Strona 22 z 27

kiss and tell

: ndz paź 12, 2025 12:42 pm
autor: myślę
Having somebody help you doesn't mean that you fail, it just means that you're not in it alone
STATUS: AKTUALNE| 12/10
ObrazekObrazek
Znamy się od dziecka, chociaż nigdy jakoś szczególnie za sobą nie przepadaliśmy. Ot, łączyli nas nasi wspólni znajomi, którzy po upływie wielu lat, nadal byli razem.
A my, chcąc czy nie, wspólnie uczestniczyliśmy w najważniejszych chwilach ich życia - zaręczyny, ślub, kupno nowego domu i narodziny ich córki Amber.
I kiedy poprosili nas o to, byśmy zaopiekowali się ich córka, gdyby coś im się stało, zgodziliśmy się bez wahania. Jakby nie patrzeć, podpisując tego typu zgodę, ostatnim o czym się myśli jest to, że faktycznie będzie trzeba się podjąć tego jednego, być może najważniejszego zobowiązania.
Los lubi jednak płatać figle i pięć lat temu, to o czym nawet nie myśleliśmy, stało się rzeczywistością, a my z dwójki nieprzepadających za sobą ludzi, musieliśmy zacząć współpracować i stać się zastępczymi rodzicami.
O dziwo, wbrew temu, co o Tobie myślałam, stanąłeś na wysokości zadania.
To z Tobą przygotowywałam dziecięcy pokój i to z Tobą przeżywałam pierwsze wzloty i upadki tego nieoczekiwanego rodzicielstwa. Ty widziałaś jak Amber stawia pierwsze kroki i wypowiada pierwsze słowo. Do Ciebie przychodziłam, kiedy padałam ze zmęczenia i czułam, że nie daję rady.

To Ty nauczyłeś Amber jeździć na rowerze i strzelać z procy. To do Ciebie szła, kiedy zbiła sobie kolano, albo ktoś jej dokuczał.
Staraliśmy się jak mogliśmy, by zapewnić tej biednej sierocie w miarę normalne życie i namiastkę prawdziwego domu.
I nawet nie zauważyłam, w którym momencie do pozostawionej w łazience szczoteczki do zębów dołączył żel pod prysznic i męskie perfumy. Kiedy pusta do tej pory lewa strona szafy zapełniła się Twoimi ubraniami, ani tego, w którym momencie zaczęliśmy się wykłócać o to, które zajmuje konkretną stronę łóżka w sypialni.
Stworzyliśmy rodzinę — przedziwną i pokraczną, jednak taką, o której od zawsze gdzieś po cichu marzyłam, choć jeszcze kilka lat wcześniej, to wcale nie miałeś być ty.

Amber traktuje Cię jak ojca, ja jak swojego powiernika i idealnego partnera. Na swój pokręcony sposób naprawdę mi na tobie zależy, chociaż chyba nie do końca tak, jakbyś tego oczekiwał.

DODATKOWE INFORMACJE

- W dużym skrócie: poszukuję dla Josie przyjaciela i kogoś z kim wspólnie wychowuje córkę ich zmarłych przyjaciół. Wiek max 3 lat więcej, skoro znali się jeszcze ze szkoły. Wizerunek, to czym się zajmuje albo jaką ma historię jest mi obojętne.
- Może to być nowa lub obecna na forum postać, o ile wszystko będzie pasowało do historii.

- Jest to relacja bardzo ważna dla dalszego rozwoju historii, więc jeśli się zdecydujesz, to nie uciekaj.

- Uwielbiam rozmawiać o postaciach i planować dla nich dalsze historie. Kupisz mnie odrobiną entuzjazmu i chociaż kilkoma pomysłami na to, jak widzisz dalej tę relację.

- W pakiecie dochodzi relka z Elim, czyli ex Josie

-Od razu zaznaczam, że nie zakładam że góry engejmu. Mam swoją wizję tej relacji, tak jak tej drugiej, a co wyjdzie w praniu to się okaże.
- Podobno jestem fajna, nie lamię z postami i idzie się ze mną dogadać. <3

- W razie chęci zapraszam na Pw, chętnie podam swojego discorda <3

kiss and tell

: pn paź 13, 2025 3:22 pm
autor: Dina O’Donnell
Baby, I'm thinking it over
what if the way we started made it something cursed from the start?
STATUS: AKTUALNE | 13.10
ObrazekObrazek
Zalewając kawę, zawieszam na tobie wzrok kolejny raz kiedy namiętnie wczytujesz się w swoją książkę pewnie o jakiejś teorii kochania, jakbyś chciał wyczytać z niej coś, co mogłoby nas uratować.

