workaholic much?
: pn gru 08, 2025 9:33 pm
Może tym jak na nią teraz patrzył nieco się zdradzał, ale nic nie mógł na to poradzić. Przez te kilka sekund patrzył jak zahipnotyzowany na te usta, które chciał w tym momencie pocałować. Usta, które smakują jego potrawę. Sam obrazek był całkiem prosty, pewnie dla wielu osób nawet całkowicie niewinny, jednak dla niego była to całkiem intymna chwila. To jest chyba jedna z tych rzeczy, które zrozumieją tylko faceci, którzy rzeczywiście gotują. Dzielenie się z kobietą, na której nam zależy, czy kiedyś się zakochamy było czymś naturalnym, nieco pierwotnym. Tak jak drapieżniki dopilnowują by ich wybranka nie chodziła głodna, tak samo on nie chciał sobie na to pozwolić. Dlatego karmienie jej, tym bardziej z ręki było dla niego ważne, wyjątkowe.
- Jeśli tylko tak mogę Cię wyciągnąć na randkę to chyba nie mam wyboru. - powiedział zalotnie z nutką rozbawienia zdając sobie sprawę, że tak, skoro już się popisał tym co potrafi, nie było opcji żeby nie chciała by to w jakiejś formie dla niej powtórzył od czasu do czasu.
Nawet jeśli mieliby nie mieć tej kolejnej randki, nic nie stało na przeszkodzie by wykorzystała nieco to jak ją widział żeby coś dla niej ugotował na lunch pomiędzy kolejnymi emisjami jej programu. Przecież znajomi też dla siebie tak robią, prawda?
Max zauważył, że zaczęła mu się uważniej przyglądać. Nie miał pojęcia, co dokładnie sprawiało, że zażyczyła sobie wyciągnąć nieco brudów na jego temat. Czy to po prostu ciekawość? Chęć jakiejś walidacji, czy nadaje się na coś więcej niż przelotny romans? To w tym momencie nie miało większego znaczenia. Wiedział, że na pewno nie zyskuje w jej oczach tym, co jej teraz mówi, ale nie zamierzał się wybielać. Bronte zdecydowanie była warta grzechu i tego by skłamać żeby tylko się z nią przespać. Jeszcze kilka lat temu pewnie by tak zrobił, jednak dzisiaj ze względu na wiele czynników był już zupełnie innym facetem. Jeśli chciała go poznać i postanowiła zacząć akurat tutaj. Proszę bardzo. Nie miał nic do ukrycia. Nie był to dla niego ani prosty ani wygodny temat, ale nie zamierzał niczego ukrywać. Był już na to trochę za stary. Jeśli zdecyduje, że po tym, co usłyszała, nie jest nim zainteresowana, najwyraźniej tak miało być. Warta była by się za nią uganiać, ale on nie zamierzał tego robić tylko po to żeby ją sobie odhaczyć. Od niej zaczynał chcieć czegoś więcej.
- Chciałbym Ci powiedzieć, że stoi za tym jakieś niesamowite przeżycie. Jeden definiujący moment, jak w filmach. - odebrał od niej kluczyki i lekko się uśmiechnął - Ale życie rzadko wygląda tak jak w filmach. Nie stałem nad przepaścią, nie spojrzałem śmierci w oczy. Po prostu... - westchnął dość ciężko chowając klucze do kieszeni i spoglądając w jej stronę - Kiedy widzisz jak kolejne osoby znikają z Twojego życia, odwracają się od Ciebie. Kiedy nawet osoby, z którymi darłeś koty zaczynają Ci współczuć... Można mieć moment uświadomienia sobie, że nie tak powinno wyglądać życie. Że nie tak chcę by moje życie wyglądało. Więc... Poszedłem po rozum do głowy, posłuchałem ostatniego przyjaciela i wykupiłem sobie odwyk. Miałem szczęście zrobić to zanim było za późno. - wyprostował się i wyglądał trochę jakby zrzucił nieco ciężaru ze swoich barków.
Naprawdę nie chciał by ta historia brzmiała jak jakieś użalanie się nad sobą. Były miliony osób, które miały w życiu o wiele gorzej. On po prostu miał już wystarczająco czasu by pogodzić się z tym, jak jego życie się potoczyło. Wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Nie wstydził się tego, co było, ale też się tym nie szczycił. To po prostu kolejna historia, jakich jest wiele. Jego miała szansę pojawić się na stronach internetowych na całym świecie. Ot cała różnica.
- Ty nie musisz. Ty nie miałaś problemu z używkami, chyba, że chcesz mi o czymś powiedzieć. - spojrzał na nią unosząc pytająco brew - Ja też pozwalam sobie na lampkę wina od czasu do czasu. Jednak zawsze jedną. Nie mniej, nie więcej i nie taką litrową. - zaśmiał się cicho bo widział już takie filmiki gdzieś na instagramach.
