Back to the past
: czw lis 20, 2025 12:57 am
To odrzucenie jego dotyku dawało mu jasno do zrozumienia, że cokolwiek mogli kiedyś mieć, wszystko zostało już przekreślone. Brał pewną poprawkę na to, że mogła być po prostu nadal na niego wściekła za to, że zepsuł jej randkę. Tak, zrobił to specjalnie. Nie chodziło jedynie o zwrot tego drinka. Odpłacenie się za gest, który nadal był dla niego po prostu niejasny. Ten gest wykonany w jej stronę miał odstraszyć potencjalnego kandydata na łóżkowe przygody. Może nie mówił w prost, że jest zajęta, ale dawał do zrozumienia, że nie jest jedynym amantem w tym hotelu, który jest nią zainteresowany. Tylko tyle albo aż tyle. Czasami wystarczyło. Najwyraźniej wystarczyło również w tym wypadku.
Niestety nie zauważył, jak jej wzrok nieco złagodniał. Był zbyt zajęty pewnymi wyrzutami sumienia. Nie potrafił jednoznacznie odseparować tego, kim jeszcze niedawno miał dla niej być, od tego, kim jest teraz. Nie wyobrażał sobie, że mogłaby żywić do niego jakieś pozytywne emocje po tym, co zrobił jej siostrze. Nawet jeśli była częścią tego, co wydarzyło się pomiędzy nim, a młodszą Lakefield. Nie potrafił tego tak po prostu odseparować. Nadal ciążyło mu to na sumieniu. Dlatego nie potrafił po prostu dać ponieść się emocjom. Zrobić jakąś głupotę, o której tak intensywnie myślał wtedy w przymierzalni. Po prostu nie potrafił tego zrobić. Podobała mu się. Nie było sensu tego w żaden sposób ukrywać. Przecież nigdy tego nie robił. Co nie zmieniało faktu, że nie czuł się z tym faktem najlepiej odkąd próbował wyjść za jej siostrę, a w końcu musiał zerwać te zaręczyny.
Impuls i alkohol... Pewnie powinien się nad tym dłużej zastanowić. Po alkoholu człowiek jest zazwyczaj szczery, a jeśli impulsem było zamówienie mu drinka, a nie wylanie takiego na jego głowę to mogło świadczyć o tym, że między nimi jeszcze nie wszystko zostało stracone. Jednak na co miał liczyć? Po zaręczynach nie było już odwrotu. Miałby wrócić do ich życia jako chłopak starszej siostry? Nie wyobrażał sobie, że Mara mogłaby zrobić coś takiego swojej rodzinie. On też nie chciał tego robić, a jej dalsze słowa... Cóż. Raniły. Raniły bo były prawdziwe. Bo miała rację. Teraz już to wiedział. Przemyślał pewne rzeczy. Wtedy wydawało mu się, że przyjaciel zagryza zęby i wspiera drugą osobę nawet w tych złych decyzjach. Zawalił. Powinien być tam dla niej. Podczas ślubu i podczas rozwodu. Stchórzył. Wybrał łatwiejszą drogę. Zerwanie kontaktu. Teraz było mu za to po prostu wstyd.
- Masz rację. Przepraszam Mara. - powiedział to całkowicie szczerze spuszczając nieco głowę.
Tyle mógł jej pokazać. Skruchę, bo rzeczywiście wiedział, że zawalił sprawę. Wyglądało na to, że ich relacja była jednym, wielkim niedomówieniem. Nie potrafili się do końca zrozumieć. Teraz też zupełnie omylnie zinterpretowała jego słowa. Przecież chciał jej dać do zrozumienia, że właśnie chciał czegoś więcej, a po prostu uszanował to, co powiedziała mu już pierwszego dnia. Przecież mogła dać mu jakieś sygnały, żeby zawalczył, żeby bardziej się postarał. Ale ich nie było. Albo po prostu ich nie widział. Źle interpretował? Teraz już się niestety nie dowiedzą. Może był po prostu ślepy?
Zaskoczyła go tym wyznaniem. Było to wymalowane na jego twarzy. Nawet zrobił krok do tyłu kiedy wygarnęła mu ile mógł zyskać, gdyby te kilka lat temu po prostu bardziej się postarał. Nie, to nie mogła być tylko jego wina. Czasami najciemniej rzeczywiście jest pod latarnią, ale był profilerem do cholery, potrafił czytać ludzi. Nie mógł się aż tak pomylić.
