Strona 2 z 3

Prosecco solves everything

: czw lis 20, 2025 12:21 am
autor: Mara Lakefield
Mara zawsze przy Cynthi czuła się po prostu swobodnie. Mogła powiedzieć co ją wkurza, boli albo cieszy. Nie powie, że pozostawało to bez oceny, bo jak widać, panna Ward potrafi szczerze powiedzieć co myśli o zachowaniu Lakefield, ale o to w tym chodziło - szczerość. A dla rudowłosej nawet brutalna szczerość zawsze była lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo i z jakiegoś powodu ceniła zdanie przyjaciółki. Nie zawsze się kierowała tym samym, ale je ceniła i szanowała. Sama też wygłaszała swoją opinię, ale nie oczekiwała, że ta się zachowa tak jak ta jej radzi. Po prostu mogły się wygadać i przedstawić sobie inny punkt widzenia bez ryzyka obrażania się. To się nazywa prawdziwa przyjaźń, gdy przyjaciółka Ci mówi, że Cię popierdoliło, a Ty przytakujesz.
- Kurwa C, chcesz żebym oślepła czy się porzygała za każdym razem na jego widok?- skrzywiła się i naprawdę poczuła aż obiad jej się podnosi niebezpiecznie do góry. Nie. Nie. Connie i Arthur to był zakazany widok. Connie z jakimkolwiek facetem to był zakazany widok. To była jej młodsza, słodka siostrzyczka! Arthur z jakąkolwiek kobietą to był zakazany widok. Przecież on był jej…. nauczycielem? Przyjacielem? Kim tak naprawdę dla niej był? Pytanie Cynthi było cholernie trafne, chociaż nie do końca się zgadzała z jej teorią. Miała ona pewne luki.
- Dobra kurwa jestem. Chciałam żeby mnie zerżnął. To takie straszne? Też pewnie miałaś nie raz na to ochotę- przewróciła oczami, ale raczej z zażenowania z własnej postawy, bo wiedziała, że kręci niemiłosiernie zamiast powiedzieć wprost. Była jednak w głębi duszy wdzięczna przyjaciółce za jej dociekliwość. Mimo, że to było przerażające i zawstydzające, to jednak także oczyszczające móc powiedzieć komuś te najczarniejsze myśli.
- Ej, gdy się dowiedziałam, że jest narzeczonym, to się ulotniłam stamtąd i wylądowałam tutaj!- zaprotestowała na swoją obronę, bo przecież po tym wyznaniu Connie nie była w stanie dłużej siedzieć z nimi przy jednym stole. Ba, nawet nie mogła skojarzyć czy w ogóle im pogratulowała. Niedowierzenie, szok, zazdrość tak nią zawładnęły, że nie potrafiły się cieszyć szczęściem rodzonej siostry i czuła się z tym naprawdę paskudnie. Z drugiej strony chodziło tutaj o mężczyznę, którego poznała, gdy Connie jeszcze była dzieckiem. Chodziło o mężczyznę, który był dla niej ważny, zanim w ogóle najmłodsza Lakefield go poznała. - W dodatku nasza relacja zawsze tak wyglądała. Podrywaliśmy się, przekomarzaliśmy, żartowaliśmy… ciężko mi było od razu przeskoczyć na inny poziom relacji-starała się to jakoś zobrazować i przedstawić swój punkt widzenia. Jasne, była to słaba obrona, bo przecież wiedziała, że jest o niego zazdrosna, ale… Ale wszystko w teorii jest proste, a w praktyka następnie to wszystko weryfikuje.
- Nie wiem C. Po prostu tego pierwszego wieczoru, gdy się poznaliśmy znałam już jego reputację , ale tak mi się z nim dobrze rozmawiało i chciałam to utrzymać jak najdłużej, więc powiedziałam, że nigdy się z nim nie prześpię, ale możemy zostać przyjaciółmi. Po pierwszym semestrze nie mieliśmy już wspólnych zajęć, nie był całkowicie zakazany, a i tak był… kuszący? Kurwa nie wiem. Byłam ciekawa jak to by było? - musiała przyznać, że Cynthia rzucała celne uwagi. Jak zawsze. Mara nie była tym zaskoczona. Jednak tym razem trafiały one ją bardziej.- Ja pierdolę. Brzmię jak jakaś jebana nastolatka wzdychająca do kolegi z trzeciej B- a już dawno temu skończyła szkołę. Jest w takim wieku, że gdyby się postarała, to zaraz jej dzieci kończyłyby szkołę średnią, a gadała jak niedojrzała emocjonalnie dziewczyna na początku swojego życia miłosnego. Źle się z tym czuła. Żałośnie się czuła. Ale za to ostatnie słowa Ward wywołały w niej ponownie szeroki uśmiech na ustach.- Tak, to moje słowa i jestem z Ciebie dumna, że je pamiętasz i z siebie, że Ci je wbiłam do głowy- aż się wyprostowała wypinając pierś do przodu, jakby chciała wszystkim wokół pokazać, że tak - to ona nauczyła tego Cynthie Ward. Nieważne, że mogło chodzić tylko o wyrecytowanie tych słów z pamięci. Dobre i to.
Czuła jednak się pomału przytłoczona tematem swojej osoby i pokręconego życia miłosnego. Potrzebowała małej odskoczni.- Powiedz mi proszę, że Ty w swoim życiu teraz też odpierdalasz jakieś głupoty. To mnie pocieszy, że nie tylko mi odpierdoliło po 30- zasugerowała rozlewając prosecco do ich kieliszków, żeby tak nie siedzieć na sucho.


