Strona 4 z 16

all the ties that bind

: czw lip 10, 2025 2:58 pm
autor: Seraphine Soverall
you're the past i don't wanna erase
nieodłączna część przeszłości - pan/pani 24+
STATUS: rezerwacja | 14/07
ObrazekObrazek
To do Ciebie zadzwoniłam, siedząc na niewygodnym, plastikowym krześle w szpitalu w Seattle czekając na jakąkolwiek informację odnośnie stanu mojej aktualnie operowanej przyjaciółki. Drżącym głosem, dusząc się przy tym własnymi łzami, opowiedziałam Ci, co się stało. Straciłam kontrolę, zdekoncentrowałam się, bo Halle rozśmieszyła mnie kolejnym żartem i nie zauważyłam jadącego na czerwonym samochodu. To wystarczyło bym, zamiast się zatrzymać, pojechała do przodu, a strona pasażera została uderzona przez nadjeżdżający samochód. Niewiele pamiętałam z tego, co stało się dalej, oprócz tego, że gdy siedziałam w karetce i otępiała czekają, aż medycy opatrzą moje niewiele rany, widziałam, jak ratownicy wyciągają nieprzytomną, lecz żywą Halle ze wgniecionej części jej samochodu. Rozmawiałam też z Tobą gdy podszedł do mnie lekarz i powiedział, że nie udało jej się uratować, że zginęła. Na pewno pamiętasz mój krzyk, nieustający płacz i zmartwione głosy starszej Pani, która siedziała obok i próbowała mnie uspokoić. Widziałeś, a właściwie słyszałeś, wtedy tę stronę mnie, której zazwyczaj nie pokazywałam. I to może dlatego tak mi później próbowałeś pomóc, mimo że ja nie zrobiłam nic dla Ciebie.

Gdy po pogrzebie wróciłam do Toronto, to Ty byłeś pierwszą osobą, która się ze mną spotkała i później przynosiła nowe opakowania chusteczek z komody w salonie gdy nie potrafiłam przestać płakać. Jako jedyny wiedziałeś, co się stało, nikomu innemu o tym nie powiedziałam — rodzina i większość znajomych myślała, że nadal jestem w Seattle, bo przecież miałam tam pojechać i odpocząć na dłużej. Zdobycie tego urlopu trochę mi zajęło, a spędzenie go jedyną znajomą ze studiów, z którą jeszcze miałam kontakt, wtedy wydawało się być idealnym pomysłem. To przez Ciebie poszłam na terapię. Tak długo podsuwałeś mi ten pomysł, że zgodziłam się dla święto spokoju. Doskonale wiedziałeś że nie lubię do nich chodzić, nie ufam im, ale robiłeś to dla mojego dobra. I miałeś rację, faktycznie tego potrzebowałam.

Problem leży w tym, że jestem zbyt uparta. Zbyt przekonana, że nie potrzebuję pomocy, że doskonale dam sobie sama radę. Wystarczyło, że poczułam się odrobinę lepiej, głównie dzięki Twoim staraniom, żebym zaczęła odsuwać Cię coraz dalej, twierdząc, że sobie poradzę bez Ciebie. Zachowywałam się jak egoistka, nie słuchałam o Twoich problemach i teraz mi z tym głupio, ale wtedy nie potrafiłam się na tym skupić. Nakrzyczałam na Ciebie, wypchnęłam Cię z mieszkania, odbierając Ci klucze, które z jakiegoś powodu miałeś i przestałam się odzywać. Sama przecież mogłam sobie doskonale poradzić, prawda? Kłamstwo, ale wtedy wydawało się być czystą prawdą.

Nie odzywałam się przez miesiąc, ale ostatnio mam wrażenie, że czuję się coraz gorzej. Może dlatego, że zrezygnowałam z terapii, wróciłam do pracy, a do swojego samochodu nadal boję się wsiąść. Każdej nocy coraz bardziej przekonuje się do zadzwonienia pod Twój numer, którego nadal nie usunęłam z telefonu, ale boję się czy w ogóle odbierzesz. Przecież teraz na pewno mnie nienawidzisz.

