Strona 3 z 4

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 11:25 am
autor: teddy darling
Parsknęła krótkim śmiechem, głównie przez te dziwki, o których tak dosadnie wspomniała przyjaciółka. I chociaż dalej słuchała jej z rozbawieniem, to w spojrzeniu Teddy dało się dostrzec czujność, której nie potrafiła się oduczyć nawet w chwilach względnego luzu. Głupi, strażacki nawyk. Zawsze chciała wiedzieć, gdzie są wyjścia, gdzie potencjalne zarzewia ognia i kto stoi zbyt blisko płomieni, nawet jeśli te płomienie istniały tylko w wyobraźni. A jednak teraz ironia sytuacji umykała jej uwadze. Leżała w objęciach April, pozwalając sobie na nieoczekiwaną bliskość. Sama igrała z ogniem, świadomie wystawiając się na żar, przed którym zwykle ostrzegała innych.
Jesteś niemożliwa — stwierdziła w końcu i żeby dodać mocny wypowiedzianym słowom, pokręciła głową z udawanym niedowierzaniem. — I bardzo konsekwentna w tej swojej wizji świata, który chcesz podpalić. Mogę nosić cię na rękach nawet i bez tego, wiesz? — uniosła brwi, chociaż zdawała sobie sprawę, że to byłoby pewnie zbyt mało spektakularne. Co innego unosić kogoś ot tak, a co innego robić to pośród szalejących płomieni.
Jej ciało zareagowało szybciej niż rozsądek. Ręka, która jeszcze przed chwilą spoczywała spokojnie na biodrze April, napięła się pod tym bezczelnym muśnięciem pośladka. Teddy nie odsunęła jej jednak. Wręcz przeciwnie, przyciągnęła Finch bliżej, jakby chciała zaznaczyć granicę, a jednocześnie sprawdzić, czy ta granica faktycznie jeszcze istnieje. Nie istniała. W głowie Darling zapaliła się czerwona lampka, ale obok niej mrugała druga, bardziej niepokojąca. Ta, która podpowiadała, że może wcale nie ma ochoty uciekać.
Zazdrość Finch nie była dla niej tajemnicą. Znała ją na tyle długo, by rozpoznawać to lekkie zaostrzenie tonu, które zdradzało coś więcej niż zwykłe droczenie się. Zwykle podchodziła do tego z przymrużeniem oka, bo nigdy nie dotyczyło to bezpośrednio jej osoby. Co z tego, że w tym momencie praktycznie bawiła się zapałkami tuż obok czyjegoś serca.
Medal i awans... — zamyśliła się głośno, jakby faktycznie rozważała, czy to się opłaca. — A zrobisz mi w podziękowaniu laurkę? Pomimo że cię uratuję, ale wcale nie ugaszę pożaru? — wzdrygnęła się pod naciskiem, po czym delikatnie, ale stanowczo ujęła dłoń April i przesunęła ją z powrotem na swoją talię, wyznaczając nowy, bezpieczniejszy punkt postoju. Nie odtrącała jej, po prostu korygowała kurs, jak dowódca na akcji.
Teddy wciąż uważała plan antyzakochaniowy za rozsądny, choć nieco naiwny. Wiedziała jednak, że teraz jest za późno na szukaniu alternatywy i wymyślanie opcji awaryjnych. Zresztą od seksu do prawdziwych uczuć był daleka droga. A przynajmniej tak sobie tłumaczyła, w tym samym momencie wychodząc na potworną hipokrytkę, bo o ile sama przesunęła dłoń Finch, to swoją ulokowała między jej udami. Jakby tego było mało, prowokująco chwyciła zębami jej dolną wargę, żeby zaraz musnąć jej usta.