Cynthia A. Ward

Prosecco solves everything

: czw lis 20, 2025 8:41 pm
autor: Cynthia A. Ward
Mara Lakefield

No mogłabyś, skoro kręcisz dupą na jego widok — zaśmiała się krótko Cynthia, patrząc przepraszającym wzrokiem w stronę najlepszej przyjaciółki. Coś w tym magicznego było, ale też prawdziwego. Nie mogła przejść obojętnie obok takich rewelacji. Potrzebowały one tego spicy momentu, na który każdy oczekiwał. Dla niej ta chwila była czystą rewelacją, pastwieniem się nad przyjaciółką — przynajmniej nie wpadniesz mu przypadkiem na kutasa — dodała, unosząc jeden z kącików ust ku górze. Chcąc, nie chcąc Ward miała skuteczne metody. Sama przypadkiem wpadła na rezydenta i uprawiali seks. Może gdyby wyobraziłaby go sobie w innych... warunkach, nie miałaby moralnego problemu do roztrząsania.
Nie jest straszne — mruknęła Cynthia, unosząc wzrok, by spotkał się z tym Mary — to po prostu twoje uczucia — je się czuło i za nie nie powinno się w żadnym razie przepraszać. Po prostu były i w żaden sposób nie mamy na to żadnego wpływu. Przepływały przez naszą świadomość, a sami nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy. Ward miała ich wiele, skrywanych głęboko, ale rzadko kiedy pozwalała sobie na ich uwolnienie. Może przy Lakefield raz się popłakała, drugi raz od dziesięciu lat pękła przy Letexierze...
No i bardzo dobrze, czyny świadczą o Tobie! — odparła cała zadowolona Ward. Mogła go pocałować, dać się zerżnąć, albo zrobić Meredith Grey i błagać go o powrót do niej. Takie rzeczy istniały tylko we filmach, a jednak... i tutaj się pojawiły — ale powinnaś, skarbie... Nie chciałabyś stracić siostry — stwierdziła finalnie Ward. Wybicie go sobie z głowy było trudne. Chcąc, nie chcąc, Cynthia dalej wyobrażała sobie siebie z Lawrencem w każdym kącie mieszkania. Długo tak trwało, aż w pewnym momencie nie wyobraziła sobie kogoś innego — to może seks, by Cię z niego... wyleczył? — spytała, unosząc jedną brew. Ciekawskie spojrzenie padło na rudą. Cynthia cały czas próbowała ją rozpracować i dowiedzieć się, co dokładnie kryło się na jej słowami — daj spokój, gimnazjalistka nie mówiłaby zerżnąć — prychnęła Ward, machając przy tym dość luźno dłonią. Gimnazjalistki bardzo mało wiedziały o życiu, a jeszcze mniej o dobrym seksie — powinnam teraz spytać o twoją relację z rodzicami? — tu już nie mogła powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. Cynthia Ward aka ukryta pani terapeutka pani terapeutki. Powinna dostać prawdziwy dyplom. Nowa dziedzina, którą mogłaby się zająć. Może byłaby w tym dobra? Pacjenci nie byliby w stanie odgadnąć, co dokładnie myślała.
Cassiana najnowsza dziewczyna odpierdoliła — mruknęła, bo zdążyła się dowiedzieć o tym od samego zainteresowanego. Pierdolony Cassian Lennox pod tym pseudonimem był znany Lakefield. Były narzeczony Cynthii, który zostawił ją w trakcie leczenia jej nowotworu — oskarżyła nas o konflikt interesów w sądzie — ją za to przesłuchiwała. To nie była miła scena, raczej jedna z tych, od których chciałaby uciec jak najdalej — powinnam zadzwonić do Ciebie, ale... — zaczęła i pierwszy raz zwątpiła w to, co zrobiła. Mogła wybrać kurwa każdego, a poszła do swojego przyjaciela od kieliszka. Uwielbiała go, tylko... coś się z nią działo nie tak — poszłam do Scotta i jedziemy na weekendową wycieczkę — wymruczała ciszej, spuszczając głowę — kurwa, Mara — zaczęła Ward, zaciskając mocno dłoń na kieliszku wina — przytulałam się do niego. Dopiero on był w stanie mnie uspokoić — za to ona teraz się bała. Za każdym razem, gdy na kimś zaczynało jej bardziej zależeć, to ta osoba od niej odchodziła.