- Skoro umawiamy się na drugą randkę, to powiedź... Całujesz się na pierwszej randce? - zapytał całkiem niewinnie, lecz jego wzrok który na chwilę zsunął się ponownie na jej usta trochę go zdradzał. Lekko unoszące się kąciki ust zamaskował natomiast biorąc kolejnego łyka swojego shake'a.
Bronte Rosenthal-Murray
- Jeśli tylko tak mogę Cię wyciągnąć na randkę to chyba nie mam wyboru. - powiedział zalotnie z nutką rozbawienia zdając sobie sprawę, że tak, skoro już się popisał tym co potrafi, nie było opcji żeby nie chciała by to w jakiejś formie dla niej powtórzył od czasu do czasu.
Nawet jeśli mieliby nie mieć tej kolejnej randki, nic nie stało na przeszkodzie by wykorzystała nieco to jak ją widział żeby coś dla niej ugotował na lunch pomiędzy kolejnymi emisjami jej programu. Przecież znajomi też dla siebie tak robią, prawda?
Max zauważył, że zaczęła mu się uważniej przyglądać. Nie miał pojęcia, co dokładnie sprawiało, że zażyczyła sobie wyciągnąć nieco brudów na jego temat. Czy to po prostu ciekawość? Chęć jakiejś walidacji, czy nadaje się na coś więcej niż przelotny romans? To w tym momencie nie miało większego znaczenia. Wiedział, że na pewno nie zyskuje w jej oczach tym, co jej teraz mówi, ale nie zamierzał się wybielać. Bronte zdecydowanie była warta grzechu i tego by skłamać żeby tylko się z nią przespać. Jeszcze kilka lat temu pewnie by tak zrobił, jednak dzisiaj ze względu na wiele czynników był już zupełnie innym facetem. Jeśli chciała go poznać i postanowiła zacząć akurat tutaj. Proszę bardzo. Nie miał nic do ukrycia. Nie był to dla niego ani prosty ani wygodny temat, ale nie zamierzał niczego ukrywać. Był już na to trochę za stary. Jeśli zdecyduje, że po tym, co usłyszała, nie jest nim zainteresowana, najwyraźniej tak miało być. Warta była by się za nią uganiać, ale on nie zamierzał tego robić tylko po to żeby ją sobie odhaczyć. Od niej zaczynał chcieć czegoś więcej.
- Chciałbym Ci powiedzieć, że stoi za tym jakieś niesamowite przeżycie. Jeden definiujący moment, jak w filmach. - odebrał od niej kluczyki i lekko się uśmiechnął - Ale życie rzadko wygląda tak jak w filmach. Nie stałem nad przepaścią, nie spojrzałem śmierci w oczy. Po prostu... - westchnął dość ciężko chowając klucze do kieszeni i spoglądając w jej stronę - Kiedy widzisz jak kolejne osoby znikają z Twojego życia, odwracają się od Ciebie. Kiedy nawet osoby, z którymi darłeś koty zaczynają Ci współczuć... Można mieć moment uświadomienia sobie, że nie tak powinno wyglądać życie. Że nie tak chcę by moje życie wyglądało. Więc... Poszedłem po rozum do głowy, posłuchałem ostatniego przyjaciela i wykupiłem sobie odwyk. Miałem szczęście zrobić to zanim było za późno. - wyprostował się i wyglądał trochę jakby zrzucił nieco ciężaru ze swoich barków.
Naprawdę nie chciał by ta historia brzmiała jak jakieś użalanie się nad sobą. Były miliony osób, które miały w życiu o wiele gorzej. On po prostu miał już wystarczająco czasu by pogodzić się z tym, jak jego życie się potoczyło. Wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Nie wstydził się tego, co było, ale też się tym nie szczycił. To po prostu kolejna historia, jakich jest wiele. Jego miała szansę pojawić się na stronach internetowych na całym świecie. Ot cała różnica.
- Ty nie musisz. Ty nie miałaś problemu z używkami, chyba, że chcesz mi o czymś powiedzieć. - spojrzał na nią unosząc pytająco brew - Ja też pozwalam sobie na lampkę wina od czasu do czasu. Jednak zawsze jedną. Nie mniej, nie więcej i nie taką litrową. - zaśmiał się cicho bo widział już takie filmiki gdzieś na instagramach.
- Skoro umawiamy się na drugą randkę, to powiedź... Całujesz się na pierwszej randce? - zapytał całkiem niewinnie, lecz jego wzrok który na chwilę zsunął się ponownie na jej usta trochę go zdradzał. Lekko unoszące się kąciki ust zamaskował natomiast biorąc kolejnego łyka swojego shake'a.
Bronte Rosenthal-Murray