźć? Może dlatego, że nie do końca zamknął jeszcze temat swojego rozwodu. Legalnie tak, ale w swojej głowie niekoniecznie. Stąd podchodził do tego wszystkiego na spokojnie. Dając się temu całkiem organicznie rozwinąć, jeśli cokolwiek miałoby się rozwinąć oczywiście.
- Hmm... Czyli zamierzasz teraz mnie śledzić i patrzeć z kim umawiam się na randki? Tak zamierzasz pokazać mi swoje zdolności dziennikarskie? - zaśmiał się cicho kręcąc głową - Pozwól, że zaoszczędzę Ci nieco czasu. Jestem rozwiedziony. Moja żona była przez pewien czas dziennikarką, prezenterką, producentką. Jest też ode mnie o kilka lat młodsza. Blondynka. - uśmiechnął się spoglądając na nią dość wymownie.
Jeśli tak na to spojrzeć to tak, rzeczywiście była w jego typie. Pytaniem było jeszcze czy chciał wchodzić znów do podobnej wody. Czy przetrawił sobie wystarczająco to, co stało się w ostatniej relacji? Na to pytanie musiał sobie jeszcze odpowiedzieć. Na razie czekał na to jak odbije do niego piłeczkę. Podpuszczał ją. Trochę kusił. Chciał zobaczyć jak będzie reagować. Czy do siebie pasują, a przede wszystkim czy ona też chciałaby czegoś więcej. W końcu nikt nie powiedział, że producent nie może umawiać się z jedną z prezenterek. W telewizji wszystko jest możliwe.
- Co mogę Ci powiedzieć Bronte... - westchnął cicho - Pokazujemy to, co się sprzedaje, a niekoniecznie to, co jest ciekawe. Od segmentów kryminalnych i międzynarodowych są telewizje o nieco większym zasięgu niż nasze Toronto. - wzruszył jedynie ramionami - Może to dobrze, że nie dzieje się w tym mieście aż tyle by robić o tym wywiady? - tak też można było na to spojrzeć.
Max pamiętał gdy jeszcze mieszkał w Hollywood i właściwie każdego dnia można było usłyszeć o jakiejś strzelaninie, napadzie czy innej tragedii. Z dwojga złego tak naprawdę chyba rzeczywiście było lepiej w tę stronę gdy mogli zdawać relację z miejscowych festiwali albo małzeństw, które przeżyły ze sobą czterdzieści bądź więcej lat. Rozumiał też jej pociąg do tego by działo się coś ciekawego. Jest młoda i pełna tej werwy, której jemu już pewnie czasami braknie. Dlatego właśnie dał jej tę szansę by go zaskoczyła. Zrobiła reportaż z prawdziwego zdarzenia. Jeśli jej się uda pewnie załatwi jej coś tylko dla niej.
Przyglądał jej się uważnie kiedy wyjawiała mu swój mały sekret. Spodziewał się czegoś naprawdę żenującego, skoro zrobiła wokół tego całą ceremonię i kazała złożyć mu obietnicę, ale wychodziło na to, że to nie było nic wstydliwego. Uśmiechnął się tylko do niej łagodnie parkując swoje cztery litery obok niej.
- I tego się wstydzisz? - zaśmiał się cicho przekręcając głowę w jej stronę - Keanu... Najmilszy gość w Hollywood, nie dziwię się, że chciałabyś go spotkać. Miałem grać w Johnie Wicku dwójce, ale... - westchnął cicho przewracając oczami na samego siebie - W dużym skrócie dałem dupy i nie udało mi się dołączyć do ekipy. - mruknął końcówkę nieco markotnie niekoniecznie chcąc się już dzielić swoimi problemami z narkotykami w tamtym czasie.
- Ale Avril? Cholera, pojechałbym znów na jej koncert. Moja młodzieńcza miłość. - aż się na chwilę rozmarzył przypominając sobie jak właściwie jej postać robiła z niego mężczyznę - Ona jest raczej poza moim zasięgiem, ale Keanu... Może tutaj udałoby mi się coś zadziałać. - puścił jej oczko z wesołym uśmiechem.
- Zróbmy tak, wybij się z tymi swoimi reportażami, zbierz trochę rozgłosu i wtedy postaram się załatwić jakiś wywiad albo chociaż spotkanie. Umowa stoi? - wyciągnął w jej stronę dłoń z wysuniętym małym palcem bo to właśnie wydawało się czymś, co powinni sobie obiecywać.