Nie mówię nic, bo kolejny dzień z rzędu, nasze interakcje są minimalne. Patrzę w nadziei, że wszystko się jeszcze ułoży.

Wrzątek zalewa mi palce trzymające kubek, ale pogrążona w zamyśleniu reaguje dopiero wtedy, kiedy mi o tym uświadamiasz.
„Georgia” - mówisz cicho i niezwykle kojąco, że nie zwracam uwagi na nic innego - „Georgia, co Ty robisz?” - masz na myśli wrzącą wodę, ale ja myślami wędruję w zupełnie w innym kierunku.
„Chyba sama już nie wiem” - odpowiadam beznamiętnie, spoglądając na palce swojej dłoni, która zaraz odkłada czajnik elektryczny na swoje miejsce.

Wlewam do kawy mleko, wsypuje cukier i mieszam, a dźwięk obijanej o ceramiczny kubek łyżki rozdrażnia względny spokój pomieszczenia.
„Co myślisz o pójściu na terapię?” - pytasz, na co ja unoszę brew w zapytaniu.
„Małżeńską?” - dopytuje, unosząc kubek z gorącą kawą do ust.
„Niekoniecznie. Uważaj, wydziabiesz sobie oko” - jak zwykle komentujesz moje picie z łyżką w środku.
„Terapią?” - śmieje się cicho, bardziej do siebie niżeli męża, choć doskonale wiem, że żadne z nas nie jest w nastroju na żarty. Tak jak i oboje wiemy, że na tę rozmowę było prawdopodobnie za późno.

A może jedno z nas zdawało sobie z tego sprawę bardziej niż drugie.

„Myślę, że ta terapia mogłaby ci pomóc” - ignorujesz mój nieśmieszny żart, minę mając jakbyś właściwie się o niego trochę bardziej zezłościł.
„Mi?” - pytam.
„Tak, tobie. Wiesz, że jestem pewny tego małżeństwa i chce je naprawić”
„Tom, tutaj nie ma czego naprawiać. Wszystko jest w porządku, mówiłam ci.” - odpowiadam wyuczona, z równe dopracowaną i przekonującą mimiką.
„Nic nie jest w porządku. Traktujesz ten dom jak hotel i zaczynam mieć wrażenie, że to przez to, że starasz się mnie unikać. Cholera, przecież to jest najdłuższa konwersacja jaką mieliśmy przez tygodnie.” - choć jesteś daleko, niemalże czuję drżenie twojego głosu na swojej skórze. Serce przyspiesza, a policzki zaczynają płonąć z poczucia winy. Oboje wiemy, że to co się z nami dzieje, było wyłącznie moją winą.

Podchodzę do ciebie powoli i wyciągam książkę z twoich palców, by odrzucić ją na stolik do kawy. Spotykam się z niezadowolonym mruknięciem ale także zdziwionym spojrzeniem, w którym przebija się pewna tęsknota bliskości.
Pakuje się więc na twoje kolana i ujmuje zarośniętą twarz swoimi delikatnymi w kontraście dłońmi.
„Po prostu potrzebuje czasu i przestrzeni” - mówię - „Możesz to dla mnie zrobić, Tommy?”
„Czasu na co, Georgie?” - pytasz jednak, choć znacznie wolałabym byś milczał. Tak byłoby najprościej.
„Na poukładanie sobie w głowie” - odpowiadam niemalże wbrew woli, przykładając palec do twoich ust zanim się oburzysz - „Dusze się, Tommy. Moje życie to jak mały ciemny pokój a ja mam klaustrofobię” - proszę, nie pytaj. Nie jestem gotowa i jestem pewna tego, że ty również.
Zamykam ci więc usta pocałunkiem, a kiedy odwdzięczasz się jeszcze bardziej spragnionym, wiem, że nie masz ochoty teraz kontynuować rozmowy.

