two mothers are beter than none
: pn gru 01, 2025 9:04 pm
Akurat taka lekarka jak Miller, która była w zasadzie niemal przewrażliwiona na kwestiach zdrowotnych nigdy nie dopuściłaby do tego, aby ich syn żył wyłącznie na śmieciowej diecie, bo to skończyłoby się dla niego tragicznie. Chwilowo jednak jeśli mieli faktycznie ku temu swoistą okazję to korzystali z dobrodziejstw jedzenia na dowóz czy znajdowanych na mieście knajpek.
- Zamiast natki pietruszki może być zielona cebulka - zasugerowała, bo może to było bardziej znośne dla dziewięciolatka.
Wiedziała, że w tym wieku dzieciaki często miały wrażenie, że niektóre warzywa czy też dodatki były niedobre, ale była pewna, że jeśli tylko dobrze udałoby jej się wkomponować tę pietruszkę to młody i tak wszystko by zjadł. Tak samo energicznie jak teraz, co skończyło się tragicznie dla jego kurtki.
- Znam kogoś kto potrafi jeść równie niechlujnie - mruknęła, a znajomy uśmieszek, który pojawił się na ustach detektywki sugerował, że raczej myślała w tym momencie o czymś, co zdecydowanie byłoby nieodpowiednie dla dziewięciolatka.
- Tak, już. Tylko teraz uważaj - przytaknęła, bo wiedziała, że Sam wprost nie może się doczekać tego, kiedy będzie mógł się wyrwać do budki z hot-dogami, a jego kurtka może i nie wyglądała idealnie, ale przynajmniej na tyle, aby mógł się jakoś pokazać ludziom na oczy.
Zdawała sobie sprawę, że na tę chwilę zaskarbiła sobie więcej sympatii niż koronerka. Podzielała z nim przynajmniej część zainteresowań i przynajmniej na tę chwilę była dla niego łagodniejsza niż poprawiająca go, co jakiś czas Zaylee, która sprawiała wrażenie tej surowszej i bardziej szorstkiej w obyciu. Wiedziały jednak, że młody mimo wszystko kochał je obie. Inaczej na pewno ich interakcje wyglądałyby zupełnie inaczej.
- Myślę, że powinnyśmy dać mu samemu do tego dojść - odpowiedziała, dotrzymując kroku narzeczonej i specjalnie trzymając się dalej od malca, który wyrwał już do przodu.
Na razie był jeszcze w takim wieku, gdzie aż tak wiele rzeczy nie wydawało się być całkowitym obciachem. Zapewne jeszcze trochę czasu minie nim uświadomi sobie, że lepiej będzie po prostu iść obok nich bez trzymania ich za rękę. Wtedy dopiero za tym zatęsknią.
Na razie na spokojnie mogły zaspokajać jego deficyty czułości. Mogli chodzić za rękę po mieście, spać wtuleni w siebie na kanapie po seansie filmowym czy robić wiele innych rzeczy, które z czasem nie będą miały dla coraz starszego chłopca aż tyle uroku, ale będą się nieodzownie kojarzyły z tą dobrą częścią dzieciństwa.
- Kiedyś to w końcu nastąpi. Dlatego korzystaj póki możesz - powiedziała, chcąc zabrzmieć żartobliwie, ale w jej głosie skrywała się nuta melancholii, która kiedyś na pewno przeobrazi się w silne uczucie nostalgii.
Czasy może i niespecjalnie zmienią się na gorsze, ale z pewnością w przyszłości będzie im brakowało pewnych rzeczy charakterystycznych dla tego wieku. Na razie jednak miały hot dogi do zjedzenia oraz resztkę frytek, które Swanson podsunęła narzeczonej.
zaylee miller
- Zamiast natki pietruszki może być zielona cebulka - zasugerowała, bo może to było bardziej znośne dla dziewięciolatka.
Wiedziała, że w tym wieku dzieciaki często miały wrażenie, że niektóre warzywa czy też dodatki były niedobre, ale była pewna, że jeśli tylko dobrze udałoby jej się wkomponować tę pietruszkę to młody i tak wszystko by zjadł. Tak samo energicznie jak teraz, co skończyło się tragicznie dla jego kurtki.
- Znam kogoś kto potrafi jeść równie niechlujnie - mruknęła, a znajomy uśmieszek, który pojawił się na ustach detektywki sugerował, że raczej myślała w tym momencie o czymś, co zdecydowanie byłoby nieodpowiednie dla dziewięciolatka.
- Tak, już. Tylko teraz uważaj - przytaknęła, bo wiedziała, że Sam wprost nie może się doczekać tego, kiedy będzie mógł się wyrwać do budki z hot-dogami, a jego kurtka może i nie wyglądała idealnie, ale przynajmniej na tyle, aby mógł się jakoś pokazać ludziom na oczy.
Zdawała sobie sprawę, że na tę chwilę zaskarbiła sobie więcej sympatii niż koronerka. Podzielała z nim przynajmniej część zainteresowań i przynajmniej na tę chwilę była dla niego łagodniejsza niż poprawiająca go, co jakiś czas Zaylee, która sprawiała wrażenie tej surowszej i bardziej szorstkiej w obyciu. Wiedziały jednak, że młody mimo wszystko kochał je obie. Inaczej na pewno ich interakcje wyglądałyby zupełnie inaczej.
- Myślę, że powinnyśmy dać mu samemu do tego dojść - odpowiedziała, dotrzymując kroku narzeczonej i specjalnie trzymając się dalej od malca, który wyrwał już do przodu.
Na razie był jeszcze w takim wieku, gdzie aż tak wiele rzeczy nie wydawało się być całkowitym obciachem. Zapewne jeszcze trochę czasu minie nim uświadomi sobie, że lepiej będzie po prostu iść obok nich bez trzymania ich za rękę. Wtedy dopiero za tym zatęsknią.
Na razie na spokojnie mogły zaspokajać jego deficyty czułości. Mogli chodzić za rękę po mieście, spać wtuleni w siebie na kanapie po seansie filmowym czy robić wiele innych rzeczy, które z czasem nie będą miały dla coraz starszego chłopca aż tyle uroku, ale będą się nieodzownie kojarzyły z tą dobrą częścią dzieciństwa.
- Kiedyś to w końcu nastąpi. Dlatego korzystaj póki możesz - powiedziała, chcąc zabrzmieć żartobliwie, ale w jej głosie skrywała się nuta melancholii, która kiedyś na pewno przeobrazi się w silne uczucie nostalgii.
Czasy może i niespecjalnie zmienią się na gorsze, ale z pewnością w przyszłości będzie im brakowało pewnych rzeczy charakterystycznych dla tego wieku. Na razie jednak miały hot dogi do zjedzenia oraz resztkę frytek, które Swanson podsunęła narzeczonej.
zaylee miller