Bronte Rosenthal-Murray

Cat and mouse dance

: śr lis 12, 2025 8:52 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Zerknęła teraz na niego ze szczerym rozbawieniem, bo choć pod wieloma względami mogła uchodzić za szaloną, na pewno nie była taka na tyle, aby rzeczywiście rozważyć obserwowanie każdego jego kroku.
Poczuła się jednak dość d z i w n i e, kiedy wyrecytował jej wszystkie informacje o swojej byłej małżonce. Miała świadomość tego, że był to wyłącznie dziwny zbieg okoliczności, ale czy w obliczu tylu podobieństw mogłaby w ogóle brać pod uwagę to, że w jego oczach nie była wyłącznie k o l e ż a n k ą z pracy, albo jego podopieczną?
Nie miała pojęcia, tym bardziej, iż sama miała za sobą rozwód, który nie zakończył się wielką wojną. Nie pałała nienawiścią do swojego byłego męża, choć domyślała się, że z jego strony nie wyglądało to tak samo. Ona przecież wyszła na tym rozwodzie o wiele lepiej, chociaż ich małżeństwo trwało zaledwie kilka tygodni. Czy w tak krótkim czasie można się do kogoś przywiązać?
Ta myśl uderzyła w nią równie szybko, jak jej umknęła. Bronte ponownie przeniosła uwagę na Maxa, ale zanim się odezwała, na moment przygryzła jeszcze policzek od środka. — Chcesz mi powiedzieć, że masz wyjątkowo dobry gust? Brzmi jak świetna dziewczyna — odparła, bynajmniej nie pijąc teraz do jego żony. Widziała przecież, że i on dostrzegał te podobieństwa. Mało tego, skłonna była przysiąc, że wypunktował je nie bez powodu, dlatego na jej ustach błąkał się teraz zaczepny uśmiech.
Sama może wcale nie miała stać się kolejną blondynką w jego kolekcji.
Skrzywiła się nieznacznie, ale delikatnym wzruszeniem ramion przyznała mu rację. Może błąd leżał po jej stronie i w niewłaściwym miejscu szukała drogi dla swojej kariery, ale prawdę powiedziawszy nie umiała już wyobrazić sobie tego, że nagle miałaby rozpocząć swoje życie na nowo poza granicami Toronto. Nie pochodziła stąd, ale to właśnie to miejsce postrzegała aktualnie jako swój dom. Pomimo wszelkich mankamentów, naprawdę je uwielbiała.
Pewnie byłoby gorzej, gdybym powiedziała, że chodziło o Justina Biebera — skomentowała z rozbawieniem, kiedy stwierdził, że nie miała się czego wstydzić. Prawdopodobnie miał rację, jednak tak to już jest z pewnymi sprawami, że czujemy się z nimi tak, jakbyśmy mogli przesadnie się przez nie wygłupić. W przypadku Bronte było tak właśnie z jej d r o b n y m i zawodowymi marzeniami. Takimi, które najwyraźniej Max był w stanie spełnić, z czego zdała sobie sprawę, gdy zaczął mówić o Keanu. Za sprawą tej historii jedna z jej brwi powędrowała ku górze, kiedy obserwowała go z tej niewielkiej odległości. — Czy ty naprawdę masz obsesję na punkcie blondynek? — szturchnęła go lekko w ramię, kiedy wspomniał o swojej sympatii do Avril. W ogóle nie wyglądał na mężczyznę, któremu ona mogłaby przypaść do gustu, ale nie byłaby to pierwsza rzecz, którą zdołał ją zaskoczyć.
Kąciki jej ust wygięły się w uśmiechu, kiedy zobaczyła ten wyciągnięty mały palec. Nim wyciągnęła w jego stronę własny, zerknęła prosto w jego oczy. Musiała oddać mu to, że kiedy chciał, potrafił być czarujący. — Nie pożałujesz tej umowy — zapewniła, kiedy sama złożyła mu swoją pinky promise. Chwilę po tym wypuściła głośniej powietrze. — Musisz kiedyś przedstawić mnie tym wszystkim swoim znajomym — bo tak, brzmiało to tak, jakby miał niesamowicie ciekawe życie towarzyskie.
Trochę mu tego zazdrościła.