Wzięliśmy ślub zdecydowanie zbyt wcześnie - pod presją rodziców i katolickiego otoczenia.
Mieliśmy być perfekcyjni - na obrazku i w praktyce - i przez długi czas nam się to udawało.
Teraz sama nie wiem, czego powinnam chcieć. Czy może ten czas i przestrzeń o którym mówią ci wszyscy ludzie wystarczy, żeby wszystko wróciło do n o r m y?

Choć, czy ta norma była czymś, czego chciałam ja?

roots and wings

: pn paź 13, 2025 4:14 pm
autor: zaylee miller
passed alger brook road
i'm over the bridge
a minute from homer but i feel so far from it
STATUS: WSZYSTKO SPRZEDANE I NIEAKTUALNE
ObrazekObrazek
Millerowie pochodzą z Whitby, ale sercem zawsze byli blisko Toronto. Pewnie dlatego, że ich rodzinna miejscowość jest oddalona zaledwie o godzinę drogi stąd. Pochodzą z trochę konserwatywnej rodziny (ojciec ma te swoje wyobrażenia o homoseksualistach, bo wiadomo - chłopak dziewczyna normalna rodzina), matka od lat pracuje w bibliotece w Whitby, a ja lubię wprowadzać ich do gry jako postaci NPC.

Szukam dla Zaylee dwójki młodszego rodzeństwa w przedziale wiekowym 25 - 32. Nie narzucam wizerunku, chociaż przyznać, że fajnie gdyby była trochę podobna do reszty rodzeństwa. To, co będzie robiła, nie ma dla mnie żadnego znaczenia (tata mówił, że możemy być tym, kim chcemy, ale najlepiej, żeby było tak, jak on chce), jednak marzy mi się faktyczna relacja i rozgrywanie jakichś fajnych fabuł, a nie tylko wpis do relek i elo, nie znamy się.

Na pokładzie jest już Lucas Miller (23) <3

kiss and tell

: pn paź 13, 2025 8:34 pm
autor: Iris Valentine
I bet you think about me
STATUS: rozmowy | 13/10
ObrazekObrazek
Iris jest… trudna. Ma niewiele ponad trzydzieści lat, ale życie właściwie nigdy jej nie oszczędzało. Pochodzi ze średniej rodziny i ciężko pracowała, żeby coś osiągnąć oraz móc się z tego wyrwać. Jest twarda i jest uparta. A po tym, co przeszła w przeciągu ostatnich dwóch lat po prostu stara się wrócić do normalności.
Zawsze powtarzała, że nie jest stworzona do związków. Nigdy nie potrafiła się odpowiednio zaangażować, zawsze panicznie bała się, że skończy jak jej matka… ślepo zapatrzona w męża, który zniszczył życie jej oraz jej córek. To wcale jednak nie znaczy, że nie próbowała. Oczywiście, że tak. I oczywiście, że była zakochana. W związkach jednak szybko zaczynało brakować jej oddechu i zaczynała czuć, że ktoś ma względem niej jakiekolwiek oczekiwania. Tylko, czy faktycznie tak było? A może górę brały jej strachy i wątpliwości? I uciekała zanim było za późno.

- Poszukiwany mężczyzna 31+
- Albo jest to mężczyzna, z którym Iris była w związku. Krótkim, długim… obojętnie, ustalimy to sobie. Był to jednak na tyle poważny związek, że zdążyła coś do tego pana poczuć i jednocześnie zdążyła się przestraszyć, że robi się zbyt poważnie.
- Albo jest to mężczyzna, którego Iris poznała stosunkowo niedawno. Ewentualnie niedawno ich relacja zmieniła charakter na tą z pokroju romantycznych. Zamiast skorzystać z okazji na normalność, której tak bardzo potrzebuje zaczyna wpadać w poprzedni schemat.
- Nie narzucam kim jest ten facet – może być kimkolwiek. Mogą być sąsiadami, mogli się poznać w wojsku na Bliskim Wschodzie, mogli wpaść teraz na siebie w szpitalu. Tak naprawdę – hulaj dusza, nie lubię narzucać - to twoja postać i tobie ma się nią dobrze grać.
- To tylko szkic relacji, możemy ją dopracować wspólnymi siłami. Może uda wpasować Iris w coś, czego szukasz dla swojej męskiej postaci. Jestem naprawdę otwarta na propozycje.



