Oh honey, you're gonna need more than pretty eyes, and a V12 under the hood...
: ndz gru 07, 2025 4:51 pm
Prychnęła mimowolnie na propozycję blondynki i chociaż nie odpowiedziała od razu, po chwili grzebania między pedałami, wyciągnęła za siebie ramię, rzeczywiście oferując dziewczynie dłoń do potrzymania. Gdzieś w międzyczasie musiała zdjąć rękawiczkę, bo jej palce były teraz nagie. Poruszyła nimi na zachętę, nawet nie spoglądając w stronę klientki, a gdy ta wreszcie je chwyciła, Remy obróciła ich dłonie i przesunęła kciuk, który do tej pory pozostawał przyciśnięty do skóry, a jakaś niewielka, metalowa część upadła na rękę nieznajomej.
— Nie zgub — poprosiła, po czym cofnęła ramię, wracając do dalszej pracy, zostawiając nakrętkę na śrubę pod opieką jej faktycznej właścicielki. Zapewne nie to miała na myśli, gdy oferowała Blythe swoją pomoc, ale teraz było już za późno, aby się wycofać.
Odłączenie przewodu nie było jakoś przesadnie skomplikowane i kilka minut później Rems wepchnęła końcówkę przez niewielki otwór w obudowie, aby móc wyciągnąć go swobodnie od drugiej strony. Cofnęła się, wyprostowała, a potem podeszła do maski i wyciągnęła uszkodzoną linkę.
— To bardziej kwestia tarcia niż drgań — oznajmiła, obracając się ku blondynce. Obciągnęła osłonę i pokazała jej metalowy kłaczek. — Przewód przesuwa się w tą i z powrotem w trakcie używania gazu, ocierając się o tubkę i pozostałe elementy — kontynuowała, odkładając zużytą część na szafkę z narzędziami. — Częste, gwałtowne zmiany po prostu przyspieszyły ten proces — wyjaśniła i wzruszyła niedbale ramionami.
Zostawiła dziewczynę obok Ferrari, a sama podeszła do jednej ze ścian. Otwierała jedną szufladę za drugą aż znalazła odpowiednią część. Rozerwała kartonik jeszcze w marszu i wyjęła nowiutki przewód, aby móc od razu zabrać się za montaż.
Najpierw wepchnęła kabel przez otwór od strony maski, a potem ponownie zanurkowała pod kierownicą, aby podłączyć go do pedału gazu. Gdzieś w trakcie znów wyciągnęła ku nieznajomej dłoń, aby odebrać nakrętkę i umieścić ją w poprzednim miejscu. Pracowała sprawnie, ale dokładnie, nie chcąc dopuścić, aby w mechanizmie pozostały jakieś zbędne luzy. Kiedy znów przeniosła się pod maskę, przepuściła linkę dokładnie tą samą drogą, z której wcześniej musiała ją rozplątać. Najwyraźniej zapamiętała jej ułożenie, co mogłoby być nawet godne podziwu, gdyby nie fakt, że jej doskonała pamięć zwykła szwankować, gdy tylko Blythe opuszczała warsztat i wracała do codziennych, bardziej przyziemnych spraw.
— Naciągnę ją odrobinę mocniej — oznajmiła po dłuższej chwili milczenia. — Przy normalnym prowadzeniu różnica raczej nie będzie jakoś szczególnie odczuwalna, ale jeśli w grę wchodzi bardziej brawurowa jazda, reakcja będzie szybsza w rozliczeniu na setne sekundy. Pedał będzie minimalnie wrażliwszy — ostrzegła blondynkę.
Gdy w końcu skończyła, sięgnęła do maski i zatrzasnęła ją ostrożnie, po czym obeszła wóz i odciągnęła zabezpieczenia podnośnika, aby dziewczyna mogła swobodnie wyjechać. Zsunąwszy z dłoni drugą rękawiczkę, wepchnęła ją z powrotem do kieszeni, gdzie spoczywała już pierwsza, po czym cofnęła się o kilka kroków.
— Jeśli chcesz, możesz od razu przejechać się po okolicy i sprawdzić czy na pewno wszystko jest w porządku. Ja w tym czasie wystawię rachunek — zaproponowała i ruszyła do biurka. Zatrzymała się jeszcze na moment w połowie drogi, rzucając klientce przez ramię znaczące, wyraźnie rozbawione spojrzenie.
— Wątpię żebyś uciekła, ale gdyby cię kusiło musisz wiedzieć, że zapamiętałam rejestrację i numer VIN — oznajmiła.