---

- Szukam przyjaciela albo przyjaciółki Tiramisu (roboczo), który/a pomógł jej po nieumyślnym wypadku, będąc przy okazji jedyną osobą z jej otoczenia, która o tym wiedziała. Przez upartość odepchnęła Twoją postać, twierdząc, że pomocy nie potrzebuje, a teraz - niespodzianka - żałuje tego jak Cię potraktowała. To kim jest Twoja postać jest mi zupełnie obojętne, serio, musi jednak znać się z Tiramisu od dłuższego czasu, skoro tak bardzo ufała - cóż, nadal ufa.
- Jak to się dalej potoczy? Nie wiem. Rozegrajmy to na fabule, nie lubię ustawiać wszystkiego z góry, po prostu zobaczmy czy nam się ze sobą dobrze gra, a jeśli tak będzie, to jestem gotowa pociągnąć na jakikolwiek sposób będziemy chcieli.

kiss and tell

: czw lip 10, 2025 3:20 pm
autor: Seraphine Soverall
i knew you were too sweet for me
znikająca bez słowa zmora - pani/pan 26+
STATUS: poszło | 13/07
ObrazekObrazek
Nie znaliśmy się wcześniej i zasadniczo kojarzyłam Cię tylko dlatego, że trzymałeś się z jedną z moich przyjaciółek. Zawsze opowiadała mi o Tobie w samych superlatywach, chwaliła wszystko co robiłeś czy mówiłeś i z czasem miałam już tego dosyć. I to może dlatego zgodziłam się na randkę z Tobą — miałam już dość słuchania w kółko tego samego i na własną rękę chciałam przekonać się czy aby na pewno jesteś taki wspaniały jak mówiono. Nie do końca pamiętam gdzie wtedy poszliśmy, najpewniej do restauracji, ale wiem, że szybko znaleźliśmy nić porozumienia. Jeszcze z nikim tak dobrze nie kleiła mi się rozmowa i już od samego początku chciałam spotkać się ponownie. I ty najwidoczniej też, bo po pierwszej randce nastąpiło kilka kolejnych i w końcu skończyliśmy jako para.

Przez moment naprawdę byliśmy szczęśliwi. Przynosiłeś mi kwiaty za każdym razem gdy przechodziłeś obok kwiaciarni, a ja odwdzięczałam się świeżymi wypiekami z cukierni blisko mojego mieszkania, mimo że za nimi nie przepadałam, bo kilka razy mi wspominałeś, że je uwielbiasz. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę gdy akurat nie byliśmy w pracy, a w wolne dni wyjeżdzaliśmy poza Toronto aby pozwiedzać i zobaczyć co Kanada ma do zaoferowania. Sprawiłeś, że wrócilam do fotografii i zawsze na naszych wycieczkach co chwilę pozowałeś mi do zdjęć żebyśmy mieli pamiątkę. Byliśmy dla siebie podporą, pomagaliśmy sobie nazwajem — byliśmy po prostu szczęśliwi. Oboje braliśmy ten związek na poważnie, planowaliśmy to, co będzie dalej, a w pewnym momencie zaproponowałeś mi wspólne mieszkanie, na co oczywiście się zgodziłam.

Aż w końcu zniknąłeś. Wyglądało to prawie tak, jakbyś zapadł się pod ziemię. Twoje rzeczy zniknęły za mojego domu i wyglądało to prawie tak, jakbyś nawet się tutaj nie wprowadził. Nigdy się nie dowiedziałam czy po prostu wyjechałeś, czy zaszyłeś gdzieś w swoim domu i robiłeś wszystko bylebyśymy się znowu nie spotkali. Nie potrafiłam tego zrozumieć — wszystko przecież było w porządku, byliśmy szczęśliwi nawet pomimo okazjonalnych kłótni. Uznałam, że po prostu przestałeś mnie kochać, albo, co gorsza, znalazłeś sobie kogoś innego i nie potrafiłeś spojrzeć mi w oczy. Teraz nienawidzę siebie za to, że zgodziłam się kiedyś na randkę z Tobą i co ważniejsze, nienawidzę Ciebie za to, jak bardzo mnie zraniłeś.

A teraz wróciłeś jak gdyby nigdy nic i próbujesz ponownie wkręcić się do mojego życia z tym swoim czarującym uśmieszkiem, udając, że nic się nie stało. I nieważne jak bardzo Cię kocham, nie pozwolę Ci na to. Nie dam się ponownie złamać.