kiss and tell

: pn paź 13, 2025 9:31 pm
autor: Melanie Campbell
rywal w sądzie
kochanek w łóżku..
STATUS: AKTUALNE | 14/11
ObrazekObrazek
Macie to uczucie? To cholerne uczucie, że gdy czujecie, że to będzie wasz dzień, gdy macie przygotowane wszystko aby to był TEN dzień, coś zawsze musi się spieprzyć? A naczelny powód tego to gość, którego nienawidzicie, który jest rzepem na psim tyłku, kimś kto zasługuje na kopa w kroczę za bycie ch****. Widząc go po raz kolejny mam od początku dość, to on burzy moją pewność siebie na sądowym korytarzu, to O N uśmiecha się w ten sposób, który mimo wszystko podkreśla, jak przystojnym jest sukinsynem. To jego mam dość i to on jest moim wrogiem, gdy po raz kolejny doprowadza do mojej porażki na sądowej sali. Widzę ten durny uśmiech i to jak wymawia moje nazwisko, cedząc przez rząd idealnych zębów. Jesteś durniem, ale muszę przyznać, że kolejny garniak opina lepiej Twoje ciało niż poprzedni. Mimo nienawiści jest coś w tej naszej walce, coś co rozpala ten niebezpiecznie ogień, którego nie rozumiem i nie chcę przyjąć do wiadomości. W jednej chwili mogłabym dać Ci w pysk, a potem Cię i tak całować... To chore, ta nasza znajomość jest chora...
W skrócie poszukuje dla Melanie pana, który musi być koniecznie kimś związanym z sądem. Najlepiej oczywiście aby był prawnikiem, adwokatem, może nawet i sędzią? Nie chcę tutaj dyskredyować nikogo, ale w zamyśle chce aby to była ciekawa relacja oparta na rywalizacji na sądowej sali oraz na docinkach. Spotykają się często, walczą ze sobą w różnych sprawach lub także o zainteresowanie klientów. W teorii Mel potrzebuje finansów na otworzenie własnej kancelarii, więc możemy to też dorzucić do ich relacji, może to by ich połączyło nie co bardziej, intensywniej? Na pewno widzi mi się ta relacja jaką hejt, który potem skończy się jednak wspólną nocą, może nawet i nocami. Mamy pole do popisu moim zdaniem i możemy to fajnie ograć w gierkach, zaczynając od oczywiście obrzucania się błotem. Nie oszukujmy się także, jego charyzma i wygląd, mogą przyprawić o zawrót głowy, więc Campbell mogłaby nawet oszaleć na jego punkcie, zakochać się? Kto wie!
Nie chcę ograniczać tego do wielkiej miłości, niech się dzieje między nimi, niech będzie pozytywny i negatywny ogień, niech mają różne przygody i będzie milusio...

Co chcę od Ciebie?
>> pana prawnika
>> 34+ wiek, jeśli o to chodzi
>> dowolny wiz i historia, ale możemy negocjować co i jak
>> uderzaj na PW i działamy!

kiss and tell

: pn paź 13, 2025 11:03 pm
autor: Dina O’Donnell
Is there a universe where our paths never crossed?
where I caught your eye but then someone arrived and we both forgot
STATUS: REZERWACJA | 14/10
ObrazekObrazek
R U N!

okrzyk poprzedzający wybuch śmiechu i startu biegu o zawrotnej prędkości (przynajmniej dla przeciętnego 10-latka).
Wciskasz paczkę papierosów ukradzionych z domu sąsiadki w dłoń Georgie, która natychmiast, bez skutku, próbuje je wepchnąć w twoje.
„Ty je trzymaj, szybciej biegasz!” - protestuje bezskutecznie, by zaraz zostać pociągniętą za rękaw w stronę bocznej uliczki.
Prowadzisz ją jeszcze kawałek, żeby mieć pewność, że nikt was nie znajdzie, a później wyrywasz jej paczkę ze spoconych dłoni.
Stoicie tak przez dłuższą chwilę wymieniając spojrzenia, które mówiły więcej niż wiele niepotrzebnych słów.
„Gdybyś nie była taka niezdarna nikt by nas nie zauważył” - wyciągasz papierosa i zapałki, zapalając go jednym precyzyjnym ruchem.