Max Shepherd

Cat and mouse dance

: pt lis 14, 2025 12:39 am
autor: Max Shepherd
Przypadkiem było to, że to akurat Bronte została mu przydzielona jako podopieczna, czy jakkolwiek nazywano to w tym całym programie mentoringowym. Mógł trafić na kogokolwiek innego. W końcu jest producentem więcej niż jednego segmentu, a i samych pogodynek mają więcej. Los najwyraźniej chciał połączyć ich losy. Dać mu jeszcze jedną szansę z dziewczyną w swoim typie. Nie mógł przewidzieć z kim go sparują, ale cieszył się, że padło akurat na Bronte. Nie tylko z oczywistych powodów fizycznych, lecz także dlatego, że po prostu byli w stanie się dogadać. Pomimo dość dużej różnicy wieku mieli kilka wspólnych tematów. Nie było to aż tak odczuwalne. A i sama dziewczyna należała raczej do tych ambitnych i kumatych. Nie musiał jej krok po kroku tłumaczyć jak działa świat show biznesu. W pewne kwestie oczywiście, musiał ją wtajemniczyć, ale nie była naiwna, a to dla niego było na duży plus. Nie miał cierpliwości do świeżaków w tej branży.
Przypadkiem nie było natomiast to, że wymienił akurat te cechy swojej byłej żony. Mógł wszystko obracać w pewien żart, aczkolwiek obserwował jej reakcje. Chciał zobaczyć czy byłaby zainteresowana rozwinięciem tej relacji właśnie w tę stronę. Na razie miał przeczucie, że mogłaby wziąć to pod uwagę, ale coś ją powstrzymywało. Może to kwestia tego, że częściowo mógł być uważany za jej szefa? Może po prostu nie umawiała się z kolegami z pracy. Niemniej jeśli światło nie było całkowicie czerwone, a gdzieś mniej więcej na żółtym... Dlaczego by nie spróbować zanim się rozmyśli?
- Najlepszy. - uśmiechnął się do niej zawadiacko - To jest świetna dziewczyna. Spójrz przed siebie to może ją nawet zobaczysz. - puścił jej oczko odnosząc się oczywiście do faktu, że cała ściana przed nią była przeszklona, a przy tym przygaszonym świetle zdecydowanie mogła chociaż częściowo zobaczyć swoje odbicie.
Shepherd zmęczył się już trochę tymi delikatnymi podchodami. Lubił zdobywać i lubił podchody. Był przyzwyczajony do brania tego, na co miał ochotę. Stwierdził, że to najwyższa pora być nieco bardziej bezpośrednim w swoich zalotach. Zobaczyć, gdzie wylądują. Wierzył, że Bronte jest na tyle dojrzała by w pewnym momencie nacisnąć hamulce i dać mu do zrozumienia, że sobie tego nie życzy. Mogą wtedy wrócić na stopę koleżeńską. Tak długo jak nie zajdą za daleko. Max był tym typem faceta, który lubił swoje szanse. Lubił podejmować ryzyko. Kto nie ryzykuje nie pije szampana.
- O tak, wtedy pewnie nie obeszłoby się pewnie bez kilku zaczepnych komentarzy z mojej strony. - zaśmiał się razem z nią lekko szturchając ją ramieniem z rozbawionym uśmiechem.
Niby nie było nic złego w Justinie, ale to było tak stereotypowe, że nie puściłby tego płazem. Co gorsza, akurat takiego marzenia nie byłby w stanie spełnić. Na szczęście jej były bardziej w zasięgu jego znajomości. Jak chociażby ten Keanu. Miał już mentalną notatkę by pogadać ze swoją dawną agentką by sprawdzić czy są w stanie coś zdziałać w tym temacie.
- Od razu obsesję... - przewrócił oczami spoglądając w jej stronę - Każdy ma jakiś typ. W moim są akurat trochę młodsze ode mnie blondynki. Często związane z telewizją. O dobrej figurze... - zniżył nieco głos pozwalając sobie na chwilę przesunąć wzrokiem od jej bioder, przez dekolt by w końcu powrócić do jej twarzy tylko szarmancko się do niej uśmiechając.
- Oh... Już próbujesz wykorzystać moje znajomości? - zaśmiał się cicho zaraz patrząc na nią z aprobatą - Szybko się uczysz. - uśmiechnął się całkiem z niej dumny - W ten sposób chcesz się wprosić na jakąś wycieczkę do Hollywood? - uniósł pytająco brew z tymi zadziornymi iskierkami w oczach.