-----

- Postać musiała przebywać w ciągu ostatnich pięciu lat w toronto i szczerze? To chyba jest moje jedyne wymaganie. To kim była prywatnie, jak wyglądała i jak pogwatwana była jej przeszłość zostawiam w pełni Tobie.
- To jak wszystko się potoczy, a także i powód zniknięcia i naturę relacji, ustalimy sobie razem. Wszystko wyżej jest jedynie szkicem a one są wyjątkowo plastyczne :)

roots and wings

: czw lip 10, 2025 7:36 pm
autor: Patrick Voclain
Młodszy brat
którego imię to kłopot.
STATUS: NIEAKTUALNE 15/07
ObrazekObrazek
Poszukuję młodszego brata, który tkwi w półświatku. Jest przeciwieństwem Patricka - impulsywny, dokonuje złych wyborów, goni za szczęściem i ma tysiąc pomysłów na minutę. Bardzo często pakuje się w kłopoty z których zazwyczaj wyciągał go starszy brat. Po wstąpieniu w struktury mafii /gangsterki niewiele się zmieniło i to on był powodem dla którego Patrick zaczął spłacać jego długi.

O dzieciństwie chłopaków wspomniałam w karcie, nie było różowe. To jaki będzie XYZ poza powyższymi cechami, pozostawiam autorowi. Może mieć własne demony, problemy, kompleksy i tajemnice. Wygląd obojętny (fajnie jeśli byłoby wizerunkowe podobieństwo), wiek to takie max 35 lat (obaj się zaciągnęli do woja). Relacje braci są mimo wszystko skomplikowane, choć na pewno się kochają.

Brat jest głównym powodem dla którego Pat wrócił do Toronto, więc wyjściowa gra kręciłaby się wokół poważnego problemu związanego z półświatkiem. Dlatego to jedyne co tak naprawdę narzucam na start - to gra chodzącym nieideałem.


Zapraszam :slodziaczek:


kiss and tell

: czw lip 10, 2025 10:19 pm
autor: Devon Maddox
Dałam ci serce na dłoni, gdy wyjeżdżałeś
pożegnałabym się wtedy, gdybym wiedziała, że nie wrócisz...
STATUS: AKTUALNE | 10/07
ObrazekObrazek
Spotkaliśmy się przy szkolnych szafkach, pamiętasz? Nie miałam makijażu, a moje włosy wyglądały jak sto nieszczęść. Padał wtedy deszcz, byłam cała mokra i wyglądałam dość zabawnie, a ty dałeś mi swoją bluzę i powiedziałeś, że do mnie pasuje lepiej. Nie pomyślałabym wtedy nawet przez chwilę, że niedługo będę wyznawała ci miłość. Byłeś moją pierwszą miłością, pierwszym poważnym i prawdziwym uczuciem, świata poza tobą nie widziałam. Zrobiłabym dla ciebie wszystko i chyba to w tym wszystkim najbardziej mnie zgubiło. Twoje wyznania, obietnice i plany na przyszłość, gdzieś w głowie planowałam nawet nasz ślub. Stałam w białej sukni na przeciw ciebie, wypowiadając swoje pierwsze "biorę ciebie"...
Jak głupia i naiwna byłam myśląc, że ta młodzieńcza miłość przetrwa tak długą rozłąkę? Jak mogłam wierzyć w obietnice bez pokrycia? Wyjechałeś na studia, bo chciałeś zaistnieć, osiągnąć coś wielkiego, a potem wrócić do mnie i cieszyć się życiem. Czy cokolwiek z tego było prawdą, czy choć przez chwile twoje "kocham cię" było prawdziwe? Czekałam całe lata, nawet wtedy, gdy wrzucałeś do sieci zdjęcia z innymi dziewczynami, bo wierzyłam, wciąż na okrągło wierzyłam w twoje słowa, kiedy mnie opuszczałeś. Tak minęły lata, a ty nie wróciłeś, albo wróciłeś już dawno, a ja po prostu przestałam sprawdzać.


A więc w skrócie szukam byłego chłopaka z liceum z którym Devon teoretycznie nigdy nie zerwała, a jednak zniknął on z jej życia

Ważne informacje:
* Na pewno musi być w jej wieku, bo oboje skończyli szkołę w tym samym czasie.
* Wizerunek jest mi całkowicie obojętny.
* Mógł dopiero wrócić do miasta, albo wrócił już dawno, ale po prostu los sprawił, że się nie spotkali.

kiss and tell

: pt lip 11, 2025 12:29 am
autor: lorna mayfield
we were doomed from the start
all of this has happened before and it will all happen again.
STATUS: AKTUALNE [11/07]
ObrazekObrazek
r a z e m byliśmy jedynie momentem; nic nieznaczącą pauzą w dwóch o d r ę b n y c h opowieściach, nieistotną stacją pośrednią w drodze ku tej właściwej, na której nigdy nie mieliśmy się spotkać.

zamknięci w splocie spojrzeń na jedną chwilę.

a mimo to... mimo to zdradzieckie serce wielokrotnie gubiło rytm, potykając się o każdy pozornie niewinny gest. późne wieczory spędzone na wspólnym ćwiczeniu kwestii, dzielone rozmowy, które zdawały się nie mieć końca.

