Strona 2 z 2

#1 agreement

: czw lip 10, 2025 3:14 pm
autor: Claire Price
Laurentin Fontaine

— Czyli to tylko pomyłka? Jasne, nie szkodzi, pójdę ją sprać — odpowiedziała, próbując wrócić do tamtej sytuacji jeszcze raz — serio, przez neony? — spojrzała na niego zdziwiona. Nie spodziewała się tego typu odpowiedzi. Przez światła miała zniszczoną sukienkę. Nie tego się spodziewała. Faktycznie, była w tym wszystkim dla niego zbyt niska. Sama nie zapatrzyłaby się tak w oświetlenie. Dla niej bardziej znaczące były cudy natury. Kolory na niebie, światło gwiazd, szelest lasu. Coś, czego nie da się kupić, a jest wyjątkowe raz na jakiś czas.
— Ludzie zawsze będą się śmiać i zazdrościć — mruknęła, nieznacznie wzruszając ramionami — mogą się z Ciebie śmiać, ale najlepszą obroną jest pokazanie, że ma się to w głębokim poważaniu — była całkiem szczera. Przeżyła szkołę publiczną. Doskonale wiedziała, w jaki sposób powinna się zachowywać, by ludzie z nadętym ego ją omijali. Kiedy nie przejmowała się ich uwagami, a wręcz sama zaczynała się z nich śmiać. Każdy musiał znaleźć odpowiednią obronę przeciwko najgorszemu złu świata, które istnieje.
— To musisz być ponad tym — odpowiedziała, wpatrując się prosto w jego oczy — ja sobie nie wyobrażam zmieniania produkcji, bo się z kimś nie lubię. Znając życie, ktoś będzie chciał wpleść naszą dwójkę w coś wspólnego — jak na złość, pierwotnej myśli spotkania, kiedy poznali się za pierwszym razem. Nie chciał już nigdy jej zobaczyć. Jak na złość okazało się, że może uda się im ze sobą nawzajem dogadać. Sama była tym lekko skonsternowana. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Może nie był taki zły jak o nim sądziła?
— I tym osobą zależy na twoim szczęściu? — spytała, spoglądając na niego z poważną miną — jak nie, to jebać ich — odparła, machając niemalże od razu przy tym ręką. Tak trzeba było żyć. Co prawda umowy z agencją nie miała zamiaru kończyć, nawet jeśli wrzucili ją w takie bagno. Za to relację z toksycznymi osobami mogła ucinać, jeśli było to konieczne.
— To spróbuj innego terapeuty. Są różni, trzeba próbować — sama jeszcze nie trafiła na terapię, ale miała zamiar. Tak wyglądało w standardowym życiu. Kiedy zaczynasz zarabiać, wydajesz na zdrowie swoje i najbliższych Ci osób — chyba każda sławna osoba ma własnego terapeutę — a przynajmniej każdy dobrze zarabiający. Każdy człowiek ma nieprzepracowane sprawy, które warto wziąć na żyletki, gdy znajdzie się w dobrym miejscu życia.
—Ale gdzie chcesz to trenować? — od razu dodała kilka kostek lodu, dolała sobie coli i wypiła połowę na raz — przed kimś? — już zdążyła się zdenerwować, wypijając kolejny potężny łyk — już bym wolała tutaj po kilku mocnych drinkach — miauknęła już bardziej zestresowana. Prawda, powinni wyglądać na dobrze zgraną parę, ale czy byli w stanie dojść do takiego momentu?
— Nie pij tak od razu — powiedziała ta, co wypiła szklankę na dwa razy — to czemu je pijesz? Nie stać Cię na coś lepszego, albo po prostu innego? — spytała, marszcząc przy tym swoje brwi — powinnam przynieść Ci domowy bimber rąk mojego ojca — to dopiero był mocny towar. Aż była pewna, że nic tak mocnego ten francuski piesek nie pił.

