Strona 3 z 3

— Por amor.

: ndz lis 16, 2025 4:11 pm
autor: Alvaro Salvatierra
Uśmiechnął się ciepło i pokręcił głową w odpowiedzi na jego słowa, trochę jakby tym chciał mu przekazać, że nie musi się nim martwić, bo nic złego się nie dzieje. Prawda była taka, że czasem czuł się przemęczony, przede wszystkim dlatego, że nie sypiał zbyt wiele, ale w tym momencie nie wydawało mu się to istotne. Nie chciał rezygnować ani z pracy, ani z czasu z Santiago, ani tym bardziej z opieki nad małym. Obiecał sobie jednak, że zacznie się bardziej wysypiać, a teraz miał poczucie, że znacznie łatwiej będzie mu zasnąć - bo nie będzie zasypiał sam. Zamierzał dzisiejszego wieczora wpakować się do łóżka przyjaciela i przytulić do jego pleców, czy Santiago tego chciał, czy nie i sama myśl o tym sprawiała, że czuł szybsze łomotanie serca w piersi.
- Tengo a ti… Dios mío, cómo suena de maravilla. - zaśmiał się pod nosem, wciąż szeroko uśmiechnięty, zerkając na niego co chwilę z iskierkami w oczach. Dawno nie czuł się tak szczęśliwy, a ich rozmowa jakiś czas temu wcale nie wskazywała na to, że jeszcze będzie miał dzisiaj dobry humor.
Przystanął tuż obok Santiago, również opierając dłonie o barierkę; jedną z nich położył tuż przy ręce de la Serny, w taki sposób, że krawędzie ich dłoni subtelnie się ze sobą stykały. Spojrzał na przyjaciela, wciąż z uśmiechem, po czym przeniósł spojrzenie na słonia i jego kołyszącą się trąbę.
- Claro que me acuerdo. Fue uno de los mejores días de mi vida. - odpowiedział po chwili, czując jak na samo wspomnienie tamtej wycieczki ściska mu się gardło. - Creo que aquella fue la primera vez que me reí tanto. Fue maravilloso. Nunca voy a olvidarlo. - przełknął ślinę i potarł swój nos palcem wskazującym, czując jednocześnie, że oczy zaczynają mu się szklić. Nie chciał się rozklejać, ale jakoś to wspomnienie uruchomiło w nim tę strunę wrażliwca, którym przecież faktycznie był. - Aunque la primera visita al pabellón de las arañas no la recuerdo precisamente con cariño. - parsknął śmiechem, przywołując te pająki trochę po to, by odwrócić uwagę od gromadzących mu się w oczach łez.

Santiago de la Serna

— Por amor.

: ndz lis 16, 2025 5:23 pm
autor: Santiago de la Serna
Zawstydził się trochę stwierdzeniem, że to cudownie brzmi, że Alvaro go ma - ale taka była prawda, choć teraz, wypowiedziane przez Salvatierrę, brzmiało to nieco inaczej, niż Santiago miał na myśli. On myślał o tym, że Palermo ma na głowie opiekę nad nim, zmuszanie go do jedzenia, do brania leków, pilnowania, pomagania przy codziennych czynnościach; zaś w głosie Alvaro brzmiało to raczej jak stwierdzenie, że są razem. Tiago jednak nie zamierzał tego prostować, bo oba znaczenia były prawidłowe, nawet jeśli ciężko mu było się przyzwyczaić do tego, że ma partnera, a nie partnerkę i że w dodatku kocha go całym sercem. Prawdopodobnie kiedyś w końcu do tego przywyknie i będzie do tego podchodził jako do czegoś całkowicie normalnego, ale w tym momencie jeszcze ciężko mu było sobie z tym poradzić. Tym niemniej nie zamierzał protestować ani bronić się przed tym uczuciem.
Spojrzał na dłoń Palermo tuż przy swojej i zrobiło mu się cieplej na sercu, zwłaszcza kiedy mężczyzna powiedział, że dzień, kiedy pierwszy raz poszli do ZOO, był jednym z najszczęśliwszych w jego życiu.
- Sí, sé que le tienes miedo a las arañas. Pero probablemente ya no te causan tantos problemas como antes, ¿verdad? - zapytał, mając ochotę poruszyć małym palcem tak, żeby pogłaskać przyjaciela.
Partnera.

Alvaro Salvatierra

— Por amor.

: ndz lis 16, 2025 7:52 pm
autor: Alvaro Salvatierra
Palermo, jakby czytając w myślach swojego przyjaciela (co w sumie zdarzało im się całkiem często, zwłaszcza gdy pracowali nad planami napadów; wtedy ich umysły zdawały się tworzyć jeden prężnie działający system), poruszył małym palcem, dotykając dłoni Santiago, a po krótkiej chwili wahania splótł ich małe palce ze sobą; w taki sposób, w jaki za dzieciaka składał mu przysięgę na "mówi paluszek". Uśmiechnął się przy tym wesoło, pozornie nie odrywając wzroku od spacerującego teraz po wybiegu słonia, ale w rzeczywistości zerkał dyskretnie na starszego.
- No, sinceramente, en los últimos meses yo y las arañas nos hemos llevado un poco mejor. No sé qué me pasó de repente, pero quizá mi cerebro decidió que, ya que iba a ser padre, no podía tenerle miedo a criaturitas pequeñas, incluso si tienen ocho patitas. - roześmiał się, po raz pierwszy od dawna szczerze, z lekkością, której nie czuł od półtorej roku. - ¿Tal vez deberíamos visitar a las arañas? - rzucił wesoło, puszczając wreszcie palec Santiago i odsuwając się od barierki, po czym pociągnął go ze sobą w stronę pawilonu z pajęczakami, wciąż śmiejąc się pod nosem, szczęśliwy niczym dziecko. - ¿Y nos llevamos también una a casa, para que la vicuña no se sienta sola?

Santiago de la Serna

/ zt x2