you're the story I can't tell anyone
: ndz gru 28, 2025 10:40 am
Częściowo okoliczności, w których się spotkali po raz drugi, były podobne do ich pierwszego spotkania. Znów trafili na siebie w klubie. No, pod klubem. Różnica była jednak taka, że tym razem oboje nie byli gośćmi tego miejsca, bo Sonny został tu ściągnięty w roli kierowcy, ale tak czy inaczej, miejsce było bardziej prawdopodobną opcją niż market, restauracja czy cokolwiek innego…
Mimo to Radwell również uważał ich drugie spotkanie za nieprawdopodobne, dlatego był tak bardzo zaskoczony, kiedy zobaczył dziś Tadwell. W dodatku w towarzystwie jego siostry, bo w życiu nie pomyślałby, że mogłoby łączyć ich coś więcej niż tamta jedna przypadkowa noc.
Świat musiał być naprawdę m a ł y.
Spojrzał na nią kątem oka i naprawdę cieszył się, że to zrobił, bo dzięki temu spostrzegł ten grymas, który dał mu satysfakcję. Bez problemu odczytał, co mogło się za nim kryć, a ta wiedza miło połechtała jego ego. Niby już tamtej nocy nie pozostawiła mu wątpliwości, czy bawiła się tak samo dobrze, jak on, ale dzisiejsze potwierdzenie wciąż było przyjemnym odkryciem, które sprawiło, że kącik także jego ust nieco się uniósł w pełnym zadowolenia uśmiechu.
– Och… Czyli nie byłem pierwszy? – zapytał, jakby był w głębokim szoku. – Mam przynajmniej nadzieję, że byłem lepszy – dodał już zuchwalej i ponownie uśmiechnął się szelmowsko, nie przejmując się tym, jak został podjęty temat jego ojca. To były tylko żarty, więc nie miał powodu, żeby się obruszać. Nie zamierzał też zamieniać tego w dyskusję o tym, że na ogół raczej unikał tematu własnych rodziców, gdyż ten był dla niego niewygodny, bo nie utrzymywał z nimi kontaktu.
Właściwie to w takiej formie ten temat zupełnie mu nie przeszkadzał.
– Nadal ją mam. I wystarczy jedno słowo, a pokażę ci, jak seksownie teraz w niej wyglądam – rozbawiony poruszył zaczepnie brwiami, mając teraz trudności z zachowaniem powagi, której życzyłby sobie przy okazji takich żartów.
Jak widać, nie miał problemu z tym, że zwracała uwagę na ich różnicę wieku. Tym bardziej, że nie robiła tego w sposób, który sugerowałby, iż chciała mu powiedzieć, że był zwykłym s z c z e n i a k i e m. Już przy okazji ich ostatniego spotkania zdołała udowodnić, że traktowała go na równi ze sobą.
Lacey Tadwell
Mimo to Radwell również uważał ich drugie spotkanie za nieprawdopodobne, dlatego był tak bardzo zaskoczony, kiedy zobaczył dziś Tadwell. W dodatku w towarzystwie jego siostry, bo w życiu nie pomyślałby, że mogłoby łączyć ich coś więcej niż tamta jedna przypadkowa noc.
Świat musiał być naprawdę m a ł y.
Spojrzał na nią kątem oka i naprawdę cieszył się, że to zrobił, bo dzięki temu spostrzegł ten grymas, który dał mu satysfakcję. Bez problemu odczytał, co mogło się za nim kryć, a ta wiedza miło połechtała jego ego. Niby już tamtej nocy nie pozostawiła mu wątpliwości, czy bawiła się tak samo dobrze, jak on, ale dzisiejsze potwierdzenie wciąż było przyjemnym odkryciem, które sprawiło, że kącik także jego ust nieco się uniósł w pełnym zadowolenia uśmiechu.
– Och… Czyli nie byłem pierwszy? – zapytał, jakby był w głębokim szoku. – Mam przynajmniej nadzieję, że byłem lepszy – dodał już zuchwalej i ponownie uśmiechnął się szelmowsko, nie przejmując się tym, jak został podjęty temat jego ojca. To były tylko żarty, więc nie miał powodu, żeby się obruszać. Nie zamierzał też zamieniać tego w dyskusję o tym, że na ogół raczej unikał tematu własnych rodziców, gdyż ten był dla niego niewygodny, bo nie utrzymywał z nimi kontaktu.
Właściwie to w takiej formie ten temat zupełnie mu nie przeszkadzał.
– Nadal ją mam. I wystarczy jedno słowo, a pokażę ci, jak seksownie teraz w niej wyglądam – rozbawiony poruszył zaczepnie brwiami, mając teraz trudności z zachowaniem powagi, której życzyłby sobie przy okazji takich żartów.
Jak widać, nie miał problemu z tym, że zwracała uwagę na ich różnicę wieku. Tym bardziej, że nie robiła tego w sposób, który sugerowałby, iż chciała mu powiedzieć, że był zwykłym s z c z e n i a k i e m. Już przy okazji ich ostatniego spotkania zdołała udowodnić, że traktowała go na równi ze sobą.
Lacey Tadwell