#1 agreement

: czw lip 10, 2025 9:11 pm
autor: Laurentin Fontaine
-Dokładnie tak. Jak już w coś się zapatrzę, to ciężko mnie z tego wyrwać.-odpowiedział, jednocześnie ruchem głowy zachęcając ją do przyjrzenia się obrazom znajdujących się na ścianie. Wśród nich znajdował się jeden, który przedstawiał właśnie neony które przyciągnęły jego uwagę w dniu w którym się poznali. Był bardzo uważnym obserwatorem, jego dzieło niemalże idealnie oddawało rzeczywistość.
-Nie wiem na ile można to przenieść do mojej rzeczywistości. Nawet głupoty bardzo szybko przybierają status gorącego newsa.- dla podkreślenia swojego zmęczenia światem celebrytów, Laurent przewrócił oczami i cicho westchnął. Przyzwyczaić się można, ale nie skreśla to możliwości fantazjowania o innym życiu - takim którego nie znał, ale momentami bardzo go kusiło. Wtopienie się w tłum i korzystanie z wolności którą daje bycie..nikim.
-Bardzo możliwe, jesteśmy teraz idealną maszynką do zarabiania pieniędzy. Nowa aktorka i wokalista playboy.- nie brzmiał na zadowolonego kiedy wypowiadał te słowa. Nie przez to, że stali się o wiele bardziej opłacalni do wykorzystania, a przez łatkę jaką przypięły mu media. Nie uważał się wcale za babiarza. Co prawda zdarzyło mu się sypiać z modelkami, no i miał też Mię, ale nigdy nie wodził nikogo za nos. Jeśli już spotykał się z kimś tylko w jednym celu, to było to ze świadomością i chęcią obydwu stron. Kolejne pytanie Claire nieco zbiło go z tropu. Czy im zależało na jego szczęściu? Napewno na to nie wyglądało, ale kto wie co siedziało im w głowach. Może po prostu mieli bardzo dziwny sposób na okazywanie troski? Byłoby mi gdyby mógł żyć w takim przekonaniu.
-Raczej nie.- odpowiedział finalnie, a jego twarz nabrała posępnego wyrazu. Tak naprawdę ledwo znał swoich rodziców. Nie pytali go nigdy o jego samego, a raczej o to jak toczyła się jego kariera. Pewnie nawet wtedy kiedy Laurent przyprowadzi Claire na obiad, zaczną od pytań o jej wartość, nie ich uczucia i plany na przyszłość.
-Chyba jeszcze nie chcę próbować. Jest okej tak jak jest.- wzruszył ramionami. Nie chciał wracać na terapię. Nie lubił tego poczucia, że obca osoba grzebie mu w głowie. Poza tym, musiałby się na niej przyznać do swojego uzależnienia i potencjalnie próbować z niego wyjść. A to wcale mu się nie widziało. Po pierwsze, potrzebował swojego spokoju, a po drugie to ktoś musiał napełniać portfel Smith.
-Tak? To daj mi znać kiedy będziesz gotowa, to poćwiczymy.- wbił w nią intensywne spojrzenie, tak jakby stawiał jej wyzwanie. Nie utrzymał go jednak zbyt długo. Próbował się z nią podroczyć, a nie wprowadzić ją w stan dyskomfortu. Jej propozycja jednak wcale nie była taka zła, musieli być wiarygodni. Z leniwym uśmiechem uzupełnił ich szklanki, po czym opróżnił swoją równie szybko co poprzednim razem.
-Zawsze tak piję kiedy nie jestem w miejscu publicznym, nie czuć tak smaku a jest efekt.- i to szybki, bo wcale nie miał mocnej głowy. Już teraz wydawał się być o wiele bardziej rozluźniony, a jego ciemne oczy wydawały się zajść delikatną mgłą.
-Ogólnie nie lubię alkoholu, wolę inne używki.
Claire Price