Bronte Rosenthal-Murray

Cat and mouse dance

: sob lis 15, 2025 2:41 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Nie potrafiłaby tego wyjaśnić, ale z jakiegoś powodu sprawiał, że przy nim czuła się wyjątkowo skołowana.
Wszystko to mogło być wynikiem wątpliwości, które nachodziły ją raz po raz właśnie ze względu na to, że Max był poniekąd jej p r z e ł o ż o n y m. Był facetem, który w teorii posiadał wszystko - miał za sobą owocną karierę, która być może nie zakończyła się tak, jak sam mógłby sobie tego życzyć, ale przynajmniej na pewien czas zaprowadziła go na szczyt. Ona była tego daleka, a przynajmniej tak się z tym czuła.
Mógł też skupić swoją uwagę na kimś innym. Na kimś, kto najpewniej miałby mu więcej do zaoferowania, a jednak teraz nie była w stanie pozbyć się wrażenia, że próbował przekazać jej, iż to ona zajmowała ostatnio jego myśli. Nie wiedziała tylko, do czego zmierzał. Czy interesował się nią na poważnie, czy chodziło o to, co dostrzegali w niej wszyscy? O ładną buzię i zgrabne ciało, którym mógłby nacieszyć się przez kilka chwil, a później oddać w odstawkę. Z ich dwójki przecież to nie on był tym, który mógłby cokolwiek na tym stracić.
A nie powinno. Pamiętaj, że teraz już wiem, że podkochiwałeś się w Avril — odparła, a na jej usta wkradł się zaczepny uśmiech. Nie miała wykorzystać tej wiedzy przeciwko niemu, ale nie znaczy to również, że nie dostrzegała szansy na to, aby odrobinę się z nim z tego powodu podroczyć. Jak widać, całkowicie zapomniała też o ewentualnym poczuciu wstydu, choć takie myśli towarzyszyły jej, kiedy początkowo mu o tym wspominała. Shepherd z jakiegoś powodu sprawiał, że przy nim czuła się naprawdę komfortowo.
Poczuła też, jak po jej kręgosłupie przemknął dreszcz, kiedy omiótł ją spojrzeniem z tej niewielkiej odległości. Wciągnęła głębiej powietrze, w ten sposób najpewniej uwydatniając własne piersi, choć to nie było celowym zabiegiem. Próbowała natomiast poskromić myśli, które przedzierały się teraz do jej umysłu, a które najpewniej nie mogły uchodzić za w ł a ś c i w e. Z drugiej strony, czy powinna się tym przejmować, kiedy on mówił jej t a k i e rzeczy?
Wypuściła zgromadzone w płucach powietrze i omiotła go spojrzeniem, przechylając na bok głowę. — Powinieneś wiedzieć, że nie jestem taka łatwa, jak większość telewizyjnych blondynek. Potrzebowałbyś trochę więcej, niż to — wymownie obróciła palcem wskazującym, pijąc do otoczenia, w którym teraz utknęli. Ono najpewniej też mogło mieć swój urok, choć jednocześnie Bronte była w stanie wyobrazić sobie wszystkie te przyciski wbijające się jej w tyłek.
Zresztą, mówiła zupełnie poważnie. Być może nie należała do kobiet, które w nieskończoność zgrywały niedostępne, ale była też zwyczajnie ciekawa tego, czy w ogóle spróbowałby się postarać. Myśl o tym sprawiła, że jej serce zabiło szybciej.
Kącik ust wygiął się natomiast w uśmiechu, kiedy usłyszała jego oskarżenie. Z miną niewiniątka wzruszyła ramionami jeszcze zanim zdecydowała się zaserwować mu odpowiedź. — Muszę sobie jakoś radzić. A wykorzystanie ciebie brzmi jak całkiem dobry pomysł — stwierdziła, w pełni świadoma tego, jak d w u z n a c z n i e mogły zabrzmieć jej słowa. W tym zresztą mogła kryć się pewna celowość, którą chciała go sprowokować.
Naprawdę chciała sprawdzić, czy mówił poważnie.