i tak kontury linii pomiędzy grą a prawdą zaczęły się powoli rozmywać, choć przecież wiedzieliśmy, że nie mieliśmy racji bytu, bo zbyt wiele nas dzieliło.

a mimo to... mimo to na moment b y l i ś m y.

i przestaliśmy b y ć, gdy kurtyna ostatecznie opadła, a nasze drogi rozeszły się na zawsze, pozostawiając po sobie jedynie smak goryczy. bo przez głupią sekundę wierzyliśmy, że wyrwiemy się ze sznurów losu.

na tym mieliśmy się zakończyć i pozostać jedynie wyblakłym wspomnieniem z przeszłości.

tymczasem znów przyszło nam się spotkać na wspólnej scenie, na nowo otwierając (nie)zabliźnione dobrze rany.

które z nas odejdzie szybciej - ja czy Ty?


- jestem miłośniczką skomplikowanych relacji i trudnych emocji; im więcej dzieje się w życiu wewnętrznym postaci, tym lepiej. w moim zamyśle Pan i Pani oboje parają się aktorstwem i po latach ponownie spotykają się na wspólnej scenie, aktualnie niezbyt pałając do siebie sympatią z uwagi na wcześniejsze doświadczenia, ale prawdę powiedziawszy, okoliczności można zmodyfikować pod naszą wspólną wizję (Pan może być ochroniarzem, reżyserem, a może być też zupełnie niepowiązany z branżą). przeszkód na ich drodze mogło być wiele; poczynając od znacznej różnicy wieku - moja panna będzie na pewno miała góra 25 lat - po trudną sytuację życiową czy poważniejsze zobowiązania, o których żadne z nich na początku nie raczyło wspomnieć. to jest coś, co chciałabym sobie ustalić z osobą zainteresowaną.
- nie jestem demonem prędkości, ale chciałabym, żeby akcja toczyła się do przodu, bo wtedy od razu pisze się jakoś przyjemniej :zawstydzacz:
- całą resztę możemy uzgodnić sobie na pw, zapraszam serdecznie, razem możemy stworzyć coś super <3

kiss and tell

: pt lip 11, 2025 11:33 am
autor: Malin Nettleford
new person, old mistakes
but i don't care i'm in love. świeża relacja.
STATUS: AKTUALNE | 11/07
ObrazekObrazek
Hokeista z charakterem, intensywnym życiem sportowca i duszą bardziej romantyczną, niż chciałby przyznać, od ponad roku kręci się wokół Pani X, z którą w końcu udało się stworzyć niezwykle subtelną, ale mocno odczuwalną więź, której przecież żadne z nich nie chce ostatecznie definiować. Poznali się przypadkiem, bez oczekiwań - wystarczyła jedna rozmowa, kilka wspólnych spojrzeń i lekkość, z jaką potrafili się przy sobie śmiać. Od tego czasu relacja między nimi rozwija się naturalnie, bez deklaracji, ale z rosnącym zaangażowaniem obu stron, choć jest to temat, którego skrzętnie unikają.
Absolutnie nie są "oficjalnie" razem - w ich słowniku brak takich wyrazów, jak "związek", "partnerstwo" czy "miłość", a jednak ich codzienność wygląda jak u każdej bliskiej pary. Wymieniają się wiadomościami, spędzają wspólne wieczory, kibicuje mu na trybunach, a on zna na pamięć jej ulubioną kawę. Świetnie się razem bawią, bo przecież to wszystko jest okraszone lekkością i brakiem zobowiązań, a domieszka emocjonalnej bliskości, której nie sposób zignorować jest skrywana pod najgłębszymi warstwami. .
Pani X wnosi do jego życia równowagę. Łagodzi jego sportowe napięcia, a niezależnością przypomina mu, że bliskość nie musi oznaczać utraty siebie. On z kolei daje jej poczucie bezpieczeństwa i przestrzeń, by być sobą. Choć żadne z nich nie mówi tego na głos, coś wyjątkowego już się wydarzyło - w spojrzeniach, gestach, w tym, jak o sobie myślą, gdy są osobno. Ta relacja dojrzewa bez pośpiechu, budowana na zaufaniu, chemii i autentycznym zaciekawieniu sobą nawzajem. Może jeszcze nie wiedzą, dokąd to prowadzi, ale oboje nie chcą z tego rezygnować.