#1 agreement

: czw lip 10, 2025 10:15 pm
autor: Claire Price
Laurentin Fontaine

— To twoje? — spytała, wpatrując się w obraz z neonami. Nie spodziewała się tego po Laurentinie. Wydawał się jej dupkiem, ale może był niespełnionym artystą? Powoli zaczynała zmieniać zdanie na jego temat — nie spodziewałam się, że malujesz — odparła, wpatrując się w obraz. Faktycznie, w tym neonie była jakaś głębia, to ją musiał zobaczyć — może zamiast piosenkarzem powinieneś być malarzem? — zaproponowała, wpatrując się krótko w mężczyznę. Delikatnie uniosła kąciki ust, próbując ustalić jego reakcję. Pewnie to całe gwiazdorowanie nie było mu potrzebne.
— Kolejny gorący news świadczy tylko o twojej sławie — rzuciła, wpatrując się w niego badawczym wzrokiem. Póki jego fani nie chcieli go zcancellować, widziała w tym same plusy. Ludzie będą go kojarzyć, a razem z tym będę słuchali jego muzyki. Największy win, win, który zaistniał w jej głowie — po co się tym przejmować? Ludzie szybko zapominają — odparła spokojnym tonem. Po miesiącu ludzie już nie pamiętali, co się stało. Chyba że Fontaine chciał zostać kanadyjskim Marcinem Dubielem. Wtedy mogło się to skończyć gorzej.
— Playboy? — spytała, unosząc jedną brew dosyć wysoko — czyli powinnam na Ciebie uważać? Dobrze wiedzieć — zapamięta to sobie. Widocznie, chłopak był raczej prostolinijny. Ons i po krzyku. Czasami podziwiała takich ludzi, sama nie byłaby w stanie funkcjonować w ten sposób. Zmarszczyła brwi. Aż zaczęła analizować, czy powinna spędzać z nim chwilę sam na sam. Póki sama nic nie chciała, wydawała się bezpieczna.
— No to jebać ich — zaśmiała się z tego, co powiedziała. Rzadko przeklinała w normalnie prowadzonej rozmowie — nie powinieneś się przejmować ludźmi, którym na Tobie nie zależy — odparła finalnie. To była najmądrzejsza myśl, jaką mogła wypowiedzieć. Nie warto było rozmawiać z ludźmi, którzy ciągną nas na dół. Nie oto przecież chodzi w życiu.
— Daję znać — odparła po wlaniu w siebie drugiej szklanki whiskey i zamknęła oczy. Dalej ją to krępowało. Sama nie wiedziała, co powinna powiedzieć, zrobić. Ta sytuacja nie wydawała się jej grą aktorską. Tak miała wyglądać jej rzeczywistość. Aż zastanawiała się, czy nie dostanie odruchu wymiotnego.
— Po co chcesz czuć ten efekt? Bez sensu czuć kolejnego dnia problemy — ktoś tu jednak powinien wybrać się na wizytę do specjalisty — i ty twierdzisz, że nie masz ze sobą problemów? — prychnęła, próbując ukryć delikatny śmiech. Określiłaby Fontaine, jako prawie chodzącą czerwoną flagę.