April Finch

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 12:12 pm
autor: April Finch
— Strasznie dziwnie wymawiasz czarująca i seksowna. — Przekrzywiła nieco głowę, jakby faktycznie problem leżał w przesłyszeniu się. Określenie jej niemożliwą było, o dziwo, dużo precyzyjniejsze i bardziej trafne niż to, co wybrała samodzielnie. Łatwiej było się jednak w tym doszukać jakiejś pretensji albo wady. Gdyby tylko nieco zmienić ton, idealnie pasowałoby do wstawienia w ostatnią kłótnię tuż przed rozstaniem.
— Noszenie na rękach mi się spodobało. To pewnie twój popisowy numer? — Nie zdarzyło jej się jeszcze, by dziewczyna zaniosła ją do łóżka. Gdyby zrobiła z nią tak jakaś losowa randka z Tindera, Finch na pewno już wypytywałby ją o ulubione imiona, które w przyszłości nadadzą ich wspólnej krowie. Dosłowna utrata gruntu pod nogami bezpośrednio łączyła się z tą metaforyczną. W objęciach kogoś takiego można czuć się pewnie i bezpiecznie. Była w tym jakaś niesamowita kobieca energia i siła, która dodawała strażaczce czaru i gracji. Kobiety nawet na rękach nosiły lepiej niż faceci – niesamowite.
Każde nowe zetknięcie z miękką skórą Darling wywoływało nową falę ciepła, która przechodziła z jej głowy aż do podbrzusza, nie omijając nawet skrawka ciała. Kto by pomyślał, że w środku zimy można się tak łatwo rozgrzewać? Powinni to opatentować, kraj zaoszczędzi fortunę na nowych instalacjach grzewczych.
— Laurkę? Jasne. Planowałam raczej cię przelecieć, ale jeśli wolisz rysunek obsypany brokatem, to nie ma żadnego problemu. — Odruchowo spojrzała na własną rękę, która nagle znalazła się w całkowicie innym miejscu. Drgnęła w niej jakaś obawa, że wreszcie przekroczyła jakąś granicę, zrobiła coś nie tak, że właśnie wszystko się popsuło. Nie byłaby w stanie określić, który gest lub które słowa to spowodowały, ale to przecież nie było tak istotne. W dramatycznym końcu nikt nie zwraca na takie rzeczy uwagi, to się rozważa dopiero w trakcie bezsennych nocy tygodnie później.
Do żadnej apokalipsy jednak nie doszło. Było wprawdzie gwałtownie, ale to tylko wejście w stan cudownej idylli. Uśmiechnęła się, czując prowokacyjny dotyk.
— Bezczelna — szepnęła tuż przy jej ustach. Jakiś cichy głosik z tyłu głowy próbował zasugerować, że może jednak też powinna się teraz odsunąć. Wszystko miało swoje granice, a przekroczenie ich mogłoby się bardzo źle skończyć. Pewnie gdyby przed momentem nie przesunęła jej ręki, głos nadal spałby w całkowitej ciszy. Teraz jednak zdał sobie sprawę, gdzie się znajdują i co może z tego wyniknąć. Nie miał jednak zbyt wielkiej siły przebicia. Spóźnił się przecież. A nawet gdyby był punktualnie – znajdował się na przegranej pozycji. Kto normalny przychodzi z nożem na strzelaninę? Arsenał, jakim dysponował, bledł w porównaniu z tym, co miała do zaoferowania Teddy. Dużo głośniejsze i bardziej szalone głosy zachęcały Finch, by brnęła w to dalej. Protestujący zamilkł całkowicie, gdy pchnęła lekko biodrami. Rozbrajający dreszcz przeszedł wzdłuż jej kręgosłupa, a ona w odruchowej reakcji wbiła paznokcie w plecy przyjaciółki.

teddy darling

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 3:00 pm
autor: teddy darling
Oczy Teddy rozbłysły w półmroku sypialni. April była zachwycająca, o tym nie było wątpliwości. Każdy jej uśmiech zdawał się emanować pewnością siebie i uwodzicielskim magnetyzmem. Czy naprawdę potrzebowała jeszcze zapewnień, jak bardzo ją pociąga? W tym momencie wszystko w niej mówiło samo za siebie. Darling była absolutnie oczarowana i zafascynowana swoją przyjaciółką. Dlatego nie potrafiła oderwać od niej wzroku.
A uwierzysz mi, jeśli powiem, że zwykle nie noszę nikogo na rękach? — zapytała, unosząc jedną brew. Teddy nie powtarzała tego z każdą napotkaną kobietę. Chyba że ta faktycznie potrzebowała pomocy i nie była w stanie opuścić płonącego budynku o własnych siłach. — Może to właśnie ty sprawiasz, że robię rzeczy, których normalnie bym nie zrobiła — mruknęła wprost w jej usta. Bajerantka.
W głowie nie toczyła żadnej walka. Nie było miejsca na wątpliwości ani rozterki. Żaden wewnętrzny głosik nie miał szans wobec intensywności tego, co działo się między nimi. Zresztą nie zabrała jej ręki, aby wzbudzić niepewność czy sprawdzić reakcję. Zrobiła to, bo przyjaciółka wpływała na nią w sposób, którego Teddy dotychczas nie była świadoma. Dosłownie każdy dotyk wywoływał w niej falę emocji, których nie potrafiła ani powstrzymać, ani w pełni zrozumieć.
Przelecieć? — powtórzyła po niej, zgrywając wielce zamyśloną. — Och, pragnę tylko zauważyć, że nie musiałam ratować ci życia, żebyś i tak to zrobiła — wymownie zerknęła w dół, śmielej zaciskając palce na wewnętrznej stronie jej uda. — Tylko jedno ci w głowie. Zaprosiłabyś mnie na jakąś prawdziwą randkę — rzuciła prowokująco, ale nie na serio. A może jednak tak?
Poza tym przyganiał kocioł garnkowi. Jakby Darling wcale nie zachęcała April do poruszania biodrami, a jednak każdy jej ruch był niewypowiedzianą sugestią. Jej dłoń przesunęła się jeszcze wyżej, dociskając tam, gdzie granice już dawno się zatarły, ustępując miejsca pokusie.
Trochę nie docierało do niej, że to, co niedawno było tylko przyjacielskim ciepłem i poczuciem bezpieczeństwa, znienacka zmieniło się w coś totalnie zmysłowego, a przyjaźń, którą znała, nagle zyskała zupełnie nowy wymiar.
Naprawdę nie wiem, o czym mówisz — musnęła krótko jej usta. — Chyba, że przez bezczelna chciałaś powiedzieć zajebista — uśmiechnęła się, składając na jej wargach jeszcze jeden słodki pocałunek.
Zazwyczaj nie była taka pewna siebie. Zanim odważyła się na coś bardziej śmiałego, najpierw musiała wyczuć, na co może sobie pozwolić. Ale przy Finch było zupełnie inaczej. Ona dokładnie wiedziała, kiedy żartowała, a kiedy była śmiertelnie poważna. Przy niej mogła pozwolić sobie na więcej. I nic z tego wszystkiego nie było wymuszone. A teraz Teddy postanowiła przetestować cierpliwość przyjaciółki, jeszcze odważniej dociskając dłoń do jej kobiecości.