Mówiła szczerze, nieznajoma nie wyglądała na taką, której podobny pomysł przeszedłby przez myśl, ale z drugiej strony nie zrobiła przecież nic, czym mogłaby zdobyć zaufanie Remy. Ludzie byli zwodniczy i nie byłby to pierwszy raz, kiedy błędnie oceniłaby czyjś charakter, a przecież nawet nie miała pewności z jakim typem człowieka miała tak naprawdę w tej chwili do czynienia.
kira finch
— Nie zgub — poprosiła, po czym cofnęła ramię, wracając do dalszej pracy, zostawiając nakrętkę na śrubę pod opieką jej faktycznej właścicielki. Zapewne nie to miała na myśli, gdy oferowała Blythe swoją pomoc, ale teraz było już za późno, aby się wycofać.
Odłączenie przewodu nie było jakoś przesadnie skomplikowane i kilka minut później Rems wepchnęła końcówkę przez niewielki otwór w obudowie, aby móc wyciągnąć go swobodnie od drugiej strony. Cofnęła się, wyprostowała, a potem podeszła do maski i wyciągnęła uszkodzoną linkę.
— To bardziej kwestia tarcia niż drgań — oznajmiła, obracając się ku blondynce. Obciągnęła osłonę i pokazała jej metalowy kłaczek. — Przewód przesuwa się w tą i z powrotem w trakcie używania gazu, ocierając się o tubkę i pozostałe elementy — kontynuowała, odkładając zużytą część na szafkę z narzędziami. — Częste, gwałtowne zmiany po prostu przyspieszyły ten proces — wyjaśniła i wzruszyła niedbale ramionami.
Zostawiła dziewczynę obok Ferrari, a sama podeszła do jednej ze ścian. Otwierała jedną szufladę za drugą aż znalazła odpowiednią część. Rozerwała kartonik jeszcze w marszu i wyjęła nowiutki przewód, aby móc od razu zabrać się za montaż.
Najpierw wepchnęła kabel przez otwór od strony maski, a potem ponownie zanurkowała pod kierownicą, aby podłączyć go do pedału gazu. Gdzieś w trakcie znów wyciągnęła ku nieznajomej dłoń, aby odebrać nakrętkę i umieścić ją w poprzednim miejscu. Pracowała sprawnie, ale dokładnie, nie chcąc dopuścić, aby w mechanizmie pozostały jakieś zbędne luzy. Kiedy znów przeniosła się pod maskę, przepuściła linkę dokładnie tą samą drogą, z której wcześniej musiała ją rozplątać. Najwyraźniej zapamiętała jej ułożenie, co mogłoby być nawet godne podziwu, gdyby nie fakt, że jej doskonała pamięć zwykła szwankować, gdy tylko Blythe opuszczała warsztat i wracała do codziennych, bardziej przyziemnych spraw.
— Naciągnę ją odrobinę mocniej — oznajmiła po dłuższej chwili milczenia. — Przy normalnym prowadzeniu różnica raczej nie będzie jakoś szczególnie odczuwalna, ale jeśli w grę wchodzi bardziej brawurowa jazda, reakcja będzie szybsza w rozliczeniu na setne sekundy. Pedał będzie minimalnie wrażliwszy — ostrzegła blondynkę.
Gdy w końcu skończyła, sięgnęła do maski i zatrzasnęła ją ostrożnie, po czym obeszła wóz i odciągnęła zabezpieczenia podnośnika, aby dziewczyna mogła swobodnie wyjechać. Zsunąwszy z dłoni drugą rękawiczkę, wepchnęła ją z powrotem do kieszeni, gdzie spoczywała już pierwsza, po czym cofnęła się o kilka kroków.
— Jeśli chcesz, możesz od razu przejechać się po okolicy i sprawdzić czy na pewno wszystko jest w porządku. Ja w tym czasie wystawię rachunek — zaproponowała i ruszyła do biurka. Zatrzymała się jeszcze na moment w połowie drogi, rzucając klientce przez ramię znaczące, wyraźnie rozbawione spojrzenie.
— Wątpię żebyś uciekła, ale gdyby cię kusiło musisz wiedzieć, że zapamiętałam rejestrację i numer VIN — oznajmiła.
Mówiła szczerze, nieznajoma nie wyglądała na taką, której podobny pomysł przeszedłby przez myśl, ale z drugiej strony nie zrobiła przecież nic, czym mogłaby zdobyć zaufanie Remy. Ludzie byli zwodniczy i nie byłby to pierwszy raz, kiedy błędnie oceniłaby czyjś charakter, a przecież nawet nie miała pewności z jakim typem człowieka miała tak naprawdę w tej chwili do czynienia.
kira finch