Prosecco solves everything

: pt lis 21, 2025 12:32 am
autor: Mara Lakefield
Posłała przyjaciółce znaczące spojrzenie, bo naprawdę? Dopiero nabijanie się z niej wywołało w niej uśmiech? W sumie Cynthia pracuje z martwymi. Nie powinna, więc być zaskoczona, że stając się jej ofiarą, sprawiła jej tym najwięcej radości. - Gdybym oślepła, to akurat tym bardziej mogłabym przypadkiem wpaść- oczywiście walczyłaby ze wszystkich sił, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji. Ale jak widać ciężko było, bo nawet pomysł Ward na te chore wyobrażenia, nie był pomocny.
- Dziękuję! W końcu jakieś miłe słowa usłyszałam z Twoich ust - aż się złapała w teatralnym geście za pierś , ale oczywiście to wszystko było w ramach żartu, bo doceniała każde słowo przyjaciółki. Czy to się z niej nabijała czy próbowała pocieszyć czy ją opierdolić. Zawsze była w tym szczera i przede wszystkim głosem rozsądku. Chociaż akurat Mara zazwyczaj nie odwalała szczególnych głupot. Nie zaciągała rezydenta do łóżka, a żyła w stabilnym związku małżeńskim. Jak na tym wyszła? A no srak.
- Ale że seks z Arthurem czy kimś innym?- spytała wyraźnie zdezorientowana tą opcją numer cztery, która się nagle pojawiła. - Bo nie wiem jakby to miało wyglądać. Mam pójść do Connie i powiedzieć jej, że muszę się przespać z jej narzeczonym, żeby o nim zapomnieć? Czy od razu do Arthura, żeby się rozebrał i mnie zerżnął, to się wyleczę z niego?- więc chyba Cynthi chodziło o seks z innym mężczyzną. Tak przynajmniej brzmiało najlogiczniej. Chociaż wszystko póki co, co Mara robiła w związku z panem A nie było ani trochę logiczne. W każdym aspekcie, który go dotyczył, nawalała po całej lini. Tak jakby był jej narkotykiem, który ciągnął ją w dół. Jakby był wężem, który ją kusił, by zerwała w końcu to jabłko.
Kolejne uwagi przyjaciółki oczywiście wciąż były trafne. Jak to dobrze było się spotkać! I naprawdę była z niej dumna za podkreślenie różnicy między emocjami, a czynami. Jednak na jej pytanie o relację z rodzicami, które zostało jeszcze podkreślone głośnym śmiechem, aż przewróciła oczami. Tak, tak, śmiej się z leżącego.- Ja pierdolę , nie szukam w nim swojego ojca. To by było…. - normalne. Czy nie to właśnie powtarza swoim pacjentom?? Aż zamilkła zdając sobie z tego sprawę.- To, że jest starszy, to wcale nie oznacza, że …. Dobra, kurwa, zmieńmy ten temat. Wiem do czego zmierzasz- zaczęła się tłumaczyć, ale w sumie może faktycznie Ward miała rację? Może Mara odnajdywała w nim mężczyznę, który dałby jej poczucie bezpieczeństwa, które zawsze miała w domu rodzinnym? Ale to nie był odpowiedni moment na takie dywagacje, bo jak wiadomo, mężczyzna ten jest zajęty. Dlatego Mara nie zamierzała tutaj poruszać swoich powodów, dlaczego akurat zwróciła na niego uwagę. To nie miało już znaczenia. Najważniejsze teraz było, jak go wyrzucić z tej rudowłosej głowy.
Musiała przyznać, że nie sądziła, iż Cynthi tak dobrze się uda ją zaskoczyć i sprawić, że szybko zrzuciła temat swojego życia rodzinno - miłosnego na dalszy plan. Tutaj miała ciekawsze rewelacje! I nie było żadnej siostry, która mogłaby skrzywdzić. - Że co?! Ale jak to?!- spytała zdezorientowana tak naprawdę wszystkimi nowinkami. C A S S I A N, sąd, oskarżenia, S C O T T. Alkohol już uderzył Marze do głowy tak , że niestety, ale neurony już tak szybko nie pracowały.- Poczekaj , poczekaj. Doleję Ci Prosecco- zanim zada jej kolejne pytania, to przecież są rzeczy ważne i ważniejsze, więc Mara uniosła tylko dłoń do góry dając sygnał Cynthi, aby na chwilę zamilkła, bo potrzebuje się skupić przy otwieraniu kolejnej butelki. Gdy korek już wystrzelił, oba kieliszki ponownie się zapełniły, a Lakefield zanim zadała kolejne pytanie, upiła łyk, bo z tych wrażeń aż zaschło jej w gardle.
- Co jej odpierdoliło?! Jaki konflikt interesów niby?!- spytała wielce oburzona.- A był?- dodała już nieco ciszej, niepewnie się pytając, bo nie znała się na tych sprawach. Pominęła oburzenie, że Ward przez tak długi czas milczała w tak wielu ważnych kwestiach, które wydarzyły się w jej życiu. Przecież miała jej numer! Ale znała przyjaciółkę i wiedziała, że ta mówi tyle, ile chce i kiedy chce. Naciskanie nie było ani trochę pomocne, a Mara przyjmowała wszystko co od niej dostawała - miłość i wsparcie. Miała nadzieję, że Ward wie, że gdyby cokolwiek się działo, zawsze może liczyć na rudą. Nawet jeżeli miałaby pomóc w wybronieniu jej potem w sądzie, że była niepoczytalna mordując Cassiana albo jego nową laskę . Ale rezydent najwyraźniej już poszedł w odstawkę.- Uspokoił Cię swoim kutasem?- poruszyła wymownie brwiami wyraźnie rozbawiona.- Chociaż skoro jedziecie razem na weekend, to chyba nawet nie musisz mi odpowiadać na to pytanie- uśmiechnęła się szeroko i miała nadzieję, że przyjaciółka w końcu znajdzie szczęście w miłości. Albo chociaż będzie miała dobry seks.


Cynthia A. Ward

Prosecco solves everything

: pt lis 21, 2025 8:00 pm
autor: Cynthia A. Ward
Mara Lakefield

Cynthia nigdy nie była osobą, która rozumiała innych ludzi. Za to ten niesmak u przyjaciółki naprawdę ją bawił. Widziała w tym zabawę w kotką i myszkę. Właśnie złapała swoją ofiarę, którą była jej własna przyjaciółka oraz jej życie miłosne.
Jakbyś wpadła na jego kutasa, przynajmniej nie miałabyś wyrzutów sumienia — rzuciła z prowokacyjnym uśmiechem na twarzy. Nie mogła wyjść z podziwu dla całej sytuacji, która niesamowicie ją bawiła. Chore wyobrażenia Ward. FAKTY. Prawda była taka, że Connie musiała znaleźć się na jego penisie. Przed tym nie było ucieczki. I później co? Mara będzie pytała, czy jest lepsza od siostry?
Uniosła jedynie nieznacznie kąciki ust. Uwielbiała Marę. Nie uważała jej poczynań za cokolwiek złego. W końcu ludzie nie mieli wpływu na własne emocje, za to za czyny z dużą pewnością tak. Lakefield nie należała do osób, które były jej obojętne. Należała do wąskiego grona osób, na których Cynthii zależało. Tak, razem ze Scottem znajdowali się razem we worku. Nieliczna grupa, którą bałaby się stracić. Byli gwiazdami na nocnym niebie. Ward też nie zaciągnęła rezydenta do łóżka, raczej on zaciągnął ją. Były to dwie gorące noce, po których zniknął.
No z Arthurem. — odpowiedziała niemalże od razu — no normalnie. Idziesz obok w niego w pokoju i wpadasz przypadkiem na jego penisa, uprawiacie seks, a ty już wiesz, że nie ma czego żałować — wzruszyła ramionami. Nie musiała się tłumaczyć ani przed nim, ani tym bardziej przed Connie. WYPADKI przy pracy się przecież zdarzały. Ona sama była tego najlepszym przykładem. Czasami uczucia i pragnienia wydawały się tak silne, że były nie do opanowania. Lakefield miała właśnie ich przykład.
Cynthia brała uwagi od najlepszych. Samej Mary. Choć nigdy nie chciała, aby przyjaciółka robiła jej psychoanalizę, tak niektórych przyzwyczajeń z pracy nie dało się zatrzymać. Nieważne, jak dobrze mężczyźni traktowali terapeutkę. Ward za każdym razem lustrowała ją wzrokiem, doszukując się jakichkolwiek znak przemocy, lub udanego seksu. Zwykłe przyzwyczajenie.
Naprawdę, Mara? — spytała poważnym tonem, unosząc do góry jedną ze swoich brwi — to dlaczego on się tak po-cią-ga? — aż zaśmiała się cicho pod nosem. Takie pastwienie się nad przyjaciółką było idealnym zwieńczeniem kołchozu życia. Facet mógł być zajęty, a dalej tak samo pociągający. Aż Cynthia zaczęła się zastanawiać, jak naprawdę wyglądał. Co miał w tych oczach, że jej przyjaciółka tak chętnie rozłożyłaby przed nim nogi?