April Finch

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 4:12 pm
autor: April Finch
Uśmiechnęła się, słysząc zapewnienia. Brzmiały bardzo dobrze. Dokładnie tak, jak powinny. Lubiła gadać, ale uwielbiała też słuchać. Nie był to moment na zwierzenia płynące prosto ze zbolałej duszy, nie będzie teraz przyjaciółki w niczym pocieszać. Nie potrzebowała raczej takiej opieki. Empatia musiała iść na urlop, teraz był moment na słuchanie komplementów i bzdur.
— Ogólnie pewnie nie, ale dzisiaj uwierzę ci we wszystko. — Ucałowała jej dolną wargę. Trudno było zaakceptować fakt, że faktycznie nie był to jej popisowy numer na większość dziewczyn. W końcu czemu miałby nie być? To za dobra karta, by nią tak po prostu nie grać. Trzeba znać swoje mocne strony i prowadzić rozgrywkę po swojemu. A przecież Darling miała co wykładać na stół.
Pomyśl tylko, co ci zrobię, jak uratujesz mi życie. — Na zaciśnięte palce na udzie odpowiedziała przejechaniem wbitymi paznokciami kawałek w dół. Nie rozcięła skóry, nie zostanie ślad. Przynajmniej nie tym razem. Na pewno zostawiła za sobą czerwony, podrażniony pasek. Nie chciała ukrywać przed nią swoich reakcji, nie wstydziła się w żaden sposób. Przestała być przy niej nieśmiała jeszcze przed pójściem na uczelnię, więc po co nagle miałaby ją w ten sposób kokietować? Wstyd mógłby powrócić w sytuacji przykrego kruszenia serca lub na prawdziwej, romantycznej i czułej randce. Ale to nie było tego typu spotkanie. Nikt nie poinformował jej przecież, że jest.
— Mhm, zajebista – powtórzyła posłusznie, chłonąc jej widok spod przymrużonych powiek. Głośno wciągnęła powietrze, gdy dotyk stał się bardziej zdecydowany. Znów patrzyła na nią z niemym przywłaszczeniem i prośbą.
— Zjawiskowa. — Zagarnęła jej włosy za ucho, śledząc wzrokiem ten ruch z fascynacją. Obserwowała, jak niesforne kosmyki przegrywają z grawitacją i opadają z powrotem, ale wcale jej to nie zraziło. Opuszkiem palca powędrowała od skroni w dół, sunąc wzdłuż linii nosa.
— Rozbrajająca. — Przesunęła kciukiem po jej dolnej wardze odchylając ją delikatnie. Nakreśliła na szyi kilka niewidzialnych wzorów, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Chciała z uwagą wyczytywać wszystko, co kryło się w jej oczach.
— Fenomenalna. — Dłoń wznowiła podróż, błądząc między piersiami. Zatoczyła palcami łuki pod nimi, naśladując linię fiszbin stanika. Docisnęła palce mocniej do żebra, przeskakując palcami po kolejnych kościach, jakby chciała policzyć je wszystkie przez skórę.[
— Boska. — Zatrzymała wreszcie dłoń na jej biodrze, zaciskając się na nim pewnie. Bajanie znów dało jej masę satysfakcji. Tym razem nie musiała zmyślać ani koloryzować. Takie zdanie miała od niej nawet kilka dni temu. Oczywiście ten wieczór spotęgował te uczucia. Może w zwyczajniej sytuacji użyłaby też nieco mniej górnolotnych słów, ale do ciemności pokoju pasowały jej tylko takie. Co za hipokrytka! Czy przypadkiem to z nie z Teddy próbowała przed momentem zrobić bajerantkę? Cóż, pod tym względem do siebie pasowały.