R U N!

wciskasz butelkę wódki w dłonie Georgie dokładnie wtedy, kiedy ochroniarz próbuje złapać twoją kurtkę. Od razu zrywacie się do biegu, ignorując żałosne okrzyki wściekłego i poczerwieniałego na twarzy mężczyzny. Nie dało się nie zauważyć, że wyglądał jak pomidor, a śmiech dziewczyn kiedy mu się wywinęły z pewnością negatywnie wpłynął na jego samoocenę.

R U N!

dźwięk tłuczonego szkła rozlega się po całym parkingu, a alarm budzi chyba każdego w swoim zasięgu. Zauważasz, że kondycja Georgii znacznie polepszyła się znacznie odkąd zaczęłyście się przyjaźnić, co powoduje u ciebie szeroki, usatysfakcjonowany uśmiech.
„Jeszcze trochę i będziesz szybsza ode mnie” - mówisz, kiedy tylko znalazłyście jakiś bezpieczny zakątek.
Nie dostajesz odpowiedzi, być może dlatego, że dziewczyna wciąż próbowała złapać oddech.

R U N!

polecenie tak proste i już do tej pory wytrenowane - ale z jakiegoś powodu Georgii zajęło chwilę, żeby wziąć nogi za pas. Musiałaś ją pociągnąć za sobą, zmusić ją, może i przypomnieć, że powinna to zrobić. Syreny policyjne rozlegały się niemalże z każdego kierunku, więc musiałyście przedzierać się przez gęste krzaki w parku.
„Dani” - ignorujesz ją. Musicie uciec jak najdalej, żeby poczuć się względnie bezpiecznie.
„Dani” - ignorujesz.
„Dani” - ciągniesz ją za nadgarstek, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak mocno zacisnęłaś na nim palce.
„Dani! Zatrzymaj się!" - Georgia opiera się wreszcie, staje jak słup, nie możesz jej ruszyć całą swoją siłą nawet gdybyś bardzo chciała. Patrzysz więc na nią ze złością, chyba pierwszy raz odkąd się poznałyście.
„Nie mogę tak dłużej” - mówi wreszcie, nie musiałaś prosić o tłumaczenie.
W pewnym sensie już wiedziałaś, że to wszystko skończy się prędzej czy później - mimo nadziei, że ta jedna dziewczyna zostanie z tobą do końca.

R U N!

rozlega się w głowie Georgii, która siedzi naprzeciw swoich rodziców i ma ochotę niknąć, przestać istnieć - bo tak by było najłatwiej. Zapomnieć. Odciąć się od prawdy i wszystkich popełnionych błędów, które prześladowały ją na każdym kroku.
Georgie nawet nie słyszy tego, co do niej mówiono. Każdy dźwięk wydawał się odległy i przytłumiony, a myśli skupione było tylko na jednym. Dani.
„Ma na ciebie zły wpływ” - mówi matka, a dźgając ojca w prośbie o jakąkolwiek reakcję. Ten przytakuje grzecznie, wiedząc doskonale, że tak było najlepiej. I najspokojniej. - „Nie będziesz się widywała z tą dziewuchą, już ja tego dopilnuje”
„Nie będę się już z nią widywała, mamo” - mówi spokojnie, starając się za wszelką cenę ukryć jakiekolwiek emocje idące za tym zdaniem, czy może bardziej za realizacją.

R U N!

Próbowała zapomnieć.
Zmieniła miejsce zamieszkania, szkołę, towarzystwo.
Wzięła ślub, ułożyła sobie życie.
A jednak.
Chce Potrzebuje widzieć cię wszędzie.

Czasami doszukuje się twoich rysów u przechodniów, mając skrytą nadzieję, że może przeobrażą się i przybiorą twoją postać. Żeby mieć pretekst, wymówkę.
Nie ma dla ciebie miejsca w jej życiu od bardzo dawna, choć tak naprawdę chciałaby, żeby było inaczej.
Chciałaby cię do niego wciągnąć i zatrzymać, bo nic nie było takie samo jak w dniu kiedy obie przysięgłyście, że będziecie trzymać się od siebie z daleka.

kiss and tell

: wt paź 14, 2025 11:23 pm
autor: Clifford Brentwood
Your past and mine are parallel lines
Stars all aligned and they intertwined
STATUS: BARDZO AKTUALNE 15/10
Obrazek
Clifford poznał swoją narzeczoną w chwili, gdy jego kariera śledczego nabierała tempa. Po raz pierwszy poczuł wtedy to nieznane dotąd ukłucie w sercu -tę pustkę po kimś, kogo jeszcze niedawno się nie znało, a teraz nie potrafi już nie pragnąć.
Od pierwszego spotkania wiedział, że nie będzie w stanie o niej zapomnieć — jak o tej jednej piosence z radia, którą słyszymy raz i już zawsze każda inna przypomina nam jej melodię, choć żadna nie jest tak wyjątkowa.