- Poszukiwana Pani X na relację w miarę świeżą i nadal posiadającą przestrzeń do rozwinięcia jej w różne strony. Charakter, wiek czy zawód jest mi właściwie obojętny, najważniejsze by nie przeciągać struny w żadną ze stron, a chemia między postaciami powinna wyklarować się tutaj sama.
- Bardzo mi zależy na osobach, które mają głowę pełną pomysłów i furtkę do dram szeroko otwartą, bo przecież gdy jest zbyt spokojnie i nudno, to co to za gra :haha:
- Zapraszam na PW, póki co nie planuję innych postaci, więc postaram się być skupiona na wątkach w 100%, jednak z racji, że szanuję swój czas i życie prywatne, to nie będę gonić o posty, ani naciskać na nikogo, bo wszyscy jesteśmy ludźmi.
i don't want him back, but i can't let go
hangman, answer me now. relacja z przeszłości
STATUS: AKTUALNE | 11/07
ObrazekObrazek
Jeszcze nie tak dawno, jego życie dzieliła z nim Pani Y. Kobieta pełna ognia, intelektu i magnetycznej siły, której nie sposób było zignorować. Ich relacja była intensywna, namiętna i głęboka, ale także krucha w swojej intensywności. Byli jak ogień i lód - przyciągający się z niewytłumaczalną siłą, ale też raniący się nawzajem, nie umiejąc znaleźć wspólnego rytmu. Spotkali się w momencie, gdy oboje byli na życiowym zakręcie - on walczył z presją kariery sportowej i oczekiwaniami otoczenia, ona próbowała odnaleźć się po serii osobistych i zawodowych rozczarowań. Początkowo byli dla siebie ucieczką, schronieniem, miejscem czułości i wzajemnego zrozumienia. Z czasem jednak ta intensywność zaczęła ich przytłaczać. Malin, nieumiejący jeszcze wówczas mówić o swoich emocjach, zamykał się w sobie, uciekał w treningi, niechętnie rozmawiał. Pani Y z kolei, zbyt świadoma swojej wrażliwości, pragnęła klarowności i głębszego zobowiązania. Między nimi narastało napięcie, które pewnego dnia eksplodowało.
Ich rozstanie było burzliwe, pełne niedopowiedzeń, emocjonalnych wybuchów i drzwi zamkniętych zbyt szybko. Oboje zostali z pytaniami bez odpowiedzi. Malin wrócił na lód, rzucając się w wir treningów, a Pani Y zniknęła z jego życia – bez wyjaśnień, bez pożegnania. Czas minął. Ponad rok milczenia. Żadne z nich nie próbowało się skontaktować. Może z dumy, może z żalu, a może ze strachu przed tym, co mogłoby się jeszcze między nimi wydarzyć.
I właśnie teraz, kiedy Malin odnalazł względny spokój u boku Pani X – lekkiej, niewymuszonej i radosnej relacji bez definicji – przeszłość wraca. Sprawa, która przez lata wydawała się zamknięta, nagle powraca jak echo, niewyjaśnione wydarzenie z czasu, gdy jeszcze byli razem, znów wypływa na powierzchnię. I to właśnie ono zmusza ich do spotkania. Ich spojrzenia krzyżują się po raz pierwszy od wielu miesięcy – i choć oboje próbują być spokojni, coś w powietrzu iskrzy. Niedokończone rozmowy, niewypowiedziane żale, niewyjaśniona bliskość – wszystko wraca.
Pani Y nie jest już tą samą kobietą. Malin też się zmienił. Ale coś między nimi wciąż trwa, nie jako miłość, może nie jako namiętność, ale jako echo czegoś, co było prawdziwe. Sprawa, która ich ponownie łączy, wymaga współpracy, zaufania, może nawet odrobiny czułości. I choć nikt nie wie, dokąd to prowadzi, jedno jest pewne: historia, którą oboje uważali za zakończoną, właśnie otwiera nowy rozdział.

- Poszukiwana Pani Y na ducha przeszłości, który nagle o sobie przypomina. Bardzo bym chciała by za jej powrotem stał konkretny powód (skłaniam się w stronę baby dramy, choroby, problemów z prawem, cokolwiek serio wymyślimy coś). Charakter, wiek czy zawód jest mi właściwie obojętny, najważniejsze by nie przeciągać struny w żadną ze stron, a chemia między postaciami powinna wyklarować się tutaj sama.
- Bardzo mi zależy na osobach, które mają głowę pełną pomysłów i furtkę do dram szeroko otwartą, bo przecież gdy jest zbyt spokojnie i nudno, to co to za gra :haha:
- Zapraszam na PW, póki co nie planuję innych postaci, więc postaram się być skupiona na wątkach w 100%, jednak z racji, że szanuję swój czas i życie prywatne, to nie będę gonić o posty, ani naciskać na nikogo, bo wszyscy jesteśmy ludźmi.

