please, help
: śr sie 20, 2025 9:18 pm
Lucky Martino
— Bo to jedyna sztuka, którą znam, oprócz tej z łasiczką — przynajmniej z tytułu, która od razu wpadała do jej głowy. Doskonale pamiętała impresjonizm, dziwiła się nad kupą w stoliku, czy wystawą zwaną pisuarem. Sztuka nie w każdym momencie życia była dla niej. Nie miała ku temu żadnych wątpliwości. Dużo bardziej interesowało ją to, w jaki ludzie są w stanie przeżyć emocje kogoś innego. W jaki sposób pokazać miłość, by ludzie faktycznie w nią uwierzyli? Przede wszystkim i najważniejsze, jak zrobić bohaterkę, która nie wkurza każdego przed ekranem — luzik, ja ostatnio rozmawiałam o tym w liceum — bo na studiach aktorskich w życiu nie wybrałaby fakultetu z historii malarstwa. Miała za małą pamięć do nazwisk, a sam przedmiot bardzo przypominał jej historię. Już dzieje teatru wydawały się momentami ją przerastać.
— Najpierw to do domu spokojnej starości, musimy się zestarzeć — przypomniała jej dosyć pesymistycznie Claire. Miały wiele możliwości na przedwczesną śmierć, ale żadnego z nich nie respektowała. Oczami wyobraźni widziała siebie z Lucky, jak zaprowadzają swoje wnuki do przedszkola, po czym idą na dyskotekę dla emerytów.
— Wolę żyć w przeświadczeniu, że najciekawsze miejsce w internecie to są zabawne kotki — mruknęła pod nosem, zastanawiając się, co właściwie mogłaby znaleźć w internecie. Miała tak wiele możliwości, tak wiele dróg, a i tak pozostawała we własnym, komfortowym kontencie. Takim, który powodował uśmiech na jej twarzy.
— Pieczarki ogarniesz, słońce? — spytała finalnie, próbując nie uronić ani jednej niepotrzebnej łezki. Cebula miała swoje uroki, podobnie jak Lucky z Claire. Cokolwiek by nie zrobiły cieszyły się wspólnym wieczorem, tak jakby nie miało być jutra, a rury wytrzymały.
z/t x 2
— Bo to jedyna sztuka, którą znam, oprócz tej z łasiczką — przynajmniej z tytułu, która od razu wpadała do jej głowy. Doskonale pamiętała impresjonizm, dziwiła się nad kupą w stoliku, czy wystawą zwaną pisuarem. Sztuka nie w każdym momencie życia była dla niej. Nie miała ku temu żadnych wątpliwości. Dużo bardziej interesowało ją to, w jaki ludzie są w stanie przeżyć emocje kogoś innego. W jaki sposób pokazać miłość, by ludzie faktycznie w nią uwierzyli? Przede wszystkim i najważniejsze, jak zrobić bohaterkę, która nie wkurza każdego przed ekranem — luzik, ja ostatnio rozmawiałam o tym w liceum — bo na studiach aktorskich w życiu nie wybrałaby fakultetu z historii malarstwa. Miała za małą pamięć do nazwisk, a sam przedmiot bardzo przypominał jej historię. Już dzieje teatru wydawały się momentami ją przerastać.
— Najpierw to do domu spokojnej starości, musimy się zestarzeć — przypomniała jej dosyć pesymistycznie Claire. Miały wiele możliwości na przedwczesną śmierć, ale żadnego z nich nie respektowała. Oczami wyobraźni widziała siebie z Lucky, jak zaprowadzają swoje wnuki do przedszkola, po czym idą na dyskotekę dla emerytów.
— Wolę żyć w przeświadczeniu, że najciekawsze miejsce w internecie to są zabawne kotki — mruknęła pod nosem, zastanawiając się, co właściwie mogłaby znaleźć w internecie. Miała tak wiele możliwości, tak wiele dróg, a i tak pozostawała we własnym, komfortowym kontencie. Takim, który powodował uśmiech na jej twarzy.
— Pieczarki ogarniesz, słońce? — spytała finalnie, próbując nie uronić ani jednej niepotrzebnej łezki. Cebula miała swoje uroki, podobnie jak Lucky z Claire. Cokolwiek by nie zrobiły cieszyły się wspólnym wieczorem, tak jakby nie miało być jutra, a rury wytrzymały.
z/t x 2