Max Shepherd

Cat and mouse dance

: wt lis 18, 2025 1:33 am
autor: Max Shepherd
Gdyby spotkali się jeszcze kilka lat temu pewnie patrzyłby na nią tylko jak na przelotną znajomość z której może wyciągnąć dużo hedonistycznych korzyści uważając, że spędzenie kilku nocy z nim to równie duża korzyść dla niej, w końcu wtedy jeszcze był gwiazdą. Teraz miał już z goła inne podejście. Wpierw próbował tego czysto profesjonalnego. Traktował ją jak, cóż, trochę niechcianą, podopieczną. Z biegiem czasu jednak zaczynał dostrzegać inne jej zalety niż tylko zgrabne ciało, ładna buźka i całkiem przyjemny głos. Właściwie od tego się zaczęło. Spodobał mu się jej głos. Wpierw na audycjach, później kiedy udało mu się ją rozśmieszyć. Później zaczął się interesować tym, co ma do powiedzenia. Też potrafiła go czasami rozbawić. Trochę się podroczyć. Nigdy nie zrobili niczego więcej. Byli zawieszeni w tej masie niedopowiedzeń i mało szkodliwych uprzejmości. Max po prostu chyba się tą sytuacją znudził. Chciał poznać ją trochę bliżej. Zobaczyć, do czego może ich to doprowadzić. A, że nigdy nie był niedecyzyjną osobą, stwierdził, że dzisiejszy dzień jest równie dobry jak każdy inny by dać jej do zrozumienia, że może być nieco bardziej zainteresowany niż okazywał to do tej pory.
- Nie wstydzę się tego. - wypiął nieco pierś rzeczywiście mówiąc prawdę. Z pełnym przekonaniem. - Avril to gorąca laska. Była wtedy, jest i teraz. Każdy facet byłby szczęściarzem mogąc z nią być. - przytaknął sam sobie zaraz się do niej szeroko uśmiechając.
Trochę właśnie odbierał jej z rąk broń, którą myślała, że ma, ale taki był jego urok. Zawalił w swoim życiu już tak wiele rzeczy, że naprawdę podkochiwanie się w jakiejś gwieździe popu nie było niczym, czego zamierzał się wstydzić. Jeśli chciała mu zajść za skórę, będzie musiałą się bardziej postarać. Wyciągnąć coś naprawdę kompromitującego z jego życia. Co znów nie jest aż takie ciężkie patrząc na to ile jest o nim artykułów w sieci. Wystarczyło się trochę wykazać. Jeśli chciała zostać dziennikarką z prawdziwego zdarzenia, miała ku temu sposobność. Mogła potrenować na nim. Wyciąganie brudów na temat człowieka to niestety bardzo przydatna umiejętność w tym zawodzie.
Max natomiast był całkiem dobrym obserwatorem. Inaczej nie byłby z niego zbyt dobry producent. W tym momencie przyglądał się reakcjom blondynki, które mówiły mu jedno. Nie był jej kompletnie obojętny. Reagowała na niego. Nie tak jak niektóre fanki. Subtelniej, bardziej interesująco. Chciał zobaczyć więcej różnych reakcji. Zakłopotać ją, pewnie też trochę zirytować. Chciał zobaczyć jeszcze wiele wydań jej osoby, których do tej pory nie było mu dane.
- Uwierz mi Bronte. Jeśli będę Cię podrywać to raz... Będziesz wiedziała. - uśmiechnął się zadziornie spoglądając w jej stronę zanim zdecydował się odepchnąć od pulpitu, obrócić by znów stanąć na przeciwko niej i oprzeć swoje dłonie po obu jej stronach - Dwa... To wszystko, jest ostatnią rzeczą której używałbym jako swojej zalety. Jestem o wiele bardziej interesujący niż to co robię zarobkowo. - spojrzał jej w oczy z tej niewielkiej odległości zmniejszając ją jeszcze bardziej gdy się do niej nachylił.
Czy chciał dać jej do zrozumienia, że byłby zainteresowany czymś więcej z jej strony? Może trochę. Interesowało go jak na to zareaguje. Czy jest w stanie grać z nim w tę grę, czy szybko powie pas. Tak naprawdę zupełnie się nie znali, aczkolwiek on zamierzał dążyć do tego by dać im tę szansę. Bronte musiała jednakże podnieść tę rękawicę.
- Wykorzystanie? Tak przedmiotowo... - prychnął teatralnie przewracając oczami - Wykorzystanie mnie jest dobrym pomysłem. Wiesz, co jest natomiast lepszym? Wzbudzenie mojej... - poszukał przez chwilę słowa - Sympatii. - uśmiechnął się enigmatycznie zwilżając usta i bardzo nieprzypadkowo zawieszając swój wzrok na sekundę bądź dwie na jej ustach.
Tak dla lepszego wydźwięku tego, co chciał jej przekazać.

