snowflakes and rainbows
: czw gru 25, 2025 8:55 pm
Już niejednokrotnie zdarzało jej się słyszeć z ust przyjaciółki, że wygląda fatalnie. I faktycznie nie tylko tak wyglądała, ale również tak się czuła. Najczęściej zdarzało się to po długi, wyczerpujących służbach, w trakcie których właściwie nie zaglądała do remizy. Trudno wyglądać zjawiskowo, kiedy przez całą noc gasiło się pożar wieżowca albo odpompowywało wodę z zalanych kanałów. Gdyby wtedy April stwierdziła, że Teddy prezentowała się fenomenalnie, strażaczka mogłaby się mocno zdziwić.
— Nie demonizuję go — zastrzegła natychmiast, odnośnie smartwatcha. — Co nie zmienia faktu, że niby miały służyć to do sprawdzania godziny, a są takim samym pochłaniaczem czasu, jak telefony — westchnęła, bo sama korzystała z zegarka kieszonkowego po dziadku, który traktowała jak talizman. Zresztą, nie tylko ona, chłopaki z jednostki również uważali, że przynosił szczęście. Zasada była prosta — zawsze przed akcją kładła zegarek na stole i zgarniała go z powrotem do kieszeni po powrocie z akcji. Trudno stwierdzić, czy to działało, ale na pewno stało się zwyczajem.
Kiedy April wygładziła materiał na jej plecach, Darling mimowolnie wstrzymała oddech. Zupełnie jakby ten drobny, niewinny gest miał w sobie zbyt wiele znaczeń. I po co jej to było? Przecież mogła po prostu narzucić kurtkę na podwiniętą koszulkę, zignorować chłód i najwyżej przeziębić sobie nerki. To byłaby uczciwa kara. Całkiem adekwatna do winy, jaką były uparte powroty myślami do tamtej nocy.
Odpowiedziała przyjaciółce przelotnym, nieco zbyt szybkim uśmiechem i pospiesznie naciągnęła na twarz fioletową kominiarkę. Materiał osiadł na policzkach, skutecznie maskując rumieńce. Albo przynajmniej taką miała nadzieję. Fiolet dobrze kontrastował z zielenią kurtki, tworząc zaskakująco spójną całość. Do kompletu miała jeszcze czapkę i rękawiczki w tym samym odcieniu. Jedynym neutralnym akcentem pozostawały białe gogle spoczywające na jej czole, pasujące do wszystkiego i do niczego zarazem. Idealne.
— Naprawdę sądzisz, że nakręcam się na zwycięstwo? — Teddy spojrzała na Finch spod przymrużonych powiek i nałożyła na czapkę wypożyczony wraz z nartami kask. Narty były pierwszym sprzętem, na którym nauczyła się jeździć i nigdy jej nie zawiodły. Deska bywała zdradliwa, mocowanie do jednej platformy utrudniało manewrowanie przy zmianie kierunku i uciekała na zamrożonym śniegu. — Może masz rację, ale nakręcam się też na wiele innych rzeczy — dodała łobuzersko, naciągając na ocz gogle, pozostawiając April przez wyjaśnień. Przynajmniej wiedziała, jaką broń wybrała. — Gramy do trzech wygranych zjazdów. Jeśli ja wygram, to nie dotkniesz swoich elektronicznych gadżetów do końca wyjazdu. A jeśli ty wygrasz... — urwała i oparła narty o ramię. — To już sama sobie wymyśl nagrodę — nie mogła przecież zadecydować za przyjaciółkę. To miała być jej nagroda. Mogła równie dobrze zażyczyć sobie możliwość zatrzymania gadżetów przy sobie.
April Finch
— Nie demonizuję go — zastrzegła natychmiast, odnośnie smartwatcha. — Co nie zmienia faktu, że niby miały służyć to do sprawdzania godziny, a są takim samym pochłaniaczem czasu, jak telefony — westchnęła, bo sama korzystała z zegarka kieszonkowego po dziadku, który traktowała jak talizman. Zresztą, nie tylko ona, chłopaki z jednostki również uważali, że przynosił szczęście. Zasada była prosta — zawsze przed akcją kładła zegarek na stole i zgarniała go z powrotem do kieszeni po powrocie z akcji. Trudno stwierdzić, czy to działało, ale na pewno stało się zwyczajem.
Kiedy April wygładziła materiał na jej plecach, Darling mimowolnie wstrzymała oddech. Zupełnie jakby ten drobny, niewinny gest miał w sobie zbyt wiele znaczeń. I po co jej to było? Przecież mogła po prostu narzucić kurtkę na podwiniętą koszulkę, zignorować chłód i najwyżej przeziębić sobie nerki. To byłaby uczciwa kara. Całkiem adekwatna do winy, jaką były uparte powroty myślami do tamtej nocy.
Odpowiedziała przyjaciółce przelotnym, nieco zbyt szybkim uśmiechem i pospiesznie naciągnęła na twarz fioletową kominiarkę. Materiał osiadł na policzkach, skutecznie maskując rumieńce. Albo przynajmniej taką miała nadzieję. Fiolet dobrze kontrastował z zielenią kurtki, tworząc zaskakująco spójną całość. Do kompletu miała jeszcze czapkę i rękawiczki w tym samym odcieniu. Jedynym neutralnym akcentem pozostawały białe gogle spoczywające na jej czole, pasujące do wszystkiego i do niczego zarazem. Idealne.
— Naprawdę sądzisz, że nakręcam się na zwycięstwo? — Teddy spojrzała na Finch spod przymrużonych powiek i nałożyła na czapkę wypożyczony wraz z nartami kask. Narty były pierwszym sprzętem, na którym nauczyła się jeździć i nigdy jej nie zawiodły. Deska bywała zdradliwa, mocowanie do jednej platformy utrudniało manewrowanie przy zmianie kierunku i uciekała na zamrożonym śniegu. — Może masz rację, ale nakręcam się też na wiele innych rzeczy — dodała łobuzersko, naciągając na ocz gogle, pozostawiając April przez wyjaśnień. Przynajmniej wiedziała, jaką broń wybrała. — Gramy do trzech wygranych zjazdów. Jeśli ja wygram, to nie dotkniesz swoich elektronicznych gadżetów do końca wyjazdu. A jeśli ty wygrasz... — urwała i oparła narty o ramię. — To już sama sobie wymyśl nagrodę — nie mogła przecież zadecydować za przyjaciółkę. To miała być jej nagroda. Mogła równie dobrze zażyczyć sobie możliwość zatrzymania gadżetów przy sobie.
April Finch