#1 agreement

: czw lip 10, 2025 11:44 pm
autor: Laurentin Fontaine
-Od dzieciaka, każdy obraz który tu widzisz jest mój.- odpowiedział nieznacznie unosząc głowę, tak jakby okazując dumę ze swoich prac. Uwielbiał malować i uważał, że jest w tym bardzo dobry. Jego prace pojawiły się nawet kilka razy na wystawach, a także zawsze zbierały pozytywne komentarze kiedy umieszczał je na swoim instagramie. Poza tym, sam akt tworzenia był dla niego bardzo relaksujący.
-Pomimo wszystkiego co się z tym wiąże, lubię swoją pracę. Nie ma nic lepszego niż adrenalina która ogarnia człowieka na scenie przed tłumem fanów.- odpowiedział, wyraźnie zadowolony na samo wspomnienie o koncertach. Uwielbiał je. Nie dość, że była to okazja to zaprezentowania jego twórczości, to na scenie mógł zrobić faktycznie wszystko i zrzucić to na jego tożsamość sceniczną. Był wtedy po prostu sobą. Jak to mawiają - młody, piękny i wolny.
-Ludzie nigdy nie zapominają, właśnie przez to jestem medialnym playboyem.- westchnął delikatnie. Naprawdę nie lubił akurat tego określenia, a reakcja Claire tylko go w tym utwierdziła. Ileż można? Zazwyczaj jak spotykał się z nową w swoim życiu kobietą, pierwsze co to wypytywała go o nagłówki pojawiające się na jego temat w tabloidach.
-To, że często spotykam się na mieście z modelkami nie oznacza, że jestem playboyem. Dla gazet picie razem kawy to prawie to samo co gorący romans.- skrzywił się delikatnie, ale szybko zastąpił grymas bardziej neutralnym wyrazem twarzy. Naprawdę nienawidził dziennikarzy. Budził się rano i myślał o tym jak bardzo nie chce mu się rozmawiać z przedstawicielami tej bandy hien. Gdyby jeszcze pisali o czymś, co było faktycznie przydatne dla społeczeństwa. Ale po co? Lepiej sprzedawały się przecież plotki.
No ale fakt faktem, Laurentinowi zdażało się bawić w ons i fwb, nie oznacza to jednak, że można było go tak po prostu nazywać playboyem. Ani trochę mu się to nie podobało. Nie uważał, że wpasowuje się w definicję.
-Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.- westchnął, po raz kolejny pozwalając sobie na pominięcie jakichkolwiek szczegółów. Nie chciał wchodzić głębiej w swoją relację z rodzicami. Była jaka była od zawsze, nie miał już siły na żalenie się na jej temat, i tak nic się nie zmieni. Chociaż musiał przyznać, że przez chwilę się nad tym zastanawiał. Pomimo sposobu w jaki się poznali, aktualnie całkiem przyjemnie rozmawiało mu się z Claire. Chociaż i tak nadal miał się na baczności. Jeden zły krok i znowu może zostać zbesztany.
-Już?- uniósł brwi ze zdziwieniem, po czym nalał sobie kolejną szklankę i po raz kolejny wypił ją duszkiem. Tego właśnie było mu trzeba. Może i był mocny w gębie, ale Pierce z lekka go onieśmielała. Była o wiele bardziej intensywna i obca niż większość aktorek z którymi grał w filmach. Podniósł się ze swojego miejsca i usiadł obok niej, zachowując przy tym minimalny dystans. Spojrzał jej prosto w oczy z tak dobrze udawaną czułością, że możnaby ją pomylić z prawdziwą.
-Jestem do twojej dyspozycji, skarbie.- jego głos był słodki jak miód, ale nie przekroczył jeszcze granicy bliskości cielesnej. Zastanawiał się przez chwilę czy nie powinien objąć jej ramieniem dla lepszej wiarygodności, ale wolał najpierw zbadać teren.
-Bez przesady, mam po prostu lekkie trudności z odpoczywaniem i stresem. Rzadko kiedy piję.- odpowiedział, sprytnie omijając to, że w dni w które nie pił przyjmował po prostu leki kupione na boku.
Claire Price