teddy darling

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 4:58 pm
autor: teddy darling
To nie był jej popisowy numer, głównie dlatego, że wbrew pozorom tych kobiet w jej życiu wcale nie było aż tak wiele. Przy takim trybie życia i przy pracy, która pochłaniała ją bez reszty, trudno było pozwolić sobie na kogoś, kogo można po prostu wziąć na ręce bez obawy, że po jednej nocy zacznie się coś więcej. Że pojawią się oczekiwania, potrzeba stałości, codziennego noszenia, deklaracji, obecności.
Przy April nie musiała się nad tym zastanawiać. Wiedziała, że jutro wszystko wróci do normy, że ta noc pozostanie dokładnie tym, czym miała być — chwilą zawieszoną poza porządkiem dnia. Mogła więc ją na tych rękach ponosić. Mogła też dać się ponieść trwającej bliskości i pozwolić sobie na błogie rozluźnienie, kiedy dłoń April błądziła po jej ciele.
Teddy nie musiała kalkulować poranka. Nie martwiła się, czy będzie niezręcznie wyprosić ją za drzwi ani czy Finch zacznie później nękać ją telefonami. Bo pewnie zacznie — jak zawsze — ale przecież Teddy była do tego przyzwyczajona. Pod tym względem niewiele miało się zmienić. I może właśnie dlatego mogła pozwolić sobie na tę noc bez zastrzeżeń, bez myślenia o konsekwencjach, tracąc nad sobą kontrolę dokładnie tak, jak rzadko kiedy miała na to przestrzeń.
Co mi zrobisz, jak uratuję ci życie? — zapytała, wciągając głośno powietrze. A to za sprawką tego ucisku na biodrze, który szarpnął jej ciałem i wywołał podniecenie w podbrzuszu. — Nie chcesz mi przypadkiem pokazać? Muszę się przekonać, czy w ogóle warto to robić. Głupio tak brać kota w worku — i co z tego, że chwilę wcześniej miała przedsmak tego, co mogło ją czekać. Lepiej było przekonać się kilkakrotnie, zanim człowiek będzie miał całkowitą pewność.
Teddy złączyła ich ustaw w długim, namiętnym pocałunku. Może to zasługa tych wszystkich komplementów, które wzięła sobie do serca. A może to ten dotyk kompletnie zawróciła jej w głowie.
Mów mi tak więcej, a nie wypuszczę cię z łóżka przez co najmniej tydzień — zagroziła, po czym pogłębiła pocałunek. Teraz jej ręka, która do tej pory znajdowała się pomiędzy udami przyjaciółką, zaczęła niespieszną wędrówkę po ciele April. Z premedytacją zahaczyła o podbrzusze, zatoczyła opuszkami palców wokół pępka i przejechała paznokciami między piersiami. W końcu ręka znalazła się na ramieniu, na którym zwiększyła uścisk, tym samym zmuszając Finch do przyjęcia pozycji na wznak. Sama wspięła się na nią, zapierając rękami po obu stronach materaca, ale zamiast zrobić cokolwiek innego, po prostu gapiła się na nią. Bezczelnie, bo właśnie taka dzisiaj była. I dlatego, że mogła, bo Finch nie wzbraniała się ani przed bliskością, ani przed dotykiem.