roots and wings

: pt lip 11, 2025 1:27 pm
autor: Lear Haines
childhood's end
your fantasies merge with harsh realities
STATUS: AKTUALNE | 11 / 07
ObrazekObrazek
powiedz mi: jak wiele się zmieniło?
czy możemy być nadal
tymi samymi ludźmi
z walizką marzeń ściśniętą
we wnętrzu dziecięcej głowy
głęboko zanurzonej w chmurach?

poszukuję młodszej siostry leara w wieku 25-30 lat. pochodzimy z przeciętnej, na pozór zwykłej rodziny, rozbitej przez samobójczą śmierć uzależnionego od hazardu ojca. dźwigamy na sobie jego długi i bagaż nieprzyjemnych doświadczeń, próbujemy pomagać naszej matce i również pomagać sobie. widzę siostrę jako tę rozważniejszą, która ma (przynajmniej w samych pozorach) poukładane życie i często staje się głosem rozsądku dla leara. zależy mi na regularnych rozgrywkach oraz wzajemnym zainteresowaniu swoim życiem. nie chcę, aby była to relacja istniejąca jedynie na płaszczyźnie teorii. proszę o zgłoszenie się zdecydowanej osoby, jaka nie zamierza porzucać gry po wrzuconych pojedynczo postach. wizerunek dowolny, choć mile będą widziane ciemne włosy. pamiętaj, że learowi zależy bardzo na siostrze i w razie jakichkolwiek problemów będzie starał się ją uchronić od nieszczęścia

kiss and tell

: pt lip 11, 2025 2:00 pm
autor: Lear Haines
I saw you standing there
and nothing really matters anymore
STATUS: WSTĘPNIE ZAREZERWOWANE | 12 / 07
ObrazekObrazek
trzymamy te wspomnienia na dłoniach
jak rozsypane gwiazdy
w galaktykach naszych linii papilarnych

jestem częścią przeszłości, do której ciągle powracasz. ty jesteś dla mnie ostoją. prosisz mnie, abym więcej nie burzył twojego życia - ale znowu wracamy
wracamy ciągle do siebie
tak samo nieszczęśliwi razem jak osobno

poszukuję dawnej przyjaciółki z dzieciństwa, osoby niezwykle ważnej w życiu mojej postaci. poznali się na podwórku lub w szkole, byli w tym czasie nierozłączni. zgodność dusz kiełkowała w coś więcej, w relację która niestety nie była w stanie zakwitnąć. ona zaczęła szukać rodziny i stabilności, on poświęcał się pracy i tonął w chaosie życia.

wiek w przedziale 28-33 lat - zależy mi na osobie, która darzyła leara dużym zrozumieniem i którą on też rozumiał jak nikt inny dotychczas spotkany w życiu. mile widziane jest zainteresowanie szeroko pojętą sztuką, ponieważ lear, zanim dowiedział się o długach zostawionych przez ojca, chciał bardzo zostać aktorem i uczęszczał na koło teatralne. dobrze, gdyby przez pewien czas twojej postaci nie było w samym toronto - mam wizję, w której niedawno powróciła, a odnowieniem znajomości znów zaczynają przynosić sobie radość oraz krzywdę. marzy mi się relacja solidnie emocjonalna, niejednoznaczna, pełna ponownych, usilnych prób poznawania drugiego człowieka, a także rozmijających się od początku oczekiwań, pełna przeplatających się pożądania, przywiązania, gniewu oraz rozczarowań, słodka i gorzka, zawiła jak nasze życie. przyjaciółka może być obecnie dowolnego stanu cywilnego (panna, wdowa, rozwódka, nieszczęśliwa mężatka - nie ma to dla mnie znaczenia), nie musiała założyć swojej rodziny, mogło się to przecież nie udać. szukam ekscytujących, regularnych rozgrywek, dlatego proszę o kontakt osobę zdecydowaną na pozostanie dłużej, planującą pisać przynajmniej jednego posta na kilka dni. nie nastawiam się od razu na endgame, nie musimy żyć długo i szczęśliwie, możesz mieć równie dobrze innych partnerów i partnerki - ważne, aby te chwile spędzone razem były dla mnie i dla ciebie po prostu niezwykłe, wyjątkowe. piszmy i odkrywajmy, na wszystko jestem otwarta
y o u , my favourite lover
I've been selling memories
STATUS: WSTĘPNIE ZAREZERWOWANE | 12 / 07
ObrazekObrazek
układ:
niezwykle łatwo
wypowiedzieć to słowo
bez przywiązania, bez żadnej dozy emocji, z napięciem skrywanym w ciele, sunącym wzdłuż schodów wszystkich wypukłości kręgosłupa