O które pytasz? — była lekko zmieszana całą postawą przyjaciółki. Nie uważała swojego życia za ciekawe. Raczej za pasmo niezbyt ciekawych wydarzeń. Morderstwa, sekcje zwłok, a to wszystko w akompaniamencie byłego narzeczonego, rezydenta i... przystojnego zastępcy komendanta policji. Patrzyła na przyjaciółkę, gdy ta dolewa jej alkoholu. Upiła pierwszy kieliszek na raz. Potrzebowała w sobie zdecydowanie więcej, skoro miała przygotować się do zwierzeń. Zawsze robiła to z wielką niechęcią, nieważne jak uwielbiała Lakefield.
Nie wiem, nie znam jej — odpowiedziała wprost Ward — chciała wygrać sprawę. Mieli sprawę przeciwko sobie i przesłuchała mnie tak, żebym przyznała, że mi dalej na nim zależy... — tyle dała radę wywnioskować ze słów Cassiana. Nie chciała wchodzić w to głębiej. Została zawstydzona przed całą salą sądową — a jakbyś kogoś zabiła, chciałabyś, żeby była narzeczona prokuratora prowadziła sekcję zwłok? — spytała poważnym tonem, unosząc jedną ze swoich brwi. Nie dało się powiedzieć tego łagodniej. Ten temat był dla niej nieprzyjemny, ale przynajmniej na dobre uwolniła się od swojego byłego.
Za to na policzkach Cynthii pojawiły się rumieńce, gdy usłyszała o kutasie Letexiera. Czy myślała o nim przez te kilka dni? Odrobinę. Nie potrafiła zrozumieć, jak ich relacja w tak krótkim czasie mogła się zmienić. Pisali ze sobą prawie cały czas, a Ward zaczynało brakować jego towarzystwa. Jakby wraz z tym zburzonym murem, do jej serca trafił on.

Nie... Drapał mnie i się przytulaliśmy... — powiedziała speszonym tonem. Cynthia nigdy nie rozmawiała o mężczyznach od rozstania z Cassianem. Teraz czuła się, jakby została nagle zakochaną nastolatką w bracie najlepszej przyjaciółki. Scott był zakazany, przyjaźnili się przecież — a potem zasnęłam, wtulona do niego — dodała, spuszczając głowę i drapiąc się po karku. Uniosła kieliszek wina, upijając z niego kilka większych łyków — ale rano go już nie było — dodała finalnie, unosząc wzrok. Nic między nimi się nie stało, oprócz czułości i tych dwuznacznych spojrzeń w trakcie, których zaglądali do środka swoich dusz — dwa razy tak spaliśmy, bo mnie jeszcze zaprosił do siebie — powiedziała cichszym tonem. Wspierał ją w trudnych chwilach, naprawdę — to tylko przyjaciel Mara — wymruczała pod nosem — no jedziemy, ale dla niego jestem tylko przyjaciółką. Scott ma w głowie tylko zmarłą żonę, skarbie — żadnych seksów, jedynie miło spędzony weekend we dwoje w miejscu, gdzie nie było żadnej żywy duszy oprócz ich. Domek w lesie, alkohol i jacuzzi. Więcej do szczęścia nie potrzebowała.

Prosecco solves everything

: sob lis 22, 2025 11:16 am
autor: Mara Lakefield
trigger warning
wulgaryzmy, rozmowy o seksie i wszystkim innym co może gorszyć
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description