April Finch

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 5:50 pm
autor: April Finch
Uniosła brew z niedowierzaniem. Była warta ratowania życia, to na pewno. Ale żeby jeszcze Teddy miała jakiekolwiek wątpliwości, że się jej to opłaci? Nawet naiwność April miała jakieś granice. Pokazanie jej tego było korzystane dla obu stron. Czuła ekscytację na sam dźwięk tego pomysłu, znów skroiły perfekcyjny plan.
— Pokażę tak, że będziesz chciała za to choćby zabić. — Metafora krańca życia jakoś ładnie się w tym układała. Ta wersja była bezpieczniejsza, przynajmniej dla Finch. Znów mówiła z zupełną pewnością, której najwyraźniej kryło się nieprzyzwoicie dużo. Gdzie to wszystko się mieściło, trudno powiedzieć. Ulatywało z niej i nic nie wskazywało na to, by zbliżało się do wyczerpania. Przelała tę pewność w odpowiedź na namiętny pocałunek. Wolną dłoń ułożyła na jej karku, przyciągając do siebie jeszcze bliżej. Całowała ją całkowicie bez opamiętania i z całkowitym oddaniem, odsuwając na bok czułe słowa, którymi ją przed chwilą obsypywała. W tych gestach nie było zbyt wiele romantyzmu. To była pasja, wysoka temperatura i niecierpliwość. To też nie tak, że nich było w nim pochwał. Przeciwnie. Całowała ją z uwielbieniem i rozkoszą, które przed paroma chwilami przejmowały kontrolę nad ich ciałami. To była po prostu inna metoda. Zdarzało jej się zatapiać w momentach bez gadania, wymyślania i kreowania rzeczywistości. Nie było ich wprawdzie zbyt wiele, ale z radością zaprosiła do jednego z nich przyjaciółkę.
— Chciałabym, ale nie jestem w stanie się skupić, jak na ciebie patrzę. — Uśmiechnęła się kokieteryjnie. To zdecydowanie były jej popisowe numery. Nie mogła się powstrzymać, by nawet braku dobrego poetyckiego przekuć w kolejną próbę flirtu i odbicia piłeczki. Rzadko miała okazję ćwiczyć na żywym organizmie. Rzadko trafiała na randki, a nawet na nich czasami naprawdę po prostu się we wszystkim gubiła i nie miała siły wziąć w garść. Przy Darling czuła się wprawdzie rozgarnięta jak kupa liści, ale jednocześnie nakręcona i gotowa biec maratony peanów.
Upadła na plecy z cichym westchnieniem, czując, jak spinają jej się mięśnie w oczekiwaniu na wszystko, co tylko przyjdzie teraz Teddy do głowy. Wszystko się jednak nie pojawiło. Żeby być precyzyjnym, pojawiło się prawie nic. Prawie, bo ciągle na nią patrzyła. To wystarczało, by zbić Finch z pantałyku i na moment całkowicie ją zauroczyć. Wpatrywała się w nią z dołu w milczącym napięciu. Sekundy zamieniały się w minuty, minuty w godziny, a godziny... no dobrze, wcale nie. To tylko jej wyobraźnia. Rozciągała tę chwilę w nieskończoność, znowu usuwając cały wszechświat, który nie był Teddy.
— Nie możesz tak na mnie patrzeć — powiedziała na samym wydechu, a słowa opuściły jej usta ciche i pozbawione mocy, jakby ktoś nagle przykręcił jej głośność. Wzięła szybki, rwany wdech, jakby przez ostatni moment zapomniała, że oddychanie jest obligatoryjne. Czyli jednak się udało. Znalazł się jakiś punkt, w którym zabrakło jej po prostu języka w gębie. Nie cwaniakowała, nie próbowała obrócić sytuacji w żart. Była wyraźnie onieśmielona, jak prosty śmiertelnik przed wielkim pomnikiem swojego bóstwa. Nie była w stanie jednak oderwać od niej oczu, zerwać nici spojrzenia albo po prostu kilka razy zamrugać.

