Strona 3 z 3

Prawdziwą rodzinę poznaje się w biedzie

: wt paź 21, 2025 6:25 pm
autor: Evina J. Swanson
Jeśli jeszcze ktoś miał jakieś wątpliwości, co do tego dlaczego największym lękiem Lucasa była jego własna siostra to właśnie miał odpowiedź. Swanson z kolei zdawała się bardziej odporna na postrach jaki siała swoją osobą Zaylee, a wszystko wynikało z kilku pięknych powodów. Primo, nie była jakimś zwyczajnym tchórzem i potrafiła przejść bez problemu przez konfrontację z koronerką, co skutecznie robiła od lat. Secundo, wiedziała z reguły jak radzić sobie w takich sytuacjach aby wyjść z nich bez większego uszczerbku na zdrowiu zarówno fizycznym jak i psychicznym. Tertio, ich kłótnie i konflikty zwykle stanowiły swoistą grę wstępną, która poprzedzała naprawdę intensywny seks, w którym mogły wyładować wszelkie negatywne emocje. To miało prawdziwy efekt terapeutyczny. Istne katharsis.
Tylko, że Lucas miał w tej chwili totalnie przejebane. Mógł się zapierać, że naprawdę niczego nie zrobił, ale siostra nie zamierzała mu odpuszczać. Wydawał się być też kompletnie głucha nie tylko na tłumaczenia młodszego, ale i nie zamierzała skorzystać z propozycji Eviny, aby jednak wyjść z lokalu. Los jeszcze postanowił ich wystawić na próbę i skonfrontować z biednym Hasanem, który zaczął wzywać policję. Swanson szczerze mu się nie dziwiła.
Upewniła się, że z młodym wszystko było w porządku, a to dało jedynie Zaylee okienko do tego, aby zacząć wygrażać Arabowi za ladą. Zaje-kurwa-biście. Jedynie pogarszała sytuację, a detektywka musiała tylko sprzątać cały ten syf. Jak widać Millerowie naprawdę mieli ze sobą sporo wspólnego. Musiała załatwiać sprawy za ich oboje.
Nie potrzebowały zbędnej interwencji policji. Dlatego też Swanson wyciągnęła szybko banknot studolarowy z portfela i przesunęła go po ladzie w kierunku Hasana, gdy tylko podeszła do niego na chwilę.
- Przepraszam. Zrób tego kebaba i odwołaj wezwanie, a ja się wszystkim zajmę - obiecała mężczyźnie po czym odwróciła się do całego zamieszania.
Naprawdę nie chciała tego ogarniać, ale nie miała innego wyjścia. Szybko i mocno złapała za ramię narzeczonej, chcąc pozbawić ją chwytu na przerażonym Lucasie i pociągnęła ją w stronę wyjścia, trzymając wciąż w żelaznym uścisku.
- Zachowujesz się jak wariatka - warknęła do narzeczonej i otworzyła drzwi mocnym szarpnięciem po czym odwróciła się jeszcze w stronę młodego. - Lulu, ty też idziesz.
Musiały wynieść to poza lokal, bo z pewnością inżynierowie kebabów nie zasłużyli na to, aby robić im burdę pośrodku knajpy. Zresztą liczyła na to, że chłodne powietrze naprawdę ostudzi w tej chwili szalejące emocje.
- Możesz, do kurwy, nie robić scen tylko porozmawiać z nami jak człowiek? Nie mam ochoty na to, żeby wyciągać cię z gówna, bo nie umiesz nad sobą zapanować - zwróciła się do koronerki, puszczając ją w końcu.
Była gotowa na kolejną falę gniewu, ale teraz skierowaną bezpośrednio na nią. Trudno. Jakoś sobie z tym poradzi. Jak zawsze. Najważniejsze, że teraz mogli swobodnie porozmawiać.