Cynthia A. Ward

Prosecco solves everything

: sob lis 22, 2025 7:43 pm
autor: Cynthia A. Ward
Mara Lakefield

A skąd wiesz, że on zagwarantowałby Ci orgazm, koleżanko? — zagadnęła prowokacyjnie Cynthia, unosząc przy tym jedną ze swoich brwi. Tego się nie spodziewała, szczerze nie wiedziała, co ze sobą zrobić i w jaki sposób to ugryźć. Seks... ale od razu orgazm? Czy ten profesor był tak gorący, by mieć co do tego pewność? Aż westchnęła cicho. Mara wydawała się babrać w gównie — pocałuj go i zobacz, co się stanie — powiedziała zdecydowanym, poważnym tonem. Skoro Mara miała na niego chrapkę, niech zobaczy, co przyniesie zerwanie jakichkolwiek barier z nim. — po prostu to zrób — jej głos był stonowany, a kazała przyjaciółce ujeżdżać kutasa narzeczonego jej siostry. To się nazywa absurdalna przyjaźń. Chociaż obie to w sobie najbardziej kochały — skoro był flirt, to nie jesteś mu obojętna — wycedziła wprost Cynthia, wbijając wzrok w przyjaciółkę. Z każdym słowem przekonywała się do tego, że nie była mu obojętna w żaden sposób — skupia się na rozmówcy... czy na Tobie? — wolała doprecyzować i czekała na te słowa. Widziała go w różnych sytuacjach. Mogło to wyglądać jak w tym memie, w którym Arthur ogląda się za Marą, będąc w tym samym czasie z Connie — motylki w brzuchu i mokre majtki — parsknęła krótko lekarka. Niezłe podsumowanie własnej przyjaciółki. Ciekawe, kto kogo powinien bardziej namawiać na seks. Jednak Mara miała większe szanse niż Cynthia w stosunku do Scotta — recepta od doktor Ward to seks — jedyna skuteczna w tym przypadku. Pozna jak bardzo jest beznadziejny, albo będzie miała, czego żałować. Zawsze z tego wyjdą jakieś wnioski.
Widziała minę przyjaciółki i ona przerażała ją jeszcze bardziej. Oczy jej błyszczały na temat opowieści, którymi sama Ward wolała się nie dzielić. Czuła się, jakby na nowo rozgrzebywała starą ranę.
Nie wiem, Mara... — powiedziała cicho Ward — to raczej zwykła troska o osobę, która kiedyś była mi bliska niż miłość — dbała o niego, chciała, by mu się układało jak najlepiej. Tylko nigdy nie naruszyłaby dowodów w żadnej sprawie z tego powodu. Cynthia miała reguły i nimi się kierowała, a przynajmniej bardzo się starała — ja dostaję sprawy od prokuratora. To on mi je przydzielał — powiedziała zgodnie z prawdą. Oni wybierali, z kim i w jaki sposób chcą współpracować. Dla niej ta sprawa wydawała się być dziecinnie prosta. Ona niczemu nie zawiniła, jedynie on.
Wyprostowała się lekko zmieszana komentarzem przyjaciółki. Choć na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, bo... wyobrażała sobie ich razem we dwoje.
Pocieszał mnie — poprawiła ją Cynthia. Nie mruczała dla niego jak kotka, bardziej przypominała deszczową chmurę — płakałam — dodała finalnie i utkwiła wzrok w Marze. Dla niej tamten wieczór nie miał w sobie żadnych seksualnych iskier, a jedynie emocjonalne. Dostała od niego to, czego od tak dawna potrzebowała. Mogła chować się w jego ramionach, by móc w nich zasnąć. Tyle jej było trzeba — nie wszystko musi być powiązane z seksem, Mara — jej ton zamienił się w bardziej surowy. Chociaż nawet on nie mógłby być w stanie zatrzymać jej przyjaciółki — Mara. — powiedziała jeszcze poważniejszym tonem, wbijając w nią intensywny wzrok — spaliśmy na łyżeczkę... ale to nic nie znaczy — naprawdę w to wierzyła. Byli przyjaciółmi od tak dawna, że odrobina dotyku nie powinna mieć na to wpływu. Dla Cynthii relacja ze Scottem była ważna i naprawdę nie chciała jej psuć — co by się miało zmienić przez odrobinę czułości? — spytała poważnym tonem, zakładając rękę na rękę. Dla niej ta rozmowa robiła się z każdą chwilą coraz mniej komfortowa — on widzi we mnie tylko przyjaciółkę — brzmiała twardo. Zachował się jak brat. Zaopiekował się nią, dał odrobinę czułości, a potem zniknął następnego dnia — skarbie, ale ja... — głos jej odrobinę zadrżał. Chwyciła za butelkę, by móc wypić z niej całą zawartość. Wbijała wzrok w każdy możliwy przedmiot, który znajdował się w pomieszczeniu — się boję. — powiedziała cicho. Nawet mówienie o tym sprawiało jej trudność. Wystarczyła nadzieja, że mogłaby się z kimś związać na stałe i za każdym razem ona znikała — nie chcę go stracić. Seks może wszystko popsuć — zawsze psuł w jej przypadku. Nawet z rezydentem spowodował jego zniknięcie. Słowem się do niej nie odezwał w sprawie zniknięcia — to że ze sobą piszemy i że zaprosił mnie na drugą noc, to oznaka martwienia się, a nie zachęty na gorący seks — naprawdę w to wierzyła.
Chciała coś powiedzieć w sprawie pakowania. Zdążyła otworzyć usta, a Mara już ruszyła na górę. Cynthia poszła za nią i spojrzała na nią wrogim wzrokiem. Bała się tego wyjazdu, tak bardzo jak go pragnęła. Wyjazdu, nie Scotta.
Możesz mnie nie pakować? — powiedziała poważnym tonem. Jeszcze chłodniejszym niż te wcześniejsze. Wywracała oczami za każdym razem, kiedy Mara pakowała jej kolejną warstwę garderoby na łóżko — jedziemy tam jako przyjaciele, a nie kochankowie — uparcie to powtarzała. Choć liczyła na jedno łóżko. Byle móc się do niego znowu przytulić i usłyszeć bicie jego serca.
Obserwowała ją z widocznym skupieniem na twarzy. Spoglądając w jedno, to w drugą stronę. Na wzmiankę o prezerwatywach aż się wyprostowała. Czy myślała o seksie ze Scottem? Głupia, by nie pomyślała, leżąc na jego torsie. Tylko nie chciała dawać Lakefield tej satysfakcji.
Dobrze — odpowiedziała i napisała do Scotta pierwsze pytanie. Długo nie musiały czekać, by uzyskać pierwszą odpowiedź — mówi, że mało — czy to czas rozpocząć świętowanie? Chyba nie. Zaraz jej przyjaciółka przyniosła ogórka wraz z cukinią. Cynthia wyglądała, jakby właśnie dostała błąd w systemie oprogramowania — i woli ogórka — dodała lekko zmieszana, spoglądając z ciekawością na warzywo. Aż wzięła je w swoją dłoń, porównując je z cukinią — naprawdę myślisz, że to działa? — bo Ward była jednak fanka cukinii.