teddy darling

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 7:10 pm
autor: teddy darling
To było dość odważne stwierdzenie. Zabić — tylko za to, że April pokazała, w jaki sposób mogłaby się jej odwdzięczyć za uratowanie życia. I co jeszcze? Może Teddy miałaby jeszcze błagać? Im dłużej o tym myślała, tym bardziej wydawało się to możliwe. W innych okolicznościach pewnie by prosiła. O więcej. O to, żeby nie przestawać, kiedy leżała pod nią, całkowicie zdana na każdy jej ruch.
Teraz jednak role były inne. Teddy pochylała się nad jej twarzą w milczeniu, tak blisko, że dzielił je tylko oddech, a w głowie miała kompletną papkę. Myśli rozpadały się i sklejały na nowo, nie mogąc ułożyć się w nic sensownego. Wszystko skupiało się na jednym punkcie. Na oczach April.
Patrzyła w nie zbyt długo i zbyt uważnie. Trochę tak, jakby zapomniała o całym świecie i próbowała odnaleźć się w jej spojrzeniu. Były spokojne, czujne, pełne czegoś, co sprawiało, że Darling czuła niepokojące ciepło pod skórą. Ten wzrok działał na nią mocniej, niż powinna pozwolić. Rozbrajał ją, odbierał dystans i zmuszał do bezruchu. Im dłużej trwało to spojrzenie, tym wyraźniej docierało do niej, że mimo dominującej pozycji, którą zajmowała, wcale nie miała kontroli nad sytuacją. Była to tylko iluzja przewagi. I ta świadomość była jednocześnie przerażająca i niebezpiecznie pociągająca.
Teddy chciała odwrócić wzrok, spojrzeć gdziekolwiek indziej, ale nie mogła. Oczy Finch wwiercały się w nią z taką intensywnością, że czuła się odsłonięta do szpiku kości. I choć wiedziała, że to dziwne, że może powinna przestać tak się bezczelnie gapić, nie mogła się ruszyć. Chciała tylko patrzeć i zatrzymać tę chwilę, zanim świat znowu wróci do swoich zwyczajnych barw.
Dlaczego? — zapytała, otulając jej twarz ciepły oddechem.
Próbowała uporządkować myśli, ale każda była jakby przyklejona do skóry. W pierwszym momencie sama chciała znaleźć odpowiedź na zadane przez siebie pytanie, bo może to pozwoliłoby odsunąć emocje, ale nie znalazła. A skoro nie znalazła, to rozchyliła usta, żeby przynajmniej powiedzieć coś sensownego, ale słowa utkwiły jej gdzieś między sercem a gardłem.
Każda cząstka Teddy trwała w pełnej gotowości, żeby wchłonąć odpowiedź przyjaciółki. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Gdzieś głęboko pojawiła się cicha, podszyta dziwnym uczuciem obawa, że to może wywrócić wszystko do góry nogami. W ciszy uniosła jedną rękę i przeczesała włosy April palcami, dalej nie odrywając spojrzenia od zielonych tęczówek.
Dlaczego nie mogę? — powtórzyła, nawet orientując się, że głos zadrżał jej niekontrolowanie. Na cofnięcie czasu i zatrzymanie momentu, zanim padło pytanie i tak było już za późno. Skronie pulsowały jak bębny, a serce tłukło się o żebra.

April Finch

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 8:22 pm
autor: April Finch
Miała nadzieję, że jej głos sprowadzi ją na ziemię. Dźwięki odbijające się od ścian nieco ją otrzeźwią, znowu będzie się mogła skupić i wymyślić coś, by odzyskać poczucie przewagi. Może nawet by tak było, gdyby Teddy zdecydowała się na inne słowa. Pytanie zawisło między nimi, domagając się konkretnej odpowiedzi. Miała wrażenie, że całe osiedle słyszało, jak mocno i szybko biło jej serce. Wpatrywała się w nią dalej, nie kwapiąc się do odpowiedzi. Nie przygotowała żadnej w pełni kogokolwiek satysfakcjonującej. Nie była w stanie teraz wziąć jej pod włos, zmienić szybko tonu wypowiedzi i zakończyć to jakąś flirciarską odzywką. Na pewno też nie dałaby rady udawać, że taki był na to plan od początku. To nie Finch zapędziła ją w kozi róg – było całkowicie odwrotnie.
Dotyk zadziałał na nią jak próba resetu systemu. Niestety nieudana. Dało jej to jednak ułamek sekundy na to, by zdać sobie sprawę, że to pytanie naprawdę się pojawiło i nie powinna tak leżeć bez reakcji, bo wyglądało to dziwnie lub niepokojąco. Rozchyliła usta, nadal nie mając pojęcia, co właściwie powie. Liczyła, że jak otworzy buzię, to słowa same wypłyną. Tak zazwyczaj było, więc może i tutaj ją ta szczerość i spontaniczność jakoś uratują? Nic z tego. Przygryzła wargę niepewnie, kiedy Darling powtórzyła pytanie. Miała nadzieję, że to powtórzenie nie wynikało z tego, że milczała absurdalnie długo.
— Bo tracę od tego zmysły. — Głos nadal brzmiał tak, jakby wydobywał się z April w innym wymiarze. Przełknęła głośno ślinę, starając się nad tym zapanować. To było bardzo bliskie prawdy. Pod jej spojrzeniem zapominała, jak się nazywa i jak wygląda świat poza tym mieszkaniem. Nie sprawiała jednak wrażenia w pełni usatysfakcjonowanej ze swojej odpowiedzi. Czuła, że słowa nie oddają w pełni tego, co miała w głowie. To dopiero było irytujące. Nie lubiła mieć problemów ze sklejaniem zdań i wyrażaniem własnych emocji. Przecież była w tym niezła. Znajdowała zdania, którymi czarowała lub po prostu się otwierała. Ale to było zdecydowanie za mało. Na domiar złego, nic lepszego nie przychodziło jej do głowy.
— Bo wyglądasz, jakbyś robiła to specjalnie — dodała pewniejszym głosem. Dostrzegała w oczach Teddy ukojenie. Nie dała się porwać frustracji czy przygnębieniu. Nie potrafiła się wyrazić i trudno. Przecież nie będzie za to oceniona. To nie była głupia zabawa, nie musiała się obawiać, że przyjaciółka źle zareaguje. Nie zrobiłaby przecież celowo niczego, co miałoby naprawdę ją skrzywdzić. Nie miała co do tego najmniejszych wątpliwości. Dostała już dzisiaj tyle pięknych słów, że dawka bardziej koślawych na pewno jej nie zaszkodzi.
— Jakbyś chciała, żeby mi odwaliło. Żebym nie mogła myśleć o niczym innym. — Wsunęła dłoń w jej włosy tuż przy karku, pozwalając kosmykom przelewać się przez palce. Wciąż nie potrafiła oderwać od niej wzroku, wciąż nie chciała tego zrobić. Na szczęście zniknęły z niej wszystkie zmartwienia. Tonęła w niej, pozwalając sobie na kompletne odcięcie się od świata. Z tego stanu nie wybudzi jej nawet najwprawniejszy hipnotyzer. Gdyby Darling zażyczyła sobie teraz, by zaczęła fruwać, April prawdopodobnie grzecznie zaczęłaby unosić się pod sufitem.

