things got a little bit complicated
: wt paź 21, 2025 8:28 pm
				
				To był jeden z tych scenariuszy, gdzie Swanson zawsze mogła znaleźć swoją winę. Dlaczego? Bo była doświadczona. Powinna przewidywać niektóre rzeczy, być bardziej uważną, a nie pozwalać na to, aby ktoś wyrządził krzywdę kobiecie, na której jej tak bardzo zależało. Mimo wszystko jednak doszło do tych wszystkich tragedii, którym nie zapobiegła.
Czuła to jak narzeczona mocniej ją do siebie przyciska i choć próbowała to nie potrafiła w pełni się rozluźnić w jej objęciach. Nie teraz, gdy tak wiele myśli i uczuć targało nią w związku z rozmową, którą jeszcze chwilę temu próbowały odbyć. Teraz odeszła gdzieś na dalszy plan. Najważniejszym było nie dać się całkowicie załamać i doprowadzić się w końcu do porządku.
- Trudno powiedzieć jakie możliwości i kontakty ma po tak długiej odsiadce... Na pewno jest nieco ograniczony... - stwierdziła, starając się po trochu podnieść samą siebie na duchu.
W końcu Blythe tak długi czas był odizolowany od świata. Na pewno potrzebował czasu na to, aby zrozumieć to jak teraz on funkcjonował i w jaki sposób nie zostać wykrytym w dobie wszechobecnej zaawansowanej technologii. Nie mogła teraz się oddać całkowicie paranoi.
Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić, gdy tylko narzeczona odsunęła się od niej i raz jeszcze otarła jej łzy. Potrzebowała tego. Nie miała pojęcia, co właściwie jej strzeliło do głowy, że przez chwilę wydawało jej się, że osobno dałyby sobie radę lepiej niż razem, gdy już tyle razy udowodniły, że są duetem, z którym każdy powinien się liczyć.
- Jasne... Po prostu... Nie chcę, żebyś się ze mną męczyła - powiedziała w końcu, gdy już jakiekolwiek słowa ułożyły jej się w miarę sensowny ciąg wyrazowy. - Gdybyś miała już nie dawać rady to chciałabym, żebyś mi o tym powiedziała.
Zaylee przeszła już przez wystarczająco wiele by teraz miała jej dokładać jeszcze swoich problemów. Przynajmniej tak sądziła detektywka, która na nowo zdawała się odnajdywać zgubioną gdzieś na chwilę siłę i pewność siebie.
- Na razie... Nie odchodź - powiedziała, patrząc nareszcie prosto w oczy koronerki.
Chyba już była pewna tego, że nie powinny się rozdzielać. Nawet jeśli chwilowe załamanie nerwowe starało jej się podpowiedzieć coś zupełnie innego.
Mazarine Winters
			Czuła to jak narzeczona mocniej ją do siebie przyciska i choć próbowała to nie potrafiła w pełni się rozluźnić w jej objęciach. Nie teraz, gdy tak wiele myśli i uczuć targało nią w związku z rozmową, którą jeszcze chwilę temu próbowały odbyć. Teraz odeszła gdzieś na dalszy plan. Najważniejszym było nie dać się całkowicie załamać i doprowadzić się w końcu do porządku.
- Trudno powiedzieć jakie możliwości i kontakty ma po tak długiej odsiadce... Na pewno jest nieco ograniczony... - stwierdziła, starając się po trochu podnieść samą siebie na duchu.
W końcu Blythe tak długi czas był odizolowany od świata. Na pewno potrzebował czasu na to, aby zrozumieć to jak teraz on funkcjonował i w jaki sposób nie zostać wykrytym w dobie wszechobecnej zaawansowanej technologii. Nie mogła teraz się oddać całkowicie paranoi.
Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić, gdy tylko narzeczona odsunęła się od niej i raz jeszcze otarła jej łzy. Potrzebowała tego. Nie miała pojęcia, co właściwie jej strzeliło do głowy, że przez chwilę wydawało jej się, że osobno dałyby sobie radę lepiej niż razem, gdy już tyle razy udowodniły, że są duetem, z którym każdy powinien się liczyć.
- Jasne... Po prostu... Nie chcę, żebyś się ze mną męczyła - powiedziała w końcu, gdy już jakiekolwiek słowa ułożyły jej się w miarę sensowny ciąg wyrazowy. - Gdybyś miała już nie dawać rady to chciałabym, żebyś mi o tym powiedziała.
Zaylee przeszła już przez wystarczająco wiele by teraz miała jej dokładać jeszcze swoich problemów. Przynajmniej tak sądziła detektywka, która na nowo zdawała się odnajdywać zgubioną gdzieś na chwilę siłę i pewność siebie.
- Na razie... Nie odchodź - powiedziała, patrząc nareszcie prosto w oczy koronerki.
Chyba już była pewna tego, że nie powinny się rozdzielać. Nawet jeśli chwilowe załamanie nerwowe starało jej się podpowiedzieć coś zupełnie innego.
Mazarine Winters