Była światłem w miejscu, w którym dawno zapomniano, jak to jest wychodzić z ciemności.
Szybko stali się nierozłączni. Zamieszkali razem, tworząc coś, co wyglądało jak początek życia, o jakim Clifford zawsze marzył.

Mieli się pobrać.To właśnie wtedy Clifford rozpoczął naukę na koronera, bowiem chciał wreszcie zaznać spokoju, zbudować dom, mieć rodzinę, odsunąć się od niebezpiecznej pracy w terenie. Wszystko układałoby się idealnie, gdyby nie spalona tożsamość.
Podczas akcji, którą prowadził pod przykrywką, jego nazwisko i życie zostały dosłownie wymazane.
Musiał zniknąć, na ponad rok.
Nikt nie mógł wiedzieć, że żyje. Nikt. To byłoby zbyt niebezpieczne.
Kilka razy dzwonił do niej z budek telefonicznych i telefonów na kartę, ale wiedział, że nie może z nią porozmawiać. Za każdym razem rozłączał się, więc zanim zdążył usłyszeć jej głos. Wiedział, ze choć jedno jej słowo złamie go na dobre.
Co innego mógł zrobić? Wszak przecież był trupem. Gdzieś w Toronto miał swój nagrobek i pustą trumnę. Nie mógł jej zdradzić prawdy, nie wtedy. To wciąż było zbyt niebezpieczne.
-Nie musi być to nowa postać, o ile da się fabularnie połączyć nasze wątki.
-Szukam kobiety, która była jego narzeczoną- jego wielką miłością. Technicznie rzecz ujmując, nadal nią jest. Chcę napisać z kimś tę drugą połowę historii: pełną zawahań, rozpoznawania się na nowo, bólu i czułości. Wiekowo dobrze by byłą zbliżona do Clifforda, ale możemy to sobie dogadać.
-To bardzo ważna relacja z perspektywy Clifforda, zasadniczo główna, bo tak naprawdę to dla niej wrócił do miasta.
-Po więcej informacji zapraszam na pw <3

kiss and tell

: śr paź 15, 2025 8:38 pm
autor: Harold Carnegie
trying not to want you
only makes me want you more
STATUS: nieaktualne | 06/11
ObrazekObrazek
Byłaś z o ł z ą.

Prawdopodobnie największą, jaka do tej pory stanęła na mojej drodze, o czym przekonałem się na sali sądowej. Do tej pory wydawało mi się, że to mnie brak jest skrupułów, jednak walka przeciwko tobie udowodniła mi, że nie jestem w tym jedynym. Co gorsza, ilekroć znajdowałem sposób, by podważyć twoje argumenty, ty nadciągałaś z nowymi.

Doprowadzało mnie to do szału, ale jednocześnie było w tym coś pociągającego.

Musiałaś zauważyć to również, a przynajmniej mnie wydawało się, że dostrzegłem to w twoich oczach. Od tamtej pory walka na sali sądowej nie była już tylko sposobem na odniesienie sukcesu na podłożu zawodowym. Była też formą testu dla nas samych, bo im bardziej graliśmy sobie na nerwach, tym mocniej ciągnęło nas do siebie później.

Być może w końcu zapragniemy coś z tym zrobić.