teddy darling

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 9:15 pm
autor: teddy darling
Nie robiła tego celowo. Nie miała pojęcia, jak powinna patrzeć na April, żeby ta przestała tracić zmysły. Każdy błysk w oku Teddy zamiast łagodzić efekt, zdawał się tylko potęgować efekt, zamiast go łagodzić. A jednak nie mogła nic poradzić na to, że w jej oczach April wyglądała po prostu fantastycznie. Cała jej obecność była hipnotyzująca, jakby świat wokół nagle przestawał istnieć. Sposób, w jaki przechylała głowę, jak pod wpływem wypowiedzianych słów drżały jej usta, jak przesuwała palcami po włosach Darling — to wszystko jednocześnie przyciągało i paraliżowało. Teddy czuła się zawieszona między fascynacją a bezradnością, jakby każdy gest April wyciągał ją z równowagi, a zarazem nie pozwalał odwrócić wzroku. Wiedziała, że im dłużej trwa to spojrzenie, tym trudniej będzie zachować spokój, a jednak nie mogła się powstrzymać.
Nie ponaglała jej, kiedy szukała właściwych słów. Miało to swój własny, niepowtarzalny urok — chwilowa cisza, w której można było odczytać więcej niż tysiąc słów. Tym bardziej że April Finch zawsze miała odpowiedź na wszystko, nawet jeśli nikt nie pytał o jej zdanie.
A co, jeśli chcę, żeby całkiem ci odwaliło? — zapytała, przenosząc na chwilę wzrok z jej oczu na usta, żeby zaraz znów skrzyżować spojrzenia. Sięgnęła ręką do szyi przyjaciółki i odgarnęła z niej kosmyki jasnych włosów, po czym pochyliła się, a jej usta musnęły skórę. Raz, drugi, dziesiąty. — Żebyś nie mogła myśleć o niczym innym. Ani o nikim innym — wymruczała tuż przy jej uchu, składając na płatku czuły pocałunek, który przeniosła na obojczyk, a potem na żebra pod piersiami.
Sama Teddy mówiła, co ślina przynosiła jej na język. Słowa wypływały bez zastanowienia, niesione chwilą i napięciem, które gęstniało i unosiło się między nimi Była w tym szczera aż do bólu. Nie analizowała, czy zabrzmiało to odpowiednio, ani czy nie posunęła się za daleko. Po prostu pozwoliła sobie trwać. I może właśnie dlatego każde jej słowo trafiało dokładnie tam, gdzie miało.
Oderwała usta od ciepłej skóry i podniosła głowę, aby znów zaprzeć się na rękach i utkwić spojrzenie w zielonych tęczówkach.
Nie musisz mi na to pozwalać — zasugerowała, jakby dawała jej szansę na wycofanie się. Ale dopóki April nie odpierała jej spojrzenia, dopóki nie odsuwała się ani nie mówiła stop, Teddy nie umiała się powstrzymać. — Nie musisz dawać się zwariować — nachyliła się bliżej, ale nie skradła jej pocałunku. Czekała. Po raz pierwszy tej nocy naprawdę czekała, oddając decyzję w ręce Finch.
Sekundy mijały powoli, ciężkie od spojrzeń i niewypowiedzianych myśli. Teddy czuła narastające napięcie i jak każde uderzenie serca wybrzmiewa zbyt głośno. Nie miała jednak pewności, skąd dokładnie bierze się to drżenie — czy to jej własne skurcze domagały się uwagi, próbując wyrwać się z klatki piersiowej, czy może z tej drugiej, znajdującej się tuż pod nią. Bliskość była tak intensywna, że granice między nimi zaczynały się zacierać, a oddech i bicie serca April mieszały się z jej własnymi odczuciami.

