a birthday party like no other
: ndz lis 09, 2025 7:57 pm
Jeśli faktycznie doszłoby do czegoś podobnego to na pewno byłby ku temu istotny powód. Na razie jednak żadna siła czy zagrożenie nie były w stanie sprawić, aby zrezygnowały z tego, co posiadały. Chociaż Evina już raz była niezwykle bliska załamania i ogłoszenia przerwy w związku, chcąc zadbać o bezpieczeństwo narzeczonej. Tylko, że Zaylee niezwykle szybko i skutecznie wybiła jej ten pomysł z głowy.
Swanson doskonale wiedziała, co robiła i nawet w takim momencie dbała głównie o swój własny interes. Jakżeby mogło być inaczej? Może i kochała narzeczoną, ale ta miłość również miała swoje granice... albo tak można było stwierdzić. Dlatego też wolała nie dawać jej za dużego okienka czasowego na realizację tego bonu podarunkowego, bo jeszcze musiałaby zrobić coś, co naprawdę by jej się nie podobało.
- Nie cykam. Po prostu wolę nie dawać ci za dużo czasu, żebyś wymyśliła coś, czego nie chciałabym robić - odpowiedziała wprost, ale wiedziała, że dzięki temu daje jedynie narzeczonej więcej amunicji dla kolejnych komentarzy.
Miały jednak przed sobą cały dzień. Całkiem możliwe, że w tym czasie Miller zdoła wymyślić coś, co mogło z pewnością zostać jej wyczekiwanym prezentem urodzinowym.
- Chcesz, żeby Rad się znowu dobrał do kosza? - odpowiedziała, zamruczawszy wpierw z przyjemności, gdy tylko poczuła usta narzeczonej na swoim karku.
Ostatnio kocur nauczył się otwierać drzwiczki od szafki i zaliczył już pobyt w śmietniku. Nie chciała ryzykować tym, że jednak kolejny raz najdzie go podobna myśl. Poza tym zapach wyciągniętego worka chyba wystarczył do tego, aby przekonać koronerkę do tego, że wyrzucenie resztek było absolutnie konieczne w najbliższym czasie.
- Zaraz przyjdę - obiecała jej jeszcze, ostatni raz muskając jej usta po czym ruszyła już ku drzwiom, aby wrzucić worek do znajdującego się przed domem śmietnika.
Zaraz po wyjściu zauważyła leżącą pod drzwiami przesyłkę. Było to nieco zaskakujące, bo jednak nie spodziewała się dostać czegokolwiek w niedzielę, ale nie poświęcała temu zbyt wiele uwagi. Nie miała zbyt wiele czasu na to, aby kursować po sklepach dlatego sporą część rzeczy zamawiała przez internet, gdy tylko zaszła taka potrzeba, a tak się składało, że ostatnio kupiła kilka różnych drobiazgów do domu. Wyglądało na to, że faktycznie jedna z firm postanowiła zadbać o obiecaną ekspresową wysyłkę.
Nie pomyślała zawczasu. Nie sądziła, że będzie to istotne. W drodze powrotnej do domu najzwyczajniej rozerwała kopertę i włożyła rękę do środka, aby wyciągnąć z niej znajdujący się w środku przedmiot. Natychmiast tego pożałowała.
Odruchowo krzyknęła, gdy tylko poczuła jak znajdujące się w środku ostrza wbijają się i rozcinają skórę jej dłoni. Natychmiast wyszarpnęła ją z wnętrza pakunku. Krew chlusnęła na podłogę z otwartych ran wskutek gwałtownego ruchu. Jeszcze przez jakiś czas Evina przyglądała się temu jak jej ręka spływa szkarłatem, drżąc pod wpływem tego, co przed chwilą się stało. Starała się odzyskać jasność umysłu na tyle, aby móc ocenić czy obrażenia jakich doznała były poważne. Zdawało jej się, że były to jedynie płytkie rany, ale mogła się mylić.
zaylee miller
Swanson doskonale wiedziała, co robiła i nawet w takim momencie dbała głównie o swój własny interes. Jakżeby mogło być inaczej? Może i kochała narzeczoną, ale ta miłość również miała swoje granice... albo tak można było stwierdzić. Dlatego też wolała nie dawać jej za dużego okienka czasowego na realizację tego bonu podarunkowego, bo jeszcze musiałaby zrobić coś, co naprawdę by jej się nie podobało.
- Nie cykam. Po prostu wolę nie dawać ci za dużo czasu, żebyś wymyśliła coś, czego nie chciałabym robić - odpowiedziała wprost, ale wiedziała, że dzięki temu daje jedynie narzeczonej więcej amunicji dla kolejnych komentarzy.
Miały jednak przed sobą cały dzień. Całkiem możliwe, że w tym czasie Miller zdoła wymyślić coś, co mogło z pewnością zostać jej wyczekiwanym prezentem urodzinowym.
- Chcesz, żeby Rad się znowu dobrał do kosza? - odpowiedziała, zamruczawszy wpierw z przyjemności, gdy tylko poczuła usta narzeczonej na swoim karku.
Ostatnio kocur nauczył się otwierać drzwiczki od szafki i zaliczył już pobyt w śmietniku. Nie chciała ryzykować tym, że jednak kolejny raz najdzie go podobna myśl. Poza tym zapach wyciągniętego worka chyba wystarczył do tego, aby przekonać koronerkę do tego, że wyrzucenie resztek było absolutnie konieczne w najbliższym czasie.
- Zaraz przyjdę - obiecała jej jeszcze, ostatni raz muskając jej usta po czym ruszyła już ku drzwiom, aby wrzucić worek do znajdującego się przed domem śmietnika.
Zaraz po wyjściu zauważyła leżącą pod drzwiami przesyłkę. Było to nieco zaskakujące, bo jednak nie spodziewała się dostać czegokolwiek w niedzielę, ale nie poświęcała temu zbyt wiele uwagi. Nie miała zbyt wiele czasu na to, aby kursować po sklepach dlatego sporą część rzeczy zamawiała przez internet, gdy tylko zaszła taka potrzeba, a tak się składało, że ostatnio kupiła kilka różnych drobiazgów do domu. Wyglądało na to, że faktycznie jedna z firm postanowiła zadbać o obiecaną ekspresową wysyłkę.
Nie pomyślała zawczasu. Nie sądziła, że będzie to istotne. W drodze powrotnej do domu najzwyczajniej rozerwała kopertę i włożyła rękę do środka, aby wyciągnąć z niej znajdujący się w środku przedmiot. Natychmiast tego pożałowała.
Odruchowo krzyknęła, gdy tylko poczuła jak znajdujące się w środku ostrza wbijają się i rozcinają skórę jej dłoni. Natychmiast wyszarpnęła ją z wnętrza pakunku. Krew chlusnęła na podłogę z otwartych ran wskutek gwałtownego ruchu. Jeszcze przez jakiś czas Evina przyglądała się temu jak jej ręka spływa szkarłatem, drżąc pod wpływem tego, co przed chwilą się stało. Starała się odzyskać jasność umysłu na tyle, aby móc ocenić czy obrażenia jakich doznała były poważne. Zdawało jej się, że były to jedynie płytkie rany, ale mogła się mylić.
zaylee miller