Stupid machines...
: czw lip 17, 2025 10:30 pm
Eric przewrócił oczami.
- Nikt mnie nie uprzedził, że Laurentin będzie miał gościa więc owszem, pojawiłem się tam ale niejednokrotnie tak wchodziłem i wszystko było git. - wyjaśnił, choć miał wrażenie, że już zdołał powiedzieć coś takiego, co powiedział teraz.
- A do automatu podszedłem, bo miałem ochotę na energy boostera... podchodząc zobaczyłem, że tu stoisz. - odpowiedział, mówiąc wszystko zgodnie z prawdą. Na pytanie kto kogo śledzi, postanowił nie odpowiadać, ponieważ ani trochę nie czuł się stalkerem.
Stones parsknął śmiechem bo już dawno nie słyszał (o ile w ogóle), takiego tekstu w jego stronę. Miał ogromną ochotę odpowiedzieć it is, what it is ale ostatecznie powiedział tak tylko w swoich myślach. Zaraz jednak spoważniał.
- Nie wiem, o co Ci chodzi. - rzucił tylko, poważnym tonem, wzruszając ramionami.
- Achaaa, okej. - szczerze? Nie tęsknił za szkołą szczególnie, kiedy pamiętał zaskoczenie rówieśników Bo co robił skośnooki z nimi w klasie? niejednokrotnie otrzymywał różne przytyki typu "idź uprawiaj ryż" albo "cing, ciang, ciong". Na szczęście z czasem, kiedy Eric doszkalał się w angielskim i pokazywał, że wcale nie jest taki głupi, zyskiwał w oczach kolegów i koleżanek.
- Skoro tak mówisz, no to nie. - powiedział, rezygnując z wypowiedzenia słowa "gratulacje".
- Nie ma za co. Co mi szkodzi co...? - spytał, bo chyba zmęczenie, jakie zaczynało go dopadać powodowało, że nie zawsze łapał usłyszane słowa. Oby energol to naprawił. pomyślał.
Słysząc kolejne słowa wypowiedziane przez Mię, skinął głową, zgadzając się z nią.
- Chyba tak. Mam wrażenie, że są trochę jak drukarki, kiedy potrzebujesz coś pilnie wydrukować a te przestają działać albo drukują na biało.- stwierdził, przywołując pierwsze lepsze skojarzenie. Aż sobie przypomniał, jak kilka dni temu, chciał coś w domu wydrukować...
- Nie sram w gacie. - powiedział zirytowany, bo w sumie w tamtej chwili uświadomił sobie, że przecież nikt nie wiedział, ile razem pieniędzy wrzucili. Nagle otworzył energola, lecz zanim przytknął go sobie do ust, chrząknął.
- Dzięki. - rzucił krótko, wskazując na puszkę, którą przechylił i zaczął pić mając nadzieję, że kofeina go pobudzi. Jak nie pomoże, to dokupię kawę. wincyj kofeiny, wincyj - najwyżej po prostu będzie spał krócej (przeżyje, bo już kilka razy tak robił).
Mia Smith
- Nikt mnie nie uprzedził, że Laurentin będzie miał gościa więc owszem, pojawiłem się tam ale niejednokrotnie tak wchodziłem i wszystko było git. - wyjaśnił, choć miał wrażenie, że już zdołał powiedzieć coś takiego, co powiedział teraz.
- A do automatu podszedłem, bo miałem ochotę na energy boostera... podchodząc zobaczyłem, że tu stoisz. - odpowiedział, mówiąc wszystko zgodnie z prawdą. Na pytanie kto kogo śledzi, postanowił nie odpowiadać, ponieważ ani trochę nie czuł się stalkerem.
Stones parsknął śmiechem bo już dawno nie słyszał (o ile w ogóle), takiego tekstu w jego stronę. Miał ogromną ochotę odpowiedzieć it is, what it is ale ostatecznie powiedział tak tylko w swoich myślach. Zaraz jednak spoważniał.
- Nie wiem, o co Ci chodzi. - rzucił tylko, poważnym tonem, wzruszając ramionami.
- Achaaa, okej. - szczerze? Nie tęsknił za szkołą szczególnie, kiedy pamiętał zaskoczenie rówieśników Bo co robił skośnooki z nimi w klasie? niejednokrotnie otrzymywał różne przytyki typu "idź uprawiaj ryż" albo "cing, ciang, ciong". Na szczęście z czasem, kiedy Eric doszkalał się w angielskim i pokazywał, że wcale nie jest taki głupi, zyskiwał w oczach kolegów i koleżanek.
- Skoro tak mówisz, no to nie. - powiedział, rezygnując z wypowiedzenia słowa "gratulacje".
- Nie ma za co. Co mi szkodzi co...? - spytał, bo chyba zmęczenie, jakie zaczynało go dopadać powodowało, że nie zawsze łapał usłyszane słowa. Oby energol to naprawił. pomyślał.
Słysząc kolejne słowa wypowiedziane przez Mię, skinął głową, zgadzając się z nią.
- Chyba tak. Mam wrażenie, że są trochę jak drukarki, kiedy potrzebujesz coś pilnie wydrukować a te przestają działać albo drukują na biało.- stwierdził, przywołując pierwsze lepsze skojarzenie. Aż sobie przypomniał, jak kilka dni temu, chciał coś w domu wydrukować...
- Nie sram w gacie. - powiedział zirytowany, bo w sumie w tamtej chwili uświadomił sobie, że przecież nikt nie wiedział, ile razem pieniędzy wrzucili. Nagle otworzył energola, lecz zanim przytknął go sobie do ust, chrząknął.
- Dzięki. - rzucił krótko, wskazując na puszkę, którą przechylił i zaczął pić mając nadzieję, że kofeina go pobudzi. Jak nie pomoże, to dokupię kawę. wincyj kofeiny, wincyj - najwyżej po prostu będzie spał krócej (przeżyje, bo już kilka razy tak robił).
Mia Smith