Lucas Miller zaylee miller

Prawdziwą rodzinę poznaje się w biedzie

: śr paź 22, 2025 8:02 pm
autor: Lucas Miller
NO MÓWIE PRZECIEŻ, ŻE KURWA NIC NIE ZROBIŁEM! — krzyczał i wił się jak tylko mógł, jak tylko potrafił najlepiej, tylko co z tego, kiedy uścisk Zaylee był kurwa nie to ruszenia? Skąd ta baba miała ale siły? Czyżby ostatnio nieco więcej pakowała na siłowni? Bo przecież to chyba nie od badania trupów? Chociaż… kto tam wie. I tak był gotowy na to, że zginie. Nawet zmrużył oczy, gotowy na jakieś ostatnie uderzenie, kończące tą przygodę nap planecie ziemia, kiedy nagle poczuł przyjemny wiaterek we włosach, a następnie odbył bliskie spotkanie z podłogą.
Jebnął na te kafelki z takim impetem, że aż coś mu strzeliło w kościach. Pewnie plecy. I tyle będzie z jego pracy w kinie na tym nowym stanowisku popcormena. Będzie musiał wrócić na kasę, bo tylko tam można było siedzieć podczas pracy. I chuj.
Pozwolił Evinie pomóc się podnieść i przyjrzał się jakiś taki przerażony, jak walnięta siostra teraz wykłócała się nawet z panem od kebabów. Baby. Jakim kurwa cudem były aż tak agresywne? Nie umiały normalnie porozmawiać, tylko tak od razu trzeba się było na wszystkich wydzierać? Zamrugał jeszcze trochę i podrapał się po głowie. Nawet zgarnąć resztki frytek do ust do momentu, w którym Evina oznajmiła, że wychodzą, przy okazji nazywając go Lulu. JAK ON LUBIŁ, KIEDY ONA GO TAK NAZWYWAŁA. Od razu się robił jak taki potulny piesek, ten Golden Retiver właśnie i ruszył za szwagierką. Czemu Zaylee nie mogła tak pieszczotliwie do niego mówić, zamiast tak wyzywać od gnojków i gówniarzy?
Wygramolił się z tej kebabowni, a świeże powietrze od razu uderzyło go prosto w twarz. Chociaż i tak bolało mniej niż wtedy, co wyjebał o zimne kafelki. A potem stanął zaraz obok Eviny, trochę z tyłu, ale wciąż naprzeciwko Millerowej. A kiedy powiedziała tej tekst o zachowywaniu się jak człowiek, to Lucas poczuł taką wielką dumę, że w końcu się jej postawili razem z Eviną. Taką dumę poczuł, że aż przysunął się do szwagiery i oparł o ramie Swanson.
No właśnie, zachowuj się jak człowiek, o — wymamrotał, kopiując jej słowa prawie jeden do jednego. Nawet machnął w stronę siostry paluchem. — Bo Evina nie będzie cie wyciągać z gówna — tak przykoksił, że kolejne zdanie też po niej powtórzył. Tylko że potem Zaylee przeniosła na niego spojrzenie, a on znowu poczuł ten wielki, przeszywający strach. ALE TO BYŁ TAK DUŻY STRACH, że aż cały ten kebab, który opierdolił ze smakiem jakoś tak nagle podszedł mu do gardła.
Przestań się tak na mnie gapić, bo się stresuje i… — no i właśnie nim zdążył powiedzieć co, to jego ciało postanowiło jej POKAZAĆ. Całe szczęście w ostatniej chwili zrobił zwrot w tył i zamiast porzygać się na siostrę (a może się jej należało), to zaczął puszczać pawia prosto do idealnie przystrzyżonego trawnika tuż przed kebabem. Ś w I e t n i e.

