Once upon a...
: pn paź 13, 2025 2:37 am
				
				Nie naciskał. Nie rozpoczynał tematu, ani nie kierował ich rozmowami tak, żeby samoistnie temat zszedł na tamten pocałunek. Bardzo chciał o tym porozmawiać, ale nie czuł się dobrze z myślą, że to byłoby jak wykorzystywanie bardzo wrażliwego emocjonalnie stanu Mavi. Ledwo co dowiedziała się, że chłopak ją zdradza, tak jak i przyjaciółka, nieodpowiednim byłoby nalegać, żeby wyjaśnili sobie co właściwie zaszło między nimi w trakcie nieoczekiwanego oberwania chmury. Potrzebowała czasu na wylizanie tych ran, na odnalezienie własnej równowagi i rytmu. 
Był przy niej cały możliwy czas. Spędzali ze sobą niemalże całe dnie, kiedy obydwoje mieli na to możliwość, cały czas komunikowali się przez wiadomości albo zdjęcia, ale temat pocałunku ani razu nie wypłynął. Powiedział jej, że rozstał się z Amelie, ale nie precyzował kiedy dokładnie i że głównym zapalnikiem tej decyzji był tamten pocałunek. A w miarę upływu czasu, jak jej powrót do Kanady zbliżał się nieubłaganie, Emir czuł wzrastające napięcie i nerwy przed kolejną rozłąką. Gdzieś wewnątrz obawiał się, że nigdy już o tym nie porozmawiają, że dla Mavi straciło to znaczenie w obliczu emocjonalnej katastrofy, że nawet jeśli za rok poruszyłby ten temat, to okaże się, że nie ma o czym mówić. Obawiał się tego wszystkiego, bo bardzo dużo o tym myślał i nie uchronił się przed wnioskiem, że lubił Mavi. Nie tylko jako przyjaciółkę, nie tylko jako dziewczynę, która zna od dziecka, i która przez wiele lat była dla niego jak młodsza siostra. Lubił ją tak, że każda myśl o niej wywoływała uśmiech na twarzy, mocniejsze uderzenia serca i chęć zobaczenia jej. A kiedy się widzieli... był po prostu szczęśliwy, że widzi jej uśmiech.
W dzień jej wylotu był spięty. Starał się żartować, luźno rozmawiać z Cemem w drodze na lotnisko, ale jak w końcu zaparkowali i rychłe rozstanie stało się boleśnie realne, było po nim widać już rosnącą tęsknotę. Zawsze za Mavi tęsknił, ale tym razem było w tym coś dużo bardziej emocjonalnego, sięgało dużo głębiej, niż sama tęsknota za jej towarzystwem.
Spojrzał w bok, zaskoczony tym nagłym złapaniem za rękę i pociągnięciem w bok. Zmarszczył brwi w trosce, rzucił Cemowi krótkie przepraszające spojrzenie i podążył za jego siostrą ten kawałeczek, gdzie mieli odrobinę więcej prywatności.
- Wszystko w porządku? - Zadał to pytanie chyba tylko dla zasady, bo odkąd wsiedli do samochodu czuł, że coś ją gryzie. Podświadomie być może przeczuwał co to takiego, ale dopóki nie odpowiedziała mu samym jego imieniem i spojrzeniem przepełnionym tym wszystkim, czego nie wiedziała jak z siebie wyrzucić, aż drgnął pod wpływem silnych dreszczy przebiegających w górę całego ciała. Nie musiała mówić. W jakiś sposób czuł to, jakby jej energia, jej wibracja mówiła za nią. Ścisnął mocniej jej dłoń, widząc jak niebezpiecznie szkli się jej spojrzenie. Wolną rękę uniósł i po zaledwie ułamku sekundy zawahania, odgarnął jej włosy z jednej i drugiej skroni i założył za uszy. Milczał przez chwilę, samemu czując się nagle bardzo przytłoczonym własnymi kotłującymi się emocjami, pobudzonymi przez to jedno wymowne spojrzenie.
- Mam wrażenie, że mieliśmy za mało czasu... - Nie mówił o samych wspólnych wakacjach, skróconych przez jego powrót z Erasmusa późno. Mówił o czasie, jakiego potrzebowali, żeby poruszyć temat, którego nie poruszyli. I o czasie, który mogli nadal spędzać razem, tylko we dwójkę. I o wszystkich rozmowach, które mogli przeprowadzić. Zdobył się na nawiązanie do tego, do czego ona nie była pewna jak się zabrać. - Mavi, tamten pocałunek... To było coś znaczącego. I ważnego. - Złapał jej drugą dłoń, szukając sposobu na podkreślenie wagi swoich słów, żeby dobrze go zrozumiała, żeby nie miała wątpliwości, że nie zrobił tego wtedy pod wpływem jakiegoś nic nieznaczącego impulsu. To niosło za sobą bardzo dużo emocji podbudowywanych wieloma czynnikami.