Prosecco solves everything

: ndz lis 23, 2025 12:27 am
autor: Mara Lakefield
- W sumie to trafna uwaga… Ale pamiętam, że na studiach laski raczej nie narzekały na niego- aż się skrzywiła na tamto wspomnienie. Za każdym razem gotowała się w środku z wściekłości, gdy słyszała inne dziewczyny rozmawiające o nocy spędzonej z profesorem Llewellynem. Z jednej strony chciałaby się znaleźć na ich miejscu, a z drugiej strony nie chciała, bo widziała jak nudził się nimi szybko. Ona chciała go zatrzymać w swoim życiu na dłużej. - Cynthia, flirtował, bo chciał mnie zaciągnąć do łóżka. I skupia się na każdym rozmówcy. Ja nie jestem w żaden sposób wyjątkowa w jego oczach- chciała być wyjątkowa, ale nie czuła się , że tak jest. Nie w tym romantycznym kontekście, bo jako przyjaciele? To mogła na niego liczyć. Przynajmniej do czasu jego wyjazdu, gdy z czasem przestał się odzywać i nie był już obecny w ważnych chwilach w jej życiu. Dlatego próbowała kolejne wypowiedzi Cynthi zbijać od razu, aby nie dać w sobie rozpalić nadziei na coś więcej. Ten statek już odpłynął. Był narzeczonym Connie i wystarczyło, że i tak poczuła się zazdrosna i wręcz oszukana słysząc tą nowinę. Namowy przyjaciółki wcale nie pomagały jej uporządkować własne uczucia. Oczywiście doceniała jej starania, bo wiedziała, że ta chce dla niej jak najlepiej, ale czy Arthur był dla niej najlepszy?- A czy przypadkiem na samym początku tej rozmowy, to nie Ty mi kazałaś spierdalać od niego jak najdalej? Kiedy przeskoczyłyśmy na etap całowania i ujeżdżania kutasa narzeczonego własnej siostry?- spojrzała na nią wymownie, bo co to za robienie mętliku w tej rudowłosej, pijanej głowie! Cynthia musi się jasno określić. Dać jednoznaczną diagnozę i odpowiednią receptę.- Za skutki uboczne bierzesz odpowiedzialność?- uśmiechnęła się jeszcze zadziornie, ale i tak odrzucała ten głupi pomysł. Nawet jeśli w głębi duszy pragnęła go zrealizować. Może wtedy serio by się wyleczyła i śmiała potem z samej siebie, że tak wzdychała?
Ale nie ona jedna miała miłosne rozważania. W jej przypadku był tylko jeden mężczyzna na horyzoncie. Cynthia natomiast miała całą masę, ale równie brak szczęścia w miłości jak Lakefield. Powinny się chyba wybrać do Las Vegas. Pewnie zarobiłyby tam niezłą sumkę.- Masz za dobre serce Skarbie. Pora chyba zamknąć ten etap- spojrzała na nią z wyraźną chęcią zabrania z niej tego całego bólu, rozczarowania i następnie jakby mogła wzięłaby jej złamane serce i skleiła z ogromną starannością każdy jego element. Ale jedyne co mogła faktycznie zrobić, to odpowiednimi słowami ją pocieszać. Oraz odpowiednimi słowami przekonać do bardzo odpowiednich działań.
- To chuj w dupę temu prokuratorowi. Nie może Cię ta suka w takim razie oskarżyć o to, skoro to nie Ty sama sobie przydzieliłaś tą sprawę- jej wzrok i ton głosu zmienił się nagle o 180 stopni. Już nie była tą czułą Marą troszczącą się o przyjaciółkę. Była teraz lwicą walczącą o jej dobre imię!
Ale temat byłych był… mało aktualny. Znacznie ciekawszy był zastępca komendanta, którego Mara zdążyła poznać. Przynajmniej na tyle, by wiedzieć, że jest seksowny.- Z przyjaciółmi się nie śpi na łyżeczkę. Chyba, że są odmiennej orientacji- nie dawała się przekonać w zapewnienia Cynthi tylko o przyjaźni, bo dostrzegła ten lekki uśmiech, gdy tylko pojawił się temat Scotta. Dostrzegła tą zmianę nastroju, a ten upomnienia i surowy ton? Chyba próbowała przekonać samą siebie, że to nic nie znaczy. Mara wiedziała swoje, ale cierpliwie słuchała i nie wtrącała się zbytnio. Weszła nieco w swoja zawodową rolę.- Wiem, że się boisz, ale nie możesz pozwolić, żeby ten strach Cię paraliżował. Żeby nie pozwolił Ci działać i cieszyć się życiem- dodała łagodnie i poważniejszym tonem. Żarty żartami, ale z pewnych emocji się nie żartuje. - A co jeżeli seks z nim sprawi, że będziesz szczęśliwa? Nie powiem Ci, że nie złamie Ci serca. Może się tak stać. Ale może też sprawić, że w Twoim sercu znowu zawita radość- przez chwilę brzmiała dosyć rozsądnie, poważnie i trzeźwo. Zaraz jednak jej delikatny uśmiech nabrał tego bardziej zadziornego wyrazu.- I nie będziesz musiała ładować zabawki, aby mieć znowu mokro między udami- zaśmiała się głośno, bo chciała dla przyjaciółki jak najlepiej, a każda kobieta potrzebuje od czasu do czasu dobrego seksu. - Dlatego pojedziesz na ten wyjazd z możliwością ewentualnego seksu- to był stanowczy ton, ale zaraz westchnęła słysząc kolejne słowa Ward.- W dodatku serio Cynthia? Myślisz, że gdyby miał do wyboru zabrać przyjaciółkę czy gorącą laskę, którą chce zerżnąć, wybrałby opcję numer jeden? Jasne, że nie. A Ty jesteś opcją numer dwa w tym przypadku- i to była bardzo dobra opcja. Najlepsza z możliwych i wiedziała, że Scott nie jest ani ślepy ani głupi. Dlatego poszła do tej sypialni kompletnie olewając zakazy właścicielki domu. Nie słuchała jej wcale, bo spodziewała się, że pewnie jakieś farmazony teraz wymyśla i gada o przyjaźni. Dlatego robiła swoje wybierając ciuchy i ustalając rozmiar prezerwatyw.
- Oh czyli długi, a wąski…- powiedziała nieco skonsternowana i zamyślona, jakby była trochę zaskoczona i próbował to sobie wyobrazić. Zaraz jednak machnęła ręką.- Dobra, to jeszcze nic nie znaczy. Mógłby mieć cukinię, a nie wiedzieć jak się nią posługiwać- uśmiechnęła się szeroko, bo tak też mogło być! - Oczywiście, że tak! Jest to potwierdzone naukowo przez renomowany instytut- o nazwie Lakefield.


