unbroken… until her
: wt wrz 16, 2025 10:59 pm
				
				Kiedy ona się tak zaaferowała tym co powiedział, to Galen spał sobie w najlepsze w jej pościeli. Musiał odespać te dwie ciężkie doby, musiał zebrać siły na kolejny dzień, bo mógł być jeszcze bardziej meczący, już sobie wyobrażał te urywające się telefony, te spojrzenia jego pracowników. Nawet mu się to przyśniło, że idzie przez biuro i wszyscy się na niego gapią, wszyscy go obgadują i wytykają palcami. To chyba było nieuniknione, nawet przez myśl mu przeszło, że może mógłby sobie jutro darować biuro... Patrzył w sufit jej apartamentu, kiedy przebudził się na moment z tymi myślami, ale widok śpiącej obok Cherry, szybko je od niego odgonił. Nie mógł pokazać, że jest słaby. Musiał iść tam jutro, musiał to wszystko przyjąć na klatę i zachować się jak na prawdziwego prezesa przystało. Bo przecież był lwem.
A zrobi to wszystko dla niej. Musnął palcami jej włosy, ale w końcu przytulił się do poduszki i jeszcze zasnął. A tym razem sen ten był tak spokojny, że obudził go dopiero zapach jajecznicy i jej pies skrobiący do drzwi sypialni.
Wstał z łóżka i przyciągnął się wyglądając przez te wielkie okna. Przez chwilę zastanawiał się nad tym ile osób teraz na niego patrzy, jak się nago przechadza po apartamencie Charity Marshall, ale w zasadzie po swoim wiecznie tak chodził a widok miał podobny. Jakoś za specjalnie go to nie ruszało. Odszukał swoje ubrania, które w zasadzie wołały o pomstę do nieba, dwie doby na komisariacie, chyba będzie musiał je spalić...
No ale się ubrał i wyszedł do kuchni, po drodze jeszcze potarmosił Koko, która naprawdę się cieszyła na jego widok.
Był ciekaw czy Cherry też się ucieszy, bo on, gdy tylko ja zobaczył to mimowolnie się uśmiechnął.
- Cherry muszę już iść, to nie tak, że uciekam, ale za godzinę musze być w biurze... - powiedział zapinając guziki koszuli, podwinął też jej rękawy - spotkamy się później? - zapytał i dopiero teraz podszedł do niej, żeby oprzeć się obok niej o szafkę. Ten siniak na jego policzku zrobił się fioletowy, Galen widział go w szybie, w odbiciu.
Cherry Marshall
			A zrobi to wszystko dla niej. Musnął palcami jej włosy, ale w końcu przytulił się do poduszki i jeszcze zasnął. A tym razem sen ten był tak spokojny, że obudził go dopiero zapach jajecznicy i jej pies skrobiący do drzwi sypialni.
Wstał z łóżka i przyciągnął się wyglądając przez te wielkie okna. Przez chwilę zastanawiał się nad tym ile osób teraz na niego patrzy, jak się nago przechadza po apartamencie Charity Marshall, ale w zasadzie po swoim wiecznie tak chodził a widok miał podobny. Jakoś za specjalnie go to nie ruszało. Odszukał swoje ubrania, które w zasadzie wołały o pomstę do nieba, dwie doby na komisariacie, chyba będzie musiał je spalić...
No ale się ubrał i wyszedł do kuchni, po drodze jeszcze potarmosił Koko, która naprawdę się cieszyła na jego widok.
Był ciekaw czy Cherry też się ucieszy, bo on, gdy tylko ja zobaczył to mimowolnie się uśmiechnął.
- Cherry muszę już iść, to nie tak, że uciekam, ale za godzinę musze być w biurze... - powiedział zapinając guziki koszuli, podwinął też jej rękawy - spotkamy się później? - zapytał i dopiero teraz podszedł do niej, żeby oprzeć się obok niej o szafkę. Ten siniak na jego policzku zrobił się fioletowy, Galen widział go w szybie, w odbiciu.
Cherry Marshall