#1 agreement

: pt lip 11, 2025 10:40 am
autor: Claire Price
Laurentin Fontaine

— Jesteś w tym niezły — odpowiedziała z lekko otworzoną buzią, spoglądając po każdym napotkanym obrazie. Były niesamowite. Dla niej dużym wyzwaniem byłoby narysowanie patyczaka. Może aż takim totalnym beztalenciem nie była. Za to zaczęła baczniej zwracać uwagę na namalowane płótna. Wcześniej myślała, że są od jakiegoś drogiego artysty.
— Tego bym nie chciała zrozumieć — rzuciła Claire, wzdrygając się przy tym rękami — bałabym się sceny. Aktorstwo to coś innego niż śpiew. Skrzeczę, jak kogut w trakcie wschodu słońca — zaśmiała się z samej siebie. Głosu Laurentinowi nie mogła odebrać. Musiała przyznać, że był dobry w śpiewaniu. Scena mogła być jego żywiołem, a Claire wręcz odrzucała. Teatr, czy film różnił się niesamowicie od koncertu. Nikt nie krzyczał, nie wrzeszczał, a emocje miały pojawiać się przede wszystkim na twarzy aktorów.
— I dzięki twojej reputacji będziemy udawać, by ludzie zobaczyli, że to z dziewczynami jest problem, a nie z Tobą? — wydedukowała finalnie Price. Nowa aktorka, grzeczna twarz, nieskalana skandalami. Faktycznie, mogła delikatnie wybielić mu wizerunek. Westchnęła cicho. Dla niej dalej był playboy'em. Przecież nie tylko pił kawę z kobietami, zresztą... Claire niedługo zobaczy przyszłe zdjęcie na instagramie opublikowane przez Laurentina.
To dopiero będzie zabawa.
Dla Price fwb czy ons byłyby wystarczającym określeniem, by nazwać kogoś playboyem.
— Musisz znaleźć siłę w samym sobie, mój drogi — odparła, próbując znaleźć rozwiązanie — ale nie pomogę Ci w tym bardziej, póki nie poznam szczegółów. Pewnie nie chcesz ich mówić, więc zostawmy ten temat — to wydawało się najbardziej rozsądnym rozwiązaniem. Dalej oboje siedzieli na szpilkach. Co prawda lżejszych, bo już lekko alkoholowych, a to pozwalało na odrobinę głębsze rozmowy. Mimo to czuła po sobie i Laurentinie, że siedzieli jak na szpilkach.
Zwłaszcza kiedy zaczął się do niej zbliżać. Nie przyjęła, od razu gry aktorskiej spięła się wewnętrznie. Przez moment weszła jej do głowy ucieczka. Miała ochotę zniknąć z tej kanapy. Dopiero po kilku dłuższych sekundach mogła spojrzeć intensywniejszym wzrokiem na Fontaine.
— Zaraz zwymiotuję — parsknęła finalnie, ponownie przywracając dystans między nimi. Nie potrafiła skupić się na grze, gdy w głowie brzęczała jej sytuacja z poprzedniego wieczoru — może spróbujmy inaczej... Potrzymamy się za dłonie, jak dzieci w podstawówce? — zaproponowała lekko poddenerwowana sytuacją Claire. Potrzebowała jeszcze jednego głębszego łyka, by móc poczuć jakiekolwiek rozluźnienie.
— Faktycznie brzmisz, jak totalnie zdrowy człowiek — podsumowała krótko Price, śmiejąc się krótko pod nosem. Problemy ze stresem, trudności z odpoczywaniem, to człowiek niepotrzebujący terapii.

#1 agreement

: pt lip 11, 2025 12:18 pm
autor: Laurentin Fontaine
-Dziękuję, zawsze lubiłem malować. Jak chcesz to ciebie też kiedyś mogę uwiecznić.- niby szczodra propozycja, a jednak bardzo typowa dla Laurentina. Namalował już prawie każdą osobę, z którą zamienił więcej niż dwa zdania i uzyskał jej zgodę. Czasami zdarzało mu się nawet malować przypadkowych ludzi w parku, ale te obrazy akurat trzymał schowane - nie chciał potem przypadkiem dowiedzieć się, że ma na ścianie przykładowo seryjnego mordercę lub oszusta.
-Dla mnie koszmarem są konferencje prasowe. Zawsze staram się naśladować to czego nauczyli mnie specjaliści, a finalnie i tak coś spieprzę.- odpowiedział z delikatnym niesmakiem malującym się na twarzy. Czym dłużej rozmawiał z Claire, tym bardziej zaczynał przypominać żywego człowieka, a nie idealnie wystylizowanego manekina. Jego urocza buźka przybierała coraz to nowsze wyrazy, bezgłośnie wyrażając jego wewnętrzne odczucia.
-Ostatnio jestem całkiem zadowolony z tego co tworzę. Czekaj, pokażę ci jedno z demo.- powiedział, po czym sięgnął po telefon. Przez chwilę wpatrywał się w ekran, po czym finalnie znalazł plik którego szukał, odpalił jeszcze niewydaną piosenkę i odchylił się do tyłu, tak aby jego plecy mogły znaleźć się na wygodnym oparciu.
-Wydaje mi się, że przypadnie do gustu moim słuchaczom.- dodał, po czym po raz kolejny sięgnął po swoją szklankę. Smak whisky zaczynał mu coraz mniej przeszkadzać. Szczególnie, że w tle leciała piosenka z której był całkiem zadowolony.
-Nie do końca. Będziemy udawać, że nadaję się do poważnego związku.- odpowiedział, najprawdopodobniej niekoniecznie rozmywając obawy dziewczyny. Ale taka była prawda. Wszystkie jego romanse były krótkie, bez żadnych publicznych deklaracji. Nie czuł się jeszcze gotowy na wejście w prawdziwy związek. Taki, w którym w domyśle dążyłby do ślubu i założenia rodziny.
-Zgadzam się, kiedyś może jeszcze o tym porozmawiamy.- skinął głową i z radością urwał temat. I tak już powiedział więcej niż planował. Bez pytania dolał alkoholu zarówno sobie, jak i swojej towarzyszce. Po raz kolejny po prostu wlał w siebie zawartość szklanki, ale tym razem się już nie skrzywił. Przyzwyczaił się, a jego policzki stały się lekko zaróżowione. Nie był upity, ale zdecydowanie czuł działanie alkoholu. Kiedy Claire wybuchła śmiechem w reakcji na zmniejszenie dystansu pomiędzy nimi, Laurentin sam nie mógł się powstrzymać od dołączenia do jej chichotów. Nie przywykł do tego, że ktoś reagował na niego w ten sposób. Było to jednocześnie onieśmielające, ale też przynosiło mu poczucie orzeźwienia.
-Spokojnie. Jestem grzeczny.- odpowiedział, po czym powoli wyciągnął swoją dłoń przed siebie i spojrzeniem zachęcił Claire do wypróbowania jej pomysłu.
Claire Price

