is this funny to you?
: pt lis 28, 2025 2:37 pm
Oczywiście, że nie wiedziała jeszcze jak to zrobi. Cała Kira Finch, pierwsze gadała i obiecywała, a potem gówno z tego wychodziło. Wtedy na plaży przy jeziorze też mówiła, że to ogarnie. I tak ogarnęła, że zaraz potem te zarzuty zostały wznowione. I okej, nie bezpośrednio przez nią a przez jej ojca, ale jednak Lyric miała prawo mieć i do niej żal, że nie umiała utrzymać tego wariata chociażby z daleka od spraw, które jego nie dotyczyły.
— Finch, zdajesz sobie sprawę, że ja pójdę s i e d z i e ć, jak nie zapłace tej kary do przyszłego tygodnia? — i znowu spojrzała na nią z wyrzutem. Nie oczekiwała od niej żadnej pomocy innej niż wycofanie tych zeznań, ale jednak chciała jej dać do zrozumienia, że czasu naprawdę nie było dużo, więc jeśli Kira faktycznie chciała coś z tym zrobić w przypływie dobrego serca, musiała już zacząć działać. No chyba, że chciała odwiedzać Hollis w pirdolu. — Nawet jakbym chciała to spłacić, to mam może pięć procent tej kwoty — czyli dokładnie jedną marną wypłatę z The Shop plus napiwki. Oszczędności nie mogła ruszać, bo przecież skądś musiała zapłacić za mieszkanie i coś tam wrzucić do żołądka od święta. Albo nawet nie od święta, bo przecież kochała jeść i jadła dużo. A jedzonko wcale nie było TANIE. W przeciwieństwie do tego alkoholu, który Finch wlała im do kubeczków. Bo akurat to wyglądało na całkiem fikuśny band.
— Naprawdę chcesz go szantażować tym, że może cię stracić? — nie mogła nic poradzić na prychnięcie, które wyrwało się z jej ust. No bo ona chyba nie mówiła poważnie? — Już nie udawaj, że jestem dla ciebie aż tak w a ż n a — ostatnie słowo przecedziła przez zęby, nachylając się bliżej na ladzie. Jej wzrok ponownie i kompletnie niekontrolowanie zlustrował jej sylwetkę. Nawet w dresach wyglądała dobrze, a te blond włosy, które teraz miała niesfornie ułożone dodawały jej jeszcze więcej uroku.
— Dużo masz sióstr? — dopytała jeszcze, kiedy Finch sięgała po smaczek dla Nyx. Niby nie powinna się nią aż tak interesować, a jednak z jakiegoś powodu chciała wiedzieć. Poza tym, skoro już była w jej mieszkaniu, to chyba wypadało chociaż zaangażować się w rozmowę? Albo cokolwiek, co nie miało w sobie Paula Fincha i jego skurwiałej duszy.
— Hej, Nyx — cmoknęła na psiaka i złapała za jeden kawałek tego króliczego ucha (wtf), a kiedy usłyszała sapanie tuż przy nodze, dała jej smaczek. — Dobry pies — i nawet nachyliła się jeszcze niżej, by podrapać ją za uchem. To już chyba można było nazwać to przyjaźnią? Albo chociaż znajomością? — I wcale nie powiedziałam, że to dziwne, że mieszkasz sama. Ja tylko zapytałam, Finch. A to jednak różnica. Po prostu dość duża ta chata jak dla jednej osoby. Ale w sumie co ja tam mogę wiedzieć — chciała jeszcze dodać, że to się nazywa bycie zainteresowanym, ale już mogła sobie wyobrazić te wszystkie dogryzki, jakie zaraz poszłyby w jej kierunku.
— Są jakieś wyścigi w weeeknd? — to pytanie również padło z jej ust z czystego i kompletnie bezinteresownego zainteresowania. Bo przecież z jakiego innego?
kira finch
— Finch, zdajesz sobie sprawę, że ja pójdę s i e d z i e ć, jak nie zapłace tej kary do przyszłego tygodnia? — i znowu spojrzała na nią z wyrzutem. Nie oczekiwała od niej żadnej pomocy innej niż wycofanie tych zeznań, ale jednak chciała jej dać do zrozumienia, że czasu naprawdę nie było dużo, więc jeśli Kira faktycznie chciała coś z tym zrobić w przypływie dobrego serca, musiała już zacząć działać. No chyba, że chciała odwiedzać Hollis w pirdolu. — Nawet jakbym chciała to spłacić, to mam może pięć procent tej kwoty — czyli dokładnie jedną marną wypłatę z The Shop plus napiwki. Oszczędności nie mogła ruszać, bo przecież skądś musiała zapłacić za mieszkanie i coś tam wrzucić do żołądka od święta. Albo nawet nie od święta, bo przecież kochała jeść i jadła dużo. A jedzonko wcale nie było TANIE. W przeciwieństwie do tego alkoholu, który Finch wlała im do kubeczków. Bo akurat to wyglądało na całkiem fikuśny band.
— Naprawdę chcesz go szantażować tym, że może cię stracić? — nie mogła nic poradzić na prychnięcie, które wyrwało się z jej ust. No bo ona chyba nie mówiła poważnie? — Już nie udawaj, że jestem dla ciebie aż tak w a ż n a — ostatnie słowo przecedziła przez zęby, nachylając się bliżej na ladzie. Jej wzrok ponownie i kompletnie niekontrolowanie zlustrował jej sylwetkę. Nawet w dresach wyglądała dobrze, a te blond włosy, które teraz miała niesfornie ułożone dodawały jej jeszcze więcej uroku.
— Dużo masz sióstr? — dopytała jeszcze, kiedy Finch sięgała po smaczek dla Nyx. Niby nie powinna się nią aż tak interesować, a jednak z jakiegoś powodu chciała wiedzieć. Poza tym, skoro już była w jej mieszkaniu, to chyba wypadało chociaż zaangażować się w rozmowę? Albo cokolwiek, co nie miało w sobie Paula Fincha i jego skurwiałej duszy.
— Hej, Nyx — cmoknęła na psiaka i złapała za jeden kawałek tego króliczego ucha (wtf), a kiedy usłyszała sapanie tuż przy nodze, dała jej smaczek. — Dobry pies — i nawet nachyliła się jeszcze niżej, by podrapać ją za uchem. To już chyba można było nazwać to przyjaźnią? Albo chociaż znajomością? — I wcale nie powiedziałam, że to dziwne, że mieszkasz sama. Ja tylko zapytałam, Finch. A to jednak różnica. Po prostu dość duża ta chata jak dla jednej osoby. Ale w sumie co ja tam mogę wiedzieć — chciała jeszcze dodać, że to się nazywa bycie zainteresowanym, ale już mogła sobie wyobrazić te wszystkie dogryzki, jakie zaraz poszłyby w jej kierunku.
— Są jakieś wyścigi w weeeknd? — to pytanie również padło z jej ust z czystego i kompletnie bezinteresownego zainteresowania. Bo przecież z jakiego innego?
kira finch