Bronte Rosenthal-Murray

Cat and mouse dance

: wt lis 18, 2025 7:18 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Początkowo miała go za gbura - za osobę, która miała o sobie zbyt wysokie mniemanie. Teoretycznie miał do tego prawo, bo przecież w pewnym momencie swojego życia osiągnął naprawdę wiele, ale nie podobało jej się to, że ona czuła się przy nim jak szara myszka. Już samo to przeklęte miejsce podkopywało jej pewność siebie i zdecydowanie nie potrzebowała, by podobne odczucie nadeszło jeszcze z jego strony. To jednak stopniowo zaczęło się zmieniać. Bronte przełamywała własne zwyczaje, pokazywała mu się od nieco innej strony, a w efekcie miała też okazję poznać zupełnie innego Maxa. Odkrycie tego, że nie był wcale taki znów najgorszy, było całkiem przyjemne. Sprawiło dodatkowo, że teraz rzeczywiście czuła się w jego towarzystwie dość swobodnie.
Udało mu się również ją zainteresować. W jakiś sposób sprawił, że jej uwaga spoczęła na jego osobie, a kiedy miała go blisko siebie, nie tak łatwo było skupić się na czymś innym. Teraz zresztą odrobinę jej zaimponował. Udowodnił bowiem, że nie był kolejnym niedojrzałym facetem, a tych przez jej życie trochę się przewinęło. Zamiast tego zdawał się wiedzieć, czego pragnął i najwyraźniej też nie wstydził się o tym mówić.
To z kolei było całkiem pociągające.
Obserwowała uważnie jego poczynania już od chwili, w której zdecydował się oderwać od panelu. W tamtym momencie ciężko było jej przewidzieć, do czego zmierzał, ale kiedy tylko znalazł się blisko, b a r d z o blisko niej, jasnym stało się dla niej to, że sobie z nią pogrywał. Zmrużyła lekko oczy, nie chcąc dać po sobie poznać tego, że jego bliskość rzeczywiście robiła na niej wrażenie. Bo tak, jej serce z jakiegoś powodu zabiło szybciej, a myśli oscylowały już głównie wokół tego, jak blisko jej bioder znajdowały się jego ręce. Przyjemny zapach perfum sprawił, że na chwilę się rozproszyła, przemykając spojrzeniem po jego twarzy. Ostatecznie utkwiła je w jego oczach.
Z tak niewielkiej odległości można byłoby w nich zatonąć.
To może o tobie powinnam zrobić ten reportaż? Udzielisz mi wywiadu? — zapytała, a jej brwi poruszyły się w zaczepnym geście. Dostrzegając, gdzie powiodło jego spojrzenie, już jakby odruchowo zwilżyła dolną wargę koniuszkiem języka. Jakaś jej część zastanawiała się nad tym, co byłoby, gdyby po prostu wychyliła się w jego stronę i go pocałowała, ale nie zrobiła tego. Nie dlatego, że brakowało jej odwagi. Raczej po to, by sprawdzić, jak trwałe było jego zainteresowanie.
Zsunęła się z szafki, na której do tej pory siedziała, przez co teraz była już dosłownie u w i ę z i o n a pomiędzy jego ramionami. Dzieliła ich minimalna odległość, ale wcale nie wydawała się z tego powodu speszona. Prawdopodobnie dlatego, że jeśli chodzi o własne atuty, zawsze była dość pewna siebie. — W porządku — wzruszyła nieznacznie ramionami, ani myśląc o tym, by oderwać spojrzenie od jego oczu. — Wzbudzę ją dostatecznie, jeśli powiem, że dziewczyny z charakteryzatorni organizują imprezę mikołajkową? Powinieneś wpaść — zasugerowała, podczas gdy na jej usta wkradł się niewinny uśmiech.
Może nie były to okoliczności skrajnie oddalone od tych zawodowych, ale mimo to byłby to o wiele bardziej neutralny grunt niż ten, po którym stąpali obecnie.