#1 agreement

: pt lip 11, 2025 1:05 pm
autor: Claire Price
Laurentin Fontaine

— Jak kiedyś znajdziemy na to czas, to dlaczego by nie — nigdy nie zależało jej na takich gestach. Widziała dziwną magię w jego obrazach. Jeśli wrzucał je do sieci, pewnie będą musieli przygotować taki z nią. Zacieranie śladów i udowadnianie, że się lubią wystarczyłoby, aby ich relacja trwała jak najkrócej. Dla świata mieli pozostać przez krótki okres czasu parą, by w odpowiednim momencie zniknąć z ich radarów. Taka opcja wydawała się dla niej najbardziej przyjemna. Jak najmniej wyjść wspólnych, raptem cztery. To będzie krótka znajomość rozpoczęta plamami na sukience.
— To po co bierzesz w nich udział? — spytała, marszcząc przy tym uroczo nosek — jaki był twój najgorszy skandal? — przestała rozumieć jego PR'owców. Dla niej sprawa wyglądała niezwykle prosto. Skoro to skandale randkowe warto je przemilczeć. Zaraz pojawiłby się ktoś z gorszą kontrowersją. Chyba, że nie wiedziała o jakiś mrocznych sekretach Laurentina. Nie śledziła pudelka, niezbyt obchodziły ją plotki. Liczyła się praca oraz ludzie, z którymi się spotykała.
— To czekam, by usłyszeć — rzuciła luźnym tonem, po czym zaczęła sączyć alkohol. Wsłuchiwała się w tekst, przymknęła oczy i w trakcie słuchania zaczęła się zastanawiać. Czy ludzie zaczną odbierać ją przez pryzmat tej piosenki? Przegryzła swoją dolną wargę, powoli relaksując się pod wpływem whiskey — jest niezła, masz dobry głos — uniosła kąciki swoich ust do góry. Piosenka brzmiała dobrze, a największe obawy związane z udawanym związkiem zaczęły jej mijać.
— A nadajesz się do poważnego związku? — pojawił się u niej poważny ton. Nie miała zamiaru zakochiwać się w Laurentinie. Tylko ciekawość zmusiła ją do zadania dosyć podstawowego pytania — z tego co mówiłeś, wydaje mi się, że niekoniecznie. Twoje byłe będą wściekłe, jak nasz udawany związek będzie trwał dłużej niż z nimi — próbowała zacząć żartować z sytuacji, w której się znaleźli. Czuła się odrobinę obco, ale... co mogła teraz zrobić? Zostali na siebie skazani, przez niezrozumienie sytuacji.
— Ej, ej, nie pij tyle na raz — rzuciła, patrząc, jak Fontaine pochłania kolejną szklankę alkoholu. Kiedyś usłyszała, że Azjaci mają stosunkowo słabą głowę. Nie chciała tego sprawdzać na własnych doświadczeniach — nie mamy żadnego sprintu w upijaniu się, a już robisz się czerwony — zwróciła uwagę na jego różowe poliki. Aż położyła jeden palec na jego twarzy, po czym cofnęła go jak poparzona — jeszcze pomyślę, że to przeze mnie — próbowała zażartować Claire. Wolała powstrzymać się od dalszego wchodzenia w niezręczną sytuację. Na szczęście chwilę później śmiali się z własnej niezręczności.
— Nie mam Cię za jakiegoś tygrysa, który mnie zaatakuje — rzuciła nieśmiało, unosząc dłoń. Finalnie obie ręce się spotkały, a Price poszła o kawałek dalej i splotła ich palce ze sobą. Po czym pozwoliła sobie na krótkie spojrzenie prosto w oczy mężczyzny.