April Finch

don't let your heart grow cold

: wt gru 23, 2025 10:27 pm
autor: April Finch
Wizja pisanych dla niej wierszy, którą wcześniej snuła, wydała jej się wyjątkowo kusząca. Greckie muzy na pewno by się zlitowały. Skoro już śmiertelnik zabiera się do tworzenia sztuki na czyjąś cześć, to trzeba mu jakoś pomóc. Żadna z nich jednak nie napełniła April weną ani sensem. Może przez to, że mówiła prozą? Albo do tej pory tylko jej się wydawało, że jest taka zdolna, a teraz czar prysł, wszystko wyszło na jaw.
— To nie fair. Mówiłam ci, że wydrapię każdej innej oczy. Będziesz się nad mną znęcać. — Przymknęła oczy, rozpływając się w kolejnych pocałunkach. Reakcje jej organizmu niezbyt zgrywały się z tym, co mówiła. Niby nie chciała się tak łatwo poddawać, wolałaby mieć jakąś szansę kontroli sytuacji, a jednak nie planowała się odsuwać. Nie wstała, nie ubrała się, nawet nie zeszła do kuchni po alkohol, by to w nim się zacząć topić i wyrzucić ostatnie godziny do wiaderka ze wspomnieniami. Jeżeli tylko ona zwariuje, na pewno skończy się to jakąś zbrodnią. Nie była w stanie nacieszyć się Teddy wystarczająco, gdy miała ją teraz tylko dla siebie. Jakby miała wypuścić ją z objęć i wpuścić z powrotem do rzeczywistości, od której się odcięły, czułaby się tym wymęczona. Nie upilnuje się cudzych spojrzeń. Nie zakładała nawet, że mogłaby upilnować Darling.
Nie miała zamiaru jej odpowiadać. Słowa zawodziły ją od dobrych kilku chwil. Wszystkie okazywały się smętną porażką, nie dawały jej szansy na to, by się wyrazić. Broń była nieskuteczna. Trzeba było ją porzucić i bić się na gołe pięści. Były całe nagie, więc może będzie odrobinę prościej. Zamiast na zdaniach, skupiła się na gestach. Ujęła jej twarz w dłonie i złączyła ich usta w krótkim pocałunku. Natychmiast zreflektowała się, że jemu również było daleko do sensu, który rozbijał się o jej trzewia. Spróbowała po raz kolejny. I jeszcze raz. Każdy kolejny pocałunek przybierał na intensywności. Przeniosła ręce na jej plecy. Objęła ją mocno i szybkim, zdecydowanym ruchem je obróciła tak, by znaleźć się nad Darling. Nie przerywała przy tym pieszczot, odbierając sobie satysfakcję z zawiśnięcia nad nią, jak przyjaciółka zrobiła to wcześniej. To było dużo lepsze niż sprawdzenie, jak ona zareaguje na ten sam gest. Ciepło jej ciała było ważniejsze. Słodkie pocałunki przyprawiały o znacznie szybsze bicie serca. Nie tylko wzrok doprowadzał ją do wariactwa. W tym momencie nie była w stanie wskazać chociażby jednego aspektu, który tego nie robił.
Przesunęła dłonią w dół, po płaskim brzuchu, aż między jej uda, by sprawdzić, czy na nią też to wszystko działało z równie niszczycielską siłą. Jej usta zjechały z warg na linię szczęki, zostawiając tam wilgotny ślad, by potem zatrzymać się na ciepłej szyi. Kolejne pocałunki były wolniejsze, wypełnione wyczekującą zmysłowością, a nie wściekłą niecierpliwością. To nadal nie było odpowiedzią perfekcyjną, ale na ten moment musiało wystarczyć. Musiała czuć ją całą sobą. Znów przywierała do niej, niwelując każdy milimetr przestrzeni. Czuła jej bicie serca na własnej piersi, od czego jeszcze bardziej kręciło się jej w głowie.
— Teddy – wyszeptała prosto w jej skórę podobnym tonem, jakiego nauczyła się dzięki niej wcześniej w ekstatycznej fali przyjemności. Obie miały rację, to było dużo lepsze niż wymawianie jej nazwiska.

teddy darling