Mavi Ayers
			Był przy niej cały możliwy czas. Spędzali ze sobą niemalże całe dnie, kiedy obydwoje mieli na to możliwość, cały czas komunikowali się przez wiadomości albo zdjęcia, ale temat pocałunku ani razu nie wypłynął. Powiedział jej, że rozstał się z Amelie, ale nie precyzował kiedy dokładnie i że głównym zapalnikiem tej decyzji był tamten pocałunek. A w miarę upływu czasu, jak jej powrót do Kanady zbliżał się nieubłaganie, Emir czuł wzrastające napięcie i nerwy przed kolejną rozłąką. Gdzieś wewnątrz obawiał się, że nigdy już o tym nie porozmawiają, że dla Mavi straciło to znaczenie w obliczu emocjonalnej katastrofy, że nawet jeśli za rok poruszyłby ten temat, to okaże się, że nie ma o czym mówić. Obawiał się tego wszystkiego, bo bardzo dużo o tym myślał i nie uchronił się przed wnioskiem, że lubił Mavi. Nie tylko jako przyjaciółkę, nie tylko jako dziewczynę, która zna od dziecka, i która przez wiele lat była dla niego jak młodsza siostra. Lubił ją tak, że każda myśl o niej wywoływała uśmiech na twarzy, mocniejsze uderzenia serca i chęć zobaczenia jej. A kiedy się widzieli... był po prostu szczęśliwy, że widzi jej uśmiech.
W dzień jej wylotu był spięty. Starał się żartować, luźno rozmawiać z Cemem w drodze na lotnisko, ale jak w końcu zaparkowali i rychłe rozstanie stało się boleśnie realne, było po nim widać już rosnącą tęsknotę. Zawsze za Mavi tęsknił, ale tym razem było w tym coś dużo bardziej emocjonalnego, sięgało dużo głębiej, niż sama tęsknota za jej towarzystwem.
Spojrzał w bok, zaskoczony tym nagłym złapaniem za rękę i pociągnięciem w bok. Zmarszczył brwi w trosce, rzucił Cemowi krótkie przepraszające spojrzenie i podążył za jego siostrą ten kawałeczek, gdzie mieli odrobinę więcej prywatności.
- Wszystko w porządku? - Zadał to pytanie chyba tylko dla zasady, bo odkąd wsiedli do samochodu czuł, że coś ją gryzie. Podświadomie być może przeczuwał co to takiego, ale dopóki nie odpowiedziała mu samym jego imieniem i spojrzeniem przepełnionym tym wszystkim, czego nie wiedziała jak z siebie wyrzucić, aż drgnął pod wpływem silnych dreszczy przebiegających w górę całego ciała. Nie musiała mówić. W jakiś sposób czuł to, jakby jej energia, jej wibracja mówiła za nią. Ścisnął mocniej jej dłoń, widząc jak niebezpiecznie szkli się jej spojrzenie. Wolną rękę uniósł i po zaledwie ułamku sekundy zawahania, odgarnął jej włosy z jednej i drugiej skroni i założył za uszy. Milczał przez chwilę, samemu czując się nagle bardzo przytłoczonym własnymi kotłującymi się emocjami, pobudzonymi przez to jedno wymowne spojrzenie.
- Mam wrażenie, że mieliśmy za mało czasu... - Nie mówił o samych wspólnych wakacjach, skróconych przez jego powrót z Erasmusa późno. Mówił o czasie, jakiego potrzebowali, żeby poruszyć temat, którego nie poruszyli. I o czasie, który mogli nadal spędzać razem, tylko we dwójkę. I o wszystkich rozmowach, które mogli przeprowadzić. Zdobył się na nawiązanie do tego, do czego ona nie była pewna jak się zabrać. - Mavi, tamten pocałunek... To było coś znaczącego. I ważnego. - Złapał jej drugą dłoń, szukając sposobu na podkreślenie wagi swoich słów, żeby dobrze go zrozumiała, żeby nie miała wątpliwości, że nie zrobił tego wtedy pod wpływem jakiegoś nic nieznaczącego impulsu. To niosło za sobą bardzo dużo emocji podbudowywanych wieloma czynnikami.
Mavi Ayers