Max Shepherd

Cat and mouse dance

: pt lis 21, 2025 1:21 am
autor: Max Shepherd
Bardzo łatwo było sobie o nim wyrobić opinię jedynie na podstawie tego, kim był kiedyś. Każdy sądził, że gwiazdy Hollywood mają o sobie zdecydowanie zbyt wysokie mniemanie. W jakichś dziewięćdziesięciu procentach mieliby rację. Sam Max był jedną z tych gwiazd swego czasu. Sława oraz pieniądze zdecydowanie uderzyły mu do głowy. Za dużo na raz. Krążyło o nim wiele plotek, część z nich bardzo prawdziwa. Spotykając go tutaj, gdy jego kariera po tamtej stronie kamery była już skończona można było od razu stworzyć sobie obraz upadku bohatera kina akcji. Shepherd podejrzewał, że Bronte miała podobnie. Przynajmniej na początku. On też, niestety, nie traktował jej wtedy całkowicie poważnie. Była kolejną komplikacją, której nie potrzebował. Jednakże tak jak ona dała mu szansę. Zacząć ponownie z pustą kartą, tak on zrobił dla niej to samo.
Z czasem, cóż... Może nie można jeszcze powiedzieć, że zawróciła mu w głowie. Do tego jeszcze było daleko. Za to zdecydowanie wzbudziła jego ciekawość. Tak, walory estetyczne miały tutaj bardzo duży wpływ, niemniej jej charakter również zgrywał się z jego. Przynajmniej tak mu się wydawało. Zawsze należał do ludzi, którzy sięgali po to, czego pragnęli. Po to, czego chcieli. A on w ostatnim czasie chciał się przekonać, co jeszcze ta blondynka ma do zaoferowania. Dlatego w ostatnich dniach bardziej ją podpuszczał, czasami lekko flirtował. Chciał zobaczyć jak na to zareaguje. Czy bardziej się otworzy? Czasami wydawało mu się, że jest nim równie zainteresowana, co on nią. Te przeciągłe spojrzenia. Okazjonalne zarumienienie pomimo makeupu. Nadeszła pora by przejść do bardziej wyraźnych sygnałów. Takie zabawy w kotka i myszkę były ciekawe, ale każda gra musi w końcu dobiec końca.
- O mnie? - uśmiechnął się zaczepnie ponownie spoglądając na moment na jej usta zauważając, co właśnie zrobiła - Myślisz, że wyciągniesz ze mnie coś, czego nie wyciągnęli w Stanach? - utkwił swoje spojrzenie w jej tęczówkach na chwilę się w nich zatracając. Próbując odczytać to, co sobie może teraz o nim myśleć.
- Zrobimy tak... Jeśli znajdziesz dobry temat na swój pierwszy reportaż to tak, udzielę Ci wywiadu.Dam Ci szansę coś z siebie wyciągnąć. - uśmiechnął się nieco łobuzersko.
Nie zamierzał jej tego ułatwiać. Z tego, co zdążył już zauważyć Bronte nie chciała mieć wszystkiego podanego na talerzu. Więc dostanie swoją szansę, aczkolwiek będzie musiała się wykazać jeśli nie chciała by był to kolejny wywiad, jakich wiele swego czasu przeprowadził. Pomimo jego szczerej sympatii i zainteresowania nie zamierzał się tak łatwo ugiąć.
Gdy zsunęła się z panelu jego pierwszym instynktem było ją po prostu pocałować. Teraz była tak cholernie blisko. Dzieliły ich centymetry. A może nawet milimetry? Czuł ciepło jej ciała. Czuł jej perfumy. Była na mniej niż wyciągnięcie ręki. Czyli dokładnie tam, gdzie ją chciał. To aż się prosiło by ułożyć dłonie na jej biodrach. Zrobić coś, czego producent robić nie powinien. W tym był akurat bardzo dobry. Znakomity wręcz, więc tak. Zabrał dłonie z panelu i pozwolił im początkowo jedynie musnąć materiał jej sukienki, lecz chwilę później ułożył swoje dłonie na jej biodrach. Nie za nisko by było to wulgarne. Nie za wysoko by było to koleżeńskie.
- Oh Bronte... Uwierz mi. Mną się nie dzieli. - nie oderwał wzroku od jej tęczówek z zadziornym uśmiechem - Więc na imprezę mogę wpaść, ale czy akurat w takiej scenerii i towarzystwie chcesz mnie zobaczyć? - uniósł pytająco brew ledwie zauważalnie ściskając jej biodra.