Cynthia A. Ward

Prosecco solves everything

: ndz lis 23, 2025 4:43 pm
autor: Cynthia A. Ward
Mara Lakefield

A co miały powiedzieć? — spytała poważnym tonem Ward — poszłam do łóżka z profesorem, jest gorący, ale chujowo rucha? Tak się nie wzbudza zazdrości, myślałam, że to wiesz — powiedziała dosadnym tonem Ward, lustrując przyjaciółkę wzrokiem. Nie wiedziała, co dokładnie chodziło jej po głowie. Chciała móc dowiedzieć się więcej. Czegoś ciekawszego, chlapnąć odrobinę tajemnicy.
A nie chciałabyś być wyjątkowa i teraz siebie oszukujesz? — spytała, przechylając odrobinę głowę — jak był z Connie, to patrzył na nią, czy Ciebie? — dopytała wprost, wbijając w nią spojrzenie. Takie dla którego liczyła się wyłącznie szczerość i nic poza nią. Chciała poznać prawdę. Przyjaciółki były wbrew pozorom bardzo do siebie podobne. Obie broniły się przed uczuciami rękoma oraz nogami. Jak tylko mogły byle nie dopuścić do siebie bliższego uczucia.
Jest różnica między twoimi oczekiwaniami względem tej rozmowy — powiedziała wprost. Widziała tę iskrę, kiedy mówiła o Arturze. Mara chcąc, lub nie chcąc, pragnęła mu się oddać. Życie z mężczyznami wydawało się być trudne. Nie potrafili się określić. Jeśli naprawdę chciał ją, to musiałby zerwać z jej siostrą. Wszystko wydawało się dla Ward kwestią czasu, jeżeli... miał w sobie odrobinę moralności i fascynacji jej przyjaciółką. — nikt nie będzie pił z Tobą prosecco jak ja — odpowiedziała bez żadnego wahania, wbijając wzrok w Marę z delikatnym uśmiechem. Pod tym względem mogły na siebie liczyć. Cynthia nie wpuściłaby nikogo innego do swojego domu w tak beztroski sposób, jak robiła to z Marą.
Jak spędziłaś z kimś mnóstwo czasu, to zawsze będzie w twoim sercu — sama po sobie nie spodziewała się takich słów. Nie kochała Cassiana. Na pewno nie w taki dosłowny sposób. Przy Marze czuła się na tyle bezpiecznie, by mówić to, co kierowało jej życiem naprawdę. Do nikogo innego nie skierowałaby tych słów. Też nie przyznałaby się, że nie mogła myśleć o Cassianie. Co by nie powiedziała, był jej ostatnim, poważnym związkiem — bardziej jego oskarżyła, ja byłam zaledwie środkiem do udowodnienia powiązania — powiedziała spokojnym tonem, biorąc głęboki oddech. Ona było tylko środkiem do celu. Osobą, która była w stanie potwierdzić ewentualną wersję obrony dotyczącą konfliktu interesów oraz o niemoralności jej współpracy z Lennoxem.
Nie zasnęliśmy w ten sposób. Nasze ciała tak się ułożyły — wymruczała lekko podenerwowanym głosem. Ona to po prostu zasnęła w jego objęciach na kanapie. Nie przyznałaby się Lakefield do przeniesienia jej na łóżku, nie miałaby do tego serca. Wiedziała, że zapewnienia przyjaciółki obudziłyby w niej... nadzieję — skarbie, ale seks dużo komplikuje — obecnie tkwili w niemalże idealnym układzie. Czułości, bliskość, wsparcie oraz wspólnie spędzony czas. Trochę jak w przyjaźni, ale przyjaciele w ten sposób na siebie nie spoglądali jak oni — nie chcę, by łamał mi serce. Nie chcę znowu zostać sama i to bez jednego przyjaciela — miała Marę. Tylko Letexier też był dla niej niesamowicie bliski. Nie chciała go tracić przez chwilą żądzę, która wzięła nad nimi górę — ale ja nie chcę seksu. Chciałabym, żeby przy mnie był... — wymruczała i spuściła wzrok. Właśnie wpadła jak śliwka w kompot — i żebym mogła się do niego przytulić... — do definicji związku potrzebne było jeszcze, a był tym seks — nie nastawiajmy się na nic. Ja sama nie wyjdę z inicjatywą — powiedziała całkiem stanowczym tonem. Nie dotknie go w inny sposób niż ten, na który dali sobie przyzwolenie. Za mocno zraniłoby ją odrzucenie.— myślę, że po prostu chce mieć pewność, żebym nie poleciała do Cassiana i ułożyła sobie wszystko w głowie — to było to wytłumaczenie, które jej zaserwował. Odpoczynek. Na to się zgodziła, ale w głębi... chciała, by do czegoś między nimi doszło. Tylko była świadoma, z jaką miłością traktował swoją żonę.
To dobrze, czy źle? — zagadnęła, spoglądając na przyjaciółkę, jakby była jakimś seksualnym guru — słucham — mógłby mieć cukinię, ale nie wiedziałby, jak się nią posługiwać? Robiło się jej coraz bardziej niezręcznie im dłużej ta rozmowa trwała — instytut najlepsza przyjaciółka Cynthii, Mara Lakefield? — aż parsknęła, bo nie wierzyła w ten... eksperyment — a jak się nastawię, pocałuje go, a on mnie opierdoli? — spytała finalnie Cynthia, tylko ona... bardziej potrzebowała wina, niż sama by się tego po sobie spodziewała.

