we can be family for the weekend
: czw wrz 18, 2025 8:40 pm
				
				Wszystko działało w dwie strony. Same prawdopodobnie też przyzwyczajały się aż za bardzo do tego konkretnego dziewięciolatka, który zdawał się czuć u nich jak w domu. Dosyć szybko załapali kontakt i poza obiecanymi maratonami Gwiezdnych Wojen. Po części było to związane chociażby z tym, że często musiały coś mu tłumaczyć lub przetrzymać u siebie w momencie, gdy zwiał z domu dziecka po kłótni z najlepszym przyjacielem.
Naprawdę nie sądziła, że wykiwanie Miller da jej aż wiele satysfakcji. Zwłaszcza, że koronerka przeżywała to naprawdę mocno. Postronny obserwator byłby nawet w stanie pomyśleć, że mógł to być jeden z zapalników do rozpadu związku, ale przecież przeżyły ze sobą tyle, że jedna głupia gra z pewnością nie da rady im tego zniszczyć.
- Oszukiwałam, oszukiwałam, a wy daliście się ograć. Życie jest brutalne, młody - rzuciła nonszalancko, wzruszając przy okazji ramionami.
Niestety jej wygrana miała także swoje konsekwencje. Zwłaszcza, że jeszcze przed rozgrywką zapewniała pewnego dziewięciolatka, że jak najbardziej ma on szanse na wygraną w planszówce, bo każdy z nich może odgadnąć zabójczą kombinację. Tylko, że pomimo tych słów wyszła z tego starcia zwycięsko, potwierdzając niejako jego obawy.
Sam strzelił im typowego focha. Świetnie. Przez moment jedynie spoglądała na narzeczoną, która chciała jej dać do zrozumienia, że przez swoje blefowanie przy kartach będzie musiała odbyć poważną rozmowę z dziewięciolatkiem. Przez moment jeszcze starała się przekazać swoim spojrzeniem tyle, że nie była to jej wina. Chciała jeszcze ją jakoś poprosić o to, aby poszła z nią porozmawiać z Samuelem, ale już wdziała, że jednak nie bardzo jest na to jakakolwiek szansa.
Westchnęła ciężko i podniosła się w z miejsca, aby podejść do chłopca i usiąść tuż obok niego na schodkach. No to teraz będzie czekała ją niezbyt przyjemna rozmowa.
- Hej... Nie gniewaj się, okay? - zaczęła, nie bardzo wiedząc jak właściwie powinna od tego podejść na sam początek. - To jest taka gra, w której musisz też wiedzieć jak podpuszczać innych, aby wygrać. Grałeś dobrze, ale szczerze. Tutaj niekiedy wychodzi lepiej jak lekko pooszukujesz.
Miała nadzieję, że to na tę chwilę to wystarczy i przekona chłopca do tego, aby przestał się boczyć. Nie musieli dalej grać, ale miło byłoby jakby spędzili jakoś wspólnie czas.
zaylee miller
			Naprawdę nie sądziła, że wykiwanie Miller da jej aż wiele satysfakcji. Zwłaszcza, że koronerka przeżywała to naprawdę mocno. Postronny obserwator byłby nawet w stanie pomyśleć, że mógł to być jeden z zapalników do rozpadu związku, ale przecież przeżyły ze sobą tyle, że jedna głupia gra z pewnością nie da rady im tego zniszczyć.
- Oszukiwałam, oszukiwałam, a wy daliście się ograć. Życie jest brutalne, młody - rzuciła nonszalancko, wzruszając przy okazji ramionami.
Niestety jej wygrana miała także swoje konsekwencje. Zwłaszcza, że jeszcze przed rozgrywką zapewniała pewnego dziewięciolatka, że jak najbardziej ma on szanse na wygraną w planszówce, bo każdy z nich może odgadnąć zabójczą kombinację. Tylko, że pomimo tych słów wyszła z tego starcia zwycięsko, potwierdzając niejako jego obawy.
Sam strzelił im typowego focha. Świetnie. Przez moment jedynie spoglądała na narzeczoną, która chciała jej dać do zrozumienia, że przez swoje blefowanie przy kartach będzie musiała odbyć poważną rozmowę z dziewięciolatkiem. Przez moment jeszcze starała się przekazać swoim spojrzeniem tyle, że nie była to jej wina. Chciała jeszcze ją jakoś poprosić o to, aby poszła z nią porozmawiać z Samuelem, ale już wdziała, że jednak nie bardzo jest na to jakakolwiek szansa.
Westchnęła ciężko i podniosła się w z miejsca, aby podejść do chłopca i usiąść tuż obok niego na schodkach. No to teraz będzie czekała ją niezbyt przyjemna rozmowa.
- Hej... Nie gniewaj się, okay? - zaczęła, nie bardzo wiedząc jak właściwie powinna od tego podejść na sam początek. - To jest taka gra, w której musisz też wiedzieć jak podpuszczać innych, aby wygrać. Grałeś dobrze, ale szczerze. Tutaj niekiedy wychodzi lepiej jak lekko pooszukujesz.
Miała nadzieję, że to na tę chwilę to wystarczy i przekona chłopca do tego, aby przestał się boczyć. Nie musieli dalej grać, ale miło byłoby jakby spędzili jakoś wspólnie czas.
zaylee miller