- jest to wyłącznie zarys relacji, którą chciałabym dopracować z drugą stroną; zależy mi na oparciu jej na wzajemnym pociągu, z jednoczesnym uporem tej dwójki co do tego, że w ogóle za sobą nie przepadają; lubię relacje w klimacie love-hate i coś takiego chciałabym z tego wycisnąć!
- niczego nie zakładam, ale też niczego nie wykluczam, więc chciałabym, żeby wszystko wyszło nam już raczej w grze :postysiepiszo:
- na pewno musiałaby być adwokatem i fajnie byłoby, gdyby wiekowo była zbliżona do niego, z całą resztą jestem w stanie się dogadać;
- jestem na forum już od jakiegoś czasu i nigdzie się nie wybieram, więc polecam się ciepło i zapraszam na pw <3

kiss and tell

: pn paź 20, 2025 5:15 pm
autor: henryk
Time casts a spell on you but you won't forget me
I know I could have loved you but you would not let me
STATUS: AKTUALNE | 20/10
ObrazekObrazek
Wszystko było idealne.
Nic nie mogło być bardziej perfekcyjne niż ten letni dzień - było ciepło, ale nie gorąco, a wiatr skutecznie ochładzał ciała. Słońce iskrzyło w spokojnej tafli turkusowej wody wyglądając jak jeden z cudów świata, ale nasi zakochani siedzieli właśnie na ławce wpatrując się tylko i wyłącznie w siebie. Pośród wszystkich widoków, które doświadczyli na wycieczce po europie, to wzajemnie uważali się za najpiękniejszych.
Wszystko było idealne.
Złociste promienie oblewały ściany pustego apartamentu. Echo szpilek rozlegało się po każdym pomieszczeniu, a stojący w salonie mężczyzna napawał się widokiem przez przeszkloną ścianę z widokiem na całe Toronto. Właśnie odebrali klucze i choć musieli zabrać się za planowanie wystroju, to każde z nich było tak podekscytowane, że przez moment chcieli się po prostu nacieszyć.
Wszystko było idealne.
Każdego poranka towarzyszył im ten sam widok panoramy miasta i prywatny kucharz podsuwający pod ich nosy najwspanialsze śniadania i parzący świeżą kawę importowaną co tydzień prosto z Kostaryki. Budzili się dość wcześnie, żeby spędzić ze sobą więcej czasu - praca rozdzielała ich na dłużej, niż mogli sobie z tym poradzić.
Żegnali się przy swoich samochodach, rozjeżdżając się do pracy w dwóch różnych kierunkach, by wracać mniej więcej on tym samym czasie i witać się w tym samym miejscu.
Wszystko było idealne.
Wieczory i weekendy spędzali w swoim towarzystwie. Ona czytała książkę, kiedy on grał najsmutniejsze melodie świata na fortepianie w salonie. Mimo, że nie zamieniali ze sobą słowa, doceniali nawet milczenie i krótkie spojrzenia.
Wszystko było idealnie.
Jako aspirujący adwokat Henry zaczął pracować pod opieką Teda Hartwella - znanego na całą Kanadę a może i nawet Stany mecenasa - który otworzył mu drogę do wspaniałej kariery.
Zaczął, oczywiście, pracować więcej i dłużej, a w domu spędzał czas głównie nad dokumentami spraw, które zostały mu przypisane.
Wszystko było idealne.
Niedługo po tym zaczęło go brakować na śniadaniach, kolacjach i wspólnych wieczorach - a siedząc osamotniona, Danielle nie mogła poradzić sobie z tym, że tak nagle jego priorytety zmieniły kierunek. Już nie była na pierwszym miejscu i przysiadłaby, że to nie praca, a Hartwell był przyczyną tego wszystkiego. Młody Henry chciał za wszelką cenę mu zaimponować, a jego brak pewności siebie sprawiał, że pracował ciężej i więcej, niż właściwie powinien.
Wszystko było niedoskonałe.
Przepracowany, obracający się w coraz dziwniejszym, ale wyżej postawionym towarzystwie, stał się niezwykle drażliwy. Nie obiecywał już, że się zmieni i będzie spędzał więcej czasu w domu. Nie mówił, że kocha. Właściwie nic już prawie nie mówił, czasem burknął coś pod nosem, znikając w swoim biurze, gdzie też w pewnym momencie zaczął spędzać noce. Na kanapie, samotnie, zamiast w swoim łóżku obok kobiety swojego życia.
Wszelakie próby rozmowy o ich problemach - a raczej o jednostronnych, bo Henry nie widział w sobie żadnej winy - kończyły się kłótnią. Jako, że ich interakcje były bardzo limitowane to sprawiło, że właściwie nie robili nic więcej, a widok drugiej połówki zwiastował kolejną awanturę, ściskający żołądek i ruszanie dalej bez jakiegokolwiek zrozumienia albo zwykłego „przepraszam”.
I nagle wszystko było złe.
Danielle snuła się po pustym mieszkaniu bez celu, przestając nawet rozmawiać ze służbą. Stała się swojego rodzaju dekoracją, może nawet trofeum człowieka, który chciał ją mieć przy sobie tylko po to, żeby była.
I wszystko było stracone.
Pewnej nocy spakowała swoje rzeczy i zniknęła, nie zostawiając po sobie nawet listu z wyjaśnieniami. Numer zmieniła już jakiś czas wcześniej, ale Henry nawet nie zdawał sobie z tego sprawy; nie miał przecież potrzeby żeby się z nią kontaktować, bo zawsze była tam, gdzie ją zostawił - w domu.