Prosecco solves everything

: wt lis 25, 2025 12:24 am
autor: Mara Lakefield
Ukrywanie treści: włączone
Hidebb Message Hidden Description



Cynthia A. Ward

Prosecco solves everything

: wt lis 25, 2025 7:54 pm
autor: Cynthia A. Ward
Mara Lakefield

Skakać na jego kutasie — odpowiedziała z niesamowitą powagą w głosie. Naprawdę wierzyła, że takie przeszkolenie przyda się jej przyjaciółce, by wyleczyć się z... typka. Patrzyła na nią z powagą, a nawet kącik ust ani razu nie poleciał jej ku górze. Dla niej była to jedyne racjonalne wyjście z sytuacji, które powinna wziąć pod uwagę. Mógł być narzeczonym jej siostry, ale czy jakiejkolwiek innej kobiecie zrobiłaby to z takimi samymi oporami? Tak. Lakefield była dobra.
To po prostu to zrób — powiedziała to ponownie. Czekała na jej reakcję na wszystko, co jej mówiła. Powinna ją odwodzić, ale czy terapia szokowa nie miała lepszych rezultatów? Kiedy tak patrzyła na przyjaciółkę, ona tylko musiała ją popchnąć w odpowiednie przemyślenia — jako siostrę będziesz mieć mnie — odpowiedziała uroczo i pierwszy raz uniosła kąciki ust ku górze. To byłaby w stanie jej zagwarantować. Może nie miała w sobie tej samej krwi, ale dla niej Mara była jak sister from another mister.
Bo? — nigdy nie miała w sobie żadnego rozsądku, to dlaczego powinna go ofiarować akurat w takim momencie? Cynthia była zbyt niezrównoważona, chłodna i mówiła bardzo dosadnie — bo słucham twoich uczuć? A co jakby przestał nim być? Narzeczonym twojej siostry — przecież to mogło się stać. Dalej byłby ZAKAZANYM towarem, jako ex-narzeczony. Connie z pewnością będzie musiała pozbierać sobie po nim serce, a fakt widzenia go na imprezach rodzinnych na pewno, by niczego nie ułatwił.
Jedynie krótko spojrzała na Marę. Mogła mieć rację, a sama Cynthia nie chciała rozwodzić się nad sprawą Cassiana. Właściwie na temat żadnego z panów wolałaby nic nie mówić. Byli dla niej drzazgą w sercu, której nie potrafiła wyjąć. Cassian bardziej, za to Scotta... nie chciała z niego wyjmować.
Albo to nie ma drugiego dna — prychnęła już zirytowana Cynthia, wciskaniem jej przyjaciela. Coś się między nimi zmieniło, czuła to w każdym jego dotyku oraz biciu serca. Sama też zmieniła do niego podejście, ale było zbyt... wcześnie, by mówić o czymkolwiek poważnym. Po prostu nie chciała wzbudzać w sobie nadziei, tak jak jej przyjaciółka nie chciała tego robić wobec Arthura — poszłam, bo z nim też się PRZYJAŹNIĘ — tak samo jak z Marą. Dla niej nie było ważniejszej osoby. Jak dotąd porównywałaby Scotta do brata, tak jak Marę do siostry. Tylko coś drgnęło. Zmieniło się w ich relacji, zaczęła powoli odnajdywać w jego ramionach spokój — do przodu z nim u boku? To strasznie... duże słowa — wymruczała Cynthia, bo ją to bolało. Chciała mieć pewność, ale ruszenie z kimś u boku... brzmiało jak związek. Na kolejne słowa Lakefield nieznaczenie drgnęła — każdy kto się ze mną przespał, znika — mruknęła, spuszczając głowę. Nie mówiła przyjaciółce o kwestii Lawrence. Tylko ona naprawdę za nim tęskniła. Chciała jeszcze raz spojrzeć mu w te niebieskie oczy i... chociażby mu podziękować. On w niej coś zmienił. Dzięki niemu była w stanie wejść wprost do ramion Letexiera.
Cassian sam mnie rzucił, już by mnie nie przeleciał — odpowiedziała lodowatym tonem, wywracając oczami. Wręcz ociekała z niej aura królowej lodu. Może tak naprawdę nią była? Miała coś iskry w oku — to nie w moim stylu — mruknęła wprost, wbijając wzrok w Marę. Ona nie leciała do mężczyzn. Kiedy po nią sięgali, dotykali jej, mogła przynajmniej jeden z lęków wyrzucić z głowy. Odrzucenia i braku akceptacji bała się niesamowicie.
Mara — i znów ten lodowaty ton, kolejne wywrócenie oczami — daj spokój, po co gumki? Nic się nie wydarzy — chociaż... rozmiar penisa Letexiera wydał się jej całkiem interesującym tematem, tylko nie ta sprawa była teraz ważna. — MARA — pierwszy raz uniosła głos, a w głowie wizualizowała sobie taką scenę. Aż na jej twarzy pojawił sie delikatny, czerwony rumieniec — protestuję. Nie będziesz mnie nigdzie pakować — warknęła finalnie Cynthia. Aż sprzedała kuksańca drugiej.