- Przecież chciałem więcej! - podniósł głos jednak nie na tyle by można było to nazwać warknięciem, bardziej jękiem frustracji - Nie chciałem Cię po prostu zaliczyć, chciałem spróbować coś z Tobą zbudować, ale już na samym początku powiedziałaś mi, że nie jesteś zainteresowana. Więc teraz to moja wina, że nie próbowałem zmienić twojego zdania? Może trzeba było mi po prostu dać do zrozumienia, że drzwi są otwarte, że mam się bardziej postarać, a nie znajdować sobie kogoś innego? Gdzie tu widzisz potencjał na relację? - też wyrzucił to z siebie mierząc ją poirytowanym, ale też nadal ciepłym spojrzeniem.
- Nigdy nie ukrywałem tego, że lubię seks, ale to by było na tyle. Tylko tyle od nich brałem. Z Tobą liczyłem na relację. - mruknął odzyskując już nieco swojej równowagi.
Wcale nie chciał kończyć tej relacji. Mara mogła mieć wszystkie przywileje, których pragnęła. Więc czy znów uszanuje jej decyzję? Po tym wszystkim, co mu dzisiaj powiedziała? Pozwolił jej wyjść z windy. Oboje powiedzieli sobie odrobinę za dużo. Potrzebowali chwili, żeby ochłonąć. Arthur wrócił do swojego pokoju. Piętro wyżej. Chciał wziąć prysznic, ale miał za dużo do przemyślenia. Zbyt wiele kołatających się myśli. Wiedział już, że nie zaśnie. Nie mógłby wiedząc, że jest w tym samym hotelu, a jeszcze po tej burzliwej dyskusji? Nie było takiej opcji. Pewnie powinien był odpuścić. Znów uszanować jej decyzję, ale ostatnim razem wcale nie wyszło to nikomu na dobre, prawda? Dlatego zszedł do recepcji. Użył wszystkich swoich psychologicznych trików oraz uroku osobistego by dowiedzieć się w którym pokoju jest Mara i kilka minut później pukał już do jej drzwi z butelką dobrego wina.
- Nie jestem gotowy tak zakończyć tej relacji. - powiedział bez przywitania - Dlatego wypijemy tę butelkę, wyrzucimy z siebie wszystko i zobaczymy gdzie wylądujemy. - uśmiechnął się do niej opierając się o framugę - To co, wpuścisz mnie? - uniósł pytająco brew kołysząc butelką.
Mara Lakefield
Niestety nie zauważył, jak jej wzrok nieco złagodniał. Był zbyt zajęty pewnymi wyrzutami sumienia. Nie potrafił jednoznacznie odseparować tego, kim jeszcze niedawno miał dla niej być, od tego, kim jest teraz. Nie wyobrażał sobie, że mogłaby żywić do niego jakieś pozytywne emocje po tym, co zrobił jej siostrze. Nawet jeśli była częścią tego, co wydarzyło się pomiędzy nim, a młodszą Lakefield. Nie potrafił tego tak po prostu odseparować. Nadal ciążyło mu to na sumieniu. Dlatego nie potrafił po prostu dać ponieść się emocjom. Zrobić jakąś głupotę, o której tak intensywnie myślał wtedy w przymierzalni. Po prostu nie potrafił tego zrobić. Podobała mu się. Nie było sensu tego w żaden sposób ukrywać. Przecież nigdy tego nie robił. Co nie zmieniało faktu, że nie czuł się z tym faktem najlepiej odkąd próbował wyjść za jej siostrę, a w końcu musiał zerwać te zaręczyny.
Impuls i alkohol... Pewnie powinien się nad tym dłużej zastanowić. Po alkoholu człowiek jest zazwyczaj szczery, a jeśli impulsem było zamówienie mu drinka, a nie wylanie takiego na jego głowę to mogło świadczyć o tym, że między nimi jeszcze nie wszystko zostało stracone. Jednak na co miał liczyć? Po zaręczynach nie było już odwrotu. Miałby wrócić do ich życia jako chłopak starszej siostry? Nie wyobrażał sobie, że Mara mogłaby zrobić coś takiego swojej rodzinie. On też nie chciał tego robić, a jej dalsze słowa... Cóż. Raniły. Raniły bo były prawdziwe. Bo miała rację. Teraz już to wiedział. Przemyślał pewne rzeczy. Wtedy wydawało mu się, że przyjaciel zagryza zęby i wspiera drugą osobę nawet w tych złych decyzjach. Zawalił. Powinien być tam dla niej. Podczas ślubu i podczas rozwodu. Stchórzył. Wybrał łatwiejszą drogę. Zerwanie kontaktu. Teraz było mu za to po prostu wstyd.