#1 agreement

: sob lip 12, 2025 9:12 pm
autor: Laurentin Fontaine
Laurentin na chwilę odwrócił wzrok od swojej towarzyszki. Jak kiedyś znajdą czas? Czyli raczej nigdy. Może i aktualnie przyjemnie im się rozmawiało, ale prawda była taka, że jeszcze chwila i rozejdą się w swoje strony. Fontaine przez chwilę poczuł się, jakby po prostu spędzał czas z kumpelą. Powrócenie do świadomości, że tak naprawdę całe te spotkanie było fałszerstwem nieco ostudziło jego sympatię. Nie wiedział przecież, czy Claire rozmawia z nim teraz szczerze i z własnej woli, czy po prostu ułatwia sobie przetrwanie całego tego bagna. Nie powinien był się z nią spoufalać i poruszać prywatnych tematów. Wraz z momentem w którym mężczyzna przypomniał sobie o celu ich spotkania, jego szczery uśmiech ponownie został zastąpiony swoją wymuszoną wersją. Nie mógł traktować jej jak koleżanki, sam przecież powiedział, że to to samo co gra aktorska. Byli współpracownikami, niczym więcej.
-Albo się wypowiesz, albo w świat idzie wersja którą wymyślili dziennikarze.- wzruszył momentami, ponownie dolewając trochę alkoholu do swojej szklanki. Nie napił się jednak od razu, nie miał po prostu czym zająć swoich dłoni. Tak właściwie to najchętniej by teraz zapalił, ale nie wiedział czy chce mu się podnosić żeby wyjść na balkon. Nabrał więcej dystansu do dziewczyny, ale i tak całkiem przyjemnie mu się z nią rozmawiało. Na przyszłość będzie musiał być ostrożniejszy, Price jakoś zbyt łatwo wchodziła mu do głowy.
-Mój najgorszy skandal? Napisałem piosenkę z mężatką, i oskarżali nas o wspólny romans. Do niczego oczywiście nie doszło, ale media miały swoją wersję.- odpowiedział szczerze. Informacje na temat tego wydarzenia i tak latały po internecie, więc kobieta sama mogła sobie je odnaleźć. Laurentin nieznacznie się rozluźnił, kiedy puścił swoją piosenkę. Nie dość, że dostał komplement, to sam był z niej całkiem zadowolony. Nie była czymś przełomowym, ale została dobrze skomponowana i całkiem podobał mu się tekst który napisał. Przewidywał, że będzie to jeden z najpopularniejszych utworów z nowego albumu.
-Nie. O to nie musisz się martwić.- prosta i krótka odpowiedź. Laurent nie uważał, że jest gotowy na wejście w poważną relację. Lubił sobie porandkować, czerpał też przyjemność z bliskości z drugą osobą. Nie widział się jednak w sytuacji, w której miałby z kimś ewentualnie zamieszkać i wziąć ślub. Nie chciał zmieniać sposobu w jaki teraz funkcjonuje. Przyzwyczaił się do swojej rutyny i czuł się w niej komfortowo. Zresztą, nigdy jeszcze nie poznał kogoś kto zawróciłby mu w głowie.
-Ej, ej. Jesteś moją udawaną dziewczyną, nie prawdziwą - nie możesz mnie pouczać.- zaśmiał się delikatnie, i dla podkreślenia swoich słów upił kolejny duży łyk. Niby żartował, ale w jego wypowiedzi tkwiła również prawda. Nie pozwalał nikomu na nakładanie na niego ograniczeń bez jego zgody i nienawidził być pouczany. Był dorosły, sam wiedział na co może sobie pozwolić, a na co nie.
-Faktycznie czuję się jak przedszkolak.- powiedział, gdy poczuł jak dłoń Claire znalazła się na jego. Był przyzwyczajony do nieco innych form bliskości, ale ta też nie była taka zła. Pozwolił jej na splecienie ich palców, po czym delikatnie przeciągnął jej rękę w swoją stronę. Ułożył ich złączone dłonie na swoim kolanie, tak żeby nie musiały niekomfortowo wisieć w powietrzu.
-Też masz wrażenie, że to wcale nie może pójść tak łatwo?
Claire Price