zaylee miller Evina J. Swanson

Prawdziwą rodzinę poznaje się w biedzie

: śr paź 22, 2025 9:53 pm
autor: zaylee miller
Umówmy się — nikt nigdy nie powiedział, że Zaylee była zrównoważona psychicznie, a po ostatnich wydarzeniach, kiedy seryjny morderca próbował targnąć na jej życie, coś jej się zupełnie odkleiło pod kopułą. W innym wypadku nie byłoby jej tutaj, bo nie zainstalowałaby narzeczonej i bratu aplikacji, dzięki której mogła ich śledzić.
Niemal wyrwała się z uścisku Swanson, kiedy ta wyprowadzała ją na zewnątrz, a pod knajpą nastroszyła się niczym kot, wbijając w nią wkurwione spojrzenie.
Nie robię scen — zastrzegła natychmiast. Oczywiście, że robiła sceny. Ale gdyby nie wparowała do kebaba jak tajfun, nie miałoby to przecież takiego wydźwięku. Evina mogła nic nie robić sobie z jej złości, ale Lucas — za racji, że był młodszy i taki głupiutki — powinien czuć respekt na każdej płaszczyźnie. — Po prostu przestańcie mydlić mi oczy, że ten szczyl nic nie zrobił — popatrzyła wymownie na brata, który zaczął powtarzać słowa Swanson, na co Miller wywróciła ostentacyjnie oczami. Gdyby nie obecność detektywki, nie byłby taki cwany.
Lucas był najmłodszy z rodzeństwa i zdecydowanie nie był planowany, o czym świadczyła spora różnica wieku pomiędzy nim a pozostałą trójką. Nic więc dziwnego, że zawsze był oczkiem w głowie mamusi, która chuchała na niego i dmuchała, przez co wyrósł na... Jak to ująć inaczej, żeby nie zabrzmiało tak, że był cipą? Chłopca o szczególnej wrażliwości. Oczywiście Zaylee kochała go i oddałaby za niego życie, gdyby nadeszła taka potrzeba (chociaż wolałaby nie), jednak brat czasem zachowywał się czasem, jakby dopiero co stawiał pierwsze kroki w dorosłości, a mentalnie to była na poziomie Samuela.
Chciała coś powiedzieć, jednak wtedy Lucas odwrócił się i puścił soczystego pawia. I miał dużo szczęścia, że nie zarzygał jej bluzy, bo wtedy to dopiero wyszedłby z niej prawdziwy diabeł.
Koniec imprezy — stwierdziła szorstko, łapiąc brata za fraki. — Wracasz do domu. Oboje wracacie — zaznaczyła, patrząc znacząco na narzeczoną. — Odwiozę go i spotkamy się na miejscu — dodała, popychając Lucasa w stronę alejki, gdzie zaparkowała samochód. Mogły zabrać go do siebie, ale wtedy miałby zapewnione porządne śniadanie i elektrolity, a z pewnością zasłużył sobie na skutki porządnego kaca. — Po drodze opowiesz mi, co się stało — mruknęła jeszcze, strzelając go w tył głowy. Nie za mocno, tak na otrzeźwienie.