- Masz rację. Przepraszam Mara. - powiedział to całkowicie szczerze spuszczając nieco głowę.
Tyle mógł jej pokazać. Skruchę, bo rzeczywiście wiedział, że zawalił sprawę. Wyglądało na to, że ich relacja była jednym, wielkim niedomówieniem. Nie potrafili się do końca zrozumieć. Teraz też zupełnie omylnie zinterpretowała jego słowa. Przecież chciał jej dać do zrozumienia, że właśnie chciał czegoś więcej, a po prostu uszanował to, co powiedziała mu już pierwszego dnia. Przecież mogła dać mu jakieś sygnały, żeby zawalczył, żeby bardziej się postarał. Ale ich nie było. Albo po prostu ich nie widział. Źle interpretował? Teraz już się niestety nie dowiedzą. Może był po prostu ślepy?
Zaskoczyła go tym wyznaniem. Było to wymalowane na jego twarzy. Nawet zrobił krok do tyłu kiedy wygarnęła mu ile mógł zyskać, gdyby te kilka lat temu po prostu bardziej się postarał. Nie, to nie mogła być tylko jego wina. Czasami najciemniej rzeczywiście jest pod latarnią, ale był profilerem do cholery, potrafił czytać ludzi. Nie mógł się aż tak pomylić.
- Przecież chciałem więcej! - podniósł głos jednak nie na tyle by można było to nazwać warknięciem, bardziej jękiem frustracji - Nie chciałem Cię po prostu zaliczyć, chciałem spróbować coś z Tobą zbudować, ale już na samym początku powiedziałaś mi, że nie jesteś zainteresowana. Więc teraz to moja wina, że nie próbowałem zmienić twojego zdania? Może trzeba było mi po prostu dać do zrozumienia, że drzwi są otwarte, że mam się bardziej postarać, a nie znajdować sobie kogoś innego? Gdzie tu widzisz potencjał na relację? - też wyrzucił to z siebie mierząc ją poirytowanym, ale też nadal ciepłym spojrzeniem.
- Nigdy nie ukrywałem tego, że lubię seks, ale to by było na tyle. Tylko tyle od nich brałem. Z Tobą liczyłem na relację. - mruknął odzyskując już nieco swojej równowagi.
Wcale nie chciał kończyć tej relacji. Mara mogła mieć wszystkie przywileje, których pragnęła. Więc czy znów uszanuje jej decyzję? Po tym wszystkim, co mu dzisiaj powiedziała? Pozwolił jej wyjść z windy. Oboje powiedzieli sobie odrobinę za dużo. Potrzebowali chwili, żeby ochłonąć. Arthur wrócił do swojego pokoju. Piętro wyżej. Chciał wziąć prysznic, ale miał za dużo do przemyślenia. Zbyt wiele kołatających się myśli. Wiedział już, że nie zaśnie. Nie mógłby wiedząc, że jest w tym samym hotelu, a jeszcze po tej burzliwej dyskusji? Nie było takiej opcji. Pewnie powinien był odpuścić. Znów uszanować jej decyzję, ale ostatnim razem wcale nie wyszło to nikomu na dobre, prawda? Dlatego zszedł do recepcji. Użył wszystkich swoich psychologicznych trików oraz uroku osobistego by dowiedzieć się w którym pokoju jest Mara i kilka minut później pukał już do jej drzwi z butelką dobrego wina.
- Nie jestem gotowy tak zakończyć tej relacji. - powiedział bez przywitania - Dlatego wypijemy tę butelkę, wyrzucimy z siebie wszystko i zobaczymy gdzie wylądujemy. - uśmiechnął się do niej opierając się o framugę - To co, wpuścisz mnie? - uniósł pytająco brew kołysząc butelką.
Mara Lakefield