teach me how to deal with my shit
: śr lis 19, 2025 2:04 pm
Z chwilą, w której usiadła na jej kolanach, pożałowała, że w ogóle się na to zgodziła. Zapach perfum Kiry w ułamku sekundy wdarł się do jej nozdrzy, otulając przyjemnie zmysły. Zacisnęła mocniej nogi na jej udach i poprawiła się jeszcze dwa razy, że móc w tej pozycji również opleć tył siedzenia w taki sposób, żeby nie zrzuciło jej na bok, gdyby Finch znowu przyszło do głowy robienie jakiś popierdolonych przewrotek i driftów.
Wygoda to pojęcia względne
— No co ty kurwa nie powiesz — bo to nie tak, że Lyric było zajebiście wygodnie. Ta pozycja może byłaby super, gdyby znajdowały się na łóżku, a ona z czystej przyjemności usiadłaby na niej okrakiem, żeby zacałować jej usta i skraść całe powietrze z płuc. Wtedy może byłoby i nawet b a r d z o wygodnie, ale przecież to nie to tutaj robiły. Zacisnęła palce na nagiej skórze i wzięła głębszy oddech.
— Dobra, jedź już — bo Hollis sama już nie wiedziała, czy robi jej się ciepło ze stresu, czy może tej nagłej bliskości. Czuła ją dokładnie. Pomimo tych warstw garderoby w postaci spodni i koszulek, a nawet tej obszernej skórzanej kurtki, Lyric doskonale czuła na sobie przyśpieszony oddech Finch. Ich klatki piersiowe unosiły się i opadały w tym samym rytmie, jakby i te serca nagle się zsynchronizowały, żeby jakoś lepiej im się pracowało w tej nowej sytuacji.
I wtedy ona faktycznie ruszyła. Pierwsze do tyłu, a zaraz potem energicznie przed siebie. Tak mocno, że Hollis dosłownie WBIŁA się w jej ciało bez najmniejszej kontroli. Trochę jak ten pas bezpieczeństwa wcześniej w jej żebra, przy mocnym hamowaniu. Tym razem Kira miała ludzki pas i to kurwa całkiem szczelny, bo Hollis trzymała się tak mocno, jak jeszcze nigdy.
— Ile już jedziemy? — spytała po chwili. Czuła tą prędkość, czuła grawitację, która odpycha ją ciągle w ciało Finch i widziała w tylnej szybie oddalającą się ciemność, jednak za nic nie była w stanie określić, jaką miały prędkość. Wiedziała jednak jedno — to kurwa faktycznie działało. Bo chociaż serce biło je jak pojebane, to jednak rzygać wcale się jej nie chciało i nawet te drgania były jakieś takie do zniesienia? — Chyba jest całkiem oke— nie dokończyła, bo wtedy auto szarpnęło, a tyły z impetem zaczęły się obracać.
I to by było kurwa na tyle z przyjemnej jazdy.
Bo teraz znowu było jej źle. Zacisnęła powieki i spróbowała skupić się na Kirze. Na jej ciele, tak mocno złączonym z tym jej, na oddechu, który otulał jej szyję, przyprawiając o gęsią skórkę i może faktycznie to trochę działało? Może wtedy nie myślała o tej zastraszającej prędkości?
Kira znowu przyspieszyła, dało się to odczuć, bo Lyric spięła się mocno. I wtedy przyszedł jej do głowy jeszcze jeden głupi pomysł. Bo skoro musiała się skupić na czymś innym niż jazda to…
Odchyliła nieco głowę, by utorować sobie nieco lepszy dostęp do szyi Finch, a potem przysunęła do niej twarz, by zaraz potem złożyć na ciepłej skórze przelotny pocałunek. A potem kolejny nieco wyżej. I wyżej. Aż nie doszła do ucha, którego płatek złapała w zęby i delikatnie przygryzła.
Zły pomysł?
kira finch
Wygoda to pojęcia względne
— No co ty kurwa nie powiesz — bo to nie tak, że Lyric było zajebiście wygodnie. Ta pozycja może byłaby super, gdyby znajdowały się na łóżku, a ona z czystej przyjemności usiadłaby na niej okrakiem, żeby zacałować jej usta i skraść całe powietrze z płuc. Wtedy może byłoby i nawet b a r d z o wygodnie, ale przecież to nie to tutaj robiły. Zacisnęła palce na nagiej skórze i wzięła głębszy oddech.
— Dobra, jedź już — bo Hollis sama już nie wiedziała, czy robi jej się ciepło ze stresu, czy może tej nagłej bliskości. Czuła ją dokładnie. Pomimo tych warstw garderoby w postaci spodni i koszulek, a nawet tej obszernej skórzanej kurtki, Lyric doskonale czuła na sobie przyśpieszony oddech Finch. Ich klatki piersiowe unosiły się i opadały w tym samym rytmie, jakby i te serca nagle się zsynchronizowały, żeby jakoś lepiej im się pracowało w tej nowej sytuacji.
I wtedy ona faktycznie ruszyła. Pierwsze do tyłu, a zaraz potem energicznie przed siebie. Tak mocno, że Hollis dosłownie WBIŁA się w jej ciało bez najmniejszej kontroli. Trochę jak ten pas bezpieczeństwa wcześniej w jej żebra, przy mocnym hamowaniu. Tym razem Kira miała ludzki pas i to kurwa całkiem szczelny, bo Hollis trzymała się tak mocno, jak jeszcze nigdy.
— Ile już jedziemy? — spytała po chwili. Czuła tą prędkość, czuła grawitację, która odpycha ją ciągle w ciało Finch i widziała w tylnej szybie oddalającą się ciemność, jednak za nic nie była w stanie określić, jaką miały prędkość. Wiedziała jednak jedno — to kurwa faktycznie działało. Bo chociaż serce biło je jak pojebane, to jednak rzygać wcale się jej nie chciało i nawet te drgania były jakieś takie do zniesienia? — Chyba jest całkiem oke— nie dokończyła, bo wtedy auto szarpnęło, a tyły z impetem zaczęły się obracać.
I to by było kurwa na tyle z przyjemnej jazdy.
Bo teraz znowu było jej źle. Zacisnęła powieki i spróbowała skupić się na Kirze. Na jej ciele, tak mocno złączonym z tym jej, na oddechu, który otulał jej szyję, przyprawiając o gęsią skórkę i może faktycznie to trochę działało? Może wtedy nie myślała o tej zastraszającej prędkości?
Kira znowu przyspieszyła, dało się to odczuć, bo Lyric spięła się mocno. I wtedy przyszedł jej do głowy jeszcze jeden głupi pomysł. Bo skoro musiała się skupić na czymś innym niż jazda to…
Odchyliła nieco głowę, by utorować sobie nieco lepszy dostęp do szyi Finch, a potem przysunęła do niej twarz, by zaraz potem złożyć na ciepłej skórze przelotny pocałunek. A potem kolejny nieco wyżej. I wyżej. Aż nie doszła do ucha, którego płatek złapała w zęby i delikatnie przygryzła.
Zły pomysł?
kira finch