#1 agreement

: sob lip 12, 2025 9:36 pm
autor: Claire Price
Laurentin Fontaine

— A jeśli wypowiesz własną wersję na konferencji, będą to tylko dłużej mielić, a wersji nie zmienią — nie było dobrego wyjścia. Kanadyjskie pudelki, czy inne portale plotkarskie nie będą tłumaczyły poprawnej wersji. Bo po co? Może dadzą jeden artykuł, ale nie będą go w żaden sposób pompować. Zwyczajnie się im to w żaden sposób nie opłacało. Samej Claire to nie dziwło. Sama jeszcze niedawno była zwykłym wyjadaczem chleba, słyszała tylko o tych najgorszych aferach. Żadnych tłumaczeń, czy sprostowań nigdy nie widziała na oczy.
— Jebać media — rzuciła w końcu Claire, machając przy tym ręką — przecież i tak będą pisali, tylko to co chcą usłyszeć — a w tym momencie chodziło o ich udawany związek. Dla całego świata zostali prawdziwą parą. Wszędzie będą widzieli swoje wspólne zdjęcie. Pewnie niezbyt udane, skoro zostało zrobione na gali. Wpierw on oblał jej kreację, a później ona jego. Tak to wszystko się potoczyło aż do tego momentu, w którym obgadywali wspólne plany.
— Mam się oto martwić? — spytała, unosząc brew do góry. Pytanie brzmiało bardziej, czy jestem dla Ciebie w ogóle atrakcyjna? Pewnie brzydził się takimi biedotami jak ona — wpierw musiałabym chcieć wejść z Tobą w związek — zwróciła mu uwagę. Czyli byli bezpieczni. Oboje nie poczują do siebie większego uczucia. Przynajmniej nie będzie musiała być dla niego niemiła przy każdym spotkaniu. Stan gotowości będzie mogła delikatnie obniżyć.
— To jeszcze nie jest pouczanie — mruknęła Claire, raczej nazwałaby to przyjacielskim pouczaniem. Innej opcji nie widziała. Dalej miała w sobie odrobinę kultury, by nie wyzywać go za to, w jaki sposób się przy niej zachowywał.
— Ale z tym nie będę miała problemów przy innych ludziach, zostańmy przedszkolakami — powiedziała Claire, patrząc na ich splecione dłonie. Mimowolnie lekko się zarumieniła. Niby miała kilku chłopaków, ale zawsze drobne gesty wprawiały ją w zakłopotanie. Nawet jeśli nic się za nimi nie kryło — nie wiem, jak twoje środowisko zareaguje... Moi najbliżsi będą o wszystkim wiedzieli, nie dam rady ich oszukiwać i martwić mamy — patrząc na to, że miała iść do jego rodziców na kolacje... to oni nie wiedzieli.
Przynajmniej ten wieczór skończyli bez większej kłótni.


z/t x 2