Bronte Rosenthal-Murray

Cat and mouse dance

: ndz lis 23, 2025 2:54 pm
autor: Bronte Rosenthal-Murray
Bronte wiedziała jak to jest. Wiedziała, że ludzie zbyt często bazowali wyłącznie na tym, co powierzchowne i dlatego ona sama miała tak duże trudności z tym, aby w końcu wybić się w poważniejszym dziennikarstwie. Nie traktowano jej poważnie, ponieważ była tylko kolejną ładną buzią, w dodatku o wyjątkowo stereotypowej urodzie. Z jednej strony ciążyło jej to, choć jednocześnie musiałaby być przeogromną hipokrytką, aby wyłącznie narzekać na własne atuty. Lubiła to, jak wyglądała, choć nie znosiła, kiedy ktoś oceniał ją przez pryzmat tego, co widział wyłącznie na zewnątrz.
Sama zatem także starała się nie podchodzić w ten sposób do ludzi, nawet jeżeli czasami było to trudniejsze, niż pozornie mogłoby się wydawać. Szczególnie w przypadku Shepherda, który początkowo dał jej odczuć, że pierwsze wrażenie wcale nie było mylne. Nie sposób powiedzieć, że myślała o nim dobrze, choć to nienajlepsze pierwsze wrażenie w końcu udało mu się zamazać.
Teraz zaś momentami sama nie wiedziała, co powinna o nim myśleć.
Bywały chwile, kiedy niesamowicie ją to irytowało. Wiedziała bowiem, że bliższe relacje w miejscu pracy nie miały prawa skończyć się dobrze. Mało tego, już w przeszłości obiecała sobie, że będzie za wszelką cenę się ich wystrzegać, a jednak przy nim nie sposób było oprzeć się wrażeniu, że ta obietnica nie zostanie spełniona.
Kiedy był blisko niej, czasami na zbyt długo zawieszał na niej spojrzenie, przez jej wnętrze rozlewało się to przyjemne uczucie gorąca alarmujące o tym, że sympatia, którą do niego kierowała, mogła wymykać się spod kontroli. Ignorowała to, ponieważ nie byłby to pierwszy raz, kiedy czuła względem kogoś pociąg i na pewno nie miał być ostatni. Ostatecznie przecież nie zamierzała przekuwać tego w coś więcej.
Przynajmniej nie do dzisiejszego wieczora.
Potrafię być całkiem przekonująca — zapewniła. Nie kłamała zresztą, o czym sam najpewniej niejednokrotnie miał okazję się przekonać. Jeśli obserwował ją w pracy dostatecznie uważnie, na pewno dostrzegł w niej to, czego mogło brakować innym osobom piastującym podobne stanowiska. Może jednak ona widziała to w ten sposób, ponieważ potrzebowała się dowartościować?
Teraz zaś testowała ich oboje. Choć chciałaby móc powiedzieć, że jego bliskość nie robiła na niej wrażenia, byłoby to przeogromne kłamstwo. Wciągnęła głębiej powietrze, starając się zapanować nad przyspieszającym oddechem, choć tego samego nie była w stanie zrobić z biciem własnego serca. Czuła się trochę tak, jakby miało wyskoczyć jej ono z piersi.
Nie inaczej było zresztą z gonitwą myśli, które przedzierały się teraz przez jej umysł. Skłamałaby twierdząc, że nie miała przeogromnej ochoty tak po prostu wychylić się w jego stronę i sprawdzić, jaki smak miały jego usta, ale nie zrobiła tego. Omal nie ugięła się, gdy poczuła na sobie jego dłonie.
Powinniśmy wrócić do pracy — zauważyła. Iskierki musiały wówczas zamajaczyć w jej spojrzeniu, ale nie chcąc popełnić kierowanego pośpiechem błędu, wspięła się na palce, aby ustami dosięgnąć jego ucha. — Ale możemy kiedyś do tego wrócić — wyszeptała, zamierzając obojgu pozostawić pewien niedosyt, kiedy wymykała się z jego objęć. Bo tak, odrobinę żałowała, że nie pozwoliła sobie na więcej, ale… może miało wyjść im to na dobre?
zt.
Max Shepherd