układ. wysłana nagle wiadomość, spotkanie oraz przyjemność, którą wciąż z powodzeniem maskujesz grymas własnego, coraz cięższego przywiązania. tak będzie łatwiej, prawda? powtórzmy to dla pewności
tak będzie łatwiej

rozglądam się za mężczyzną, którego połączyła z learem osobliwa relacja. początkowy, oparty na cielesności romans, kilka przydługich spojrzeń wymienionych w barze kończących się wizytą w hotelu lub mieszkaniu, zaczęły po pewnym czasie przybierać kształt regularnych spotkań. żadne z nich nie chce dalej przyznawać się w żaden sposób do przywiązania i emocji, próbując zasłonić się jedynie samą potrzebą fizycznej przyjemności. mężczyzna może nawet zaoferować learowi finansowe wsparcie, dowiadując się z jego ograniczonej dostępności, ile czasu spędza w swojej pracy - aby spędzał określony wieczór razem z nim, zamiast na kolejnym dyżurze w zamian za niewątpliwą korzyść. imponuje mu, że nie ma przed sobą złaknionego pieniędzy, zagubionego chłopca, ale niezależnego już mężczyznę ze względnie ułożonym schematem codzienności. jest w tych spotkaniach coś, co ekscytuje ich z jednolitą wzajemnością. nie powiedzą tego wprost, nie dziś i nie teraz, że nie chodzi tutaj jedynie o kilka banalnych słów rozmowy oraz kilka wytrąconych westchnień. liczą, że będą mogli od tego bez przeszkód uciec, chociaż wciąż dopadają ich rozterki i poważniejsze myślenie o relacji. potrzebuję niejednoznacznych i złożonych rozgrywek, w których będziemy przedzierać się przez skrywane w samej głębi uczucia. potrzebuję obsesji, niezdrowej i zżerającej umysł. żadnych endgame'ów, żadnych zobowiązań, proszę nie traktować tej relacji jako głównej i najważniejszej dla postaci - po prostu bawmy się, bez najmniejszych, żywionych wobec drugiej osoby wymagań. postać powinna być najlepiej choć nieco starsza od leara i mieć odpowiedni status finansowy. ze względu na specyfikę relacji rozgrywki dla pełnoletnich wydają się niemal oczywiste, choć gwarantuję, że staram się je napisać z zachowaniem dobrego smaku i z dużą rolą emocji, tak, aby nie zaistniały wyłącznie dla samego istnienia, podobne oczekiwania mam również do drugiej strony

roots and wings

: pt lip 11, 2025 2:24 pm
autor: Seraphine Soverall
darling seraphine, when are you coming back?
członek rodziny z misją - pani/pan 25+
STATUS: aktualne | 18/07
ObrazekObrazek
Wyjeżdżając z Londynu sześć (dziesięć?) lat temu nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie wystarczająco zdeterminowany żeby polecieć za mną. Każdy wiedział, że nie zamierzam wracać bo w Toronto czuję się zbyt dobrze i to tutaj mogę być sobą — odzywałam się przecież średnio raz na dwa miesiące, pomijając urodziny. Nie widziałam sensu by robić to częściej, każdy z nas i tak już dawno temu poszedł swoją własną ścieżką. A ja po prostu zrobiłam to zupełnie w innym miejscu. Jedyną osobą z którą utrzymywałam stały kontakt była tak naprawdę nasza od dziecka ulubiona babcia Josephine, a okazjonalnie również i Ty.

Uciekłam z Anglii dlatego, że ojciec chciał kiedyś żebym przejęła pieczę nad jego kancelarią gdy on nie będzie w stanie już w niej pracować. Nie chciałam go zranić, był w końcu cudownym człowiekiem, więc skończyłam odpowiednie studia prawnicze — to one dały mi jednak do zrozumienia, że nie jest to ścieżka kariery którą chce podążać. Odnalazłam swoje powołanie w czymś zupełnie innym i, co najważniejsze, po drugiej stronie świata. Toronto wtedy wydawało się wręcz mnie do siebie przyciągać, więc skorzystałam z okazji i ani trochę nie pożałowalam tej decyzji. Byłam pewna, że wszyscy zaakceptowali moją decyzję, nikt przecież nie protestował gdy opuszczałam rodzinny dom.

