Back to the past
: wt gru 16, 2025 5:04 pm
Tylko wymownie na nią spojrzał bo raczej oboje wiedzieli, że to nie było tylko niewinne postawienie drinka. Mogła przecież przejść obok niego zupełnie obojętnie. Nawet pewnie powinna była. Zostawić go w spokoju i nie inicjować żadnego kontaktu po tym, co przecież zrobił jej siostrze. Zamiast tego wysłała mu drinka. Niby z uprzejmości, lecz jak miał potraktować to jak cokolwiek innego niż zainicjowanie konwersacji? Tym bardziej, że była na czymś, co można było odczytać jako randkę z innym facetem. O ile nie chciała mu po prostu pokazać, że u niej wszystko świetnie, a nie znał jej raczej jako osoby, która musi coś komuś udowadniać, miała na myśli zupełnie coś innego. Dla Arthura to było wołanie o pomoc. Zdecydowanie. A on jako dżentelmen wyratował ją z opresji, w którą sama wpadła. Wiedziała, że to zrobi. Z tej strony go akurat znała. Więc tak, on nadal zamierzał utrzymywać, że to wszystko jej zasługa. Gdyby nie ten drink nie staliby teraz pod prysznicem obmywając swoje ciała po jednym z najlepszych stosunków, jakie miał w swoim życiu. Tak. To zdecydowanie była zasługa.
- Takich ludzi nie trzeba znać, to się od razu widzi. - spojrzał na nią znacząco i uśmiechnął się nieco złośliwie bo miał być to pewien psztyczek w jej stronę, że powinna sama to zauważyć.
W końcu to ona z ich dwójki była psychologiem, on jedynie znał się na łapaniu seryjnych morderców i dawaniu o nich lektur, a widział to już z kilometra. To, że gość na nią nie zasługiwał było oczywiste. Aż dziwne, że sama tego od razu nie widziała i dała się mamić jakimiś drinkami. Tak, zrzucał to na alkohol a nie kiepski gust.
- To było trudne, co? - uśmiechnął się ciepło sięgając jej ust swoimi i pozwalając sobie na kilka nieśpiesznych pocałunków - Wiesz, że nie jestem facetem, który robi rzeczy, których nie chce. - mruknął jeszcze w jej usta z lekkim przekąsem bo oboje zdążyli się o tym przecież niedawno przekonać, gdy zerwał zaręczyny z jej siostrą.
To zdarzenie cały czas rzucało się cieniem na tym wieczorze. Na wszystkim, co mogli mieć gdyby oboje tak bardzo nie szli w zaparte te lata temu. Dzisiaj nie mogli już zbudować niczego więcej niż tej jednej, niezapomnianej nocy. Nocy, którą dzielili, lecz ich czas nieubłagalnie dobiegał końca. Każda minuta pod prysznicem, choć cholernie przyjemna gdy niespiesznie dotykali swoich ciał i czuli się po prostu na miejscu, przybliżała ich do poranka. Llewellyn chciałby żeby było inaczej, lecz oboje zaprzepaścili swoją szansę. Teraz mogli po prostu wykorzystać czas, który był im dany.
- Wykończyłaś, jesteś pewna? - powiedział za jej plecami, lecz był pewien, że słyszała uśmiech w jego głosie, a na potwierdzenie swoich słów przywarł biodrami do jej pośladków by mogła poczuć, że nie był jeszcze całkowicie usatysfakcjonowany - Skoro muszę... - mruknął tuż obok jej ucha zaczepnie skubiąc płatek jej ucha swoimi zębami.
Niestety jego chęć droczenia się z Marą zawsze wygrywała ze wszystkim innym, więc zrobił dokładnie to, co powiedziała. Zabrał swoje dłonie z jej ciała delikatnie muskając je jeszcze opuszkami palców. Opłukał się z reszty piany po żelu do mycia i wyszedł spod prysznica. Chętnie natomiast przyglądał się jej sylwetce w zaparowanej kabinie kiedy się wycierał. Chciał zapamiętać ten moment, jak wszystkie inne. Wiedząc, że drugi raz już tego nie zobaczy. Uśmiechając się jeszcze zaczepnie wyszedł w końcu z łazienki dając jej chwilę dla samej siebie, kiedy on układał się całkiem wygodnie w łóżku. Pewnie powinien był pomyśleć o nastawieniu budzika, ale czy ten wykład był tak ważny? Najwyraźniej nie.
Mara Lakefield
- Takich ludzi nie trzeba znać, to się od razu widzi. - spojrzał na nią znacząco i uśmiechnął się nieco złośliwie bo miał być to pewien psztyczek w jej stronę, że powinna sama to zauważyć.
W końcu to ona z ich dwójki była psychologiem, on jedynie znał się na łapaniu seryjnych morderców i dawaniu o nich lektur, a widział to już z kilometra. To, że gość na nią nie zasługiwał było oczywiste. Aż dziwne, że sama tego od razu nie widziała i dała się mamić jakimiś drinkami. Tak, zrzucał to na alkohol a nie kiepski gust.
- To było trudne, co? - uśmiechnął się ciepło sięgając jej ust swoimi i pozwalając sobie na kilka nieśpiesznych pocałunków - Wiesz, że nie jestem facetem, który robi rzeczy, których nie chce. - mruknął jeszcze w jej usta z lekkim przekąsem bo oboje zdążyli się o tym przecież niedawno przekonać, gdy zerwał zaręczyny z jej siostrą.
To zdarzenie cały czas rzucało się cieniem na tym wieczorze. Na wszystkim, co mogli mieć gdyby oboje tak bardzo nie szli w zaparte te lata temu. Dzisiaj nie mogli już zbudować niczego więcej niż tej jednej, niezapomnianej nocy. Nocy, którą dzielili, lecz ich czas nieubłagalnie dobiegał końca. Każda minuta pod prysznicem, choć cholernie przyjemna gdy niespiesznie dotykali swoich ciał i czuli się po prostu na miejscu, przybliżała ich do poranka. Llewellyn chciałby żeby było inaczej, lecz oboje zaprzepaścili swoją szansę. Teraz mogli po prostu wykorzystać czas, który był im dany.
- Wykończyłaś, jesteś pewna? - powiedział za jej plecami, lecz był pewien, że słyszała uśmiech w jego głosie, a na potwierdzenie swoich słów przywarł biodrami do jej pośladków by mogła poczuć, że nie był jeszcze całkowicie usatysfakcjonowany - Skoro muszę... - mruknął tuż obok jej ucha zaczepnie skubiąc płatek jej ucha swoimi zębami.
Niestety jego chęć droczenia się z Marą zawsze wygrywała ze wszystkim innym, więc zrobił dokładnie to, co powiedziała. Zabrał swoje dłonie z jej ciała delikatnie muskając je jeszcze opuszkami palców. Opłukał się z reszty piany po żelu do mycia i wyszedł spod prysznica. Chętnie natomiast przyglądał się jej sylwetce w zaparowanej kabinie kiedy się wycierał. Chciał zapamiętać ten moment, jak wszystkie inne. Wiedząc, że drugi raz już tego nie zobaczy. Uśmiechając się jeszcze zaczepnie wyszedł w końcu z łazienki dając jej chwilę dla samej siebie, kiedy on układał się całkiem wygodnie w łóżku. Pewnie powinien był pomyśleć o nastawieniu budzika, ale czy ten wykład był tak ważny? Najwyraźniej nie.
Mara Lakefield