Rozstaliście się na tyle dawno, że nie masz pojęcia o ogromie jego upadku - bo mimo, że osiągnął wszystko, stał się również karykaturą osoby, w której się zakochałaś.
To tak, jakby w jakiś sposób został wyprany ze wszelkich ludzkich emocji, a jego życie obracało się wokół pracy do tego stopnia, że po prostu nie miał czasu na nic więcej.
Cała Kanada znała zabójcę z Muskoka Lakes, którego celem były kobiety w Toronto i okolicach. Wielu nie chciało go reprezentować, zważywszy na to, że
a) przysięgał swoją niewinność i nie chciał nawet słuchać o przyznaniu się do winy by uzyskać lepszą ofertę kary.
b) to co zrobił tym kobietą było na tyle barbarzyńskie, że n i k t nie chciał się w to mieszać.
I trochę, może niepotrzebnie, dziwi Cię fakt, że teraz reprezentuje go właśnie Henry.
Zwykle stojący na uboczu i niepojawiający się przed kamerami - teraz stoi w swoim, wyglądającym na zbyt drogim, garniturze i wygłasza mowę.
Wygląda nieskazitelnie, ale dostrzegasz w nim pustkę i zmęczenie, jakby jego pojawienie się na ekranie było jakimś ukrytym przekazem - p o m o c y.

Kiedy jesteś na co porannym spotkaniu w Toronto news, a kiedy pada imię Zabójcy z Muskoka Lakes, zgłaszasz się do napisania artykułu. Z jakiegoś powodu, w sumie nawet nie wiesz jakiego, czujesz, że to dobry pomysł.
Zdążyłaś już ułożyć sobie życie, dlaczego t e r a z chcesz go zobaczyć?

Oboje dobrze wiemy, że nie jest to do końca związane ze sprawą, którą Henry prowadzi.

all the ties that bind

: śr paź 22, 2025 8:36 pm
autor: Carrie Pillbury
oh crap
the sink is broken. AGAIN.
STATUS: NIEAKTUALNE | 05/11
ObrazekObrazek
Carys w ostatnim czasie mogłaby zyskać miano chodzącego chaosu. Do Toronto przeniosła się z niewielkiego Banff, kiedy tutejszy uniwersytet otworzył przez nią drogę do lepszej (zdaniem jej rodziców) przyszłości. Przez długi czas była wzorową córką i jeszcze lepszą studentką, dzięki czemu nie musiała przejmować się mieszkaniem w solidnej dzielinicy opłacanym przez rodziców.
Do czasu.
Popełniła ten błąd, że zdecydowała się zawalczyć o własne marzenia. Postawiła przy tym na niewłaściwego konia, nie tylko zawodząc swoją matkę, ale też tracąc szansę na względnie stabilną przyszłość. Gdyby tego było mało, rodzice postanowili dać jej do zrozumienia, że od tego czasu powinna zacząć utrzymywać się s a m a. Z tego powodu zmuszona była znaleźć nie tylko nowe mieszkanie, ale też współlokatorów.

Szukam więc dwóch osób, z którymi wynajęła niewielki, wymagający renowacji domek. Fajnie byłoby, gdyby choć jedna z tych osób była dziewczyną i zdecydowanie stawiałabym na zbliżony wiek (25-30). Nie musimy stawiać na nowe znajomości i możemy rozbudować historię wokół tego wątku, jednak to chciałabym ustalić już wspólnie z zainteresowanymi. Jeśli natomiast chodzi o miejsce zamieszkania, padło na the Junction. W kwestii pytań zapraszam na pw. <3