I to dlatego widząc Cię sześć lat później przed swoimi drzwiami myślałam, że się przewidziałam. Nie wiedziałam o tym, że zdesperowani rodzice poprosili Cię o przekonanie mnie do powrotu, bo pojawiło się nagle wiele spraw do rozwiązania, ani o tym, że wszyscy powoli szykują się do pogrzebu mojej ulubionej babki, której dni są policzone — ale Twoje intencje również mogły być zupełnie inne.

Nie wiem co dzieje się w Twojej głowie i co tak naprawdę stoi za Twoim do przyjazdem, więc pozostało mi jedynie zgadywać.

I, być może, powiedzieć że miło Cię znowu zobaczyć.

info
Sera i Twoja postać nie muszą być rodzeństwem - na dobrą sprawę mogą być też kuzynostwem. Ważne jest by mniej więcej wychowywali się razem, bo muszą się znać — Soverallowie nie wysłaliby do Toronto kogoś, kto nie bylby w stanie przekonać jej do powrotu.

Postać musi pochodzić z Londynu, nazwisko również najlepiej jakby było takie samo, ale wszystko inne pozostawiam Tobie. Cała relacja również do dogadania tak, aby pasowała obu stronom <3


kiss and tell

: pt lip 11, 2025 3:19 pm
autor: Cierra Morris
I thought you were my angel
but you turned out to be a devil in disguise
STATUS: AKTUALNE| 11/07
ObrazekObrazek
Uwaga! Jestem fatalna w pisaniu poszukiwań, więc proszę mi wybaczyć

Bejba to kobieta z charakterem. Zadziorna, pyskata. Nie da sobie w kaszę dmuchać. Wychowana wśród trzech starszych braci musiała taka być. Oni próbowali ją otoczyć wielką kopułą przed całym złem tego świata, ale ona jak na złość robiła im na przekór. Ona nie zjedzie na rowerze z najwyższej góry? Tylko spójrzcie. Nie pójdzie na całonocną imprezę? Chyba śnią myśląc, że ich posłucha.
Prawie osiwieli słysząc, że chce iść do policji. Próbowali ją odwlec od tego pomysłu, a już szczególnie wtedy, gdy walczyła o przydział do zwalczania przestępczości zorganizowanej. Ale Bejba jak na złość - brnęła dalej. Nie bała się bawić ogniem.

Lubiła się też bawić (z) mężczyznami. Nie wchodziła w żadne relacje, nie były one jej potrzebne do szczęścia. Była całkowicie skupiona na swojej pracy, przyjaciołach i pasjach. Ale wtedy na swojej drodze spotkała Ciebie i wszystko się zmieniło. Zakochała się. I straciła dla Ciebie głowę (może nawet dosłownie?)

Ale Ty nie jesteś aniołem. Jesteś diabłem w ludzkiej skórze. Stała się Twoim celem do rozkochania, otumanienia i zniszczenia. Pochodzisz ze świata, który ona na codzień zwalcza, więc Ty postanawiasz zwalczyć ją i wszystkie dowody, które udało jej się zgromadzić na Twoją rodzinę. Ale może Lucyfer też posiada serce, które ona rozpali choć na chwilę?


~ Szukam mężczyzny ze świata przestępczego, który jako pierwszy sprawi, że zimna, oschła Bejba się zakocha
~ Zależy mi na tym, aby jego intencje nie były czyste, ale z czasem i on nie będzie obojętny wobec niej. Ona również sprawi, że jego serce z lodu się roztopi
~ Chciałabym rozegrać ten wątek od samego początku - jak rozkochuje ją w sobie i zdobywa jej zaufanie, jak ona się dowiaduje o jego prawdziwym życiu, co ją całkowicie niszczy
~ Jeżeli się zgłosisz, to zależy mi, aby to był kluczowy wątek dla naszych postaci. Jednak nie zakładajmy z góry endgejmu, bo też nie wykluczam w ostatecznym rozrachunku uśmiercenia Bejbi
~ Nie dam pewnie rady pisać codziennie, ale nie jestem też typem osoby z jednym postem na dziesięć dni, bo wtedy tracę zainteresowanie wątkiem. Post raz na kilka dni zupełnie mi wystarczy
~ Tak jak zaznaczyłam na górze - jestem fatalna w poszukiwaniach. Ale jeżeli czujesz, że ten watek jest dla Ciebie to zapraszam na pw. Przegadajmy temat, jestem otwarta na zmiany i sugestie. Zapraszam serdecznie <3