Evina J. Swanson Lucas Miller

Prawdziwą rodzinę poznaje się w biedzie

: czw paź 23, 2025 4:52 pm
autor: Evina J. Swanson
Nie było mowy o tym, aby w ogóle Zaylee uwierzyła w słowa brata o tym, że nic takiego nie przeskrobał. Jego wina była ewidentna. Zachowywał się jak chory psychicznie lub faktycznie człowiek dręczony poczuciem winy. Może, gdyby faktycznie Lucas nie był pijany i tak nie przesadzał z reakcją to mogliby się jeszcze z tego jakoś wywinąć, ale tak? Nie było szans.
W zasadzie to mieli szczęście, że krew nie spłynęła na kafelki w kebabie. Wtedy dopiero wszyscy z nich mieliby przesrane. Na razie jednak poza szarpaniem i małymi groźbami nic się nie stało. Były zatem szanse na to, że wszystko rozejdzie się po kościach. Zwłaszcza, że Hasan dostał całkiem pokaźny napiwek za to, aby pozwolić jej rozwiązać po swojemu całą tę sytuację. Na pewno działało to na jej korzyść.
Nie miała też kompletnie pojęcia dlaczego młody Miller był taki uchachany i zadowolony z siebie w momencie, gdy wychodzili z lokalu. Być może animuszu dodał mu fakt, że właśnie teraz ktoś postanowił wziąć za szmaty postrach jego dzieciństwa i niezwykle krótkiego dorosłego życia. Niesamowite było też to, że poczuł się nawet na tyle swobodnie, aby naigrywać się z Zaylee i powtarzać za Swanson jej teksty.
- Robisz sceny i nie masz na to żadnego usprawiedliwienia - skontrowała, bo nie miała ochoty na to, aby koronerka ją poprawiała.
Zapewne cała ta dyskusja mogłaby się ciągnąć jeszcze w nieskończoność, gdyby nie to, że Lucas właśnie postanowił się perfidnie zrzygać na trawnik. Świetnie. Przynajmniej nie poleciało na żadną z nich. Opatrzność chyba nad nimi czuwała.
- Mogę go sama zabrać, żeby ci nie zarzygał auta - zaproponowała, ale twarde spojrzenie narzeczonej wyraźnie powiedziało jej, że takiej opcji nie było.
Jej brat, jej odpowiedzialność. Poza tym na pewno chciała go przepytać na okoliczność tego dlaczego wylądowali w środku nocy na kebabie. Już mu współczuła, gdy widziała to jak młody odchodzi za koronerką, która strzeliła go w łeb.
Przez moment patrzyła na to jak idą w kierunku, gdzie Zaylee zaparkowała auto. Evina z kolei wróciła do lokalu by raz jeszcze przeprosić obsługę za całe zamieszanie, poprosić o to aby zapakowano końcówkę jej kebaba na wynos i zabrała tego, który został przyszykowany dla narzeczonej.
W momencie, gdy pakowała jedzenie do bagażnika jej uwagę przykuł szyld dobrze jej znanego irlandzkiego baru... Przez moment się zastanawiała, a potem stwierdziła, że wszystko pierdoli. Już i tak miała mieć burdę w domu, więc mogła równie dobrze skorzystać. Dlatego weszła jeszcze na dwa piwa w ramach rozluźnienia i dopiero wtedy wróciła do mieszkania, licząc na to, że jednak zdąży tam być przed Miller. W końcu ogarnięcie pijanego brata niewątpliwie mogło zająć jej nieco czasu.

zaylee miller Lucas Miller
koniec

Prawdziwą rodzinę poznaje się w biedzie

: czw paź 23, 2025 11:36 pm
autor: zaylee miller
Wciągnęła Lucasa do samochodu, trzaskając drzwiami tak, że aż zadrżały szyby. Na początku nic nie mówiła, uważnie obserwując jego ruchy i upewniając się, czy nie zarzyga jej tapicerki. Ale gdy Zaylee w końcu skręciła w znajomą ulicę, gdzie brat wynajmował mieszkanie, czarny Ford Docus stał się areną wybuchu. Palce zacisnęły na kierownicy tak mocno, że aż zbielały jej knykcie. Głównie dlatego, żeby przypadkiem nie rzucić się na gówniarza z pięściami. Kolejne słowa wylatywały z niej jak z armaty. Lucas próbował się tłumaczyć, jąkać, usprawiedliwiać, ale starsza Miller nie przyjmowała żadnego wytłumaczenia.
Kiedy bratu udało się w końcu otworzyć drzwi, co zajęło dość sporo czasu ze względy na jego stan, chwyciła go za ramię i wciągnęła do środka. I tam, w kuchni, zaczęła prawdziwą ofensywę. A on stał tam skulony, próbując zniknąć sam w sobie, ale nie miał gdzie się schować. Ale zważywszy, że Lucas nie był skory do współpracy, nie udało jej się wyciągnąć z niego, co właściwie się stało, że spotkał się z Eviną w środku nocy. Bo na pewno żadne z nich nie wpadło na ten genialny pomysł, żeby po prostu bez powodu zjeść w środku nocy kebaba, więc zdecydowała, że wróci tutaj z samego rana, żeby go dojebać.
Po wybuchu w kuchni i upewnieniu się, że Lucas w końcu przyjął do wiadomości konsekwencje swoich wybryków, Zaylee odetchnęła głęboko. Ułożyła włosy, otrzepała ręce z wyimaginowanego kurzu gniewu i wsiadła do samochodu, żeby ruszyć do domu, gdzie czekała na nią narzeczonej, której równie zamierzała zrobić niebezpodstawną aferę.
teraz już naprawdę koniec